Poza pracą , choć biuro i tak zaliczyliśmy , ale to dlatego ,że potrzebne nam były kartony . Dzień zaczęłam od zakupów jak zwykle. Dziś naprawdę nie wielkich , bo małżonek gotów do drogi , a ja sama nie zjem wiele . Na zieleniaku oprócz owoców i warzyw kupiłam wrzosy do przybiurowego ogródka ,które zamierzam posadzić w donicach obok tablicy reklamowej. Po namyśle wzięłam też jednego wrzosa do domu . Do tego 2 "patyczaki". Niby taka niepozorna roślinka ale jakie możliwości dekoracyjne . stanęły na oknie w kuchni , a jak wyschną , to pomaluję je złotą lub srebrną farbą w sprejeu i będa robić za dekorację świąteczną . A propos dekoracji , to w końcu zmajstrowałam małe co nie co . Pokażę jutro . Zdążyłam też zrobić fotki dekoracjom miejskimi nazbierać kasztanów . Akurat wypadło mi się zaparkować koło starostwa , a tam dosłownie 2 kroki dalej rosną kasztanowce. Po powrocie zajęłam się zwykłymi zajęciami domowymi i pakowaniem walizek małżonka i wiecie co ; zmieściłam wszystko w dwóch . Będzie jeszcze jakaś podręczna , nie wielka torba z komórką , ładowarką i czymś do czytania . Przy okazji przerzuciłam trochę ciuchy w szafach , parę skasowałam , a te jesienne przełożyłam na niższe półki. Małżonek w tym czasie wyprowadzał pracownię . W końcu dał się przekonać do wymalowania . I dobrze, bo aż się prosi . Zgadałam się już z chłopakami . Ogarną mi prace budowlane ( wyprawianie uszkodzeń i przeniesienie gniazdek ) oraz ułożenie nowej podłogi. Pokoik o powierzchni 8m2 w tym wielkie okno i drzwi- sama jestem w stanie wymalować, ale jak ich znam to wrzasną na mnie ,że mam się nie wtrącać i mnie wyręczą . Nie zamierzam wielkiej rewolucji tam robić , ale trzeba odświeżyć , I może meble też odmaluję . Ale to dopiero jak małżonek wyjedzie. Starczyło też czasu na poczytanie , no i muzyki się nasłuchaliśmy jak to w sobotę . I oczywiście obowiązkowy, wieczorny spacer . Przynajmniej trochę odreagowałam ostatni tydzień , choć to nie koniec i w poniedziałek będzie trzeba wrócić do skrzeczącej rzeczywistości , ale dobre i takie chwilowe oderwanie.
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 26 września 2020
piątek, 25 września 2020
25.09.2020 O szyby deszcz dzwoni
I jak to miło! Cieszę sie kazdą kroplą , po dwóch miesiącach absolutnej suszy. Miałyśmy dziś sadzić tulipany , ale roboty było tyle, że nie zdążyłyśmy, a potem się rozpadało . Nadrobimy w poniedziałek . Przynajmniej tak zakładam . Miło ,ze pada , choć zrobiło się zdecydowanie chłodniej. Mnie to jednak nie przeszkadza. W pracy dużo sie dziś działo i to też jest nie źle . Wygląda na to, że w normalne tory wchodzimy i te ostatnie trzy miesiące w roku będą jak zwykle najlepsze.
W domu za wiele się nie dzieje. Zrobiłam jedną mitenkę dla wnusi , drugą zrobię w sobotę i niedziele choć zajęć mam sporo . Mężuś walizki pakuje , a na 3 tygodnie jest tego trochę . Przygotowuję różne niezbędne rzeczy .
Na weekend planów nie mamy poza pakowaniem. Zobaczę jak się sprawy ułożą . Może w końcu jakieś jesienne dekorację zmajstruję , bo jednak mi tego brakuje , choć nadmiar spraw na głowie skutecznie mnie ograniczył. Ale zobaczy się . Dziś postawili dekoracje miejskie , cudne są . Może mi się uda jakieś fotki jutro zrobić , to pokażę .
czwartek, 24 września 2020
24.09.2020 Wyjazd coraz bliżej
Dziś poszyłam co niezbędne , plus dwie maseczki dla wnuczka , bo szkoła wydała zarządzenie, że mają co dziennie mieć świeżo wypraną . No to mu uszyłam i będzie miał na zmianę ; jedną na sobie , drugą na kaloryferze .
Nie wyspałam się , nerwy mnie zżerają. Za dużo mi się wszystkiego na łeb zwaliło . W pracy drzwi się nie zamykają od dwóch dni. Co chwilę ktoś po coś przychodzi , aż nadążyć trudno , ale przynajmniej się coś dzieje. Na jutro umówiłam się z naszą księgową . Mam parę spraw do obgadania , bo to i nowe przepisy i parę zmian trzeba wprowadzić . Jest o czym dyskutować, ale to jutro.
Jakoś dziwnie szybko czas ucieka . Ledwie do domu wrócimy a już wieczór . Kupiłam nowy numer "Mojego Mieszkania" ale jak na razie nie zajrzałam. Zostawię sobie na samotne wieczory.
Dziś rekord zachorowań na chinskiego wirusa ponad 1100. Za chwilę będzie zderzenie ze ścianą. I obym w złą godzinę nie chlapnęła .
środa, 23 września 2020
23.09.2020 Jesiennie ?
Niby to już jesień , ale pogoda wcale nie jesienna. Przyjemne , polskie lato . Żeby nie trochę żółtości na drzewach można by pomyśleć , że to środek lata. Nie wiem czy się cieszyć , bo przecież takie pomieszanie z poplątaniem w pogodzie niczego dobrego nie zapowiada. Choć oczywiście przyjemnie się chodzi na spacery.
Poprawy u mnie żadnej; powodów do wkurzania się jeszcze więcej, ale jak wspomniałam zostawiam sprawy swojemu biegowi. No dobra , nie całkiem , na razie tylko się staram zostawić . Może się wszystko rozwiąże do końca miesiąca . A może nigdy ... Okaże się za jakiś czas.
Co więcej ? Nic szczególnego ; prozaiczne, powtarzalne czynności jak co dzień . Byłam u matki jak co tydzień . Znów foch na wszystko ; lodówkę sobie wyłączyła, bo jej nie pasuje , telefon do niczego itd . zapomniała ponarzekać na telewizor . I oczywiście znów bałagan w kuchni. nawet nie miałam siły tym razem odpowiednio zareagować . Mam tę świadomość ,że lepiej nie będzie , może najwyżej w porywach.
wtorek, 22 września 2020
22.09.2020 Wkurzyłam się
i to solidnie . Dotąd mi nie odpuściło i nie wiem czy w najbliższym czasie odpuści. Miałam powód , ale mniejsza o to. Zobaczymy jak się sprawy dalej będą miały .
Tak poza tym to nic szczególnego , w pracy wszystko toczy się normalnie, w domu też na zwolnionych obrotach jak przez ostatni miesiąc. Od jutra pakuję małżonka na wyjazd. Właściwie mamy już wszystko przygotowane. Jak przetrzymam te trzy tygodnie ? Nie mam pojęcia. Wszystko będzie na mojej głowie. Od jutra jesień . W tym roku nie mam żadnych dekoracji. Jakiś taki ten rok mało sprzyjający uprzyjemnianiu sobie życia.
niedziela, 20 września 2020
20.09.2020 Rodzina najedzona po same uszy
i o to chodziło. Rosołek udał się wyśmienicie. Zmęczona się czuję , napracowałam się i jakoś nie bardzo mam ochotę na pisanie dzisiaj. Jakaś dłuższa relacja jutro.