niestety; było i odeszło do historii . Tym razem wyjazd był całkiem udany mimo pewnych niedogodności związanych z wynajmem kwater. Dzięki "cudowi" ( czytaj nieprzewidzianym okolicznościom) zwolnił się jeden domek, który właściciel ośrodka przypisał nam i z drobnymi kombinacjami pomieściliśmy się w miarę wygodnie. Po przyjeździe natychmiast nasunęło się pytanie : "co tu się stało?" . Zadbane i bujne trawniki w ośrodku właściwie przestały istnieć a jezioro oddaliło się od plaży . Jeździmy na Kaszuby od 24 lat i jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego. Szybko się sprawa wyjaśniła ; od ponad miesiąca nie spadła kropla deszczu . Zapanowała potworna susza , a słońce dosłownie w oczach wypala wszystko co zielone. Wygląda to przerażająco .U nas zresztą nie jest lepiej, ale my już zdążyliśmy się przyzwyczaić i na co dzień tego nie zauważamy. Tam rzuciło nam się w oczy. Potem z rozmów z właścicielem ośrodka dowiedzieliśmy się , że poziom wody w jeziorze opadł o 67cm. O Kaszubach pisałam wiele razy więc sobie podaruję . Tym razem nic nam się nie przytrafiło i plan na mini-wakacje zrealizowaliśmy w 100%. Popływaliśmy kajakiem po Chocimce . Sama w sobie ta rzeczka jest ekstremalna , bo składa się z samych zakrętów, często po 180 stopni i ma wartki nurt, ale teraz gdy poziom wody się obniżył przeprawa Chocimką stała się prawdziwym wyzwaniem, nawet dla nas , wprawionych w takich zabawach. Kilka razy wyciągaliśmy kajak z piaszczystych łach, kilka razy zawiśliśmy na konarach, które wystawały z dna i zawadzaliśmy o brzegi . No, było wesoło. Parę razy pomagaliśmy wydostać się z tych wodnych pułapek napotkanym po drodze kajakarzom. I daliśmy radę , mimo wieku i związanej z tym kondycji. Spotkaliśmy się ze znajomymi z zaprzyjaźnionej firmy, którzy mają w okolicy domek letniskowy po dziadkach. Zaprosiliśmy ich na ognisko, bo i to się odbyło zgodnie z tradycją. A poza tym młodzież poleżała na plaży , a my jak to my. Krążyliśmy po okolicy . Wybraliśmy się w końcu do tej Lubiany . Żeby zwiedzić fabrykę , trzeba się umawiać wcześniej , o czym nie wiedzieliśmy, ale zwiedziliśmy salon firmowy . I wiecie co, było warto ! Za chwilę pokażę i opiszę . To co jest dostępne w sklepach , a to co oferuje salon firmowy to prawdziwa przepaść . Niektóre egzemplarze rzucają na kolana . Oprócz klasyki polskiego designu , nieco uwspółcześnionego mnóstwo nowych, przecudnych wzorów. I przepiękne aranżacje stołów uzupełnione szkłem i kryształami ze znanych hut, w tym i czeskiej Bohemii , bardzo eleganckich i wyszukanych . Była też oferta porcelany dla dzieci, chyba z 20 wzorów i dział regionalny z motywami kaszubskimi oraz oferta dla barów i restauracji. Może mniej oryginalne ale w dużym wyborze i ciekawych kształtach. Salon podzielono na część wystawową i sklep- hurtownię, uzupełniony namiotem , gdzie był towar po nieco niższych cenach do skompletowania wprost z kartonów i palet. No i w końcu to najlepsze : spotkaliśmy się jak zwykle z naszą kaszubską Przyjaciółką Fusillą . Kochana : bardzo, bardzo dziękujemy za spotkanie i pogaduchy i pyszne ciasto z truskawkami i za piękny drobiazg! Już ma swoje miejsce , na świeczniku w kąciku jadalnianym . Drobiazg pokażę niebawem , bo nie zdążyłam zrobić zdjęcia . A wczoraj , czas beztroski minął i tzreba było wracać . Po drodze zahaczyliśmy jak zwykle o park rozrywki pod Człuchowem , żeby dzieci mogły pojeździć na torze cartingowym mini-bolidami. I tu muszę się pochwalić , nasz najmłodszy, niespełna ośmioletni wnuczek po raz pierwszy sam prowadził bolida i zajął 7 miejsce ( jechało dziesięciu , w tym sześcioro naszych ) , starszy wnuk miejsce 3 , wnuczka 4 . I to tyle relacji. Jeszcze tylko parę fotek.
Zacznę od świątecznych , niby nic takiego , skrzaciki ale mają klimat , poniżej w delikatne gwiazdeczki co niestety nie wyszło na zdjęciu , za to kształty ciekawe
I jeszcze jedne zestawy ze świętami w tle, może się na takie 2 zestawy skusimy ; filiżanka ze spodkiem , talerzyk do ciasta plus patera
W stylu morskim : motyw na porcelanie wzburzone fale morskie , kształty nieregularne, przywodzą na myśl muszle lub falującą wodę
Poniżej coś , co wprawiło w zachwyt moje synowe i pozostałe dziewczyny , ale one uwielbiają nowoczesność . Niby to samo ale inne
Klasyka polskiego designu - stylizacja na lata 60-te w stylu japońskim
Mnie osobiście zachwycił ten zestaw ( można też kupić w częściach) , filigranowe , niemal koronkowe wykończenie i nic więcej . Klasa sama w sobie .
A ten wzór rzucił na ziemię mojego małżonka , mnie zresztą też jak się dokładnie przyjrzałam . Zdjęcie nie oddaje jego urody. Kto wie czy kiedyś nie zrobimy sobie prezentu. Rzecz ekskluzywna i nietuzinkowa.
I jeszcze nieco nowoczesności - tych turkusów było całkiem sporo, pewnie jakiś modny kolor
I jeszcze jedna aranżacja ,właściwie trudno zgadnąć w jakim stylu , ale prezentuje się również bardzo atrakcyjnie. Te ciemne części tak naprawdę są bardzo ciemnozielone , co nie specjalnie mi wyszło , ale nad stołem akurat wisiał halogen więc nieco zmienił efekt.
I to na dziś tyle. Jutro pokażę swoje nowe nabytki i nie tylko. Do jutra zatem.