babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 1 czerwca 2013

1.06.2013 godz. 21.16 A jednak

pojechaliśmy . Duch przygody wziął górę . Zajechaliśmy późno , około 14.00 i w ostatniej chwili załapaliśmy się na  podróż do skansenu pociągiem retro. Podróż krótka , najwyżej 15 minutowa. w zatłoczonym , drewnianym wagonie jaki pamiętam z dzieciństwa i podróży do babci. brakowało tylko napisu "zabrania się zbierania grzybów podczas jazdy pociągu"  . W skansenie zwiedziliśmy kilka chat z rejonu północnej Wielkopolski  ( dlaczego akurat północnej , skoro Wolsztyn bardziej na zachód i lekko na południe od nas??? ) , wiatrak i kuźnię . Kustosz twierdził ,że czynną ; co jakiś czas urządzane są pokazy kowalstwa.  Przepięknie pachniała akacja  i znów zaczęło lać . Największą ulewę przeczekiwaliśmy w starym wiatraku , co bardzo spodobało się maluchom.  Potem pieszo wróciliśmy do  aut zaparkowanych tuż obok dworca   na kawę i kanapki . Taki niby - piknik na kolejowej rampie. A potem poszliśmy pozwiedzać parowozownię . Imprezy już się skończyły i teren opustoszał . Zniknął nawet dyspozytor . Mogliśmy się kręcić po parowozowni do woli i zaglądać w różne zakamarki. Około 17.00 ruszyliśmy w drogę powrotną . Na koniec zaliczyliśmy obowiązkowy punkt każdej wycieczki Mc Donalda . Młodsza młodzież obiecała to chrześniakowi synowej. Czekał na to przez całą wycieczkę . Ciuchcie i chatki wcale go nie kręciły. Znak czasu  zapewne. Szwagroska - nauczycielka twierdzi,że bez Mc Donalda nie może się odbyć żadna szkolna wycieczka.
 Fotki wrzucę jak trochę uporządkuję i powybieram  co ciekawsze. 
Aaaa... Byłbym zapomniała ; 
rano kiedy jechałam na zieleniak mijałam teren dawnego zakładu  głośników. W ścianie komory bezechowej straszy ogromna dziura wybita przez strażaków w trakcie ubiegłotygodniowej akcji gaszenia  i wciąż jeszcze wydobywa się stamtąd czarny dym . Na ogrodzeniu wisi coś w rodzaju szarfy jakie upina się do pogrzebowych wieńców z napisem "Tonsil na zawsze w naszych sercach " . Świat pogrąża się w absurdach , a może to jednak rozpacz po stracie ? Jak by na to nie patrzeć kilka pokoleń zostawiło tam po nie małym kawałku swojego życia.  

1.06.2013 godz. 10.20 Na razie klapa

leje . A właściwie to lało przed chwilą , lało z samego rana z godzinną przerwą . Wygląda na to, że się przejaśnia , ale kto tam zna wyroki Boskie. Za chwilę znów może być deszcz.  Wyjazd stanął pod znakiem zapytania .  
Ano , zobaczymy.

piątek, 31 maja 2013

31.05.2013 Jak to dobrze ,

że kolejny tydzień minął .Ciężki jak wszystkie od czterech miesięcy . 
Próbuję się zrelaksować ale średnio mi to wychodzi. Za dużo spraw, które chcę czy nie chcę siedzą mi w głowie i uwierają ... No cóż , kiedyś miną. . 
 Póki co szykujemy się na piknik w parowozowni . Mężuś własnie rozładowuje auto , a ja skończyłam piec kruche ciasteczka . Piekłam bez przepisu , ot tak " na oko" według własnej fantazji. Do ciasta kruchego jak na mazurki wielkanocne dosypałam cukru waniliowego i płatków czekoladowych . Wyszło całkiem smacznie. Na świeżym powietrzu wsuną wszystko.  Wyruszamy jutro około 11.00.  Oprócz młodzieży zabiera się z nami koleżanka młodzieży z córeczką i ośmioletni chrześniak młodszej synowej. W sumie 11 osób. 
W osiedlowej Biedronce wciąż się poprawia : sandacze, świeżutkie warzywa i owoce  w wielkim wyborze , świeżutkie , pieczone na miejscu pieczywo , dobre wina ... Ilość wszelkiej maści marketów podniosła im poprzeczkę , co tylko na dobre im wyszło. Najlepsze jednak jest to ,że mam sklep po drugiej stronie ronda  i mogę tam iść w domowym dresie , nie muszę się specjalnie stroić.  Pełny luzik . Na kawę na Orlen też chodzimy w domowych dresach. Śmieszne miejsce na picie kawy , ale też po drugiej stronie ulicy i mają świetnej jakości ekspres . Kawa jest wyśmienita.. Ja co prawda kawę musiałam odstawić z powodu nadciśnienia , ale raz na tydzień sobie pozwalam . Po 10 dniach brania leków  trochę mi się ustabilizowało. 
Pyli wierzba . rano zostawiłam uchylone okna , a po powrocie z pracy mam całe mieszkanie w "kotach" . Wygląda jak bym nie odkurzała od roku. Przez najbliższe dwa tygodnie tak będzie. Nie sposób tego sprzątnąć . Wszystko fruwa przy najlżejszym ruchu. Trochę pomaga odkurzacz , ale o zamykaniu okien muszę pamiętać.  

czwartek, 30 maja 2013

30.05.2013 Sprawy babusine

Dobrze,że ten miesiąc już się kończy. Ciężki był. Czerwiec zresztą nie lepiej się zapowiada.   Wczorajszy dzień miałam kasowy. Kilku ludków się w końcu porozliczało, w tym dwóch w gotówce. Od razu parę spraw odepchnęłam i od razu mi lepiej. Straszmie się dołuję jak nie mogę się z czegoś wywiązać. 
Wnusię alergia męczy . Wiadomo , drzewa pylą , rzepak pachnie ,  a dziecko kaszle paskudnie. Mam nadzieję ,że z tego szybko wyrośnie. 
Dziś Boże Ciało . Byliśmy na dużej procesji . Fajnie to od kilku lat organizują . Procesja idzie z Fary do Św. Ducha albo odwrotnie. Oprócz dziewczynek sypiących kwiatki i dzieci komunijnych  idą też w procesji Bracia Kurkowi , nasza pokazowa orkiestra dęta z WOK-u , kombatanci ze sztandarami , różne organizacje  przykościelne , mieszkańcy . Widać ,że jest to święto.  Te Deum i My Chcemy Boga w akompaniamencie orkiestry brzmi naprawdę imponująco , choć jak zaobserwowałam młode pokolenia już tych pieśni nie znają.  Zwrotkę "My Chcemy Boga" od biedy jeszcze zaśpiewają , ale inne pieśni już nie. Śpiewają starsi.  Od jakiegoś czasu zaobserwowałam też ,że ludzie nie szykują się tak jak kiedyś . Dekoracje dużo skromniejsze , a co ważniejsze nie ma już takiej rewii mody jak jeszcze  kilka lat temu.. A może mi się tylko różnica zatarła, bo mieszkańcy na co dzień chodzą  bardzo dobrze ubrani. 
Za oknem deszcz , przed chwilą szalała burza  i już chwilę później zadzwonił telefon. Zanosi się , na pracowity piątek a marzył mi się weekend. 
Z okazji Dnia Dziecka mamy w planach wypad z dziećmi do .parowozowni w Wolsztynie na festyn. Może być ciekawie.  Już sobie zaplanowałam. Zabiorę koszyk z jedzeniem i piciem , po zwiedzaniu i zabawie możemy sobie jakieś śniadanko na trawie urządzić. Byle tylko nie padało. na co co się wciąż zanosi. 

poniedziałek, 27 maja 2013

27.05.2013 Babusinych spraw parę

Nic nowego. Nadal wszystko idzie jak po grudzie. Mam ochotę rzucić wszystko i zaszyć się gdzieś na odludziu.Nic nie robić, niczego nie słyszeć , nikogo nie widzieć , nie myśleć o robocie, rachunkach i sprawach do załatwienia , tylko wypoczywać i wypoczywać. 
Roboty drgnęły , ale jak długo to potrwa trudno przewidzieć. 
Wczorajszy dzień na luzie . Po południu przyjechała młodzież , jedni z bukiecikiem kwiatów, drudzy z wedlowskim torcikiem. Pyszny był , taki jak dawniej. 
Tak poza tym marznę .Temperatury listopadowe , więc i w pomieszczeniach chłodnawo. 
Ciśnienie wciąż jeszcze mam skaczące , jeden dzień niskie, na drugi dzień wysokie.