i mokro dzisiaj. I to jest jedyny minus , bo na działce jak zwykle było pracowicie ale przyjemnie. Zmarzliśmy ale to co zaplanowane zostało zrobione , nawet więcej , bo uprzątnęliśmy też folię przykrywającą niezagospodarowaną część ogródka i wygrabiliśmy liście z trawnika. usypałam kilka kopczyków z liści w zacisznych kącikach , może jakiś jeż znajdzie sobie mieszkanko na zimę. I oczywiście zabezpieczyłam włókniną drzewka , które niedawno posadziliśmy. Zostały jeszcze różyczki. Szkółka twierdzi, że dają radę bez okrycia , ale tak myślę, że na wszelki wypadek jednak je owinę przy korzeniach. Małżonek wydmuchał sprężarką wodę z rur , pozakręcał co trzeba i tyle. Na ten rok prace ogródkowe zakończone. W domku mamy jeszcze do zrobienia stół. Trzeba przykręcić nowy blat , bo jak zostanie w nieogrzewanym pomieszczeniu to się powykrzywia , a byłoby szkoda żeby się zmarnował. Reszta na wiosnę. Po powrocie całe popołudnie odpoczywamy . Ja sobie nawet krótką drzemkę ucięłam i pogadałam z przyjaciółką z Poznania. Dawno się nie słyszałyśmy.
Jutro kolejna rodzinna imprezka , imieniny młodszego wnuczka i młodszego synalka.