Ani na chwilę nie usiadłam . Rano jak zwykle zakupy , potem biuro , a po powrocie do domu ruszyłam do spraw domowych . Po obiedzie pojechałam na cmentarz , zapalić świeczkę ojcu , bo dziś mija 19 lat jak zmarł . Przy okazji odwiedziłam wnuczka i zrobiłam porządek na grobie pradziadków mężusia. Nachodziłam się niemożliwie , bo śmieci tam było pełno więc do śmietnika obróciłam kilka razy przez prawie połowę cmentarza , ale mamy to z głowy . Wstawiłam świeży bukiet sztucznych chryzantem , na 1 listopada tylko zapalimy znicze . Potem wskoczyłam jeszcze na drobne zakupy a później zabrałam za porządki w domu i przeróbki dekoracji . Całkiem ładnie mi to wyszło. Nie wiele mi na jutro zostało, właściwie tylko przygotowanie do kolacji. Słodkie mi odpadło , goście chwilowo nie jedzą . Ciekawam tej ich diety i efektów. W sumie to dobrze,że uprzedzili , bo jak bym naszykowała i nie zostało zjedzone to by się zmarnowało, bo my też słodkiego śladowe ilości zjadamy. Na koniec dorobiłam "czapeczki" do butelek z nalewkami . Postanowiłam podzielić się moją letnią produkcją z przyjaciółmi. Szybko poszło , bo maleńkie . Obrobiłam szydełkiem dwa kawałki szmatek , zawiążę kokardką w jesiennych kolorach i będzie. Wieczorem wpadła do nas starsza młodzież na zupkę grzybową , którą obiecałam wnusi , bo mi się przymawiała . Od razu kilka zadań babcinych mi przydzielono w postaci szycia. I co babcia miała zrobić , za igłę i poszyła co trzeba. Jak już sobie poszli , to oczywiście musiałam wymyślić sobie nowe zajęcie. Ozdobiłam buteleczki do nalewek serwetkami w jesienne listki . Taki decoupage " na skróty" , bo bez malowania butelek . Nawet dość ciekawie to wygląda. Jak tylko wyschnie klej to polakieruję , jeszcze dziś , bo lakier schnie dłużej .
Jutro doroczna wystawa rolnicza , ale się nie wybierzemy tym razem , chyba ,że rano . Zobaczymy jaka będzie pogoda. Nie zapowiada się na szczególnie ładną .
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 17 października 2015
piątek, 16 października 2015
16.10.2015 Z mroczną nutą
Kiedyś, dawno , dawno temu , u zarania internetu , kiedy jeszcze takie ciekawostki były dostępne bez podawania swojego numeru telefonu w celu otrzymania sms-a z odpowiedzią a potem milionów sms-ów z grami , niby – nagrodami i reklamami, odpaliłam zegar śmierci . Rzecz polegała na tym, że wpisywało się swoją datę urodzenia i płeć a zegar wyliczał datę śmierci . Wyszło mi ,że zwykła śmierć mi nie pisana ; umrę w wieku 64 lat na skutek uprawiania sportów ekstremalnych albo działań wojennych . Ubawiłam się nie źle ; no bo jedyny sport ekstremalny jaki uprawiałam to zjeżdżanie po poręczy ( zaprzestałam około 30-tki ) i akrobacje na trzepaku ( zaprzestałam w wieku lat 14) , a na żadną wojnę się nie zanosiło .Nadal mnie do sportów ekstremalnych nie ciągnie , nieoświetlonym rowerem po zmierzchu z naostrzoną kosą na ramieniu nie jeżdżę i nie zamierzam jeździć a mimo to dziś już mi tak wesoło nie jest ; politycy knują , konflikty narastają a armie się zbroją . Świat zmierza do globalnego konfliktu . W tym kontekście ta wyliczanka internetowego zegara śmierci nabiera realizmu. No dobra , jak na jeden dzień tego horroru wystarczy.
Tak poza tym dzień minął jak zwykle na pracy i omawianiu dalszych etapów prac na budowie.
Przyjaciele potwierdzili przyjazd ale moje menu diabli wzięli . Są na diecie . I co ja im na stół postawię ??? Przecież o suchym pysku nie będziemy siedzieć ... Muszę podpytać co im wolno i coś nowego wymyślić. No ta mam nowy zgryz.
Farbuję włosy . Po staremu szamponem koloryzującym , jak zwykle na śliwkę. Kupiłam też coś co się nazywa krem koloryzujący , ale jak przeczytałam instrukcję obsługi to strasznie skomplikowane mi się wydało i na razie odstawiłam . Chyba poproszę o pomoc synową a póki co szampon koloryzujący musi wystarczyć.
Jutro ciąg dalszy porządków w biurze.
czwartek, 15 października 2015
15.10.2015 Sprawy babusine przyziemne
Kasa do utylizacji poszła dzisiaj , do zusu znaczy i jak zwykle 15-go klnę jak szewc bo to kasa wyrzucana w błoto. Ale mus to mus , póki co .
Robota nas kocha. Znów jakieś nowe zlecenia . I dobrze , będzie kasa na dalszy ciąg budowy.
Z biura wyszliśmy kilka minut przed 17.00. Chyba trzeba wydłużyć godziny pracy.
Czyli nic nowego.
W drodze pomiędzy pocztą i bankiem wskoczyłam do sklepu z zabawkami . Już kilka dni temu go wypatrzyłam i od razu stwierdziłam ,że muszę go mieć ale sklep był jeszcze zamknięty . Nie dla siebie , dla nowego wnusia na powitanie . No i jest mój ! Najprawdziwszy MIŚ USZATEK z klapniętym uszkiem z bajki mojego dzieciństwa. Mam szczególny sentyment do tego sympatycznego misiaczka. Na książeczkach o misiu Uszatku i wróbelku Elemelku uczyłam się czytać .
Kupiłam też śliczny żółty ręcznik kąpielowy z kapturkiem z żółtej frotki z wyhawtowanymi miśkami. Marzył się taki synowej więc będzie miała dla maluszka. A tego tylko co patrzeć . Do terminu zostały już tylko 2 tygodnie .
Na niedzilę zaprosiliśmy przyjaciół . Nie wiem czy się wybiorą , umówiliśmy sie na telefon jutro. Na wszelki wypadek już zaczęłam obmyślać menu i dekoracje . I wymyśliłam; wszystko będzie pod hasłem darów jesieni . Do kawy deser śliwkowo- jogurtowy , pieczone pączki orkiszowe z konfitury z dzikiej róży i placek drożdżowy z jabłkiem , na kolację zupa dyniowa z domowa pizzą . Do picia jeszcze nie wiem ; czerwone wino albo nalewka porzeczkowa , którą robiłam latem . Stół oczywiście w barwach jesieni.
Za tydzień wybieramy się na groby moich dziadków . Może przy okazji spotkamy się z wujem - bratem mojego ojca i odwiedzimy kuzyna . Okazja żeby podtrzymać rodzinne kontakty.
Robota nas kocha. Znów jakieś nowe zlecenia . I dobrze , będzie kasa na dalszy ciąg budowy.
Z biura wyszliśmy kilka minut przed 17.00. Chyba trzeba wydłużyć godziny pracy.
Czyli nic nowego.
W drodze pomiędzy pocztą i bankiem wskoczyłam do sklepu z zabawkami . Już kilka dni temu go wypatrzyłam i od razu stwierdziłam ,że muszę go mieć ale sklep był jeszcze zamknięty . Nie dla siebie , dla nowego wnusia na powitanie . No i jest mój ! Najprawdziwszy MIŚ USZATEK z klapniętym uszkiem z bajki mojego dzieciństwa. Mam szczególny sentyment do tego sympatycznego misiaczka. Na książeczkach o misiu Uszatku i wróbelku Elemelku uczyłam się czytać .
Kupiłam też śliczny żółty ręcznik kąpielowy z kapturkiem z żółtej frotki z wyhawtowanymi miśkami. Marzył się taki synowej więc będzie miała dla maluszka. A tego tylko co patrzeć . Do terminu zostały już tylko 2 tygodnie .
Na niedzilę zaprosiliśmy przyjaciół . Nie wiem czy się wybiorą , umówiliśmy sie na telefon jutro. Na wszelki wypadek już zaczęłam obmyślać menu i dekoracje . I wymyśliłam; wszystko będzie pod hasłem darów jesieni . Do kawy deser śliwkowo- jogurtowy , pieczone pączki orkiszowe z konfitury z dzikiej róży i placek drożdżowy z jabłkiem , na kolację zupa dyniowa z domowa pizzą . Do picia jeszcze nie wiem ; czerwone wino albo nalewka porzeczkowa , którą robiłam latem . Stół oczywiście w barwach jesieni.
Za tydzień wybieramy się na groby moich dziadków . Może przy okazji spotkamy się z wujem - bratem mojego ojca i odwiedzimy kuzyna . Okazja żeby podtrzymać rodzinne kontakty.
środa, 14 października 2015
14.10.2015 Wybór w którym nie ma czego wybierać - niepolitycznie
Wylazło szydło z worka w całej okazałości. Jak traktować
poważnie partię dla której oprócz zemsty za wyimaginowane krzywdy ,najważniejsza
jest katastrofa w Smoleńsku i sprowadzenie wraku tupolewa ( swoją drogą , na
cholerę nam ten złom ; tylko kłopot z utylizacją, lepiej żeby sobie spokojnie
zgnił na polu pod Smoleńskiem) . To była kwestia czasu. Oczywiste było ,że
prędzej czy później ktoś farbę puści. No i puścił , a raczej puściła , niby
–liderka we własnej osobie. Na nerwy mi
działa ta kobieta . Jest wyjątkowo odpychająca . Pomijając wygląd ( to nie ma
znaczenia w przypadku polityki ) nawet jak się uśmiechnie to samymi ustami ,
zero jakiejkolwiek empatii, martwe oczy i głos godny horroru. Nie mogłabym się z kimś takim zakumplować
prywatnie . Jeśli dołożyć do tego kłamstwa i obietnice bez pokrycia oraz „ogon”
w postaci hordy fanatycznych , nawiedzonych , owładniętych traumą ,
niedouczonych , aroganckich , snujących teorie spiskowe i nieomylnego ,
despotycznego , zacofanego prezesa na dokładkę – nie pięknie to wygląda rzecz oględnie
ujmując .
Nie lepiej z kontrkandydatką ; jaka jest każdy widzi. Stara
się ale nie wychodzi . Źle jej nie życzyłam nigdy ; parę jej decyzji mi się
podobało , jak choćby rezygnacja z zakupu szczepionek przeciw grypie , czy
ostatni temat z uchodźcami . Zawiodłam się w przypadku górników – myślałam
,że pokaże się może nie jako kopia
„żelaznej damy”, ale jako taka prawdziwa polska baba , której żaden dziejowy
przeciąg nie zmoże i która mimo przeciągu potrafi walnąć pięścią w stół i na
swoim postawić . Miała świetną okazję ,
wyszło inaczej ( a może po prostu stwierdziła ,że lepiej będzie się odegrać za
stocznie i w te same maliny tylko górnicze wpuścić opozycję , grając na zwłokę
? trudno zgadnąć – czas pokaże) . W tej kampanii gra tą samą kartą co rywalka –
zamiast programu słowne przepychanki i obietnice, których nie będzie można
spełnić z różnych powodów . Robi przy tym dobrą minę do złej gry , bo tak
naprawdę jest sama . Ona , potem długo , długo nikt i dopiero potem zbiór przypadkowych ludzi chętnych do zasiadania na stołkach , nie koniecznie zainteresowanych interesem Kraju, może
tylko nieco bardziej kompetentnych i światowych niż opozycja.
Dotychczasowa „trzecia siła” w państwie jak zwykle na
granicy progu wyborczego , oczekuje ,że jak zwykle wygra ich koalicjant .
Bezbarwny lider, bezbarwni wierni, przypominają wygłodniałą watahę, chętną
rzucić się na każdy łup , który się trafi – rzucony z pańskiego stołu; byle tylko coś złapać i czerpać z tego zyski.
Lewica , niby dziś zjednoczona z ładną buzią i budzącym
szacunek nazwiskiem matki w charakterze „frontmenki „ a za nią zgraja upiorów z
przeszłości tak samo rządnych władzy jak inni ale poglądami i mentalnością
tkwiący w ustroju , który odszedł do historii . Wszystko w temacie. Jest paru ,
którzy mówią z sensem , ale od każdej reguły
są wyjątki.
Muzyk. Muzycy w ogóle nie powinni startować do polityki , bo się na
tym nie znają , a na pewno nie ci ,żyjący w naszym Kraju. Brak programu , brak
pomysłu i wizji , za to dużo krzyku , wołania o zmiany , rozbijania systemu ,
burzenia porządku rzeczy , nieznajomość ekonomii i mechanizmów rządzących
polityką , nie tylko w kwestiach krajowych ale co gorsze zagranicznych . Jednym
słowem anarchia ; zanegować, zburzyć , zniszczyć , ale nic w zamian.
Ekonomia , którą mało kto w naszym Kraju pojmuje ( nawet dziennikarze , o przeciętnym śmiertelniku nie wspominając) , w miarę
sensowny program , namawianie do liczenia pieniędzy , wydawania tyle ile się ma
i ciężkiej pracy , zmiany prawa i uproszczenia procedur, mówienie
niepopularnych prawd i obietnice realne do spełnienia ale tylko dla tych ,
którzy nie boją się pracy , mają otwarte umysły , nie boją się zmian i z życia
„na pandę „ nie uczynili sobie sposobu na wygodną egzystencję. Jednym słowem ( o zgrozo!) rewolucja . I brak zrozumienia w społeczeństwie , brak funduszy na szerszą
kampanię, pomijanie w mediach i medialne próby wtłoczenia w ramki V kolumny
obecnej władzy . I lider wierzący w swoją sprawę jednak z łagodnym tembrem
głosu i lekką wadą wymowy , co sprawia ,że w przemówieniach brak ognia . Mało
szans na przebicie , ale tym bardziej należy dać takim szansę ; reszta miała już swoje pięć minut , a poza tym to wśród kandydatów ci są jedyni , którzy z „ żywymi idą na przód „ ( że
pozwolę sobie sparafrazować wiersz Asnyka)
Ekscentryk i oszołom , ale konsekwentnie od ponad 25 lat
mówiący to samo . I to jedyne za co można go cenić , bo poglądy kontrowersyjne
i nie na dzisiejsze czasy , a ostatnio również i nacjonalizm .
Reszta ; nieznana , jest ale jej nie ma . Taki wyborczy
plankton , obliczony na chwilowe zaistnienie .
Wybór w którym nie ma czego wybierać .
wtorek, 13 października 2015
13.10.2015 Mówiłam ,że polecą części ciała? mówiłam !
I poleciały i to jak . Wstyd mi strasznie , bo od czasu awantury w zozie z jedną lekarką ( szczegółowy opis w "Chwilowo bez tytułu" jeśli ktoś ciekaw) nie zdarzyło mi się przeklinać . Nawrzeszczałam na kuriera z Schenkera . Ale sobie zasłużył - on jako on i on jako reprezentant firmy. Firma podpadła mi , bo od czwartku kurier nie odebrał towaru z firmy, która miała mi go wysłać. Odebrali wczoraj po mojej ostrej interwencji . Dzisiaj kurier go przywiózł , zładował z samochodu i zostawił na chodniku przed firmą , serwer za prawie 40 tysięcy ! Tak się wnerwiłam ,że go sklęłam , nie przebierając w słownictwie. No i teraz mi wstyd ale serwer wniósł mi do biura i obrażony wyszedł. No a reszta to drobiazgi , odkręciłam też drugą sprawę przesyłki , już wiem że została do nas wysłana, ale co się nasiedziałam na telefonie i nawkurzałam to moje. Na koniec zagroziłam ,że obciążę ich kosztami za wydłużony pobyt delegacji z Belgii , która ma instalować oprogramowanie . No trochę przegiełam , przyjadą dopiero w przyszły tydzień ; do tego czasu musimy wszystko przygotować , ale nie musieli o tym wiedzieć . No i poskutkowało. Żeby jednak za pięknie nie było sypnęło się inne zamówienie . Jakaś paranoja .
Na budowie też zawirowanie , ale do opanowania . Jutro zjazd majstrów i uzgadnianie .
Eeeeehhhhh !
A tak poza tym wciąż mam chroniczny brak czasu . Powinnam się zabierać za różne domowe tematy , ale jak już wrócę do domu to na nic nie mam ochoty.
Za oknem deszczowo i zimno . Wyjęłam moją rubinową pelerynę i mitenki.
Na budowie też zawirowanie , ale do opanowania . Jutro zjazd majstrów i uzgadnianie .
Eeeeehhhhh !
A tak poza tym wciąż mam chroniczny brak czasu . Powinnam się zabierać za różne domowe tematy , ale jak już wrócę do domu to na nic nie mam ochoty.
Za oknem deszczowo i zimno . Wyjęłam moją rubinową pelerynę i mitenki.
poniedziałek, 12 października 2015
12.10.2015 Zwariowany poniedziałek
Ciężki dzień i narwany jak mało który. Dziub mnie boli od gadania i uszy zwiędły od nieustannego trzymania słuchawki przy uchu. Spraw , które się porąbały wyszło tyle,że głowa boli . I mam przeczucie,że i jutro też ich nie pozbieram . Będzie źle i polecą części ciała ,że hej. Nie mam na to wpływu , co robią firmy ale do jasnej .... na przesyłkę czekam od tygodnia , a już dziś miał być montaż. Mieli mi przysłać numer listu przewozowego i nie przysłali.
Zmęczona jestem dziś sakramencko.
Rozliczyliśmy dziś z budowlańcem za następny etap roboty. Miło nas budowlaniec zaskoczył , bo wyszło dużo taniej niż były wstępne wyliczenia . I bardzo dobrze. Dziś kończyli tynki wewnętrzne.
, w czwartek wchodzi hydraulik i zostaną posadzki. I będzie zamknięty stan surowy.
Zmęczona jestem dziś sakramencko.
Rozliczyliśmy dziś z budowlańcem za następny etap roboty. Miło nas budowlaniec zaskoczył , bo wyszło dużo taniej niż były wstępne wyliczenia . I bardzo dobrze. Dziś kończyli tynki wewnętrzne.
, w czwartek wchodzi hydraulik i zostaną posadzki. I będzie zamknięty stan surowy.
niedziela, 11 października 2015
11.10.2015 Niedzielnie u babusi
Czyli lenistwo . No , bez przesady . Mężuś odsypiał trochę nocną robotę , a ja zaczęłam od długiej kąpieli w wannie. Fajnie mi się w ciepłej wodzie siedziało więc sobie pozwoliłam . Przed południem nadrobiłam wczorajsze braki , obszyłam obrus. Ładnie wyszło , materiał dobry , nie przesuwał się i nie naciągał. Będzie jakaś odmiana . Bez pośpiechu obiadek , dokończyłam też drugą mitenkę dla wnusi , Oczywiście pooglądałam też kilka programów na Via Sat History. Wolę to niż bezsensowne programy rozrywkowe pod hasłem " jak oni ..." albo coś w tym rodzaju i powtarzane w kółko te same filmy , zachwalane jako hity.
Wieczór minie nam zapewne jak większość niedzielnych ; przy dzbanku pachnącej herbaty i może jakiejś nalewki czas spróbować nim kolejny szaleńczy tydzień się zacznie .
Wieczór minie nam zapewne jak większość niedzielnych ; przy dzbanku pachnącej herbaty i może jakiejś nalewki czas spróbować nim kolejny szaleńczy tydzień się zacznie .
Subskrybuj:
Posty (Atom)