babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 21 sierpnia 2010

21.08.2010 Dziś jestem niepocieszona

z różnych powodów ; bo to o kajakach coś mężus mówił i znów nie wyszło i auto mi nawaliło. Odstawiłam do Wacka - mechanika i już mnie zdążył wystraszyć,że to może byc coś z pompą wodną . Znów nieplanowany wydatek . Ledwo jedno kupiliśmy nowe , to już następne do roboty. Nie cierpię techniki !!! Co chwilę się coś psuje albo robi przestarzałe.
Z innych spraw to dziś w mieście 3 większe imprezy . Jedna właściwie w okolicy - na wykopaliskach w sławnym grodzie Grzybowo czyli zjazd wojów słowiańskich. W mieście mistzrostwa Europy Strongmenów i koncert Dody. W połączeniu z rozpoczęciem remontu krajowej 15 biegnącej przez miasto wyszedł nie zły kociokwik komunikacyjny. Ale w końcu takie mistzrostwa Europy to nie byle co i dla miasta promocja. Na zjazd wojów też już z całego kraju i nie tylko rycerstwo ściąga więc tym większy splendor. Doda też swoją widownię ma, choć jak dla mnie to impreza bez tej kretynki i tak by nie straciła. Jeśli chodzi o artystkę estradową to się mógł burmistrz lepiej postarać. My tradycyjnie wyruszymy na wykopaliska. Zapowiada się ciekawie . Tym razem tematem wiodącym jest budowa osad słowianskich i grodów , a prócz tego będą pokazy konnych dróżyn , wojownicy husyccy , bitwa o gród , stoiska z rzemiosłem i mnostwo innych atrakcji.
Młodzież z wnusią jutro wyrusza nad morze.

środa, 18 sierpnia 2010

18.08.2010 Powiało jesienią

Jesień nam o sobie przypomniała. I to przypomniała tak konkretnie; chłodno dziś , wietrznie , wiatr przewala po niebie szare chmury i zacina deszczem , a moja kuchnia wciąż jeszcze pachnie smażonymi jabłuszkami, które robiłam wczoraj po południu i wieczorem. Pachnie tak,że aż mi żal było wychodzić do pracy . Ja akurat lubię tę ciemniejszą część jesieni więc się nie zmartwiłam. W mieście jeszcze spokój , nie ma korków przed szkołami , które mijam w drodze do pracy , ale już niedługo. Na wystawach sklepów i w osiedlowym markecie królują przybory szkolne i wyprawki wszelkiego rodzaju dla uczniów. Nie da się nie zauważyć ,że lato w odwrocie. Tylko zieleniak jakiś taki smutnawy w tym roku ; mało owców i warzyw, kwiatów prawie wcale. To jednak ,sprawka natury; pokazała nam w tym roku, kto tu rządzi. A mnie tego lata szkoda – ciężkie było ; nic tylko praca i nieustanne zmiany pogody ;jednego dnia blisko 40 stopniowy upał , drugiego nawałnica i tak na zmianę. Na jakieś dni wolne i wyjazd już raczej nie ma co liczyć.
Czas robić porządki w szafach i uzupełniać jesienno - zimową garderobę. W mojej szafce czekają już kolorowe motki , za kilka dni zabiorę się za druty i szydełko.
Dziś przychodzi stolarz w sprawie zbudowania szafy w korytarzyku. W końcu daliśmy za wygraną – chłopaki i tak mają mnóstwo pracy i bez budowania szaf. Nasz pracownik polecił nam swojego sąsiada.
Widziałam już jego robotę – bardzo staranną ,a o to mi chodzi, żeby nie było fuszerek.
A przed chwilą kurier przywiózł mi zamówioną ozdobną piramidkę . Już sobie wyobrażam jakie będzie można na tym tworzyć piękne dekoracje !

niedziela, 15 sierpnia 2010

16.08.2010 Autorytet pana Wiesia

W innej sytuacji pewnie by mnie to wszystko rozśmieszyło ale dziś mam uczucia mieszane. Jak wiadomo moja matka wciąż przysparza mi kłopotów . Ostatnio walczę z nią żeby poszła do dentysty wprawić sobie zęby. Z uporem maniaka twierdzi,że ma ale nie może ich nosić bo jej krew z nosa leci , innym razem ,że jej nie pasują i się dusi. Tłumaczę jej ,żeby kazała zrobić poprawkę , a ona nie i nie . Pewnie znów chodzi o kasę. Tę resztę co jej zostaje po zajęciu przez komornika woli przepuścić na emeryckie imprezy niż wydać na własne zdrowie. Nawet bym jej dała tę kasę na naprawę protezy , ale jak ją znam to kasę przepuści , a zębów i tak nie zrobi. Ale to szczegół. W ogóle to te imprezki są dla niej aż tak ważne,że nawet na pierwsze imieniny prawnuczki nie przyszła , bo ona ma wyjazd. Wkurzyła mnie tym strasznie.Ostatnio urządziła awanturę , bo synowa posprzątała altankę na działce . Działkę przepisała na starszego synalka jeszcze wiosną . Obiecali jej ,że sobie będzie mogła nadal przychodzić i zapraszać koleżanki na kawę i sobie na działce wypoczywać i tak też jest. Młodzież od razu zabrała się za porządki na działce , postawili porządny stół i ławki , zrobili konstrukcję do huśtawki , jedną stronę zdążyli skopać i obsiać trawą ponaprawiali drzwi i okna do altany , a synowa wysprzątała jakieś stare papierzyska , pudełka nie wiadomo po czym , resztki jakiś farb , połamane wiaderka i koszyki i Bóg wie co jeszcze tam było. Wszystko poszło w ogień. Kupiła babci świeżą kawę i herbatę , pomyła kubki i talerzyki, bo babcia wszystko zapuściła niemożliwie. Skończyło się dziką awanturą , że niby zdemolowali całą działkę ! Najpierw zadzwoniła do mnie , chyba w przekonaniu ,że powiem coś dzieciakom, jak widziała że nic nie wskóra to wyzwała od najgorszych syna i synową . Na jesieni młodzież planowała kolejne roboty ale po tej awanturze postanowili od razu. Skrzyknęli się w ostatnią sobotę z młodszym synalkiem i kolegą i poszły w ruch szpadle i siekierki . Drugą stronę działki przekopali , wycięli wszystkie chaszcze, kwiatki , zdziczałe truskawki i spróchniałe drzewo brzoskwiniowe i zdziczałe porzeczki. Została goła gleba. Babcia zobaczyła to dopiero na drugi dzień . Oczywiście telefon do mnie,ze wszystko poniszczyli . No to ją wyprostowałam ,że nie poniszczyli ,tylko zrobili porządek. I założą nowe grządki , będą nowe kwiatki i w ogóle . No to inny problem , przecież tam wszystko rosło: seler i cebula i pietruszka i pomidory i wszystko jej zniszczyli. Owszem rosło: jedna kalarepa w zdziczałych truskawkach ,pomidora zauważyłam jakiś skarłowaciały krzaczek z jednym kwiatkiem a poza tym to niczego nie widziałam oprócz zielska i nagietek. Powiedziałam jej ,że chciałam sobie urwać włoszczyznę do rosołu i ani jednego listka nie znalazłam . No tak , ale po co to drzewo wycięli. No i tu się odwołałam do wymienionego w tytule autorytetu ( gość jest jakimś działkowym działaczem , zbiera opłaty za prąd i wodę działkową i załatwia wszelkie sprawy papierkowe) ,że pan Wiesiu im tak doradził ( bo doradził) , bo drzewo było spróchniałe. I autorytet pana Wiesia cuda zdziałał : babcia uznała,że „właściwie to dobrze zrobili” !!! Luuudzieeee!!! Nigdy tego myślenia nie zrozumiem . Muszę ją postraszyć ,że jak nie zrobi zębów to ją z chóru wywalą , bo ludzie chcą słuchać śpiewu a nie seplenienia . Tylko nie wiem na kogo się tym razem powołać żeby dotarło.