A w sobotę kompletny luz i nic nie robienie . Zakupów nie wyłączając . Zrobiłam porzadki w magazynie i odkryłam jeszcze całkiem spore zapasy więc lodówka pełna. Ograniczyłam sie do pieczywa świeżego i wybielacza do firanek przy okazji. Mężuś odsypiał, a ja wrzuciłam do pralki to co się nazbierało . Starczyło by na jeden ładunek , ale wiadomo, czarnego i koloru z białym prać nie należy więc musiałam rozdzielić. A potem to juz samymi przyjemnymi rzeczami się zajmowałam . Zaczęłam od przyszycia guzika i zaszycia dziury w kieszeni od mężusiowego płaszcza . Nosi po kieszeniach jakieś śrubokręty , pendrivy i jakieś klucze i wiecznie sobie dziury wydziera. A później ozdobiłam choinki zrobione kilka dni temu na szydełku - za chwilę je dokończę , powypycham i nałożę na patyczki , które będą udawać pień. Dokończyłam zimowe ubranko dla lalci . Lalcie są dwie, w stylowych krynolinach , będą częścią zimowej dekoracji . Bo na niby - kominku urządzę im zimowy plac zabaw . Ale na razie to tajemnica . Ma być niespodzianka dla wnucząt. I na koniec pomalowałam skrzydełka i kołnierzyki- gwiazdki oraz korpusy dla aniołków . Aniołki będą miały głowy ze świec. Przyznaję się ; podpatrzyłam w gazetce z dekoracjami świątecznymi. I tak sobie sobota biegła , nie śpiesznie , na przyjemnościach. Pooglądaliśmy z małżonkiem nasz ulubiony kanał discovery historia i pojechaliśmy do lidla i kuflandu. Bez planu , bo w sumie chciałam tylko kupić płyn do prania . Skończyło się na dekoracjach do pierników i kawie do biura . Przy okazji obejrzeliśmy w brico świąteczne dekoracje i serwetki . A jakże - koło serwetek nigdy obojętnie nie przeszłam. Na razie nic nie kupiliśmy , ale sezon dopiero się zaczyna .
No i tyle , wieczór jak zwykle przy herbatce i robótkach , to ja a mężuś przy ekranie tv . Lubi dobre filmy i ma ich sporą kolekcję wiec ogląda.
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 16 listopada 2019
piątek, 15 listopada 2019
15.11.2019 Tak dla porządku
żeby się zameldować jak co dzień. Wróciliśmy z imprezy urodzinowej . Wnusia uszczęśliwiona prezentami a my znów objedzeni po same uszy.
I na tym dziś poprzestanę . Dobrej nocy życzę .
I na tym dziś poprzestanę . Dobrej nocy życzę .
czwartek, 14 listopada 2019
14.11.2019 Najgorsza robota świata
znaczy oprawianie ryb. Nienawidzę tej roboty i co roku zarzekam się jak żaba deszczu, że nie będę więcej tego robić a potem jak już blisko świąt to znów kupuję świeże sandacze i znów klnę i wyzywam , że muszę to oprawić . A dziś właśnie to zrobiłam . Urwałyśmy się z synową na targ , z założeniem ,że kupimy sandacze , no i były . Kupiłyśmy trzy duże sztuki , prawie 4kg. Wystarczy, zwłaszcza,ze dla dzieci kupię jeszcze kilka filetów żeby nawet najmniejsza ość sie nie trafiła. Musiałam to oczywiście obrobić , a to robota wredna , no to klęłam w żywe kamienie. Ale mam i dziś już mogę śmiało stwierdzić , że sezon świąteczny otwarty. Ryby oprawione, pocięte na dzwonka , zapakowane w torebki i zamrożone. Przy okazji w zamrażarce odnalazłam jeszcze wielkanocne klimaty ; jakieś szynki i pasztety. Całkiem zapomniałam ,ze je tam wciąż mam. Nie muszę robić zakupów w sobotę .
A poza tym mamy zmywarkę; przywieźli dziś po 16.00. Stoi już na swoim miejscu , za pół godziny przyjedzie syn i będą podłączać. Zmywarka ma bajery ; samoczyszczenie, usuwanie zapachów , mycie w trzech płaszczyznach , osobny program na mycie garnków , mycie połowy ładunku , tryb eco i jeszcze mnóstwo innych funkcji , które musze rozpracować .
A poza tym mamy zmywarkę; przywieźli dziś po 16.00. Stoi już na swoim miejscu , za pół godziny przyjedzie syn i będą podłączać. Zmywarka ma bajery ; samoczyszczenie, usuwanie zapachów , mycie w trzech płaszczyznach , osobny program na mycie garnków , mycie połowy ładunku , tryb eco i jeszcze mnóstwo innych funkcji , które musze rozpracować .
środa, 13 listopada 2019
13.11.2019 10 lat temu
na świat przyszła nasza śliczna wnusia . Dokładnie w piątek, 13-go o 13.00 , w imieniny swojej pra, pra babci . Była wcześniaczkiem , trochę większym od torebki cukru. Bardzo się o nią baliśmy . Dała radę ! Dziś jest śliczną dziewczynką z warkoczem , zdolną uczennicą , zwariowaną na punkcie smoków miłośniczką fantazy i sportów ekstremalnych . Ma zresztą wiele innych pasji , świetny gust gdy chodzi o ubiór ( a wybiera sobie sama ciuszki od 5 roku życia ; pozwolili jej na to rodzice) i charakter swojego taty - stoicki spokój w każdej sytuacji i zdolności przywódcze. Najlepsze życzenia kochana Wnusiu!
Na urodzinowy tort i kolację idziemy w piątek .
Dziś w przeciwieństwie do dnia wczorajszego działo się dużo i szybko . Wolę takie tempo niż zastój.
Zaczęłam tworzyć dekoracje świąteczne i tym samym sezon uważam za otwarty. Że za wcześnie ? Pewnie ,że za wcześnie , ale my kochamy święta więc i przygotowania muszą mieć swój urok.
Na urodzinowy tort i kolację idziemy w piątek .
Dziś w przeciwieństwie do dnia wczorajszego działo się dużo i szybko . Wolę takie tempo niż zastój.
Zaczęłam tworzyć dekoracje świąteczne i tym samym sezon uważam za otwarty. Że za wcześnie ? Pewnie ,że za wcześnie , ale my kochamy święta więc i przygotowania muszą mieć swój urok.
wtorek, 12 listopada 2019
12.11.2019 Kryzys opanowany
zmywarka kupiona , przyjedzie w czwartek , bo modelu na sklepie
naszym, miejscowym nie było . Dowiozą na umówioną godzinę. I jeszcze wniosą ,
wstawią we wskazanym miejscu, zabiorą starą i jeszcze opakowanie od nowej też.
Pełen komfort. Był wybór : Siemens czy Hotpoint- Ariston. Parametrami
niemal identyczne ,cenowo różnica 100 złotych ; osobiście skłaniałam się do tej
pierwszej , bo firmę znamy nie od dzisiaj z różnych sprzętów w tym i zawodowo i mogę z czystym sumieniem powiedzieć ,że to wyskoka półka , ostatecznie jednak zdecydowały 3 milimetry różnicy w
gabarytach na rzecz Hotpointa. Po prostu , nasza stara zmywarka miała wymiar
59,5cm na szerokość i tak mamy zrobioną zabudowę - dokładnie 59,8mm . Siemens
miał właśnie dokładnie tyle , czyli wstawienie pod blat byłoby nie wykonalne.
Dwa dni bez zmywarki przeżyjemy .
A tak poza tym , dzień spokojny dzisiaj. Nie za wiele się działo
, jak to po dłuższych weekendach bywa. Spokojnie wypisałyśmy faktury i wreszcie
był czas zająć sie materiałami reklamowymi. Poprawiałyśmy projekt pod nasze
potrzeby .
Popołudnie typowo jesienne ; dzbanek herbaty na stole, ciepłe
kocyki na stopach świece płonące na komodzie a za oknem deszcz dzwoniący o
szyby.
poniedziałek, 11 listopada 2019
11.11.2019 Niech się święci Św. Marcin !
Tak tak , św. Marcin. U nas rogale, parady i koncerty . I niech tak będzie . Świętować patriotycznie już nie chcemy . Dlaczego? Mamy wiele powodów i nie raz o tym pisałam . Zostajemy przy naszym regionalnym świętowaniu. Notabene święto się szerzy ; dowiedzieliśmy się , że świętują z nami nawet Hiszpanie . Zakład kupił większą ilość i w piątek częstował rogalami wszystkich pracowników . Rzeczony Święty na siwym koniu przyjechał ( mrozu dziś nie było ; deszczu też nie ) , a to zwiastuje białe Boże Narodzenie , ale teraz tyle anomalii , że to wcale takie pewne już nie jest. Zobaczymy co tam nam Św Barbara zapowie , ale to za ok. 3 tygodni.
A tak poza tym to od rana ogarnęliśmy bałagan po wczorajszej awarii , posprzątaliśmy przy okazji w kuchni , a po obiedzie pojechaliśmy do młodszej młodzieży świętować podwójne imieniny , dzisiejsze najmłodszego wnusia i jutrzejsze młodszego synalka. Było wesoło . Było rogale świętomarcińskie a na kolację pyszna pizza domowej roboty. Objedliśmy się niemożliwie .Mały chodził i wszystkim się chwalił kubeczkiem Psim Patrolem, bohaterami jego ukochanej bajki. I chociaż dostał mnóstwo innych prezentów z kubeczkiem sie nie rozstawał.
Jutro wracamy do pracy i szukamy zmywarki . Będzie co robić .
A tak poza tym to od rana ogarnęliśmy bałagan po wczorajszej awarii , posprzątaliśmy przy okazji w kuchni , a po obiedzie pojechaliśmy do młodszej młodzieży świętować podwójne imieniny , dzisiejsze najmłodszego wnusia i jutrzejsze młodszego synalka. Było wesoło . Było rogale świętomarcińskie a na kolację pyszna pizza domowej roboty. Objedliśmy się niemożliwie .Mały chodził i wszystkim się chwalił kubeczkiem Psim Patrolem, bohaterami jego ukochanej bajki. I chociaż dostał mnóstwo innych prezentów z kubeczkiem sie nie rozstawał.
Jutro wracamy do pracy i szukamy zmywarki . Będzie co robić .
niedziela, 10 listopada 2019
10.11.2019 Prawie Armagedon
w domu! Obudziłam się bardzo późno jak na mnie , bo o 8.35, zakatarzona . Niby nic mi nie było , ale wczoraj wieczorem lekko kręciło w nosie a dziś mnie dopadło . Ale to jest mały pikuś . Naprawdę zaczęło się od tego,że nasz nowy samograj odmówił współpracy . Nie widzi cd i dvd i za nic zobaczyć nie chciał. Wciąż wyrzucał komunikat "brak dysku" . Małżonek też mu nie dał rady. Stanęło na tym ,że po niedzieli będziemy dzwonić do serwisu . Po obiedzie na trochę się położyłam , żeby się trochę wygrzać i podkurować , ale jakoś na spanie mi się nie zanosiło więc po nie całej godzinie się pozbierałam. Małżonkowi już na głowie pióropusz wyrósł więc go zdążyłam obciąć . Długo to nie trwało , bo chłopaki fryzury takie więcej aerodynamiczne noszą, wystarczyło kilka ruchów maszynką i gotowe. Stwierdził,że się wykąpie . Nalał sobie wody do wanny i tu się jazda na dobre zaczęła ( było około 15.40) Zadzwoniła do drzwi sąsiadka ,przyszła bo ją zalewamy . Ślepia zrobiliśmy oboje jak talerze , bo w domu wszędzie sucho. Nigdzie nic nie kapie, licznik wody nie pokazuje, że gdzieś woda leci ... Nie możliwe. Zaglądamy we wszystkie kąty gdzie tylko , żeby ewentualny wyciek zlokalizować . W kilka minut później podjechała starsza młodzież z wnuczką . Syn zajrzał do sąsiadów ; faktycznie , na suficie zaciek i woda raz po raz kapie na złożeniu płyt stropowych . Mężuś zaczął demontować cokoły pod zabudową i wyciągać szuflady. . Ja poszłam do sąsiadów zobaczyć co się dzieje . Wyszło ,że na wysokości naszej kuchni, w okolicy zlewu i zmywarki. Sąsiad już dziury w suficie zaczął wiercić , żeby woda spłynęła. Uspokoiłam sąsiadów, że małżonek szuka uszkodzenia i wróciłam do domu. No i się wydało w tak zwanym międzyczasie; skończyła się nasza zmywarka . W zbiorniku zrobiła się dziura i tak sobie musiało po trochu wyciekać i wsiąkać gdzieś w fugi pod zmywarką , bo nawet na kuchnie nam nie wyciekło i tak sobie w błogiej nieświadomości żyliśmy sądząc, że zmywarka wciąż sprawna . A tu klapa ; skończyła się , trzeba kupić nową . Poszłam znów do sąsiadów powiedzieć żeby już tego sufitu nie rozwalali , bo namierzyliśmy przyczynę. Małżonek z synalkiem wymontowali ją z szafki, spuścili resztę wody, zabezpieczyli , po czym wystawili na klatkę schodową do wywiezienia . Szkoda jej , taka dobra była, dopiero 24 lata ją mieliśmy! Z samograjem przynajmniej sobie chłopaki poradzili. Synalek ma taki sam tylko dłużej niż my i zdążył już rozpracować . Okazało się , że wystarczy włożyć płytę czyszczącą i przełączyć się na drugi laser , bo do cd i dvd jest osobny napęd. Samo się powinno ustawiać ,przy wkładaniu nośnika , ale jak się lasery zakurzą to się blokują . Samograj uratowany ; przynajmniej tyle , ale wydatek nas nie minie . Po święcie trzeba będzie nową zmywarkę kupić .
Z moich pięknych planów czytelniczych nic nie wyszło , z malowania ozdóbek też nie . Popołudnie z mopem i szmatami zaliczyliśmy . Jak już udało się ten bałagan opanować to zrobiła się pora kolacji. Młodzież się załapała , po kolacji pojechali do domu a my na te smutki winko sobie otworzyliśmy o wdzięcznej nazwie Pieroth Rouge i dość niestandardowym, amarantowym kolorze.
Aha , młodzież przyjechała, bo wnuczka postanowiła się pochwalić prezentem urodzinowym od mamy i taty, starannie sfilmowanym. Urodziny ma 13-go ale prezent był dziś ; uwaga : lot w tunelu aerodynamicznym ! Powaliła nas na ziemię . Że się wspina na skałki i jest mistrzynią parków linowych to wiemy, że pływała na desce a la snowbord zawieszonej na linie to też wiemy , ale tunel ! Pojechali na lotnisko do Leszna , bo tam takie przyjemności oferują i pod okiem instruktora latała w tunelu, w strumieniu powietrza . I pomyśleć ,że jak się urodziła , była ciut większa od torebki cukru , a my baliśmy się ,że się połamie jak weźmiemy ją na ręce! A dziś proszę; miłośniczka sportów ekstremalnych!
Z moich pięknych planów czytelniczych nic nie wyszło , z malowania ozdóbek też nie . Popołudnie z mopem i szmatami zaliczyliśmy . Jak już udało się ten bałagan opanować to zrobiła się pora kolacji. Młodzież się załapała , po kolacji pojechali do domu a my na te smutki winko sobie otworzyliśmy o wdzięcznej nazwie Pieroth Rouge i dość niestandardowym, amarantowym kolorze.
Aha , młodzież przyjechała, bo wnuczka postanowiła się pochwalić prezentem urodzinowym od mamy i taty, starannie sfilmowanym. Urodziny ma 13-go ale prezent był dziś ; uwaga : lot w tunelu aerodynamicznym ! Powaliła nas na ziemię . Że się wspina na skałki i jest mistrzynią parków linowych to wiemy, że pływała na desce a la snowbord zawieszonej na linie to też wiemy , ale tunel ! Pojechali na lotnisko do Leszna , bo tam takie przyjemności oferują i pod okiem instruktora latała w tunelu, w strumieniu powietrza . I pomyśleć ,że jak się urodziła , była ciut większa od torebki cukru , a my baliśmy się ,że się połamie jak weźmiemy ją na ręce! A dziś proszę; miłośniczka sportów ekstremalnych!
Subskrybuj:
Posty (Atom)