biegnie mi czas. Może to przez te dwa kolejne dłuższe weekendy ale właśnie stwierdziłam ,że tak na dobrą sprawę to mamy miesiąc pracy . Ostatni tydzień przed świętami to już wszyscy zamykają rok, po świętach inwentury i rok z głowy. A nam wciąż jakieś nowe sprawy wpadają . Następny tydzień będę miała znów intensywny, bo muszę dokumenty dla prawniczki zorganizować, wyrejestrować firmowe auto, no i zabrać się za majstrowanie przedświąteczne . Domowych spraw też mam nie mało... Jak zawsze mam dylemat czy się z wszystkim wyrobię . I pewnie jak zwykle się wyrobię.
Dziś miałam trochę biegania po mieście , ale miałam szczęście , na poczcie nie było nikogo ( odebrałam dziś 6 w tym roku list , wszystko idzie drogą elektroniczną , poczta tradycyjna po woli odchodzi do historii), w pasmanterii i jednocześnie punkcie , gdzie można oddać odzież do czyszczenia też nie , to samo w sklepie ogrodniczym. Szybko mi poszło. Tegoroczny listopad jest taki jaki powinien być , zimny i wilgotny . Mało przyjemnie do pracy na działce ale przynajmniej tak jak trzeba o te porze roku. Jutro kończymy sezon, no może jeszcze 11 tam zajrzymy. Gospodyni przysłała mi dziś rozliczenie za wodę i prąd i jestem pozytywnie zaskoczona , spodziewałam się więcej.
Zamówiłam sobie dwie książki : "Duchy nocy wigilijnej " - zbiór opowiadań o duchach ze świętami w tle i pana Ćwirleja "Ofiara twoim przeznaczeniem" - czyli zbrodnia i kara w przedwojennym Poznaniu. Jestem bardzo ciekawa tego cyklu.
I jeszcze taki przyjemny kawałek w nastrojowym klimacie ; "Auri"
Listopad dla mnie zawsze niedobry. A już w tym wyjątkowo mam przechlapane. U V. nieciekawie, ale jest w szpitalu, a to najważniejsze. Zareagowałam natychmiast. "Epizod naczyniowy typu udarowego uderzający w okolicę widzenia ".
OdpowiedzUsuńCałuję
O kurczę , fatalnie. Trzymaj się Kochana.
Usuń