babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 17 sierpnia 2018

17.08.2018 Wakacje z wnusią

wprosiła się wczoraj i nie chciała słuchać , że babcia z dziadkiem idą do pracy. Pojechała dziś ze mną do biura i grzecznie się bawiła. Pozwoliła mi pracować. Jeździła ze mną załatwiać sprawy a teraz ogląda smoki. Jutro jedziemy na Termy Maltańskie popływać w basenie. I tak do niedzieli. 
Tak poza tym , wygraną odebrałam ; równiutkie 100zł. Kupiłam kolejny los z plusem. A co tam ... 
         W kwestii znaleziska w miejscowym tygodniku artykuł się ukazał. Nie wielki , ale jest . Wzmianka o tym jak go znalazłam i opinia dyrektora muzeum . Stwierdził, ze musi mieć około 50 -ciu lat , prawdopodobnie jest dziełem żołnierzy z  dawnej jednostki , która tu stacjonowała , w tym jednostka inżynieryjna , która prowadziła prace budowlane ( bo u nas jest jakiś punkt strategiczny czy coś takiego...) . I faktycznie jak tak sobie przypominam , to kiedyś widywało się takie orły przy wjazdach do jednostek wojskowych pomalowane na biało i obłożone jakąś czerwoną cegłą ,albo czymś podobnym jako tło. Nasz odnaleziony orzeł jest na terenie PKP więc to oni powinni się tym zająć . Czy się zajmą i zadbają  , dowiemy się za jakiś czas. Tak zapowiedziała autorka , kończąc artykuł.  Na razie tyle w temacie zapomnianego orła . 
    No dobra ,napisałam co miałam napisać , muszę się zająć kolacją dla wnusi i dla nas.




czwartek, 16 sierpnia 2018

16.08.2018 Znalezisko

Po tym wczorajszym szaleństwie z taczką i grabkami byłam tak zmęczona ,że uciekło mi najważniejsze . ZNALEZISKO !!!  Odkrycie !!!  Zagadka !!! Czyli :

Mieszkam w moim mieście ponad 50 lat i nie miałam pojęcia ,że coś takiego istnieje . Przejeżdżałam obok tego miejsca tysiące razy odkąd mamy działkę ( mamy - mam na myśli rodzinę , czyli od początku lat 90-tych ) i nigdy tego orła nie widziałam.  Znalazło się najwyraźniej na dniach , bo 2 tygodnie temu kiedy tam byłam poprzednim razem jeszcze tego nie było widać. Wyglada to na fragment starej rampy kolejowej. Mieści się tuż obok bocznicy , na której zakład pracujący dla VW ma punkt przeładunkowy .Ma około 1m  wysokości i szerokości. Było sobie przez lata zarośnięte i zapomniane , aż przy okazji prac remontowych przy rampie odnaleziono . Nikt jednak o tym znalezisku nikogo nie informował.  Skąd się wzięło ??? Zagadka !
Dziś rano wysłałam tę fotkę do naszego miejscowego tygodnika i temat chwycił. Po 2 godzinach oddzwoniła do mnie dziennikarka , pogadałyśmy chwilę o znalezisku i będzie artykuł. Wyraziłam nawet zgodę na podanie mojego nazwiska jako tej odkrywczyni . Może tygodnik odkryje historię tego orła? I ciekawe co na to muzeum ? Będę na bieżąco informować o rozwoju sytuacji.

Tak poza tym wszystko wskazuje na to,że trafiłam czwórke w totolotka. Jutro się wybieram po odbiór wygranej , ale w sumie to nie wiem , bo kupiłam kupon z plusem i w tym "plusie" właśnie mam to trafienie . Nie wiem jednak jek ta gra z plusem działa . Zobaczymy . 

środa, 15 sierpnia 2018

15.08.2018 Pełen relaks ;

mężuś szalał z kosiarką ( chociaż się zarzekał jak żaba deszczu , że on nic nie będzie robił cały dzień) a ja z taczką i grabkami.  Wygrabiłam wszystkie jabłka i gruszki, które pospadały i wrzuciłam do kompostowników. Miejsca w kompostownikach zabrakło, więc ostatnie 4 taczki ( a było 9 ) wysypałam po  prostu obok , na kopczyk i oblałam płynem od toalety przenośnej , żeby "zżarło" . Wypraktykowany system trzy lata tamu , jak była poprzednia klęska urodzaju. Owoców jest taka ilość ,że łamią się gałęzie. Zadzwoniliśmy po Szwagroską ,żeby sobie owocu narwała. Wiele to nie zmieniło . I tak mamy ich ilości kosmiczne. Na koniec zerwałam jeszcze trochę śliwek na kompoty, ale zajmę się tym jutro po pracy.  
Tak poza tym to pojechaliśmy dość wcześnie , bo około 12.00. Zamiast obiadu zrobiliśmy sobie grilla, wypiliśmy kawkę i posiedzieliśmy też trochę pod parasolem . Pracy było dużo , ale działka wygląda bardzo ładnie.Około 16.00 na działce pojawiła się moja matka i już była chętna znów pozakopywać jabłka do ziemi. Nie pozwoliłam . Wcześniej oczywiście znalazłam i wykopałam spod porzeczek .  Zlikwidowałam mojej matce kolejne miejsce zbrodni czyli piwonie , w które wrzucała śmieci . Obcięłam tuz przy ziemi na jej oczach.  Focha strzeliła i po 20 minutach poszła do domu. Zerwała sobie trochę jabłek i gruszek , ale połowę wyrzuciła w zielsko tuż za płotem okalającym teren ogródków. A niech tam . Za parę tygodni zrobię porządek w jej niby ogródku. W tej chwili rosną tam tylko zdziczałe truskawki i zielsko.

No i to by było na tyle . Popracowaliśmy sobie , ale w sumie przyjemnie. Trochę ruchu na świeżym powietrzu nie zaszkodzi. 

wtorek, 14 sierpnia 2018

14.08.2018 Żeby nie było zbyt pięknie

z remontem wyszła nowa jazda. Tym razem rzecz dotyczy grzejnika . Kupilismy zawór , nawet pod kolor grzejnika , ale nie miał w komplecie nakrętek z dławikiem . I trzeba było znów lecieć do le roy , bo tam kupiliśmy , a u nas oczywiście nikt takich nie miał. I jak tu się cieszyć remontem ? Nie da się i już.  Jutro robimy sobie dzień luzu. Rzucamy wszystko i jedziemy na działkę. Na cały dzień . Kupiłam kiełbaski na grilla , zabiorę jeszcze parę ziemniaków , pomidory i bakłażan na sałatkę , zapas wody i kawy ,owoców pełno na drzewach i pojedziemy. Mężuś już przyjął do wiadomości , ale naprawienia dzieciakom domku odmówił . Stwierdził, że nie robi nic cały dzień. I słusznie . Ja tam jednak śliwek nazrywam i uprzątnę jabłka, które pospadały. 
Dzisiejszy dzień taki trochę na pół gwizdka . mało telefonów , mało pracy , wszyscy już jedną nogą świętowali. Z rana zrobiłam trochę zakupów spożywczych i to właściwie wszystko. 
Lato minęło półmetek , liście na drzewach nabierają tej charakterystycznej barwy oliwkowej , nie są już tak intensywnie zielone jak jeszcze kilka dni temu , a świat zalewa to szczególne magiczne światło , jedyne w swoim rodzaju . Bardzo lubię tę porę lata . W tym roku wprawdzie upały wciąż dają się we znaki , ale jednak coś się w przyrodzie zmienia. No i zmierzch zapada już zdecydowanie wcześniej. Pora więc i tu na blogu zmienić oprawę na moją ulubioną .

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

13.08.2018 Sprawy babusine

Nadal walczymy z remontem . Idzie jak po grudzie , ale koniec już bliski. Tym razem problemem stały się klamki . Tak, tak : zwykłe klamki do drzwi . Postanowiliśmy wymienić na takie barzdiej pasujące do wystroju łazienek i co ? Ano , oblecieliśmy wszystkie sklepy remontowe w mieście i nie ma. Wszędzie na zamówienie - od 10 do 21 dni oczekiwania . Nożżżżż ... Znów mi się nieparlamentarne słówka na jęzor pchają . I tak juz bliżej niż dalej. Wc właściwie skończone . Jeszcze tylko jedną warstwę farby na futrynę naniosę - od strony łazienki , bo tam poprzedni majster płytki nakleił . Po ich zdjęciu i ułożeniu nowych została na futrynie goła blach i teraz ciemny kolor prześwituje przez farbę w kilku miejscach. No i tę klamkę do drzwi trzeba dorobić . I w tym przypadku byłoby na tyle. W łazience trzeba jeszcze kilku poprawek. Osilikonować lustro , przykleić listwę ozdobną do wanny , tapetę w miejscu przyszłej szafy  i pomalować futrynę . No i dokończyć sprzątania . Na razie udało mi się ogarnąć cały ten remontowy pył i kurz oraz salon na błysk i mniej - więcej połowę kuchni. Została druga część kuchni , sypialnia i hol. 
I tyle z pola remontowego. 
Moje miasto , w plebiscycie na najładniej ukwiecone miasto , nadal na drugim miejscu , mimo ,że z powodu hakerskich ataków , anulowano nam głosy . Szybko nadrobiliśmy , ale jest jakaś blokada, bo ja już 3 dzień nie mogę oddać głosu. 
Przy tym całym bałaganie udało mi się jeszcze narobić kompotów - z jabłek i gruszek . Po śliwki wybieram się w środę . Dzień wolny w samym środku tygodnia więc wykorzystam. W ogóle mam zamiar cały dzień na działce spędzić . Mężuś mniej entuzjastycznie do tego podchodzi , ale nie powiedział nie więc raczej dojdzie do skutku.