babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

środa, 26 marca 2025

26.03.2025 Jak co dzień

 czyli nic szczególnie ciekawego. Zbieram siły po ostatnich akcjach. I na razie tylko się zbieram, leżąc na kanapie, bo jakoś do konkretnej roboty nie mogę się zmobilizować. Planuję , że w sobotę jakieś wiosenne porządki w domu zarządzę jeśli znów się coś nie wydarzy. Dziś miałam robić makaron do niedzielnego rosołku ale też się jakoś nie zmobilizowałam. Mówi się trudno. Za to jutro już będę miała dobrowolny przymus, bo skoro dziś mam dzień lenia, w piątek robię cotygodniowe zakupy a w sobotę porządki to na makaron zostaje tylko jutrzejsze popołudnie. I jak znam siebie to to zrobię. Pogadałam za to z przyjaciółką , co też ma swoje dobre strony. 

Pogoda jak to w marcu, zrobiła fikołka i dziś się ochłodziło a po południu zaczęło padać , nie deszcz ale taka zimna mżawka , oblepiająca mżawka. Dobrze zrobi roślinkom , byle nie chwyciły przymrozki. Kupiłam materiał na kolejny świąteczny obrus. Tym razem w kolorze bladoróżowym. Tego jeszcze u mnie nie było. Moim synowym szczęki opadną , bo myślą , że ja różu nie lubię, a ja go tylko unikam , bo jest wszędobylski i stanowczo go za dużo. A tym razem inspiracją są różowe stokrotki. Ale to tylko stół , reszta dekoracji będzie w innych wiosennych kolorach, no może z delikatnym akcentem . Byłoby za różowo. 


wtorek, 25 marca 2025

25.03.2025 Wczoraj na chwilę się poddałam,

 po raz kolejny przerosła mnie sytuacja z matką. Akurat byliśmy na wieczornym spacerze gdy sąsiadka wysłała mi sms , że babsko znów się wsypało matce na chatę. Wracaliśmy już , więc zamiast do wejść do mieszkania , wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Nie byłam pewna czy wciąż tam jest więc po cichutku otworzyłam drzwi do klatki, weszłam na piętro i posłuchałam pod drzwiami. Gadały , siedząc w małym pokoju i tu mój fart, bo siedziały w małym pokoiku prawie na wprost drzwi więc słyszałam. Po cichu zeszłam na dół i zadzwoniłam na policję. Patrol się zjawił po może 10 minutach. No i weszłam z patrolem. I tu mój niefart , bo przysłali jakieś dzieciaki pewnie zaraz po szkole, nie wprawione w takich interwencjach. Owszem grzeczni ale mało stanowczy w porównaniu z poprzednimi patrolami. Nawet babska nie przeszukali. No cóż, liczy się , że byli. Co dalej ? nie trudno się domyślić . Skończyło się kolejną awanturą a to babsko jest coraz bardziej bezczelne, nie dość, że udawała, że nie słyszy co do niej mówią , to jeszcze zaczęła na mnie nadawać, że nie daję matce jedzenia, że ją biję, wyzywam , nie daję lekarstw i takie tam bzdury . Całe osiedle dobrze wie, że to nie prawda ale moja matka oczywiście potwierdziła i jeszcze nawrzeszczała, czego to jej nie zabrałam. Malo tego, ruszyła na mnie z pięściami. Żeby nie policja to chyba by mnie pobiła. Na koniec policjanci  jak już wygonili z domu to babsko, próbowali jej wytłumaczyć , że jest notowana, że policja ma zgłoszenia na nią, że okrada ludzi, że matka ma mnie słuchać i nie wpuszczać nikogo. Matka swoje , ona nic nie ukradła, ona jej pomaga, ona jest pielęgniarka i swoje w kółko , jaka to ja wredna i jak ją zaniedbuję. No diabli nadali. Aż mi się policjant spytał, czy to właśnie nie jest w tym problem , jak ja ją traktuję. I to było to co mnie dobiło. Oczywiście się wybroniłam , bo jestem typem wojownika i jak mnie ktoś atakuje, to się nie cofam tylko oddaję ciosy. Na początek wyciągnęłam z torebki pudełko z tabletkami, "proszę bardzo , uszykowane na jutro rano" ( a tak naprawdę to znalazłam rano pudełko przygotowane na niedzielę, które matka schowała zamiast wziąć i dlatego miałam w torebce dwa , puste i pełne) i zgarnęłam szybko ze stolika paragon z zakupów, które zaniosłam jej w sobotę " a tu paragon za zakupy, co sobotę przywożę jedzenie na cały tydzień" i pokazałam zdjęcie z soboty, bo wciąż robię zdjęcia, ze jej dostarczam. Akurat trafiłam na pierwsze z brzegu , a tam było jak daję jej pieniądze. Oczywiście sprawdziłam przy policji i tej babie czy je ma. Miała, dwa razy po 20 zł, a dałam 200. Normalnie bym tyle nie dała , ale już się awanturowała, że nie odebrała emerytury więc przyniosłam jej tyle, żeby ją uspokoić , razem z tym co miała w portfelu z poprzedniego tygodnia było tego 350zł. Czyli coś z tą kasą zrobiła. Co? tego się nie dowiedzieliśmy a babsko się wyparło.  Już na samym końcu , po tej dyskusji , o tym czy i jak się nią zajmuję sprawdziłam w kuchni czy ma jedzenie . Moje "coś mi mówi" podszepnęło, ze mam to zrobić. No i z całych tych zakupów sobotnich , został jeden pojemnik zupy , jedna tacka z obiadem i resztka ze zgrzewki serdelków czyli 2 z sześciu, które były w opakowaniu. Nie było nawet chleba. Akurat chleb mogła zjeść, bo lubi , ale reszta ? Starczyło by tego jedzenia dla dwóch osób, tak na dobrą sprawę. Wychodzi, że jak skończyło się źródełko na kasę, to jedzenie wynosi, albo zjada. W sumie ta interwencja niczego nie załatwiła, ale notatka jest kolejna i to się może przydać.  Totalnie mnie ta akcja zdołowała, do tego stopnia , że nie byłam w stanie w domu zrobić nawet herbaty i podać kolacji. Pół nocy miałam z głowy tak mnie nerwy żarły. Dzisiaj też się do końca jeszcze nie pozbierałam , dopiero późnym popołudniem trochę mi odpuściło. Rano zadzwoniłam do szefowej opiekunek poinformowałam o sytuacji. Doradza iść złożyć zgłoszenie o nękanie do prokuratury. Nie dodzwoniłam się dziś do adwokatki ale zapytam co ona o tym sądzi i pewnie tak zrobię , jeśli potwierdzi, że to dobry pomysł. Rozmawiałam też z kuzynką i synową . Obie mi radzą załatwić kwit od psychiatry , że to daleko posunięta demencja , bo opinia od rodzinnego to jedno a specjalisty to inna bajka. No i umówiłam dziś od razu prywatną wizytę na 14 kwietnia. Pytanie czy zdołam ją tam zaciągnąć. A jak nie to może i lepiej, bo przynajmniej spokojnie porozmawiam o sytuacji. Szaleństwo jakieś !  Dzisiaj już jak zwykle ; mam problem to próbuję się z nim zmierzyć. Wojownicza natura jak zwykle wygrywa ale ile mnie to kosztuje to tylko ja wiem. 

Miłego wieczoru ! 

poniedziałek, 24 marca 2025

24.03.2025 Żeby nie psuć statystyk ...

żyję jak by co , ale pisać mi się dziś nie chce. Znów miałam akcję z policją i z tym babskiem . Szlag mnie kiedyś trafi... Ale jest i dobra wiadomość, sprawa o ubezwłasnowolnienie  ma ruszyć po Wielkanocy, jeszcze nie ma ustalonej daty posiedzenia , ale sędzię już przydzielono , jak mnie poinformowała adwokatka. 

niedziela, 23 marca 2025

23.03.2025 Już niedługo

 kwiecień, a jak kwiecień to i Wielkanoc a u mnie na stole w kuchni pyszni się już wielki bukiet bazi. Kocham bazie i w moich wiosennych dekoracjach nie może ich zabraknąć. Kupiłam wczoraj na zieleniaku. W ogóle trochę wiosny w domu już wprowadziłam. Zniknęła dekoracja czytelnicza , nawiązująca do starych książek, a na tym miejscu stanął szklany narcyz , którego dostałam od wnuczki , szklany ptaszek i bukiet złożony z patyków, bazi i sztucznej gałązki żarnowca. Ładnie to wygląda i jakoś ożywiło pokój. Niedziela znów minęła za szybko. Od rana trochę nadrabiałam zaległości domowe. Wyprasowałam parę rzeczy , odkurzyłam , przygotowałam obiad , takie codzienności od których nie sposób uciec. Po obiedzie pojechaliśmy na działkę , ale za dużo nie udało się zrobić, bo zaczął padać deszcz. W sumie to posprzątaliśmy po wczorajszej robocie , posadziłam kilka roślinek skalnych, które w piątek kupiliśmy w markecie i to wszystko. Ale nic straconego, dni coraz dłuższe , będziemy zaglądać na działkę częściej. 

Małżonek od wczoraj walczy z naszym domowym internetem. Co chwilę zrywa i się rozłącza. Sprawdził już wszystkie możliwe warianty i na koniec wyszło, że trzeba zmienić urządzenie, stare jest i żywot kończy. No i jak to mój mąż wkurzał się ale nie odpuścił, aż nie doszedł o co chodzi.