babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 5 maja 2018

5.05.2018 Koniec tego dobrego

Weekend dobiega końca , niestety. Miło było , ale po jutrze trzeba wracać do pracy. Wczoraj część dnia poświęciliśmy na wypoczynek ; czytanie , słuchanie muzyki ,część na prace ogródkowe w przybiurowym skalniaku. W tym czasie majster ocieplał magazynek . Jutro ma dokończyć malowanie.  Zostaje wmontowanie bramy i przewiezienie regałów i sprzętu. Pokleiliśmy też kolejny element krzesełka. Pozostał jeden , ale to dopiero po niedzieli. Najgorsza robota prawie za mną . 
Dziś sobota raczej zwyczajna , choć też po części pod znakiem wypoczynku. Kryminały skończyłam więc dziś przeczytałam i obejrzałam dokładnie nowy numer Mojego Mieszkania i miejscowy tygodnik, mężuś  branżowe pisma techniczne.  Po obiedzie pojechaliśmy znów do le roy. Dokupic kleju do renowacji krzesełka ( ten kupiony na miejscu niestety się nie sprawdził) oraz osłony na drzwi z zamkiem błyskawicznym , żeby zabezpieczyć przed kurzem resztę pomieszczeń. U nas takich wynalazków niestety nie ma , a demolka blisko. Zaraz po niedzieli zaczynamy zbijanie starej glazury w łazienkach. A poza tym jak to w soboty ; zakupy , przepierki , gotowanie i tp. 
Jutro uroczystość naszej wnusi . Przystępuje do I Komunii Św.  Babcia z dziadkiem przygotowani , prezent też. Zamiast tradycyjnego bukiecika w biało- różowym kolorze wybrałam dla niej koszyczek białych frezji skomponowanych z margerytkami i czymś zielonym . Jest bardzo prosty ale przez to bardzo elegancki. 
No i to by było na tyle w sprawach weekendu . Podsumowując : plan prawie zrealizowany , oprócz kina i przejażdżek rowerowych , ale co tam , nadrobimy . Jeszcze kawał wiosny i całe lato przed nami . 

piątek, 4 maja 2018

4.05.2018 Obiecany wpis o rodzinnych księgach

Ci , którzy tu do mnie zaglądają wiedzą , że wspólnie z bratem ojca spisujemy rodzinne dzieje . Historia tej naszej działalności sięga początków lat 90-tych . Żył jeszcze wtedy mój ojciec i mój chrzestny czyli najstarszy z braci. Kiedyś , przy okazji jakiegoś rodzinnego pogrzebu postanowili spisać rodzinną kronikę , po to , żeby nie zapomniano nazwisk i miejsc zamieszkania ,dat urodzin i śmierci, od pradziadków począwszy do stanu aktualnego i z myślą ,że następne pokolenia będą kontynuować i dopisywać . Jak postanowili tak i zrobili, a że prapradziadek Jakub rodzinę miał liczną ; ośmioro rodzeństwa i każde z nich również po 6,7,8 dzieci więc zebranie tego wszystkiego trochę czasu zajęło. Po chyba 3 albo 4 latach jeżdżenia po archiwach i parafiach udało się skompletować dane dla każdej z 8 linii rodzinnych.  Każda z ksiąg została oprawiona i opisana . Miałam wtedy ostro na pieńku z rodziną więc w te poszukiwania się na tamtym etapie nie angażowałam , ku wielkiemu rozczarowaniu ojca i wujków. Jednak na tym rzecz się nie zakończyła , wujkowie i ojciec postanowili poszukać starszych pokoleń . I znów to samo ; tytaniczna praca , żmudne szukanie po archiwach , parafiach i muzeach . W 1998 roku zmarł mój ojciec , jego działkę przejęli po równo bracia . I na rok 2000 powstało podsumowanie ; dokopali się historii rodzinnej aż do roku ; uwaga : 1456 ! Rodzina nigdy nie wyjechała poza Wielkopolskę. Jest wprawdzie na przełomie XVII i XVIII w, luka w dokumentach parafialnych na jakieś 3 pokolenia spowodowana pożarem kościoła i parafii, jednak wzmianki w innych archiwach pozwalają z dużym prawdopodobieństwem domniemywać ciągłość (pojawiają się nazwiska i miejscowości), ale już od roku 1730 nie ma najmniejszych przerw . Status społeczny rodziny na przestrzeni dziejów był różny ; przeważnie drobna szlachta zagrodowa , rzemieślnicy, nic szczególnego . Losy też różne , szczególnie te z XX w, jak chyba wszystkich rodzin, które przeszły wojny i wszelkie przemiany, ale to inna historia. Kiedy już tom wydany na millenium był gotowy , w jakiejś luźnej rozmowie padło hasło wgłębienia się w historię naszego rodzinnego domu , miejsca skąd wiodą się nasze korzenie . I tak zaczęliśmy znów szperać po archiwach , opracowaniach naukowych , docierać do starszego pokolenia mieszkańców . Tym razem już z moim udziałem . Zajęłam się pisaniem tekstów, opisywaniem zdjęć , poprawianiem stylu  i całą stroną edytorską , wujkowie szukaniem materiałów . Robota też żmudna  ale efektem kolejnych 6 lat pracy są 4 kolejne tomy ; dwa z historią miejscowości i dwa z historią mieszkańców . Kolejne dwa ( już bez udziału najstarszego z braci ; zmarł w 2009) to historia przecudnej urody 7  mostów i jeszcze jeden o miejscu i ludziach razem - podsumowujący . Miał być jeszcze jeden zawierający metryki urodzenia , zgonów i ślubów ale wciąż jest nie poskładany . Niestety stan zdrowia wujka bardzo się pogorszył i nie ma już sił nad tym pracować . Może kiedyś uda się mnie dokończyć , a może zrobimy to jednak razem , zwłaszcza , że wujek trafił ostatnio na ciekawy wątek i od razu nabrał  nowej energii do pracy. Nieskromnie się pochwalę , że tą naszą pracą zainteresowało się pewne powiatowe muzeum , a książki o ludziach i miejscu zostały zaprezentowane na jubileuszu 800 -lecia powstania naszej rodzinnej miejscowości. Nasze nazwiska znalazły się zaś na liście miejscowych badaczy lokalnej historii. Nie powiem ,że nie jestem z tego dumna.  Wujkowi udało się też odnaleźć w okolicy i przekazać do muzeum kilka pamiątek i artefaktów związanych z miejscowością . Między innymi krzyż nagrobny z ewangelickiego cmentarza zdewastowanego po wojnie po części przez żołnierzy radzieckich , po części przez Polaków ( niestety) . Przy okazji współpracy z muzeum wujek opowiedział też historie , które pamiętał z dzieciństwa o żołnierzach poległych w trakcie wyzwalania miejscowości , co w praktyce sprowadziło się do wjazdu 2 oddziałów żołnierzy radzieckich i polskich i zajęcia pałacu dawnych właścicieli. Poważnych walk nie było , krótka strzelanina pomiędzy uciekającymi Niemcami a oddziałami Polaków i Rosjan. Wszyscy we wsi od zawsze wiedzieli gdzie są pochowani 4 zastrzeleni Niemcy i jeden Polak , mieszkaniec wsi. Jednak nikt wcześniej się tym nie interesował za bardzo. Myślę , ze nie było klimatu po temu a potem na skutek transformacji po prostu o tym zapomniano . Muzeum jednak zajęlo się sprawą na tyle, że zgłosiło do IPN i doprowadziło do ekshumacji . No i się potwierdziło. Znaleziono szczątki , fragmenty mundurów i nieśmiertelniki. W tej chwili są prowadzone nad tym badania . Miejsca pochówku Polaka na razie jeszcze nie zbadano. W nagrodę za wskazanie miejsca i przyczynienie się do odkrycia wujek zostanie poinformowany o wynikach badań i otrzyma dokumentację fotograficzną dla potrzeb naszych rodzinnych kronik. Ma to na piśmie , a my mamy kolejny wątek do opracowania . Część materiałów już mi wujek przesłał , na razie wstępne informacje i dość zdawkowe  więc muszę je opracować pod nasze potrzeby i styl . Na zdjęcia i raport końcowy pewnie jeszcze trochę poczekamy.
O weekendowaniu ciąg dalszy jutro. 
P.S. Aktualnie mamy wydanych 10 tomów naszej rodzinnej historii.

czwartek, 3 maja 2018

3.05.2018 Jak ten czas leci

już czwartek i to wieczór , jeszcze dwa wolne dni. Niedzieli nie liczę , bo wypada w tym dniu uroczystość naszej wnusi i dzień spędzimy w kościele i przy stole . 
Dziś kolejne LB przy książkach i muzyce albo historycznych programach w tle. Mężuś odespał dziś chyba cały rok od razu , bo wstał dopiero po 12.00 w południe . Nie budziłam , niech tam sobie odpoczywał, skoro mu to było potrzebne. 
Pokleiliśmy następny fragment krzesła . Na jutro zostały podłokietniki i tym samym będzie już gotowy stelaż . W tygodniu przystąpimy do dalszych prac czyli malowania . No nie , najpierw jeszcze wzmocnienia pod siedziskiem , potem malowanie . Odwiedziliśmy też teściową i Szwagroską. U nich się chyba nigdy nic nie zmieni i Szwagroska jak narzekała tak będzie dalej narzekać na wszystko. Tak ma . 
Rozpadało się . Deszcz potrzebny , podleje nasz przybiurowy ogródek i działkowe krzaczki. Zostawiłam je samym sobie przez weekend więc taki deszcz dobrze im zrobi. Jutro i tak zamierzałam tam wpaść i  potraktować zielsko co wyrosło pomiędzy iglakami randapem i powyrywać chwasty ze skalniaka. Jeśli nie będzie padało to tak zrobię. 
Lista spraw na resztę wiosny;
- remont w łazienkach 
-opracować materiały do naszych rodzinnych ksiąg ( zrobię o tym osobny wpis , bo na ciekawy wątek trafiliśmy) 
-dokończyć remont krzesła
-oprawić kilka zdjęć - ramki dawno leżą przygotowane i powiesić w sypialni 
- inne .............................................................wpisać jak coś strzeli do głowy

środa, 2 maja 2018

2.05.2018 Weekendowania ciąg dalszy

Dziś podobnie jak wczoraj ; LB, książki i muzyka . I jeszcze babciowanie. Młodsza młodzież podrzuciła nam wnuczków. Sami chcieli zrobić jakieś zakupy . Od razu zadyma w domu się zrobiła, bo chłopaki dobrali się do zabawek i poroznosili po całym domu , ale co tam ; po to przychodzą do babci i dziadka , żeby się dobrze bawić . Starszy wnusiu znów mnie zaskoczył ; obejrzał moją książkę , przeczytał tytuł i autorkę i zapytał o czym jest i dlaczego na okładce jest rower wystający z krzaków.  Powiedziałam ,że znalazł się w krzakach a właściciel zaginął . Nie prawda , ale przecież nie będę siedmiolatkowi streszczać nawet w skrócie ,ciężkiego kryminału z paroma trupami w roli głównej. Po obiedzie poszliśmy do galerii poszaleć na dmuchanych zamkach i innych atrakcjach. Najbardziej im się podobał zjazd na oponach .Kiedy już się kończył wykupiony czas na atrakcje dojechali do nas rodzice i zabrali ich do domu. 
Poza tym pokleiliśmy znów kawałek krzesełka , a konkretnie miejsce , które zostało wyłamane i popękało , w sumie najsłabsze miejsce . Wymagało trochę pracy. Dla pewności skręciliśmy to śrubą ściskową . Zobaczymy jutro co z tego wyniknie , czy się udało połatać jak należy. 
Do kina dziś nie pojechaliśmy , ze względu na repertuar, akurat nic ciekawego nie ma, poza Avengers i kreskówkami.  Mamy czas do połowy czerwca, wciąz nie wykorzystaliśmy biletów, które nam młodzież na Gwiazdkę podarowała. 


wtorek, 1 maja 2018

1.05.2018 Dali czadu

chłopaki z Big Cyca ! Koncert był świetny , a lider Krzychu Skiba umie niesamowicie rozkręcić publiczność . Cały rynek skakał , śpiewał, podrygiwał, klaskał , krzyczał i tańczył i robił to wszystko co na koncercie rockowym można robić . Były nowe przeboje jak " Antoni wzywa do broni" i Wiwat Sanescobar " ,ale tez parę starych z początków zespołu przywołujące klimaty Jarocina  , Pomarańczowej alternatywy , lata osiemdziesiąte ... Fajne czasy , choć cholernie trudne . 
A poza tym jak było w planie dzień LB.  Czytanie kryminałów i słuchanie gotyckiej muzyki.  Trochę domowych zajęć i przygotowań do dalszej renowacji krzesełka. Jutro kleimy .  
Rowery sobie odpuściliśmy. Cały dzień się chmurzyło i wyglądało na to, że popada . Jakimś cudem nie padało i w końcu zaświeciło słońce , ale już był czas wybierać się na kolację i koncert. 
Co do innych planów dalszego weekendowania to kino . Problem w tym ,że cały repertuar to Avengers , gdzie by nie zajrzeć wszędzie ten film. Trudno znaleźć inny . Zobaczymy. 

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

30.04.2018 Sprawy babusine weekendowe

Jak miałam w planach wybrałam się do biura . Ogarniecie wszystkiego , z podlaniem skalniaka zabrało mi 3 godziny. Oczywiście klienci musieli dziś dzwonić , ale co się dało przełożyłam na po weekendzie. Mężuś od klienta wrócił wcześniej ode mnie. Po wyjściu z biura pojechałam do miasta , okrężnymi drogami , bo dziś zaczynają się w mieście majówkowe imprezy i całe centrum zamknęli ale miałam farta , bo trafiłam miejsce na parkingu , nie musiałam szukać . Wysłałam listy, zaopatrzyłam się w kasę , kupiłam makaron , fliselinę do renowacji krzesełka i w tym samym celu parciane paski na siedzenie . Paski kupiłam w lumpexie po 1 zł za sztukę . Okazało się przy okazji, że wszystkie w centrum zlikwidowane. Zostały dwa , a było po kilka na każdej ulicy. 
Wypiliśmy z małżonkiem kawę i pojechaliśmy do salonu łazienkowego odebrać dodatkowe płytki i zamówić wannę i sedes. Pogadaliśmy z właścicielami , którzy są pzremiłymi ludźmmi i swoich klientów nie traktują tylko jak klienta , ale jak mile widzianych znajomych i kochają to co robią . 
Zajrzeliśmy też do hurtowni budowlanej obejrzeć obudowy wanien i stelaży . Niby to fajne , ale drogie . Stwierdziliśmy, że znacznie taniej wyjdzie zbudować z płyt gipsowo - kartonowych , albo suporeksu. W tak zwanym międzyczasie zaliczyłam jakieś przepierki , gotowanie , takie domowe drobiazgi. A po południu już tylko zamierzony plan , czyli czytanie .Nawet renowację krzesełka sobie odpuściliśmy. 
Jutro mamy w planach dzień LB ( no może jeszcze jakaś mała przejażdżka rowerem)  , wieczorem wybieramy się do miasteczka "food tracków" na kolację; to jedna z atrakcji tegorocznej majówki , a potem na koncert zespołu Big Cyc - tego od "Makumby" . 

niedziela, 29 kwietnia 2018

29.04.2018 Punkt pierwszy planu zrealizowany

Było spotkanie z przyjaciółmi , krótka wyprawa do naszego biura i przejażdżka po mieście a na podwieczorek pyszna szarlotka i doskonale winko. I kilka innych przysmaków . Szarlotka udała się wyjątkowo i nikt już nie chciał jeść nic innego . Poszła cała blaszka. 
Pojechaliśmy do biura , bo przyjaciele widzieli je na etapie budowy , chcieli zobaczyć jak wygląda na gotowo . Podobało się bardzo. Na kolację zrobiłam pizzę , czym ich niebywale ucieszyłam , bo twierdzą  ,  że te zamawiane do domu im nie smakują , więc nie chodzą do lokali ani nie zamawiają a domowa im nie wychodzi. Hmmm... żaden to wyczyn kulinarny upiec pizzę , ale skoro tak twierdzą...  W każdym razie cieszę się bardzo ,że nas odwiedzili i mogliśmy się nagadać . 
Poniosłam pewną stratę , zginął mi kolczyk z tanzanitem . Pewnie go gdzieś wymiotę przy okazji porządków , albo w domu albo w firmie , bo nigdzie więcej nie byliśmy . No ewentualnie może się znaleźć jeszcze w aucie mężusia  . Szkoda by było gdybym nie znalazła. Muszę uważać na zapięcia i wybierać mocne , albo przekładane , bo jedną dziurkę w uchu mam mocno rozciągniętą , z powodu infekcji . Wyleczyłam szybko , ale kolczyki słabo mi się trzymają . 
Jutro muszę na chwilę podjechać do biura , tak na jakąś godzinę , może dwie , a potem już luzik , cały tydzień .