babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 29 listopada 2019

29.11.2019 Jak się ma dwie lewe łapy do techniki

i spraw na głowie więcej niż włosów , to się ma problem. Narozrabiałam . I to tak jak mi się nie zdarzyło jeszcze nigdy . A prawo jazdy mam od roku 1993 i jeszcze takiego numeru jak dziś nie wycięłam. Wlałam benzynę do mojego auta zamiast oleju napędowego czyli tak zwanej ropy. Na szczęście nie dużo , bo 20 litrów. Ale o tym dowiedziałam się dopiero po południu. Poprzedniego dnia gdy wracałam do domu zapaliła mi się lampka rezerwy . Dojechałam do domu z zamiarem zatankowania w dniu następnym w drodze do pracy. Rano tak zrobiłam . Po drodze mam stację , podjechałam ,wlałam 20 litrów , zapłaciłam i pojechałam do biura . Około 14.00 stwierdziłam ,że podjadę do hurtowni papierniczej kupić niezbędne artykuły biurowe. Auto trochę się "zaczkało" jak ruszałam , ale jechało. Zaparkowałam pod hurtownią , zrobiłam zakupy , odpalam i... nic , zdechło, odmówiło współpracy i koniec . Nie ruszyło. zadzwoniłam do syna, zeby przyjechał , bo nie moge ruszyć. Miał akurat klienta więc kazał mi poczekać. Czekałam długo i tak zaczęłam się zastanawiać co się mogło stać. W pierwszej chwili pomyślałam , że zabrakło paliwa , ale za chwilę przypomniałam sobie, że przecież rano tankowałam . No i mnie olśniło ; "zobaczyłam" dystrybutor . Owszem oznakowany na zielono , czyli paliwo zwykłe , ale bez czarnej naklejki . Szukam paragonu ; jest i ... a jakże  PB ! benzyna !  Synalek przyjechał , cos tam pokręcił , stwierdził, ze akumulator , a nie paliwo . Nawet nie uwierzył, że wlałam nie to co trzeba . Podłączył kable do swojego żeby "pożyczyć " prądu  , auto zamruczało i zamilkło. Upewnił się , że naprawdę wlałam benzynę , nawet paragon obejrzał i stwierdził, że w tym układzie nic nie zrobimy. Trzeba auto ściągnąć do warsztatu , paliwo spuścić , włożyć nowy filtr i zatankować. Auto zamknęłam i zostało pod hurtownią , a wróciłam z synalkiem do biura , po laptopa i pozamykać wszystko , a potem odwiózł mnie do domu . A teraz właśnie pojechali ściągnąć auto na parking pod warsztat. Tak ustalił po drodze do biura . Na szczęście mamy zaprzyjaźnionego mechanika, który jest naszym klientem i mamy tam pierwszeństwo, jak się coś zdarzy.  
Dałam radę !  jutro mam dzień bez auta. Pomieszało mi to szyki , ale cóż . Mam na własne życzenie .

6 komentarzy:

  1. A może to także złośliwość przedmiotów martwych, chociaż w pewnym sensie spowoduje zwolnienie tempa, co nie jest takie złe do końca!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nie jest , ale miałam w planach coś nie coś pozałatwiać od rana i guzik. Tragedii nie ma , ale szyki mi pomieszało.

      Usuń
  2. Zdarza się najbystrzejszym. Za dużo spraw na glowie. Bylo minęło. Jutro spokojnie będzie. Mówi się trudno. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokoju nigdy dosyć, przydaje się , żeby coś w domu zrobić.

      Usuń
  3. No coż ,bywa .Człowieka tylko złość na siebie bierze i nie może uwierzyć, że to zrobił . Wywaliłam się we środę pod własnym blokiem jak długa i mam podbite oko i spuchniętą rękę i o czym to ja myślałam , nie mam pojęcia . Czasu się nie cofnie , a i nauka pewnie pójdzie w las .Niemożliwe ,żeby zwolnić niestety .Całusy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko ! Byłaś chociaż prześwietlić tę rękę ? Swojego czasu też mi się tak zdarzyło . Oko we wszystkich kolorach tęczy.

      Usuń