babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 23 lutego 2019

23.02.2019 Całkiem miły dzień

Zaczął się od miłego akcentu ; kupowałam u zaprzyjaźnionej kwiaciarki bukiet urodzinowy dla synowej i dostałam w gratisie bukiecik dla siebie , złożony z tulipanów i gipsówki .  Tak po prostu . Osobiście nie znam tych dziewczyn z kwiaciarni , nie wiem nawet jak mają na imię , znamy się tylko z tego,że kupuję u nich kwiaty i sadzonki do biurowego ogródka . Zakupy zajęły mi dosłownie 40 minut wliczając w to wizytę w firmie sprzedającej farby . Chciałam kupić jakieś próbniki , ale facet nie miał . Po śniadaniu meżuś pojechał do klienta , a ja do hurtowni tkanin. W planach miałam zakup cienkiej bawełny na zazdrostki do kuchni , a kupiłam co innego. Bawełny były i owszem we wszystkich możliwych kolorach z wyjątkiem lawendowego jak sobie wymyśliłam . Zamiast tego kupiłam grubą wełnę z jakąś domieszką w zielono- granatową kratę . Uszyję poszewki na poduszki , na nową kanapę i materiał na wielkanocny obrus. Ciemno szary w zielone pisanki . Bardzo ładnie to wygląda. Uzupełniłam też zapas igieł do maszyny i kpiłam też kawałek wąziutkiej gipiury do obszycia firanek do saloniku. I tu miałam fart. Jakaś kobieta przy próbie zaparkowania się omal nie walnęła w moje auto , z piskiem opon zatrzymała się o kilka centymetrów od mojego zderzaka , ale za to wycofując wyrżnęła w auto stojące kawałek dalej. Nie widziałam jak to zrobiła , bo przez okno hurtowni widziałam tylko fragment parkingu , w tym tył mojego auta . Nie wiem jak się sprawa skończyła . Zapłaciłam i pojechałam do domu . 
Potem zajęłam się domowymi sprawami ; posprzątałam w kuchni , zmieniłam dekoracje , wyprałam co tam się nazbierało , takie tam zwyczajne sobotnie zajęcia.  Na podwieczorek pojechaliśmy do młodzieży. Tym razem w zmniejszonym składzie, bo rodzinka się pochorowała. 
Książki wczoraj nie doczytałam , zwyczajnie zasnęłam . Nic straconego , dokończę dzisiaj. 

piątek, 22 lutego 2019

22.02.2019 Parę spraw babusinych

Już piątkowy wieczór . Szybko mi zleciał ten tydzień.  Nie mogę powiedzieć ,żebym się przepracowała . Jakoś tak udało mi się równomiernie sprawy porozkładać i mimo tego biegania pomiędzy pracą a sprawami matki zrobiłam wszystko co było do zrobienia. I nawet dłużników zdążyłam pogonić. I dobrze. Jutro z przyjemnością poświęcę czas na sprawy domowe i poświętowanie u starszej młodzieży. I może zmienię dekoracje w domu na bardziej wiosenne. Te zimowe zdecydowanie już nie pasują . Zbyt wiosennie za oknami.  Zakupy zrobiłam już dziś , rano tylko po świeże pieczywo wyskoczę i na pocztę wysłać przygotowane listy.  
Ubranko dla misia kończę. Jutro będzie gotowe. Wnusiu się ucieszy.  Książkę też już prawie przeczytałam i myślę ,że dziś dokończę . 
Lista spraw na przednówek :
- odmalować  ławę z epoki "wczesny Gierek"
-uszyć nowe zazdrostki do kuchni 
-zrobić próbki koloru na ścianie w saloniku ( na razie robiłam tylko na kartonie) 
-przetrząsnąć szafę z robótkami i książkami 
-kupić kinkiety i resztę materiałów do remontu
-inne ........................................................................................................................wpisać jak coś stzreli do głowy

czwartek, 21 lutego 2019

21.02.2019 Wrrrrrrr....

jeszcze trochę a usiądę i zacznę wyć do księżyca jak wilkołak. Matka oczywiście na badanie krwi nie poszła. Bo ona się nie może połapać , bo się nigdy nie leczyła i ona nie wie i w ogóle jakąś ściemę mi zaczęła wciskać. Siłą zawlokłam do laboratorium , to zaczęła przed laborantkami na mnie narzekać, że ją wykończę , bo jej każe jakieś badania robić . Laborantki chyba częściej mają z takimi przypadkami do czynienia , bo na nią wsiadły, że jak tak może , że przecież córka o nią dba , że pilnuje żeby się leczyła i w ogóle powinna słuchać co mówi. Nie wiem czy tam do babusi coś dotarło czy nie ale już nic nie mówiła. Wyniki odebrałam sama po południu. Znów mnie wkurzyła. Już nie wiem , co mam jej powiedzieć , żeby  dotarło i wreszcie zaczęła robić jak powinna. 

Dzień miałam w biegu , chociaż planowałam co innego wyszło inaczej. Załatwialiśmy sprawy w jednym z naszych banków i zeszła z godzina , na podpisywaniu papierków . Niby tylko rodo i zmiana autoryzacji ze zdrapek na sms-y ale trzeba było wszystko przeczytać . Parę stron wyszło. Mówi się trudno, odrobię jutro. 
W sobotę kolejna z rodzinnych imprez ; urodziny starszej synowej i imieniny synalka .  
Najmłodszy wnusiu się rozchorował , kaszel, bolące uszko . Przyniósł z przedszkola jakieś paskudztwo. 

środa, 20 lutego 2019

20.02.2019 Jak zwykle wszystko się miesza

i to dobre i to złe. Złe , bo się dziś dowiedziałam , że zmarł mój kuzyn , syn tej cioci, która w 2017  roku , dzień przed Sylwestrem zginęła w wypadku ( pisałam o tym w ubiegłym roku) . Nie jedną przygodę w dzieciństwie zaliczyliśmy razem . P. chorował od siedmiu lat na raka płuc i w końcu przegrał . Przykro mi , zwłaszcza ,że był 3 lata młodszy ode mnie. Na pogrzeb niestety tym razem nie mogę pojechać . Tak się złożyło . 
Napracowałam się dziś nie mało , ale większość mam z głowy.  Jutro dopracuję tylko jedną umowę i wypiszę resztę faktur. A co więcej to się okaże.   Wojuję nadal z matką o te badania . Jutro muszę do niej zajrzeć i sprawdzić czy faktycznie wyniki zrobiła i odebrała. Bo dziś trzy razy z nią rozmawiałam i nadal pewna nie jestem . Twierdzi , że zrobiła i jutro ma odebrać.  Z tego co wiem od starszej synowej , to kreatyninę robią w tym samym dniu. b 
Po pracy pojechaliśmy jeszcze raz do centrum meblowego do Swarzędza . I jest ! Mamy to ! Kupiliśmy kanapę ! I to ten sam model kanapo-narożnika , który znaleźliśmy u nas . Co prawda był o 100 zł droższy niż w naszym sklepie ale nie robili najmniejszych problemów z kolorami obicia i podwyższeniem o 10cm oparcia.  A na koniec okazało się ,że nie dopłacamy nic za inny materiał ( a wybraliśmy III klasę ścieralności i plamoodporny więc dużo droższe niż standard) i wyższe oparcie . Dodatkowo płaciliśmy tylko za dowóz 150zł . Parę kilometrów do nas jest , ale ja też mniej więcej tyle kasuję od klientów za dojazd na taką odległość . Wybraliśmy obicie z aksamitu w kolorze butelkowej zieleni i przeszycia w postaci pasków żakardu w kolorze bardzo ciemnym morskim . Pięknie się to skomponowało.  W standardzie ta kanapa występuje w kolorach beżowo-szarym z czarnymi przeszyciami i ciemnobrązowym z beżowymi przeszyciami .Ogólnie dość przygnębiająca kolorystyka . Umówiliśmy się na dostawę na koniec marca / początek kwietnia. Sami dają 3-4 tygodnie na realizację ale nam bardziej pasuje tydzień później.  I jeszcze mi spora suma dodatkowa na remont została ,bo zakładaliśmy ,że kanapa będzie więcej kosztować. Zostały mi jeszcze do kupienia kinkiety i zaprojektowanie komody pod sprzęt grający. Nasz stolarz zrobi nam ją z drewna sosnowego na wymiar. Już to obgadaliśmy. 
W drodze do Swarzędza zauważyłam bazie w pełnym rozkwicie a przecież do Wielkanocy jeszcze dobre dwa miesiące . Wiosna jednak już do nas zagląda . Dziś założyłam półbuty zamiast botków i wcale mi zimno nie było.

wtorek, 19 lutego 2019

19.02.2019 Sprawy babusine

Znów się zdążyłam wkurzyć . Matka ma zrobić badania krwi na potrzeby tomografii . Wczoraj zostawiłam jej kartkę , z informacją co i jak i jeszcze dziś rano dzwoniłam , żeby pamiętała, że ma pójść do laboratorium , zwłaszcza, że chodzi co dziennie do przychodni na badanie cukru.  I oczywiście nie załatwiła. Dzwoni dziś do mnie po południu czy ona ma iść do rodzinnego, bo ma na dziś wizytę . No ma iść . Zapytałam ją , czy zrobiła te badanie w labolatorium i kiedy ma wyniki do odebrania . Ona nie była , bo przecież dopiero 25 . Noszzzzzz... Tłumaczyłam i tłumaczyłam , że ma jutro to badanie załatwić , bo bez tego nie zrobią jej tomografii. A ta swoje , że przecież 25 . Wrzasnęłam w końcu ,że ma nie dyskutować tylko zrobić to badanie , bo jest potrzebne i tyle. Jutro z rana znów zadzwonię . Ujechać nie sposób. jeśli wziąć pod uwagę to co orzekła pani neurolog po pierwszym badaniu , to raczej nie jest to choroba a złośliwość. Co zresztą podejrzewałam. 
   
Salka konferencyjna coraz bliżej . Chłopaki powiesili dziś telewizor , który posłuży do prezentacji . Stół i komoda będą gotowe na początek marca . 
Ośrodek wypoczynkowy nadal nie odpowiada , spróbuję jutro zadzwonić . Przydałoby się wyjechać na parę dni. 

Ubranko dla misia się robi. Będzie miał jasnozielony sweterek i czarne spodnie . Może dorobię mu jeszcze jakąś czapkę ; zima w końcu . 
 Jutro wybieram się na jakieś zakupy ; muszę biurowe środki czystości uzupełnić , może przy okazji domowe też uzupełnię . 
Za oknem wiosennie . Nawet deszcz , który dziś lekko pokropił był ciepły jak wiosną . Chyba zacznę nosić znów moją kurteczkę ze sklepu z włoską modą. 

poniedziałek, 18 lutego 2019

18.02.2019 Dziś już jak zwykle

Po szalonym weekendzie z wnuczętami wszystko wróciło do normalności ( względnej , bo bałagan to pewnie jeszcze ze dwa dni będę ogarniać - co chwilę coś znajduję , a to pod kanapą , a to pod stołem , nawet w naszym małżeńskim łóżku odkryłam orzechy i klocki) . Dzieciaczki miały frajdę . Był babeczkowy tort z ośmioma świeczkami , prezenty , wyprawa do sali zabaw i Mc Donalda ( za co dzieciaki ich tak kochają ; nie tylko te nasze?) i hot dogi na śniadanie - domowe , babcine a nie kupne.  I szalona zabawa z dziadkiem i babcia i oglądanie bajek. Były i straty ale nie wielkie ; jedna szklanka i jedna nocna lampka , a konkretnie klosz. No i oczywiście ulubiona czekolada do picia na podwieczorek. I właściwie do zabaw z maluchami ograniczyła się cała weekendowa działalność babci i dziadka . A dzieciarnia już się cieszy na powtórkę 2 marca. 
    Tak poza tym dziś już normalna praca i zwykłe codzienne sprawy . Załatwiłam matce to badanie tomografem . I znów wyjątkowo szybko , bo już na 25 lutego. Jutro musi zrobić badanie krwi na poziom kreatyniny , bo kontrast podawany przed badaniem ma wpływ na nerki . Dałam jej kartkę z instrukcjami , co i jak mam załatwić a w przyszły poniedziałek pojadę  z nią i dopilnuję . 
    Jak pomyślałam tak zrobiłam. Zasiadłam wczoraj z książką . Zaczęłam od "Pasji Według Einara" - III tomu "Północnej Drogi" i zapomniałam o bożym świecie . Napiszę więcej jak skończę czytać  . Dziś mogę powiedzieć, że ten tom jest mroczny . Tak mroczny jak mroczne mogą być wnętrza świątyń . 

niedziela, 17 lutego 2019

17.02.2019 Padnięta jestem

Trójka dzieci, które roznosi energia , to sporo jak na jedną babcię i jednego dziadka . Było fajnie , a dzieciaczki szczęśliwe , że pomieszkały u dziadków.  Jutro coś naskrobię , bo dziś już po prostu nic mi sie nie chce. Chyba usiądę z książką i poczytam. Dojechały wczoraj i zdążyłam odebrać z empiku.  Jeszcze nie wiem od czego zacznę , czy od III tomu Północnej Drogi czy od "Życia w Średniowiecznym Zamku".  
Mam nowe babciowe zadanie; ubranko dla ukochanego misia starszego wnuczka . Na szczęście miś nie jest zbyt duży. Zrobię mu jakiś sweterek na drutach i może jakieś porcięta w kratkę uszyję ...