babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 20 lipca 2013

20.07.2013 My jednak nie umiemy nic nie robić

Chociaż planowaliśmy nic nie robienie i tak dzień minął na pracy . Rano jak co tydzień pojechałam na zakupy. potem musiałam jeszcze raz , odebrać płaszcze od czyszczenia . Przy okazji wstąpilam do sklepiku z herbatą . Dziś na wystawie królowały pękate kubeczki z pokrywkami . Wszelkie możliwe wzory : w kratkę , w owoce , w kwiaty , w obrazki itp. Kupiłam klasycznego El greya i "zaczarowany ogród" . Potem pojechałam kupić pokrętło do kranu w łazience, bo jakimś cudem pękło kilka dni temu . Było ich tyle,że facet nie wiedział , które mi sprzedać , bez dopasowania . Odpuściłam . Wpadłam jeszcze na chwile na działkę po morele. Wróciłam do domu , po czym okazało się ,że i tak muszę pojechać znów , bo dla odmiany pękły śruby mocujące deskę sedesową i zabrakło lakieru do podłogi . Mężuś wykręcił mi resztę pokrętła od kranu i pojechałam.a on zaczął szlifować następny kawałek podłogi . No i znów zonk; szlifierka współpracy odmówiła. Kiedy wróciłam mężuś siedział na podłodze i rozkręcał maszynę . Na szczęście dało się naprawić .  Mo, a ja też bez zajęcia wyrobić nie mogę więc ruszyłam do domowych zajęć . Zrobiłam , obiadek , upiekłam placek z morelkami , umyłam piec i filtry w okapie , przyniosłam z piwnicy kosz słoików z zamiarem zrobienia kompotów i zakiszenia następnych ogórków. Mężuś tymczasem naprawił maszynę i zeszlifował następny kawałek do końca . Około 16.30 wyjechaliśmy do Poznania w celu nicnierobienia i szwendania się po galeriach. Wybraliśmy się do Juli . Niedawno powstała w Poznaniu , ale jeszcze tam nie zaglądaliśmy . Żadnych rewelacji jeśli chodzi o asortyment , natomiast co muszę przyznać, to dużo rzeczy w bardzo dobrym gatunku.. Mężuś kupił ładowarkę na baterię słoneczną  , a ja 2 zestawy do puszczania baniek dla maluchów.Potem poszliśmy do Ikei, na kawę  i na zakupy. Też bez szaleństw . Z myślą o przyszłej łazience kupiłam od dawna upatrzone drobiazgi - niestety chyba koniec oferty , bo np. pojemników na perfumy już nie było , pojemnika na mydło oraz na jakieś drobiazgi też już nie. Kubki z różą wycofali "ze względu na możliwość poparzenia" - jak głosiła ulotka , szklane kubeczki w czerwone kropki też zniknęły . Zmiana oferty . Nowe kolory takie jak ciuchowe : słodkie pastele . Kupiliśmy kilka zapachowych świec - stawiamy je w biurze , bo lepiej się sprawdzają niż wszystkie dyfuzery  i matę do szuflad . Na koniec jeszcze w sklepiku zaopatrzyliśmy się w gazowany sok żurawinowo - jabłkowy . Po oziębieniu jest przepyszny.     
     I to by było na tyle . Jutro będę musiała dokończyć kiszenie ogórków i robienie kompotów, ale to pójdzie szybko. 
Czytam pierwszy tom "Krzyżowców" . Pierwsze wrażenie - doskonale napisane, czyta się bez wysiłku ,a wątki są bardzo czytelne i poukładane, duża dbałość o szczegóły historyczne , ale nie wiele jeszcze przeczytałam . 

piątek, 19 lipca 2013

19.07.2013 Jakoś idzie

front robót się rozrasta , ale byłoby za pięknie gdyby wszystko szło zgodnie z planami. Wreszcie ogarnęłam kilka spraw ,które odkładałam z chwili na chwilę ( a wiadomo,ze sprawa raz odłożona , sama się potem odkłada) i mogę powiedzieć,że na weekend zasłużyłam . 
Do fryzjerki się nie złapałam. ledwo wróciła z urlopu i miała taką kolejkę ,że nie dało rady mnie wcisnąć nawet na samo ostrzyżenie. Umówiłam się na wtorek . 
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony sprawiliśmy wielką frajdę wnusi , z drugiej syrenka - Barbi (oryginał) , która zmienia kolor jest takim koszmarkiem i tak tandetnie wykonana ,że nie warta nawet jednej trzeciej tego co kosztowała. W dodatku brzydka i kiepsko działa ta zmiana kolorów.  Nie żebym żałowała czegoś wnusi ale można było tę kasę wydać lepiej.  Małej zamarzyła się syrenka, która zmienia kolor , bo to jakaś bajka i koleżanki takie mają i dziadek nazbierał kolekcję autek ( ze stacji benzynowej ) dla wnusia , zapytała czy babcia i dziadzia kupią jej taką syrenkę . I oczywiście obiecaliśmy. Kupiłam wczoraj , mała aż piszczała z radości i tańczyła w okół nas a potem z łazienki wyjść nie chciała , bo moczyła to straszydło i cieszyła się ,że te kolory zmienia. Zdecydowanie dla wnusia poszukam ciekawszej zabawki. Na szczęście jeszcze sam nie umie ich wybierać i nie woła ,żeby mu coś kupić. 
Plany na jutro ograniczone : sobota nicnierobienia . Jedziemy poszwendać się po galeriach handlowych . Zakupów nie planujemy - ot tak , zajrzymy tu i tam , może się coś trafi , wypijemy kawkę w Ikei , ot takie tam. 
Bon prix wysłał mi bluzki  , zamówiłam dwie - już z myślą o jesieni . Ciekawa jestem czy trafiłam . Z jedną na pewno , czy z drugą , to się okaże. Może paczka będzie już w poniedziałek?  
W czwartek na targu kupiłam czarne jagody i dziś smażę następne słoiczki konfitur. Na działce klęska urodzaju na morele - jeszcze nigdy drzewa morelowe tak nie obrodziły jak w tym roku. A miałam już niczego więcej nie smażyć . Szkoda jednak żeby się marnowało . Może zamiast tego jakiś kompot ? 

środa, 17 lipca 2013

17.07.2013 Parę spraw babusinych

Wnusiu był . Grzeczniutki jest od jakiegoś czasu , przynajmniej u nas , bo rodziców ćwiczy . Taki wiek. Byliśmy na placu zabaw . Wrócił brudny od góry do dołu , a z włosów i bucików sypał mu się piach, ale miał frajdę; zjeżdżalnie, rożne drabinki , mini-skałki do wspinania, różne schowki i zakamarki i na dodatek gromada dzieciaków z którymi mógł szaleć do woli. 
Zgubiłam komórkę . Na szczęście pod biurem . Znalazł sąsiad i przechował .Za godzinę już był telefon do mojego męża ,że jest u nich.. Młodszy synalek jadąc z pracy do domu mi odebrał.  I dobrze,że się znalazła, bo straciłabym mnóstwo ważnych kontaktów. 
Jutro planuję wyskok na targ . Może załapie się na coś ciekawego ... No i na pewno kupię bób .
W piątek wybieram się do mojej fryzjerki . Czas się pozbyć blond kosmyków i umówić na przefarbowanie na jakiś ciekawszy kolor. Jakoś te jasne pasemka nie przypadły mi do gustu. . Mam nadzieję ,że kobieta jest na miejscu a nie na urlopie i sprawę załatwię . 
Nie mam pomysłu na imieninowy prezent dla mężusia . Dzieciom  kupiłam ubranka i dorzucę jeszcze jakieś drobiazgi zabawkowe ,żeby miały się z czego cieszyć , młodsza synowa wspominała coś o patelni z pokrywką , więc inne prezenty mam z głowy , ale dla mężusia nic mi do głowy nie przychodzi. A czasu już nie wiele do 25.    

wtorek, 16 lipca 2013

16.07.2013 Ufff...

Ledwie ogarnęłam wczoraj dwa duże kosztorysy , już mam do liczenia trzy następne i tak codziennie. Wychodzę do pracy już o 7.30  i do 16 bez przerwy mam robotę . Nawet do miasta po pocztę  nie wychodzę ostatnio co dziennie , tylko 2 razy w tygodniu.
Jutro po południu będzie u nas wnusiu . Synowa idzie do pracy na 15.00  a druga babcia , która się nim zajmuje w tym czasie ma jakieś sprawy . Dziadzia już się nastawia na trening  lekkoatletyczny , a ja na to,że będę mu czytać bajeczki . Mały strasznie to lubi i przy czytaniu bardzo się "wkręca". Wnusia też tak miała . Teraz jakoś długo na czytanych bajkach się nie skupia , może to dlatego,że ją wiele rzeczy interesuje ? 
No i po moim pisaniu . Wnusia przyjechała. 

poniedziałek, 15 lipca 2013

15.07.2013 Kilka spraw babusinych

Padam dziś na dziób . Cały dzień przy projekcie -  kompletny bezsens. Ten co to projektował , nie miał pojęcia o tym co robi. W życiu nie miałam w ręce tak źle zrobionego projektu , a kosztorysów w swojej karierze  zawodowej zrobiłam kilka setek jeśli nie więcej . Aż mi oczy wysiadają od wlepiania w rysunki i cyferki... 
Przyszły zamówione książki . jestem miło zaskoczona . Stan idealny , jakby nigdy nie były czytane , cztery w cenie jednej  ( swojego czasu w KDC jeden tom kosztował 39zł , teraz z przesyłką 64,00) i na dodatek bardzo szybko jak na możliwości naszej poczty . Spodziewałam się za jakiś tydzień . Czytania na całe lato. Ciekawam jak się mają wątki książkowe do tych filmowych . W zasadzie wolę najpierw czytać , potem oglądać ekranizację , tym razem będzie odwrotnie . Już nie mogę się doczekać kiedy do nich dopadnę .
Zmęczona dziś jestem ...