babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 15 sierpnia 2020

15.08.2020 Jakoś leci

 Czytam , słucham muzyki, sprzątam w szafach - coś nie coś nawet skasowałam , piorę, znów czytam , oglądam ulubione programy  ... Takie tam ...  

Jutro powtórzę . A w poniedziałek już wraca mój małżonek więc będę się nim zajmować i dbać żeby wrócił do formy. 

Od dziś moja ulubiona część lata więc i wystrój bloga zmieniam na ulubiony

piątek, 14 sierpnia 2020

14.08.2020 Święto jutro

 ale jakoś mi nie świątecznie . Żadna frajda siedzieć samemu w pustym domu .Zajęcie sobie znajdę  i nawet mi to pasuje . Spokojnie sobie posiedzę , nie mam ochoty z nikim się spotykać , muszę odreagować.  Z małżonkiem lepiej , ale do poniedziałku zostaje , ustawiają mu leki i robią badania . 

A życie się toczy . Zrobiłam zakupy , naprawdę nie wielkie ; trochę owoców i warzyw i pieczywo . Poza tym wyjadam zapasy z lodówki . Zerwałam pierwsze pomidorki z naszego przybiurowego ogródka . Udało mi się wychodować dziwną odmianę ; miały być koktajlowe , a wyrosły w gronach jak porzeczki, ale to by dziwne nie było. Dziwny jest kolor ; różowo - brązowy . Są jednak przepyszne, o wiele lepsze niż te klasycznie koktajlowe . Za naszym biurowym płotem wycinają ostatnie chaszcze i drzewka , co mnie wkurza, bo nie została już ani odrobina cienia . Trzeba będzie coś posadzić po naszej stronie płotu , choć specjalnie nie ma na to miejsca . Coś wymyślimy . 

 

czwartek, 13 sierpnia 2020

13.08.2020 I tak jakoś się kula

 W sumie bez zmian  a to już coś . Krążę między moim miastem a Gnieznem, podrzucam mężusiowi potrzebne rzeczy; wodę , czasopisma i piżamy na zmianę , bo przy tym upale niestety jest to niezbędne     ( szpital oszczędza na klimie ) , i  niestety widzimy się tylko kilkanaście sekund przez szparę w drzwiach , a piguły pilnują żeby szerzej nie otworzyć . Ale już wiemy dlaczego zostaje w szpitalu. Zmieniają mu leki cukrzycowe , bo po szczegółowych badaniach starych spraw lekarze stwierdzili , że słabo reaguje na te, które dostał od medyka rodzinnego . No dobrze, przynajmniej jakaś z tego korzyść. 

I tyle . Reszta spraw też bez zmian . Do konkretnej roboty na razie się nie zabieram , raz ,że trochę mnie to wszytko zdołowało , a dwa upał nie do zniesienia a ja upały źle znoszę . No i stało się jasne czemu tak mnie nosiło przed wyjazdem do Pragi i po. Moje "coś mi mówi" dało o sobie znać , ostrzegało; szkoda tylko, że tym razem tak bez obrazów. Miało się coś złego wydarzyć a to czułam wyraźnie  i wydarzyło. No i mamy okrągły rok 2020 , a dziesiątki nie są dla nas łaskawe począwszy od 1980. Ten nie mógł być przecież inny. Że teoria spiskowa ? Ano , nie , ale o tym kiedyś w bardziej normalnych okolicznościach i w lepszym nastroju zrobię wpis. 

środa, 12 sierpnia 2020

12.08.2020 Zaczynam normalnie funkcjonować

 No cóż, muszę . Innej opcji nie ma , firma działa ; na pół gwizdka , bo do piątku jeszcze chłopaki na urlopach więc rządzimy we dwoje ze starszym synem , który już po urlopie.  Klienci muszą się pogodzić , że szef na razie do ich dyspozycji nie będzie , a na wykonanie zleceń trzeba trochę poczekać. Na razie starszy syn skutecznie go wyręcza , ale ma i swoją działkę więc siłą rzeczy czas się nieco nam wydłuża. 

    Jeśli chodzi o małżonka ,  to na razie zostaje w szpitalu do przyszłego tygodnia , zapewne na skutek tych przypadłości sercowych odezwały się stare sprawy i dzisiaj ordynator zdecydował ,że trzeba to też ustabilizować . Rozmawiamy przez telefon , bo odwiedziny zabronione z powodu chińskiego wirusa i tak mi z rozmowy wyszło, że na świadomość stanu rzeczy  chyba ma wpływ widok kolegów z sali i tego jak można wyglądać i jakim stać się wrakiem jak się o siebie nie dba . Ale to dobrze , bo przynajmniej będzie miał motywację do zabrania się za siebie . 

Popołudnie spędziłam na opiece nad wnuczkami . Jak zawsze chłopaków roznosiła energia , ale w sumie fajnie było , byliśmy na lodach i na placu zabaw i na podwórku wyszaleli się na hulajnogach. Na koniec młodszy oglądał bajki , a ze starszym grałam w warcaby. Dobry jest w tej grze , bardziej niż można spodziewać się po 9-latku. 

wtorek, 11 sierpnia 2020

11.08.2020 Trochę lepiej

 Małżonka wypisali już z intensywnej opieki i przenieśli na internę . Nawet się widzieliśmy przez minutkę , poprzez szparę w drzwiach. Jest zakaz odwiedzin , ale na internie pozwalają pacjentom odbierać przesyłki od rodzin . Zawieźliśmy z synem wodę , soki i zapasową piżamę . Wygląda zadziwiająco dobrze, jak na takie przejścia i nudzi się niemożliwie . Już mu pilno do pracy (niedoczekanie !musi odpocząć i tyle) . Podobno w piątek ma zostać wypisany . Szybko. Czas chyba miał kluczowe znaczenie w tej akcji ratunkowej. W każdym razie wyglądał na wyspanego a to już coś. Wygląda , że idzie w dobrą stronę , ale to oczywiście dopiero początek, bo czekają go konsultacje, zmiana diety , regularne ćwiczenia , a przynajmniej spacery i oczywiście rzucenie palenia . I nie wiem co gorsze, przekonanie go żeby się do diety i ćwiczeń przyłożył , czy trzymanie z dala od ćmików. 

 A inne sprawy ? Poza tym ,że wkurzam się na klientów że ociągają się z kasą , to własciwie wszystkie zeszły na plan dalszy . 

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

10.08.2020 Ciężko ...

 i to jak . Nerwy mnie zeżrą . W sobotę w nocy mojego mężusia dopadł zawał serca . Co by nie mówić o naszej służbie zdrowia , ratownicy zjawili się po 10 minutch od zgłoszenia , akcja ratunkowa na miejscu trwała jakieś 20 minut , a potem drugie 20 jazdy na kardiologię do Gniezna ( u nas dobra zmiana zlikwidowała) i po dwóch godzinach było już po zabiegach i wstawieniu stenta a męzuś dzwonił do mnie ze szpitala przytomny i opanowany.  Już wiemy, że wyjdzie z tego, powikłań nie ma przynajmniej na tę chwilę ,  choć czeka go jeszcze dłuższe leczenie, rehabilitacja i zwolnienie tempa . Ostrzeżenie było poważne jak by na to nie spojrzeć .