babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 19 lipca 2013

19.07.2013 Jakoś idzie

front robót się rozrasta , ale byłoby za pięknie gdyby wszystko szło zgodnie z planami. Wreszcie ogarnęłam kilka spraw ,które odkładałam z chwili na chwilę ( a wiadomo,ze sprawa raz odłożona , sama się potem odkłada) i mogę powiedzieć,że na weekend zasłużyłam . 
Do fryzjerki się nie złapałam. ledwo wróciła z urlopu i miała taką kolejkę ,że nie dało rady mnie wcisnąć nawet na samo ostrzyżenie. Umówiłam się na wtorek . 
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony sprawiliśmy wielką frajdę wnusi , z drugiej syrenka - Barbi (oryginał) , która zmienia kolor jest takim koszmarkiem i tak tandetnie wykonana ,że nie warta nawet jednej trzeciej tego co kosztowała. W dodatku brzydka i kiepsko działa ta zmiana kolorów.  Nie żebym żałowała czegoś wnusi ale można było tę kasę wydać lepiej.  Małej zamarzyła się syrenka, która zmienia kolor , bo to jakaś bajka i koleżanki takie mają i dziadek nazbierał kolekcję autek ( ze stacji benzynowej ) dla wnusia , zapytała czy babcia i dziadzia kupią jej taką syrenkę . I oczywiście obiecaliśmy. Kupiłam wczoraj , mała aż piszczała z radości i tańczyła w okół nas a potem z łazienki wyjść nie chciała , bo moczyła to straszydło i cieszyła się ,że te kolory zmienia. Zdecydowanie dla wnusia poszukam ciekawszej zabawki. Na szczęście jeszcze sam nie umie ich wybierać i nie woła ,żeby mu coś kupić. 
Plany na jutro ograniczone : sobota nicnierobienia . Jedziemy poszwendać się po galeriach handlowych . Zakupów nie planujemy - ot tak , zajrzymy tu i tam , może się coś trafi , wypijemy kawkę w Ikei , ot takie tam. 
Bon prix wysłał mi bluzki  , zamówiłam dwie - już z myślą o jesieni . Ciekawa jestem czy trafiłam . Z jedną na pewno , czy z drugą , to się okaże. Może paczka będzie już w poniedziałek?  
W czwartek na targu kupiłam czarne jagody i dziś smażę następne słoiczki konfitur. Na działce klęska urodzaju na morele - jeszcze nigdy drzewa morelowe tak nie obrodziły jak w tym roku. A miałam już niczego więcej nie smażyć . Szkoda jednak żeby się marnowało . Może zamiast tego jakiś kompot ? 

2 komentarze:

  1. Hania... pozdrawiam serdecznie. Lubie takie spokojne domowe relacje :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też , ale jak się okazało wcale my nie umiemy nic nie robić.

    OdpowiedzUsuń