babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 31 grudnia 2019

31.12. 2019 Dziś , w ostatnim dniu roku powiem tak:

Napijmy się razem za nasze zdrowie , 
aż się troszeczkę zakręci nam w głowie ! 
Kochani, Kochane ; Czytelnicy i Czytelniczki 
( to taki modny ostatnio podział ról i trochę zabawny , ale o tym innym razem) ; dziękuję ,że do mnie zaglądacie , czasem naprawdę bardzo licznie nawet w ciągu jednego dnia . Bawcie się dziś wspaniale na sylwestrowych balach i spotkaniach a na nadchodzący Nowy Rok życzę Wam marzeń i  ich odważnej realizacji !  Do napisania , no tak : za rok! 

poniedziałek, 30 grudnia 2019

30.12.2019 To był rok ...



no  tak ; zlizywania śmietanki, odcinania kuponów czy innymi słowy i bardziej elegancko , korzystania z owoców swojej pracy . Trochę się działo , a wszystko wiązało się z kosztami. Ale po kolei.  Świat zmierza do swojego końca . Ciągły niepokój , konflikty zbrojne , czystki etniczne , terroryzm i katastrofa klimatyczna w tle.  A tło z dnia na dzień coraz ciemniejsze , bliższe i groźne .  W Europie odżywały nacjonalizmy , na razie jeszcze nie stały się niebezpieczne , ale cień się rozszerzał i szerzy dalej .Kolejny kryzys gospodarczy zbliża się już wielkimi krokami .  A w Kraju … szkoda gadać …  Afera goniła aferę , wypływały kolejne szwindle, jakieś ciemne geszefty i gangsterskie wybryki , a wszystko w kręgach władzy ,polityki i kościoła . A „Góra” opowiadała ludziom historyjki z innego świata , szerzyła propagandę sukcesu, szczuła i leżała krzyżem. Dla Kraju rok zaczął się źle ; zginął, zaatakowany przez nożownika w trakcie finału Wielkiej orkiestry Świątecznej Pomocy  lubiany  gospodarz wielkiego miasta. [‘] . Wybory do parlamentu europejskiego i naszego niczego nie zmieniły; pełna micha nadal skutecznie przesłania widzenie.
Moje miasto miało się dobrze . Biznes kwitł i się rozwijał , miasto wciąż się rozrasta i pięknieje. Tu nie zmieniło się nic od kilku lat. Nawet ślady zniszczeń po nawałnicy sprzed dwóch lat prawie znikły .
A na naszym biurowo – domowym podwórku też nie źle . Nie źle , nie oznacza idealnie , ale jak wiadomo ideałów nie ma, można do nich jedynie dążyć jak do nieskończoności. Pracowaliśmy niemal wyłącznie dla kontrahentów zagranicznych ; to wynika z polityki obecnej ekipy, ale to osobna bajka . Przełożyło się to na nie zły wynik finansowy , choć do rekordu z 2016 roku wciąż nieco brakuje.
  Zdrowie nam i naszym dzieciom dopisywało, gorzej ze zdrowiem naszych seniorek . Wiek jednak ma swoje prawa i najwyraźniej obie wyczerpują już swoje limity – trzeba przyjąć do wiadomości ten stan rzeczy.
Poza tym był to rok , remontów, wyjazdów , zakupów i koncertów.  Na wiosnę wyremontowaliśmy salonik całkowicie zmieniając wystrój i kolory. Remont nie był tak absorbujący jak ubiegłoroczny remont łazienek ale i tak pracy było sporo. Kupiliśmy przy okazji dobrej jakości gramofon i odtwarzacz z głośnikami i subbuferem, który może też pełnić funkcje kina domowego. Zaraz po , zaliczyliśmy doroczny wypad nad kaszubskie jeziora. Na lato zaplanowaliśmy wielką wyprawę na Dolny Śląsk ; udział w  Agatowym Lecie i festiwalu Castle Party , zwiedzanie Jawora i Bolesławca i …powiększyła się nasza kolekcja minerałów i pozostał niedosyt oraz plany by znów tam wrócić , bo Dolny Śląsk jest piękny i oferuje wiele turystycznych atrakcji , szczególnie dla takich jak my , lubiących zaglądać w najciemniejsze zakamarki .
Lato minęło a my czekaliśmy już na kolejne atrakcje czyli koncerty , najpierw Celtic Women , a zaraz potem Sary Bringhtman ; zdecydowanie koncert życia , który pewnie już się nie powtórzy , a jeśli to nie prędko. Wspaniałe przeżycie !  Po drodze były jeszcze zakupy ciuchowe , jakie robimy raz na kilka lat, malowanie sufitu  i przymusowa wymiana zmywarki .Stara  po 24 latach odmówiła dalszej współpracy . I oczywiście zakup ekspresu do kawy dla firmy . Ten ostatni i udany i przydatny . Zakupowe szaleństwo zakończyliśmy dziś nabyciem robota sprzątającego. Starszy syn kupił takiego w sobotę , nam się spodobał więc pojechaliśmy po taki sam .Na razie tani, zobaczymy jak się będzie sprawdzał.  I to by było na tyle .
Jutro jak co roku zjedziemy się razem z rodzinami  w biurze na przysłowiową lampkę szampana ( w naszym przypadku dosłownie łyk, bo każdy z nas jest kierowcą i nie zaryzykujemy utraty prawka rzecz jasna) , by podsumować rok i wypić za minione i przyszłe , a potem będziemy szykować się do sylwestrowej zabawy . Wzorem lat minionych , niczego nie postanawiam . Niech Los, Fortuna czy inne Siły Wyższe – jakkolwiek je nazwać,  sam decyduje. Nie przymuszany do  niczego postanowieniami szerzej się do nas uśmiecha i lżejszą ręką udziela swoich dóbr . Sprawy codzienne będę wykonywać najlepiej jak umiem a reszta niech dzieje się wedle woli Losu , Fortuny czy innych Sił Wyższych jakkolwiek je nazwać . Pozostanie tylko jak co roku odprawić dobre czary ,wezwać duchy ognia, zapalić im cztery świece ; białą na zdrowie, czerwoną na miłość i dobre małżeństwa nasze i naszych dzieci , zieloną dla przyciągnięcia pieniędzy i srebrną lub złotą dla ogólnej pomyślności . I jak co roku wypowiedzieć magiczną formułke :Quod bonum felix faustum, fortunatumque sit ! ( Niech ten rok będzie ku dobru, szczęściu i pomyślności ) .


niedziela, 29 grudnia 2019

29.12.2019 Codzienności

Było o świętach i o ekologii , dziś będzie jak zwykle. O domowych sprawach . Po woli ogarniam poświąteczny rozgardiasz. Bez pośpiechu . Trochę pracy, trochę czytania, trochę oglądania filmów- kilka nawet kupiliśmy , w tym jeden z koncertami Tarii Turunen . Fajna sprawa , kawał świetnej muzyki. Klasyczny śpiew w połączeniu z ciężkim metalowym brzmieniem - tak zwana metal- opera. 
Przeczytałam książkę Kamila Janickiego "Damy Przeklęte" - kontynuacja wcześniejszych - kolejne losy , kolejnych księżnych i królowych , które decydowały a przynajmniej miały wpływ na losy naszego kraju. Wcale nie słaba płeć jak na warunki średniowieczne nawet; ambitne, wykształcone , nie dające sobie w kaszę dmuchać, często silniejsze od swoich mężczyzn. Jak mawiał mój profesor historii z LO - pieszczotliwie nazywany przez nas Uszatkiem : "to jest ciekawe - dziateczki kochane!  to się czyta jak najlepszy kryminał! ".   skończyłam jedną , zaczęłam następną . "Wojenna Korona" pani Cherezińskiej doczekała się swojego dnia . Jeszcze trochę wolnego przed nami więc zdążę i tę przeczytać . A czeka w kolejce już mój prezent urodzinowy od Mężusia ; cały cykl pana Sapkowskiego o Wiedźminie. Czytałam  gdzieś na początku wieku - już nawet dobrze nie pamiętam kiedy to było , może jeszcze w wieku minionym- ale pożyczoną .  A teraz dostałam wszystkie tomy . Przeczytam pewnie po raz drugi. Lubię zresztą wracać do niektórych książek. 
Tak poza tym , zrobiłam porządek w jednej z moich szuflad , uporządkowałam biżuterię , uszykowałam egzemplarze do naprawy i poukładałam w szafach  z ciuchami . Przy tym jakieś drobne przepierki i prasowanie - tak żeby już nic nie zostało na następny rok. Jutro jadę do biura zakończyć kilka spraw , w tym inwenturę . Marzyło się wolne , ale się nie da , każdy z nas coś tam jeszcze ma do dokończenia . 
Na Sylwestra tradycyjnie zmawiamy się z Przyjaciółmi z Poznania . Menu jeszcze do końca nie wymyśliłam . 
Kupiliśmy bilety na koncert Gregorian. 

sobota, 28 grudnia 2019

28.12.2019 Ekologiczne święta

Co mają święta do ekologii . Trochę mają jak nad tym chwilę pomyśleć . Zabierałam się za ten wpis jak pies do jeża , ale jest, chociaż już po świętach . Świąt jednak u nas dostatek to i będą następne więc na przyszłość jak znalazł.


Niedawno przeczytany artykuł ( przyznaję , nie do końca z braku czasu ) dał mi do myślenia. Dekoracje z odzysku, praktyczne , wykonane samodzielnie prezenty , mniej jedzenia , choinki z recyklingu albo z wypożyczalni … Czy coś w tym jest ? Może …
Od jakiegoś czasu myślę o wielu codziennych sprawach przez pryzmat produkcji śmieci . I wychodzi  mi, że właściwie za co by się nie zabrać , śmieci produkujemy w ilościach nieprawdopodobnych .
O ile udało mi się wyeliminować nadmiar jedzenia – tu jestem z siebie zadowolona , nic się u mnie nie marnuje, śmiało mogę powiedzieć , że na 99%- to już stan posiadania nie koniecznie . Wciąż mam rzeczy w nadmiarze . Całkiem nie źle poradziłam też sobie z cotygodniowymi zakupami. Na zieleniak i do marketu jeżdżę z wiklinowymi koszykami i papierowymi torebkami na pieczywo, warzywa i owoce, dokładnie opisane , która do czego. Czasem muszę skorzystać ze „zrywek „ jeśli kupuję np. pieczarki, czy fasolkę – tego się nie da wsypać luzem do koszyka, ale i tak jest to nie wiele w porównaniu z innymi.
Problem mam z czym innym ; opakowania fabryczne ; pudełko w pudełku, na pudełku folia , w kontekście prezentów , jeszcze jedno opakowanie , to świąteczne . Tony śmieci! Pół biedy jeśli jest to papier , karton czy tkanina . Jeśli plastik , to już nie jest tak wesoło. I może faktycznie mają rację ci, którzy propagują w tym względzie umiar. A zamiast gadżetu ( nawet przydatnego i wymarzonego przez obdarowanego ) z chińskiego plastiku prezent przydatny , wykonany własnoręcznie z tego co pod ręką ? W moim przypadku nie byłoby to takie trudne . Mam pomysły i umiem dużo zrobić własnoręcznie . W tym roku nie przesadziłam z ozdobami ; dokupiliśmy tylko kilka bombek ,oczywiście szklanych , bo maja się tłuc , żeby na następny rok znów były nowe , po to ,żeby cieszyć się świętami ( mało ekologiczne , co nie?). Nie tłuką się jakimś cudem , mamy ich mnóstwo w najróżniejszych kolorach , a nawet gdyby się potłukły ; szkło się degraduje i można je przetworzyć . Od lat nie mam już żadnych foliowych czy plastikowych łańcuchów i innych zawieszek . Jeśli zawieszki to z szyszek, kawałków drewna lub szydełkowe . W tym roku nie źle mi poszło z dekoracjami. Wykorzystałam wszystko co już miałam w domu ( z wyjątkiem , kupionych na aukcji za 5zl od sztuki laleczek porcelanowych w strojach retro i trzech gałązek w kolorach złotym , czarnym i zielonym ) . To i owo przerobiłam , tamto przemalowałam , dorobiłam kilka choinek z resztek włóczki , wykorzystałam do dekoracji domowe sprzęty i zwyczajne patyki. Wyszło nie źle. I będę tak robić przez najbliższe lata . Mam tego wszystkiego nie mało.
Choinkę tradycyjnie mamy żywą . Wyschnie i opadnie to po prostu wynosimy na śmietnik albo na wysypisko komunalne ( ostatnio tak trzeba) , gdzie zutylizują – nie wiem jak , pewnie tną na drobno i służy jako podsypki do roślin ogrodowych albo idzie na kompost . Choinki pochodzą z plantacji więc są hodowane w tym celu. Plastikowa atrapa, niby wieloletnia , ale czy ekologiczna ? Mam co do tego poważne wątpliwości , bo po pierwsze produkcja – jak wszystko co plastikowe , truje środowisko już w procesie produkcji , a po drugie też ma swój koniec i prędzej czy później wyląduje na śmietniku . I tu następny problem – nie degraduje się , powiększy górę śmieci po prostu. Ostatnio pojawił się ciekawy trend; wypożyczalnie choinek . U nas jeszcze nie ma , ale kto wie co będzie za rok?  Choinki rosną w doniczkach , firma je wypożycza , po świętach wracają na plantację i rosną sobie dalej , do następnych świąt. Jest to jakiś sposób. Zawsze można się poratować gałązkami , albo zmajstrować choinkę z tego co pod ręką , choć choinka , to jednak choinka a nie jakaś atrapa, choćby i ekologiczna.
Święta miną , zostaje góra niedojedzonych potraw. U mnie stosunkowo nie wiele. Zwykle dojadamy w pierwsze święto , czasem i w drugie ale nie wyrzucam . Jak to jest u moich sąsiadów widzę kiedy idę wynieść śmieci . Nieprawdopodobne ilości jedzenia ludzie wyrzucają . Nawet całe bochenki chleba. I oczywiście stosy opakowań po prezentach , stosy nie potrzebnych dekoracji, stosy opakowań po produktach spożywczych , a po Sylwestrze jeszcze resztki fajerwerków i góry butelek po alkoholach. I kółko się zamyka . Produkcja śmieci rośnie . Inna sprawa , że ludzie sami w sobie nie wiele mogą , nawet jeśli spróbują sami ograniczyć ilość śmieci , zadbać o czyste powietrze , o zieleń itd., ale to od państw i rządów tak naprawdę zależy; od mądrych decyzji dotyczących produkcji , transportu , emisji gazów cieplarnianych, gospodarki wodnej  i tego wszystkiego co nam zagraża. Na to jednak wpływu nie mamy a i nasz miejscowy kościół nie pomaga . Zamiast wzorem Papieża Franciszka popierać działania pro ekologiczne , potępia je . Nie rozumiem tego , nie mogę nijak załapać czym się kierują i jedyne co mi przychodzi do głowy to strach przed postępem i utratą rządu dusz, bo przecież patrząc z punktu widzenia wiary przyroda jest darem Stwórcy , należałoby o nią dbać .  Dbajmy więc jak umiemy , sami , na swoim podwórku i zgodnie z własnym rozumem . Nikt za nas tego nie zrobi. Nie zamierzam dorabiać do tego żadnej filozofii , ale czuję się zobowiązana . Na własne oczy widzę przecież degradację środowiska i zmiany klimatu . I pewnie nie ja jedna.  Póki co , mogę tylko mieć na uwadze ,że święta , to wzmożona "produkcja  domowych śmieci i próbować ograniczyć . 





piątek, 27 grudnia 2019

27.12.2019 Poświątecznie

Święta w gruncie rzeczy przebiegają u nas co roku tak samo ; zawsze przesadzamy z wielkością choinki, zawsze jedzenia jest za dużo, zawsze nie chcą już jeść słodkiego, zawsze dom utonie w papierze po prezentach , zawsze (odkąd są z nami) dzieciaki piszczą z radości i nie mogą się doczekać otwierania prezentów . Co roku ten sam rozgardiasz . Ale po to są święta . Mamy się nimi nacieszyć . Od jakiegoś czasu święta nie mają już dla nas wymiaru ściśle duchowego - zbyt wiele się wydarzyło złego w kościele . Nie jest to już, to czyste przesłanie wiary , które pamiętam z dzieciństwa i wczesnej młodości. Dzisiejsze święta są raczej świętem dla rodziny , czasem obfitości, rozdawania prezentów cieszenia się owocami swojej pracy, nabierania energii na przyszłość . Takie nowe pojmowanie świata . No może nie całkiem . To też czas podtrzymywania tradycji ; wspólna Wigilia ,puste  miejsce dla przybysza ( czy ktoś pamięta jaki jest faktyczny tego sens? )opłatek, kolędy , choinka ,  Gwiazdor czy też w innych rejonach Św. Mikołaj , i baśnie o zwierzętach przemawiających ludzkim głosem . Tak sobie myślę , że w dzisiejszym świecie większość poddaje się komercji , nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Duchowy wymiar ginie w tej komercji . Świadczą o tym choćby masowe zakupy w marketach , oferty banków i firm kredytowych czy choćby kurortów turystycznych. Dekoracjami rządzą mody , a wszelkie promocje i wyprzedaże zachęcają do kupowania , kupowania i kupowania .Nawet opłatki można było w tym roku kupić przy kasie w markecie . I nawet nie trzeba się przygotowywać , bo potrawy można zamówić w firmie kateringowej , albo po prostu kupić gotowe . A większość się temu poddaje . A potem góry jedzenia, opakowań i świątecznych dekoracji lądują na śmietnikach , o tym jednak zrobię osobny wpis. I cóż stąd, że w reklamach pojawiają się uśmiechnięte rodziny wspólnie ubierające choinki, wypiekające pierniczki czy też wręczające prezenty . To wszystko jest tak idealne i :wyzłocone", że niemal nie realne. Ilu ludzi dziś tak naprawdę śpiewa z dziećmi kolędy , klei ozdoby choinkowe czy piecze ciasteczka? I nie ważne , czy coś z tego wyniknie, liczy się czas dla bliskich. Kto jednak ma go dziś tyle, żeby poświęcić go dzieciom , czy seniorom. Nie wielu . Znacznie łatwiej dzieci posadzić przed tv lub komputerem  a czas poświęcić samemu sobie. Seniorzy to jeszcze inny temat . Często nie pasują do idealnego wizerunku komercyjnych świąt i są oddawani do szpitali . Podobno to już plaga na dużą skalę . Jeszcze paręnaście lat temu nie do pomyślenia w naszej kulturze . Świat się zmienia . Kto wie , co o tym może napisać moja wnuczka czy wnuczek , kiedy osiągną moje lata ? Tego się nie dowiem , ale z pewnością tak jak ja dzisiaj ; świat się zmienia . O ile świat przetrwa . 
    Wiem ,że nie zbyt optymistyczny wpis jak na dzień po świętach , ale plątają mi się takie różne myśli z roku na rok coraz częściej  , zwykle wtedy gdy widzę te hordy ludzi , z obłędem w oczach biegające po sklepach , włażące pod maskę samochodu i lawinę reklam w tv i internecie. 
  Święta minęły , dziś miał być dodatkowy dzień luzu , ale i tak od rana odbieram telefony . No cóż , chciało się mieć swój biznes ...  Na szczęście nie trzeba było nigdzie jeździć . Dało się sprawy ogarnąć zdalnie. 
Tak w ogóle to święta były udane, jedzonko wyszło pyszne, smakowało wszystko , nawet na kompot z suszonych owoców za bardzo nie marudzili. I nawet moja matka nie skrytykowała stołu w kolorze zieleni i złota . Nawet jej się podobało , orzekła, że tak inaczej i bardzo elegancko, nawet ładniej niż z białym obrusem . A myślałam ,że skrytykuje, ze nie biały . Okazuje się , że nawet starsza pani z zanikami pamięci może akceptować zmiany. Gwiazdor przyniósł wymarzone prezenty i jeszcze parę niespodzianek zrobił . Wszyscy zadowoleni. No to na koniec wrzucę jeszcze fotki stołu . Jak zwykle nie szczególnie udane , bo fotografem to już nie będę , ale żeby był jakiś pogląd. 


Tu w budowie 


 I prawie gotowy na gości 


poniedziałek, 23 grudnia 2019

23.12.2019 Wesołych Świąt!


i co by tu jeszcze ... niech te Święta będą piękne , radosne , bogate w przeżycia i prezenty . Niech przyniosą nadzieję i radość , dadzą siły i energii na nadchodzący Rok . 

Jutro nie będę już miała czasu żeby tu zajrzeć więc dziś składam Wam życzenia i dziękuję , że tu do mnie zaglądacie . Do napisania po Świętach! 


Ruchomy obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 22 grudnia 2019

22.12.2019 Trochę świątecznego nastroju

Pierwszy dzień zimy dzisiaj czy coś pomyliłam? W każdym razie przez okno tego nie widać . Pogoda wielkanocna . Ale kalendarz swoje a pogoda swoje . A zgodnie z kalendarzem najmilsze święta w roku już za dwa dni. Jutro ostatni dzień w biurze , nieco skrócony w moim przypadku, bo trzeba jedzonko szykować na wieczerzę . Inne sprawy mam zorganizowane . Fotek też parę zrobiłam i właśnie je zaprezentuję poniżej.
Może zacznę od zwykłych robótek , tych nie świątecznych :


Ubranko dla smoka i na życzenie wnusi truskawka - nie chce mi na razie zdradzić w jakim celu ta truskawka , ale skoro wnusia prosi , babcia robi - od tego są babcie przecież 

:






A teraz świątecznie :  

Choinki  , zaraz po wykonaniu i na swoim miejscu czyli przy wejściu na szafce do butów 











Chórek anielski - chyba najbardziej udane moje handmadziakowanie - jak wyżej, zaraz po wykonaniu i na swoim miejscu , obok etażerki z kolekcją kamieni 









Stały kącik ze skrzynią na płyty w roli głównej, nadal w czerni , ale  tym razem w połączeniu iście bizantyńskim : czerń, ciemna zieleń i złoto 





"Na kominku ogień płonie ..." - nie u mnie nie płonie , bo niestety nie mam takich możliwości , mam tylko taki niby - kominek , na którym układam różne dekoracje . Tym razem zimowy plac zabaw . 







Za świecącą choinkę robi  stara naftowa "łampa - czudo" , ktora się zadomowiła na niby -kominku

A na niższym "piętrze" spotkanie "mieszkańców lasu : skrzaty, leśne zwierzaki , renifer, nawet miś polarny . 


W saloniku dużo się dzieje : jest już choinka i prezenty :







I chatka z piernika - na leśnej polance - niestety trochę mi nie poszło, muszę ponaprawiać ludziki 






A w kuchni : 






Pachną pierniczki ; na zdjęciu tylko część - zrobiliśmy ich dużo więcej , zdobiły dzieci 






Cukrowe laseczki - motyw z obrusu w prezenty, razem z gwiazdą betlejemską i świecą zdobią kuchenną szafkę 




 


Dzbanki a la PRL , foremki do babeczek i pierniczków zajęły miejsce na kuchennym stole , na obrusie w prezenty- obrus trochę kiczowaty , ale i tak urokliwy 




  Na świeczniku zawisły latarenki ( leżały parę lat na pawlaczu aż doczekały swojego dnia ) - zamiast świeczek kolorowe stroiki 







No i jeszcze miejski klimacik - na razie nie mam nic więcej , ale nadrobię ( mam nadzieję ) 













Miłego przedświątecznego wieczorku ! 









sobota, 21 grudnia 2019

21.12.2019 Ładnie wyszło

Choinka w kolorach zieleni i złota uzupełniona bombeczkami - miniaturkami i szklanymi aniołkami wyszła ślicznie. Akurat złotych bombek za dużo nie mam , bo złotego unikaliśmy . W tym roku taka fanaberia, ale przynajmniej nie jest przeładowana . I jak zwykle z choinką przesadziliśmy. Sięga prawie do sufitu , choć nie jest mocno rozłożysta więć się ładnie zmieściła w kąciku. Chatka z piernika i zimowy plac zabaw gotowe , dzieciaczkom z pewnością się spodoba, a za pakowanie prezentów powinnam medal dostać . Wszystkie są ciemnozielone, przewiązane złotymi wstążeczkami. Udało mi się też zrobić górę makaronu do zupy  grzybowej i wyczyścić "rodzinne srebra" . Żartuję z tymi srebrami . Mam kilka platerowanych naczyń do podawania potraw i stojak do butelek wina  i wymyśliłam , że jak już ma się błyszczeć to czemu ich nie użyć , zamiast po szafach trzymać. Na ciemnozielonym obrusie będą się pięknie prezentować . Niestety maja to do siebie, że ciemnieją , no to trzeba było wyczyścić. Mam do tego specjalne ściereczki więc szybko mi poszło. 
 Jeszcze tylko ubiorę świeżą pościel , tę w reniferki i właściwie mam robotę zrobioną . Od jutra zaczynam pichcić świąteczne przysmaki. 

piątek, 20 grudnia 2019

20.12.2019 Ale miałam dzień ...

Już od rana drzwi się nie zamykały. Nawet do słynnej , zabytkowej cukierni po makowiec nie zdążyłam wyskoczyć. Jak będę miała trochę szczęścia, to może jutro się załapię zaraz jak cukiernię otworzą . Zobaczy się .  Cały dzień pisałyśmy i liczyłyśmy , w tym po części inwenturę ! Ha ! Jak nigdy . Wyrobimy na koniec roku. Tak około 14.00 sprawdziłam konta bankowe, czy się klienci należycie wywiązują.  Na jednym się wywiązali , zapłaciłam od razu kilka rachunków i chłopakom wypłatę , żeby przed dłuższym wolnym mieli już na kontach , wchodzę na drugi bank, ten z którego opłacam podatki  i mało z krzesła nie spadłam : saldo 2 222 264, 20zł   a na koncie vat  74 640,00 zł. Wydrukowałam sobie na wszelki wypadek , weszłam na historie wpłat , ale nic nie wynikało , kto to przelał. Dzwonię do banku , akurat pani nie mogła sprawdzić , bo kogos obsługiwała. Zapisała numer i kazała zadzwonić za 5-10 minut. Wylogowałam się . Ale mnie to gryzło . Po trzech minutach zalogowałam się znów i w chwili gdy wchodziłam na salda kwota zmieniła się na prawidłową czyli 22 tysiące z haczykiem . Bank najwyraźniej szybko sprawdził i wyprostował błąd . Nie wiem co tu się działo , skąd takie salda - z historii wpłat nic nie wynika . Może po prostu jakaś awaria . Ale trochę się przestraszyłam czy nie jakaś pralnia pieniędzy albo jakiś  lewy transfer . Zaraz mi różne sprawy na myśl przyszły. Aż takiej kasy to jednak nie zarabiamy . 
No a potem , to już znów było jak zwykle . Ze spraw świąteczno-domowych , zorganizowałam wyprawę do piwnicy , po stojak do choinki i ogórki , przygotowałam sobie wizytówki do prezentów ; złote napisy na ciemnozielonym kartonie ( tak , tak , pod całość dekoracji) , udekorowałam poklejone wczoraj choinki i podrasowałam trochę elementy do zimowego placu zabaw . Jutro je ustawię na swoim miejscu.  Jutro jedziemy po choinkę i oczywiście jemiołę. 

czwartek, 19 grudnia 2019

19.12.2019 Babciowy dzień

dzisiaj. jednak organizacja jest moją mocną stroną . Wnusia dopilnowana, najedzona , łyżwy zaliczone i nawet choinki pokleiłyśmy. Zostało obsypać cukrem- pudrem żeby udawał śnieg i poustawiać jak trzeba. No to od jutra mogę się już na dobre zająć domowymi sprawami . Odliczam dni do i godziny do wolnego. Bardzo mi to potrzebne , a praca nie odpuszcza do ostatnich godzin. 
To całkiem dobrze . Humor mi poprawiła księgowa. Podatek wyszedł śladowy , dosłownie . Takie mogłabym płacić co miesiąc. W styczniu juz tak pięknie nie będzie , bo jak to w grudniu; dużo robót się pokończyło, trzeba było rozliczyć  to i podatki wyjdą adekwatne. 
I to tyle na dziś . O ekologicznych świętach i produkcji śmieci może jutro , jeśli się uda.  Nowe wyliczanki opłat za śmieci na ziemię nie rzuciły, ale i tak zamiast 69złotych za pojemnik będziemy płacić 88.  W firmie . Ile w domu ? Okaże się niebawem .

środa, 18 grudnia 2019

18.12.2019 Obowiązki babciowe

Wnusia na noclegu , a jutro muszę dopilnować szkoły , angielskiego , nakarmić i w ogóle . Lodowisko czynne , wnusia chce na łyżwy. Pojadę z nią , choć sama nie pojeżdżę ; wciąż pobolewa mnie kontuzjowana latem stopa , zwłaszcza jak długo chodzę albo stoję . Trochę się obawiam ,że jazda na łyżwach zaszkodzi. 
Upiekłam dziś cynamonowe gwiazdki , z których posklejam choinki . Znów coś popchnięte. Chatka z piernika wyschła i jest gotowa do ustawienia jej w charakterze dekoracji.  Jakoś mało świątecznie w tym roku ; temperatury na dużym plusie, w ogródku kwitnie mi smagliczka ( nieco przerzedzona , ale jednak) a do pracy chodzę w półbutach i bez kapelusika i rękawic , nawet mitenki nie potrzebne. W pracy nadal szaleństwo.
   W Kraju demonstracje w obronie niezawisłości sędziów. 

wtorek, 17 grudnia 2019

17.12.2019 Ostatnie trzy dni

20 większość zamyka rok . Próbujemy inwenturę zrobić , ale się nie da. Wciąż coś do zrobienia , napisania , policzenia . Mnoży się po prostu. Skończyliśmy około 20.00 , ale fakturę europejską ogarnęliśmy . Poprzez cyberprzestrzeń poszybowała do Hiszpanii. 
Ciasteczkowych choinek nie upiekłam. Może jutro , jeśli dam radę , bo jutro przyjeżdża wnusia na nocleg więc obowiązki babciowe na pierwszym planie. 
Trafiłam dziś na ciekawy artykuł . Nie doczytałam z braku czasu , ale początek i tak dał mi do myślenia ; mianowicie jak się mają święta do ekologii.  No tak , mają się , choćby z powodu ilości śmieci . Muszę się chwilę nad tematem zastanowić i pewnie coś napiszę . Ale nie dzisiaj. Padnięta jestem .

poniedziałek, 16 grudnia 2019

16.12.2019 Skąd się tyle tego bierze

roboty znaczy . Koniec roku za 2 tygodnie a robota jest i jest. Od komputerów nie wstajemy z synową , a chłopaki co chwilę nam podrzucają nowe tematy. Dziś jednak był dzień zbierania kasy i po tym zastoju stan konta znacznie nam się poprawił. Do końca roku poschodzi , co powinno. Jutro muszę księgową odwiedzić , bo mam rozliczenie w obcej walucie . Niby jesteśmy w UE , ale przepisy się jednak różnią . 
Domowych spraw nie popchnęłam do przodu , wszystko z powodu pracy. Po towar trzeba było pojechać , potem rozładować wszystko w biurze , no i zeszło do 19.30.  Przykleiłam tylko dach do chatki z piernika . To z dekoracji zostały mi tylko choinki . Z innych spraw ekspedycja do piwnicy , po grzybki w occie , ogórki i stojak do choinki. Wychodzi, że muszę przełożyć na jutro. 

niedziela, 15 grudnia 2019

15.12.2019 Niedzielnie, ale pracowicie

Inaczej się nie dało. Musiałam dokończyć , to co jeszcze zostało. I tak nie wyrobiłam , bo nie zdążyłam upiec choinek .Za to prawie poskładałam chatkę z piernika . Prawie , bo żeby do dalszych prac przystąpić musi dobrze wyschnąć lukier na złożeniach . Musze jednak przyznać,że wyszły mi ładniejsze niż w ubiegłych latach. Większość dekoracji już gotowa. złote świeczniki , zrobione właściwie z niczego wyszły niesamowicie . Na ciemnozielonym obrusie będą naprawdę imponująco wyglądać . A wykorzystałam , leżący od 10 lat w piwnicy łańcuch, trochę złotego brokatu , ozdobne słoiczki po kompozycjach ze storczykiem ( świetnie się sprawdzają jako wazoniki , albo pojemniki na jakieś sezonowe kompozycje) oraz lakieru do włosów.  Lakierem przykleiłam brokat wewnątzr słoiczków , łańcuch pocięłam i owinęłam nim brzeg słoiczków i wstawiłam grube zlote świece . Wygląda naprawdę świetnie .  Świeczkowy "chórek anielski " znalazł miejsce na tle zielonej ściany, a na stole w kuchni, na obrusie w prezenty stanęła dekoracja z użyciem moich prl-owskich blaszanych dzbanków . No i jeszcze parę innych, ale pokażę wszystko na obrazkach jak sfotografuję.  Na koniec wybraliśmy się do Gniezna , na szwendactwo przedświąteczne po sklepach . Bez konkretnego planu i nie zrobiliśmy wielkich zakupów. Parę przysmaków , dla przetestowania. No i tyle. Odpoczywamy , przy herbatce. 
Ostatnia prosta przed nami i wreszcie  parę dni luzu . 

sobota, 14 grudnia 2019

14.12.2019 Zdecydowanie , nie jest to czas na pisanie

jak nie wypieki to  świętowanie . Dziś urodziny młodszego synalka .  No to sobie poświętowałam , za mężusia ( kierowca ) i za siebie .  Chłopaki drinki robią pyszne , ale to jednak nie moja bajka. Wole wino . Opiliśmy jednak te 37 urodziny jak należy. Tak czy inaczej zrobiłam dziś dużo - zanim świętowanie zaczęliśmy rzecz jasna ; zakupy , co zajęło mi godzinę dłużej niż zwykle - w sklepach nie dało się do półek dopchać . Posprzątałam ; lukier był wszędzie , nawet na nogach od stołu i zrobiłam część dekoracji.Wpadłam przy okazji na parę nowych pomysłów . Wyszło całkiem fajnie , co w swoim czasie zaprezentuję . Została mi do wysprzątania sypialnia i drobne poprawki w kuchni . I oczywiście dokończenie dekoracji , ale to nie prędzej niż w piątek. Wnusia będzie u nas w tygodniu , bo synowa na swoje badania jedzie więc muszę poczekać , żeby były niespodzianki. Szczególnie zimowy plac zabaw trzymam w tajemnicy. No i to jest ta przyczyna , dla której nie da się z sensem pisać. A tak w ogóle to nie wiem czy jeszcze chcę wspominać 13 grudnia i pisać o tym . Zwłaszcza w kontekście tego , co ostatnio dzieje się w Kraju. Analogie aż biją po oczach. 

piątek, 13 grudnia 2019

13.12.2019 Data szczególna - tak trochę

ale o tym może jutro.   Dziś melduję tylko wykonanie zadania : pierniczki upieczone , udekorowane , własnie schnie lukier , a podłoga tonie w posypkach i lepi się od lukru. Niby posprzątałam , ale i tak jutro poprawka  i pakowanie pierniczków do blaszanych puszek . Na dziś mam dosyć.

czwartek, 12 grudnia 2019

12.12. 2019 Ogarniamy


Wczorajszy odbiór przeszedł bez zastrzeżeń. Mało tego ; Hiszpanie bardzo nas chwalili za dobrze wykonaną robotę . Faktura , fakturą , ale miło usłyszeć , zwłaszcza ,że w naszej ponad 30-to letniej karierze takie pochwały zdarzyły się może z 4 razy , licząc z tym wczorajszym. Część świątecznych upominków wyruszyła już w drogę do odbiorców . Jutro kolejne . 
W domu przygotowałam wszystko na jutrzejsze pieczenie pierniczków : obrus, foremki, fartuszki dzieciaków ( tak , tak , każdy ma u babci swój fartuszek) i książkę  kucharską . Książki nie potrzebuje, przepis mam w głowie , ale tradycja musi być . Podkreśla wagę wydarzenia. Bo w naszym domu wspólne pieczenie pierniczków urosło do rangi święta. Na szczeblu domowym  , wiadomo - ale jednak . Ma swoją wagę. Mam nadzieję, że nasze dzieciaczki będą kontynuować . 
Zaprosiłam dziś matkę na Wigilię . Nie muszę tego robić i tak wiadomo,że będzie , ale niech ma frajdę. Forma jej dopisuje i nawet sensownie można z nią rozmawiać. 
    Ogarniamy , jak wspomniałam. Nawet już wypisałam świąteczne kartki , te domowe i zdążyłam wyprasować , co mi szafie zalegało. 
Kupiłam nowy numer "Mojego Mieszkania". Wieczorem sobie przejrzę i poczytam . 

I żeby umilić oczekiwanie - piosenka bożonarodzeniowa 

środa, 11 grudnia 2019

11.12.2019 Blisko, coraz bliżej

święta oczywiście.  Bardzo mnie to cieszy, bo oprócz świąt zapowiada się jeszcze parę dni wolnych. Już wiemy, że część firm przerywa pracę , pomiędzy Wigilią a Trzech Króli. No to może my też ? Choć z tydzień ? Tak se marzę , ale czas pokaże. 
Jak na razie ogarniamy świąteczne sprawy w firmie. Popakowałyśmy większość upominków dla kontrahentów i wysłałyśmy większość kartek świątecznych . Jutro dokończymy tematy.  Przyszły nowe wyliczanki opłat za śmieci.  Ponad 30 % drożej.  Ciekawe ile będzie kosztował prąd?  
 Po pracy pojechaliśmy z mężusiem do hurtowni spożywczej po paczki dla pracowników. Bo tradycyjnie , oprócz karpiowego dostaną też paczki ze słodkościami dla dzieciaków.  Tym razem typowo pod gusty dzieci; żelki, gumy "mamby" , Nutella itp.  Jutro popakuję i od razu je dostaną. Może w piątek? W hurtowni spotkaliśmy dawno, dawno nie widzianych znajomych . Mojego niedoszłego szwagra (długa i historia i nieco zabawna z perspektywy czasu )  i jego żonę . Pogadaliśmy chwilę , o wnukach a jakże - jak na poważnych dziadków przystało i złożyliśmy sobie świąteczne życzenia . Miło ...
 W  domu dziś nic nie robię . Najpierw pieczenie pierniczków , a reszta dopiero po. Jak już wszystko posprzątam. 

wtorek, 10 grudnia 2019

10.12.2019 Babusine sprawy na wieczór

Praca nie odpuszcza, po 6 godzinach liczenia i pisania stwierdziłam ,że jak nie zrobię dłuższej przerwy mózg mi wyparuje . Nie dane mi było i jeszcze przed 16.00 pisałam e-maila do klienta . Jutro nie zapowiada się lepiej. Jednak do świąt 14 dni dokładnie, a do zamykania roku ledwie 10. I wszystko musi być wykonane . Przynajmniej na papierze, bo z robotą to chyba do końca stycznia się nie wyrobimy.  To jednak nie nowość w naszej zawodowej egzystencji. Mężuś wciąż jeszcze w pracy.  A ja zabrałam się do spraw najważniejszych. Przygotowałam moją tajną przyprawę do pierników. Jeszcze trochę i jej skład zgodnie z rodzinną tradycją przekażę wnuczce.  A na razie zrobiłam cały słoiczek . Wystarczy na 4 porcje , bo tyle musimy zrobić piernikowego ciasta .
     Ubranko dla pluszaczka gotowe. Dokończyłam wczoraj. Smok ma włóczkowy pajacyk z miejscem na ogon i czapkę  pilotkę z rydelkiem i antenką . Z pewnością zima mu nie straszna . Wnusia będzie uszczęśliwiona.
     Pani Olga Tokarczuk odebrała dziś nagrodę Nobla z literatury. Na uroczystość włożyła przepiękną suknię , jak z czasów zatonięcia Titanica.  Nie suknia jednak jest ważna a to co chce przekazać swoim pisaniem. Jak tak słucham , odkąd jej tę nagrodę przyznano różnych komentarzy , czy to dziennikarzy,  czy polityków, zwłaszcza tych z tej tak zwanej prawej strony to dochodzę do wniosku, że jako Polacy jesteśmy wredną nacją . Zamiast się cieszyć , że tak uhonorowano Polkę , próbują ją zdyskredytować , pomniejszyć jej zasługi , nie uznać geniuszu czy po prostu obrzucić błotem.  Ja osobiście tego nie rozumiem . Wiem ,że jej pisarstwo nie jest dla wszystkich , że trzeba wysiłku intelektualnego żeby ją zrozumieć , trzeba poświęcić czas ,żeby przeczytać , bo nie jest to kioskowe czytadło na wieczór . I mieć trochę większe wymagania kulturalne niż mecz piłki nożnej w tv, grill w ogródku i disco polo . Słucham wykładu noblowskiego w tv i własnie mnie olśniło; wiem dlaczego  jej nie  lubią jej; bo najzwyczajniej w świecie jest dla nich zbyt mądra . 

poniedziałek, 9 grudnia 2019

9.12.2019 Spraw babusinych kilka


Pracy dużo , ale na razie dajemy radę . Zaczęłyśmy dziś z synową przygotowania świąteczne . Adresowanie kartek, przygotowanie upominków i ubrałyśmy biurową choinkę. Nawet kupować nie było trzeba. Rosła sobie spokojnie w donicy na podwórku koło boksu z instalacją gazową . I co ciekawe przetrwała upały , nawet trochę podrosła. W tym roku ubrałyśmy ją w stare bombki z kolorze fioletowym ze złotym logo firmy . Wygląda pięknie . I jakoś tak odświętnie się zrobiło. 
Poza tym siedzę i piszę , kolejne faktury . 
     Ze świątecznych przygotowań na razie bez zmian. Najbliższe w piątek, rodzinne pieczenie pierniczków . 
   Ubranko dla pluszaka prawie gotowe. Pobawiłam się trochę wczoraj i prawie zrobiłam . Zostało mi wykończenie . 
   Obejrzeliśmy miejskie iluminacje . Są piękne. W tym roku zdecydowanie wygrywa starostwo , choć tradycyjnie ich część biało-niebieska . Ratusz poszedł w kolory . Też cudnie. Tytuły zobowiązują , jak by na to nie spojrzeć . A na moim ulubionym skwerku , Panią Jesień zastąpiła zaśnieżona polanka z ogniskiem i saniami wyładowanymi choinkami i czapką Gwiazdora .Wygląda jak by poszedł gdzieś na chwilę - może po więcej chrustu na ognisko, może obdarować kogoś świątecznym podarkiem - i miał za moment wrócić by ogrzać się przy ogniu. W swoim czasie zrobie zdjęcia . 


niedziela, 8 grudnia 2019

8.12.2019 A dziś lekkie leniuchowanie


Lekkie , bo coś tam jednak robiłam . Nie przykładam się jednak za bardzo. Nastawiłam się na odpoczynek. Pooglądalam sobie ulubione programy , mężuś czytał jak zwykle zaległe wiadomości . Nie, no ; dwie rzeczy jednak   zrobiłam ; pomalowałam farbą kredową od ludwikowskiego krzesła, starą tacę z wiklinowym brzegiem . Wygląda dość ciekawie . Zamierzam użyć do dekoracji na kuchenny stół . I druga , to doszyłam zielono-złotą kokardę do poduszki , tym samym nabrała bardziej świątecznego wyglądu . 
A teraz chyba zabiorę się za ubranko dla pluszaka wnusi. Mam już jakiś pomysł . Pytanie czy uda mi się go wykonać . 
Wieczór z muzyką i jak zwykle dzbankiem heratki.


sobota, 7 grudnia 2019

7.12.2019 Znow zakupowo

...ale już bez większych szaleństw i dziś już właściwie zakończyliśmy . Mamy wszystko ; prezenty , jedzenie, drobiazgi dla znajomych i upominki dla chłopaków pracownika. Nie muszę już latać po sklepach . Jeśli jeszcze będę coś kupować to tylko co na bieżąco ; owoce, napoje , pieczywo . Nawet zapas kawy mam co najmniej do stycznia. A z innych spraw to specjalnie się dziś nie wysilałam. Zakupy poranne zajęły mi więcej czasu niż zwykle , chyba całe miasto wpadło na ten sam pomysł i rano wyległo do sklepów. Po powrocie zajęłam się przepierkami, zorganizowałam ekspedycję do piwnicy ; przy okazji przyniosłam bombki w zielonych i złotych kolorach i zaczęłam układać pierwsze dekoracje. Wszystkie staną na swoich miejscach dopiero w następną sobotę , jak już upieczemy pierniki i wysprzątam po tym rejwachu . No i dzieciaki mają mieć niespodziankę . 
Zdążyłam też podjechać na działkę przykryć właz od licznika wody. Zapomnieliśmy to zrobić na jesieni , a zimą mogło by zamarznąć . Zajęło mi to nie więcej jak 3 minuty. Włożyłam tylko przygotowane do tego celu kawałki styropianu i zatrzasnęłam drzwiczki. Przy okazji ucięłam kilka gałązek ostrokrzewu . Uzupełnię nimi dekoracje. A potem wyruszyliśmy na świąteczną łazęgę po poznańskich galeriach.  W sumie dwóch , ale w ikei kupiliśmy tylko bon upominkowy dla starszej młodzieży; zażyczyli sobie , bo mają w planie zakup nowej komody do przedpokoju. Mówisz- masz. Dostaną " kawałek" komody na Gwiazdkę. 
Zanim wyjechaliśmy , jak zwykle w sobotę słuchaliśmy sobie muzyki , czyli wszystko w normie. 
Mam nowe babciowe zadanie, a właściwie kilka ; zrobić ubranko dla pluszowego smoka i maskotkę, drugą ulubioną bohaterkę wnuczki ; Wonder Women . Wymyśliło sobie dziećko 

piątek, 6 grudnia 2019

6.12.2019 Mikołajowo

Niby to od św. Mikołaja , biskupa , który dbał o biednych ale dzisiaj za świętego robi przerośnięty krasnolud z reklam. A wracając do historii trafiłam , na ciekawostkę ; w XVII  imię, rzeczonego świętego wykorzystała trucicielka rodem z Włoch . Twierdziła, że objawił jej się we śnie i przekazał przepis na cudowną , leczniczą miksturę . Mikstura okazała się śmiertelną trucizną , której  4 krople mogły zabić dorosłego mężczyznę . Objawy do złudzenia przypominały symptomy cholery. Podobno mikstura od świętego cieszyła się wzięciem  i "skorzystało" z niej ok. 600 osób. Trucicielkę ostatecznie stracono wymuszając na niej z pomocą tortur  zeznania , jakoby planowała zatruć wszystkie studnie w Neapolu.  Taka ciekawostka historyczna  z dreszczykiem. U nas święty kojarzy się z upominkami dla dzieci . Ja sama czyściłam buciki i ustawiałam je równiutko na parapecie w oczekiwaniu na niespodziankę . W moim dzieciństwie było to naprawdę skromne ; czasem tylko paczuszka pomarańczowych groszków , czasem jakaś maskotka albo batonik.. Nasze  maluchy oczywiście dostały dziś drobiazgi ; słodycze, modelinę i bombki do samodzielnego pomalowania . Dołożyłam im dziś jeszcze po parze skarpetek ze świątecznymi motywami. 
    W mieście dziś odpalenie świątecznych dekoracji , parada postaci z bajek i wspólne śpiewanie kolęd. Nie pojechaliśmy. Już o 16.00 nie sposób było przejechać przez miasto , taki był tłok, a młodzież dowiozła nam maluchy z dużym opóźnieniem przez korki na ulicach. Dekoracje obejrzymy innego dnia. 
    Sezon świąteczny możemy uznać za otwarty. Jutro zaczynam przygotowania bardziej intensywnie.   No i nastrój bardziej świąteczny na blogu czas wprowadzić .

czwartek, 5 grudnia 2019

5.12 .2019 Jeszcze jeden pracowity dzień

Zanim zacznę jak co dzień ; Fusilko dziękuję za piękną kartkę , życzenia i świąteczne drobiazgi. Są cudne i znów będę się wszystkim nimi chwalić. Buziaki!
W pracy nadal się spiętrza , ale popychamy . Jutro dzień śmieciowy więc doszły przygotowania . Rano wystawię pojemnik i worki  obok bramy . Rozliczyłam kolejne inwestycje , kolejne zlecenia doszły . Wciąż się coś działo. 
Zdążyłam na pocztę i toruńskie pierniczki wyruszyły dziś w długą podróż do Włoch. Mam nadzieję , że dotrą do Adresatki na czas. 
Popołudnie spędzam znów sama , bo małżonek w pracy i tak już chyba będzie do świąt. Zabrałam się za szycie świątecznego obrusa. I nigdy więcej. Materiał ładny , ale do szycia fatalny ; elektryzuje się, zaciąga i siepie. Pokusiło mnie na sztuczność z powodu wzoru w prezenty, no to mam. Wyszło marnie nawet jak na moje skromne możliwości , ale niech tam . Poprawiać nie będę , bo i tak nie zwojuję za wiele. Czyli kolejna robótka świąteczna z głowy.  Przy okazji uszyłam też serwetkę do koszyka z owocami , z ubiegłorocznych resztek szkockiej kratki . To wyszło zdecydowanie lepiej . Jutro mam wnusiów i to całą gromadkę . Szkoda,że dziadka nie będzie, bo pojechalibyśmy na odpalenie choinek i festyn. Sama jednak całej trójki nie upilnuję zwłaszcza, że będzie tłoczno. Nie szkodzi, znajdę im  inne zajęcie . Może pokleimy jakiś łańcuch ? To jest nawet myśl; muszę sprawdzić czy mam kolorowy papier. Jeśli nie to jakiś zdążę kupić. 

środa, 4 grudnia 2019

4.12.2019 Sprawy babusine


W pracy się spiętrza . Jeszcze trochę musimy się powysilać zanim zaczniemy świętować.  Paczki z towarem dosłownie nas dziś zasypały , jutro przyjadą następne. Jest tego trochę . 

Po pracy zaliczyliśmy zakupy . Takie bardziej świąteczne i właściwie nie musimy już niczego więcej kupować , poza tym co na bieżąco, a z wigilijnych przysmaków zostały mi suszone owoce i fasolka . 
Mam też opłatki , które kupiłam wracając z poczty . A skoro mowa o opłatkach ; te również stały się przedmiotem komercji, można je kupić w markecie.  Jeszcze wyprawa do hurtowni po paczki dla pracowników i jakieś drobiazgi dla dzieci pracownika . I będzie wszystko. 
W Kraju kompletny chaos i degrengolada. Nawet nie chce mi sie tego wszystkiego komentować . 


wtorek, 3 grudnia 2019

3.12.2019 Codzienność

Tysiące drobiazgów w firmie, w domu , w mieście. W sumie dużo się dzieje i wciąż coś zmienia. Przyszły  zamówione kartki świąteczne . Są piękne, a ile czasu oszczędzimy z wypisywaniem. No i takie drukowane są bardziej eleganckie. Mamy już prawie wszystko na upominki firmowe; michałki w świątecznych papierkach, opakowania do michałków w  kształcie kuferków , wino i celofanowe torebki do pakowania. Jutro dojadą reklamowe gadżety.  Z synową skończyłyśmy dziś nasze zajęcia nieco wcześniej i ucięłyśmy sobie rodzinną pogawędkę . Tak we dwie i po babsku. Jutro już tak miło nie będzie , bo zajęć nam nie brakuje. 
Auto odzyskałam i jeździ idealnie. W sumie , to moje roztargnienie kosztowało mnie około 700zł.  Z tego 400 naprawa , 200 paliwo , bo trzeba po naprawie  zalać pełen bak i 100 benzyna , którą wlałam przez pomyłkę i poszło na zmarnowanie. Noszszsz.... Mogę być na siebie tylko zła. 
Z świątecznych tematów to w locie pomiędzy pocztą , bankiem i biurem księgowej kupilam złote wstążki do pakowania prezentów. I tyle... 
Dzwoniłam do matki ; kursowała z koleżankami po mieście . Niech tam sobie chodzi . Lepiej tak niż miałaby usiąść albo się położyć . Na razie jak widzę z pamięcią gorzej nie jest , nawet chyba ma lepszy okres , bo rozmawia normalnie i nie zapomniała o rachunkach. 
Tak poza tym , nie ciekawie z teściową . Obawiam się , że to mogą być jej ostatnie święta . 

poniedziałek, 2 grudnia 2019

2.12.2019 Żle mi się tydzień zaczął

Auto jednak ucierpiało. Mechanik walczył z nim cały dzień i niestety , nie zdążyli , coś tam mają jeszcze sprawdzać . "Wystawiła' mnie też baba , co sprzedawała na olx-ie nową bazę Psi Patrol. którą chciałam kupić na Gwiazdkę dla najmłodszego wnusia. Wycofała się z transakcji, bo się rzekomo boi , że nie odbiorę przesyłki. A niby czemu miałabym nie odebrać . Zaakceptowałam przecież warunki. Chciałam trochę oszczędzić , no to mam . Trudno, kupię na allegro. I tak są dużo tańsze niż w sklepach.  A w firmowej kasie znów zastój.  Znów się odblokuje za kilka dnia , ale wkurza. 
No cóż ...
Z światecznych tematów. to przycięłam nowy obrus do kuchni. Obszyję w sobotę lub niedzielę . Mam już kilka , ale w ubiegłym roku kupiłam materiał w prezenty. No to muszę go wykorzystać. I pomalowałam złotą farbą w spreyu patyczaka - taką roślinkę , którą stawiam jesienią w towarzystwie dyń , a potem maluję i w zimie robi za krzaczki bez liści. Zwykle na srebrno, ale w tym roku u mnie będzie zielono i złoto stąd ten kolor. Czy mi się to sprawdzi ? Nie mam pojęcia . Wszystko się okaże      Małżonek w pracy.Razem z synalkiem  udzielają się  społecznie w szkole wnuczki. Instalują sprzęt do prezentacji multimedialnych.  Za sprzęt płaci rada rodziców , a robotę zobowiązali się zrobić pro bono. Czasem trzeba i tak. 
W mieście coraz bardziej świątecznie . Na rynku stanęła choinka . Nie zbyt wysoka ale wyjątkowo proporcjonalna i rozłożysta. Szóstego grudnia jak co roku zapłoną miejskie iluminacje . I już wiem, że będzie kilka nowych, widziałam dziś jak je ustawiali. 

niedziela, 1 grudnia 2019

1.12.2019 Ostatnie 20 dni pracy przed nami

Właściwie to 15 , bo jeszcze po drodze soboty i niedziele.  Dwudziestego grudnia firmy zamykają rok, a po świętach jest bardzo dużo dni wolnych i z tego co słyszę , duże zakłady mają aż 3 tygodnie wolnego od 21.12 do 7 stycznia.  U nas pewnie tak różowo nie będzie ale i tak nie mało dni wolnych , co mnie cieszy . 
Na degustację win w końcu nie pojechaliśmy . Zamówimy z oferty . Ja nie zbyt dobrze się dziś czuję, coś mnie chyba dopada , a przynajmniej próbuje ,a mężusiowi zwyczajnie się nie chciało. Miał sporo pracy w ubiegłym tygodniu więc nic dziwnego. 
    Obiadek rodzince smakował . Zrobiłam dużo więc jeszcze na jutro nam zostało. Zrobiłam wołowinę z mandarynkami . Kiedyś dawno temu wymyśliłam to danie . Wszystkim zasmakowało i teraz przynajmniej raz w roku rodzinka się go domaga. Niech im będzie. Umówiliśmy się na pieczenie pierniczków, w piątek 13. Na pewno będą udane. 

sobota, 30 listopada 2019

30.11.2019 Sobota , trochę do góry nogami

z powodu auta . Ale dałam radę . Po pieczywo poszłam do osiedlowego sklepiku , po to co brakowało do biedronki ( nie byłam tam już 3 miesiące) a do lidla pojechaliśmy z mężusiem  jego autem.  Na najbliższy tydzień mam zakupy z głowy. Co najwyżej  świeży chleb. Przy okazji dorzuciłam coś nie coś przydatnego do świątecznych przysmaków i dwa kolejne prezenty. Zażyczyłam sobie torebki , a że mój mężuś miał wątpliwości to sobie wybrałam. I dla młodszej młodzieży opiekacz z wymiennymi płytkami. Można piec grzanki, coś na grillu i gofry . Też sobie zażyczyli.  
Po powrocie zajęłam się praniem i sprzątaniem , ale bez szaleństw . Tak zwyczajnie, na bieżąco. I na koniec zrobiłam porządki na półce z przyprawami i szafce- spiżarce . Czy coś jeszcze będę robić? nie wiem , na razie nie mam ochoty. A za tydzień zacznę dekorować odświętnie mieszkanko. Będzie parę niespodzianek dla maluchów. Dyskutowałam z mężusiem dzisiaj o tym ,żeby choinkę jakąś mniejszą niż zwykle w tym roku ... Mężuś jednak słyszeć o tym nie chciał. U dziadka i babci choinka ma byc duża , a wnuki mają się nią cieszyć i zapamiętać . No tak , wnuki - to jedno słówko decyduje o wszystkim . No i pieczenie pierników obowiązkowe w perspektywie.  Jutro rodzinny obiadek i wyjazd na degustację win . 
Aha ! Dzis w nietypowym kalendarzu dzień białych skarpetek i dzień bez zakupów ( o tym chyba moje miasto nie wie , bo w sklepach nie szło się przecisnąć do półki). 

piątek, 29 listopada 2019

29.11.2019 Jak się ma dwie lewe łapy do techniki

i spraw na głowie więcej niż włosów , to się ma problem. Narozrabiałam . I to tak jak mi się nie zdarzyło jeszcze nigdy . A prawo jazdy mam od roku 1993 i jeszcze takiego numeru jak dziś nie wycięłam. Wlałam benzynę do mojego auta zamiast oleju napędowego czyli tak zwanej ropy. Na szczęście nie dużo , bo 20 litrów. Ale o tym dowiedziałam się dopiero po południu. Poprzedniego dnia gdy wracałam do domu zapaliła mi się lampka rezerwy . Dojechałam do domu z zamiarem zatankowania w dniu następnym w drodze do pracy. Rano tak zrobiłam . Po drodze mam stację , podjechałam ,wlałam 20 litrów , zapłaciłam i pojechałam do biura . Około 14.00 stwierdziłam ,że podjadę do hurtowni papierniczej kupić niezbędne artykuły biurowe. Auto trochę się "zaczkało" jak ruszałam , ale jechało. Zaparkowałam pod hurtownią , zrobiłam zakupy , odpalam i... nic , zdechło, odmówiło współpracy i koniec . Nie ruszyło. zadzwoniłam do syna, zeby przyjechał , bo nie moge ruszyć. Miał akurat klienta więc kazał mi poczekać. Czekałam długo i tak zaczęłam się zastanawiać co się mogło stać. W pierwszej chwili pomyślałam , że zabrakło paliwa , ale za chwilę przypomniałam sobie, że przecież rano tankowałam . No i mnie olśniło ; "zobaczyłam" dystrybutor . Owszem oznakowany na zielono , czyli paliwo zwykłe , ale bez czarnej naklejki . Szukam paragonu ; jest i ... a jakże  PB ! benzyna !  Synalek przyjechał , cos tam pokręcił , stwierdził, ze akumulator , a nie paliwo . Nawet nie uwierzył, że wlałam nie to co trzeba . Podłączył kable do swojego żeby "pożyczyć " prądu  , auto zamruczało i zamilkło. Upewnił się , że naprawdę wlałam benzynę , nawet paragon obejrzał i stwierdził, że w tym układzie nic nie zrobimy. Trzeba auto ściągnąć do warsztatu , paliwo spuścić , włożyć nowy filtr i zatankować. Auto zamknęłam i zostało pod hurtownią , a wróciłam z synalkiem do biura , po laptopa i pozamykać wszystko , a potem odwiózł mnie do domu . A teraz właśnie pojechali ściągnąć auto na parking pod warsztat. Tak ustalił po drodze do biura . Na szczęście mamy zaprzyjaźnionego mechanika, który jest naszym klientem i mamy tam pierwszeństwo, jak się coś zdarzy.  
Dałam radę !  jutro mam dzień bez auta. Pomieszało mi to szyki , ale cóż . Mam na własne życzenie .

czwartek, 28 listopada 2019

28.11.2019 Miesiąc dobiega końca

i rok też .  Czy to dobrze ? Nie wiem , następny zapowiada się źle. Nie żaby nam czegoś brakowało , ale tak w ogóle sytuacja w Kraju i na świecie robi się coraz gorsza więc i na nas się ten kryzys odbije. Jak zwykle , bo to nie pierwszy kryzys . Wracają średnio co 10-12 lat . 
Miesiąc dłużył mi się jakoś i w sumie to się cieszę , że się kończy , zwłaszcza, że święta już całkiem blisko i bardzo dużo dni wolnych po. Może uda się choć cały tydzień wygospodarować na wolne ? Z tym jednak nigdy nic nie wiadomo, bo to zalezy od naszych klientów  i tego czy się z inwenturą wyrobimy. We dwie się wyrobimy . Na razie robota idzie nam sprawnie, to inwentura też pójdzie. 
A dziś wyszliśmy z biura nieco wcześniej , bo czekał nas wyjazd do klienta w Poznaniu. Stary klient z początków naszej działalności . tak właściwie to od niego wszystko się zaczęło. Dziś rządzą tam już młodsze pokolenia , dawny szef i założyciel tego biznesu odcina kupony na hiszpańskich plażach . I nie jest to to samo co za jego rządów , ale wciąz jeszcze zdarzają się od nich zlecenia. Tak było i tym razem. Długo nie trwała naprawa , około godziny. Po pracy pojechaliśmy więc coś zjeść i poszwendać się po marketach . Bez planu i konkretnego zapotrzebowania . Skończyło się drobnymi zakupami w Ikei ; praska do wyciskania ziemniaków pire , ciasteczka- literki dla dzieciarni , kontenerek na dokumenty do biura i osłonke na doniczkę w złotym kolorze. Potem wstąpiliśmy jeszcze do M1 , po coś na kolację , po drodze zajrzeliśmy do Dauglasa i oczywiście skończyło się na zakupach. Zaszaleliśmy i kupiliśmy sobie nowe zapachy. Dwadzieścia procent rabatu , to całkiem dużo. I jeszcze dostaliśmy po kilka próbek i punkty na kolejne rabaty .  A co tam mamy sobie żałować. 
A od soboty zaczynam przygotowania do świąt . Nie wybieram się nigdzie , zajmę się domowymi sprawami . Na niedzielę zaprosiłam młodzież na rodzinny obiadek . 
Przyszło zaproszenie na świąteczną degustację win . Na pewno zapasik uzupełnimy. 

środa, 27 listopada 2019

27.11.2019 Sprawy babusine

Pospałam dziś . Już bardzo dawno tak mi się nie zdarzyło. Obudziłam się o 7.22.Ledwo do pracy zdążyłam. Praca jak to praca. dziś ta żmudna i mało efektowna , ale zrobić trzeba.
No i to tyle . Dni są do siebie podobne. Na dziś nie planowałam żadnego biegania po sklepach  ani innej roboty.  Poczytam. Nabyłam kolejny numer "Świat Wiedzy Historia" . Raz po raz to czasopismo kupuję . Dziś przyciągnęło mnie tematyką wiedźmińską . 
Zaczęłam pisać i musiałam odłożyć . Przyjechała nasza wnusia . A jak wnusia w domu to trzeba się zajmować wnusią . Grałyśmy w makao i gadałyśmy o różnych wnusinych sprawkach . 

wtorek, 26 listopada 2019

26.11.2019 Obrazki z dnia

Audycja w radio ; budowa muzeum i łuku tryumfalnego . Po co to komu ?  Muzeów mamy mnóstwo . Po co jeszcze jeden obiekt , który trzeba utrzymać a do którego nie wielu zajrzy ... Tak mnie naszło kiedy słuchałam szumnych wywodów wice -ministra kultury chyba jak to Polacy potrzebują muzeów. Otóż nie potrzebują . Bardziej potrzeba szkół i szpitali.  I łuk tryumfalny ... niby ma upamiętnić bitwę warszawską z 1920 roku - tak zwany cud nad Wisłą ( nie żaden cud tylko wsparcie oddziałów z Wielkopolski , które zdążyły na decydujący moment i wzmocniły bijące się oddziały ,żeby wszystko było jasne) , ale tak naprawdę ; co nam dała ta bitwa . Czy naprawdę było warto ? Wygraliśmy , ale w 1939 ówczesny Związek Radziecki mocno nam za to odpłacił . Czy naprawdę jest co upamiętniać? Patrzę na historię pod kątem skutków jakie dane działania przyniosły i zwykle smutne wnioski z nich wyciągam . Bo w historii tak już jest : przyczyna , przebieg i skutki . Jakie będą  w przyszłości skutki tego co dziś dziej się w Polsce, Europie, na świecie ? Czy ktoś , kto podejmuje decyzje w ogóle ma to na względzie ?  Tak mnie naszło , w drodze do pracy za sprawą radiowego wywiadu ... 

Bankomaty ; niby nic takiego; proste w obsłudze urządzenie wypłacające gotówkę . Każdy jednak inny i każdy żyje swoim życiem . Te 2 w okolicy naszego biura czasami płatają figle. Dziś jeszcze nie było źle , ale zdarza się , że wypłacają większą kwotę w 20-złotówkach . Dziś musiałam wypłacać dwukrotnie , bo za nic nie chciał przekroczyć określonej kwoty , choć mieściłam się w limicie i wypłacił w 50 złotowych banknotach. Te w moim mieście "gadają" - zależnie od lokalizacji w kilku językach , w tym hiszpańskim i ukraińskim . 

Biuro ; dziś przypominało kocioł albo ul. Każdy gdzieś biegał, gdzieś dzwonił , coś pisał, coś liczył, coś pakował, gdzieś jechał , ktoś  wpadał, ktoś o coś pytał, dostarczał i odbierał paczki i parzył niezliczone ilości kaw. W tym pozornym chaosie jest jednak metoda i wszystko sprawnie funkcjonuje , każdy wie co ma robić. Czasem trudno to zrozumieć, ale tak to działa. Pytała mnie córka jednej znajomej czy mogłaby napisać pracę o działaniu firm rodzinnych , na podstawie naszej ; historia, strategia, misja itd. Po namyśle stwierdziłam ,że nie jest to dobry pomysł , bo  firma powstała przypadkiem , żeby dorobić do budżetowych pensji , a strategia czy też misja jest prosta jak włos Mongoła ; wyciągnąć z tego jak najwięcej i nie dać się zniszczyć konkurencji i urzędnikom.  Na razie nie dałam jej odpowiedzi , ale chyba na nie, inaczej byłaby to najkrótsza praca z ekonomii w historii świata  . 

Stołówka zakładowa ; czyli Mc Donald. Generalnie nie lubimy fast foodów , ale czasem ,gdy nam się śpieszy , albo za długo posiedzimy w biurze zamiast gotować wpadamy tam na spóźniony obiad . Nazywamy to stołówką zakładową , bo korzysta z tego cała zachodnia , zdominowana przez wszelkie zakłady część miasta . Zwykle jest tam pełno. Dziś jakimś cudem McD świeciło pustkami . Może dlatego, że nie działały urządzenia do zamawiania i nawet kasa się zacinała. 

A poza tym ; zwyczajne popołudnie . po pracy i obiedzie w stołówce pt. McD , zakupy lidlu , wymiana żarówek w kuchni , dzbanek pachnącej herbatki . Wciąż jeszcze nie zmobilizowałam się do bardziej świątecznej działalności . 
Kalendarz świąt nietypowych na dzień dzisiejszy niczego nie przewiduje . 

poniedziałek, 25 listopada 2019

25.11.2019 Różnie

Sprawy biurowo - domowe jak zwykle , żadnych rewelacji . Wkurzam się , bo znów zastój w kasie . Odblokuje się do końca tygodnia , ale jak się zamówienia  nawarstwiają to jest stresująco. 
W naszym pięknym Kraju afera goni aferę , nie od dzisiaj zresztą . Niektóre aż biją po oczach , a rządząca ekipa bezczelnie śmieje się ludziom w twarz . Miałam nie pisać i w ogóle nie zajmować się polityką , ale szlag mnie wciąż trafia, bo jest coraz gorzej. I zastanawiam się jak ci ludzie ( w pewnym sensie ) mogą sami na siebie patrzeć w lustrze. Świat  wszelkich wartości , ba nawet zwykła przyzwoitość stoi na głowie .  Czego my jeszcze doczekamy ? 
Dziś parę ciekawych świąt ; między innymi: międzynarodowy dzień eliminacji przemocy wobec kobiet . Chyba ma sens , bo przemoc się dzieje i coraz głośniej o tym i u nas i na świecie. Dobrze, że się o tym mówi. A z sympatyczniejszych to z minionej epoki zapewne dzień kolejarza i tramwajarza . I całkiem miłe : dzień bez futra i dzień pluszowego misia . To ostatnie bardzo mi się podoba. Zaraz mi się wszystkie bajki z dzieciństwa mojego i moich dzieci przypominają . Miś Uszatek szczególnie.Na bajeczkach o nim i o wróbelku Elemelku nauczyłam się czytać, czytałam te bajeczki moim dzieciom na dobranoc , a wnukom kupiłam nawet pościel z postacią misia Uszatka.  
No i miś to miś , kojarzy się z czymś miłym i przyjaznym , choć te prawdziwe to przecież bardzo groźne dzikie zwierzęta .
W mieście świąteczne przygotowania ; ekipy elektryków zakładają świetlne dekoracje.