Może tak; wszystkim Aniom i Haniom tu zaglądającym najlepsze życzenia !
Znów piątek, tydzień nam zleciał nie wiedzieć kiedy , od poniedziałku chłopaki idą na urlop. I dobrze niech sobie odpoczywają . Te upały nie sprzyjają pracy . Kto może to na zielonej trawce siedzi - tak umownie zielonej , bo wszystko wypalone słońcem. Pod koniec dnia pracy obcięłam lawendę . Suszy się w garażu . Jest tego spory kartonik. Hurtowo poduszki na mole będę szyć.
Po pracy wybraliśmy się z małżonkiem na zakupy. Skorzystaliśmy z okazji . W CCC przeceny i promocje. Kupiliśmy 3 pary butów w cenie półtorej. Dwie pary dla małżonka i jedną dla mnie . Akurat ja nie specjalnie potrzebuję , ale 3 para była za 1grosz , no to wybrałam sobie sandałki. Poza tym zrobiliśmy zakupy na jutrzejszą imprezkę .W sklepach ze wszystkim już jesiennie i przybory szkolne się pojawiły. Jutro jeszcze tylko wpadnę do lidla po mini - lody dla dzieciaków i upiekę bułeczki drożdżowe. Zapowiada się fajne popołudnie .
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
piątek, 26 lipca 2019
czwartek, 25 lipca 2019
25.07.2019 Imieniny
poczwórne świętować będziemy w sobotę nad jeziorem . Dziś tylko szneki z glancym ( drożdżówki znaczy) w biurze podgryzaliśmy z tej okazji. Pyszne były,z naszej , zabytkowej cukierni jak zwykle.
Z matką dobrze się skończyło. Dziś już jej nic nie było, ciśnienie ma dobre. Kupiłam jej dziś nowy aparat i zawiozłam . Moja robota psu na budę , bo znów kuchnię zdążyła zapuścić . Muszę tam znów wpaść z mopem , ale nie w tym tygodniu. Po niedzieli .
Roboty kończymy. Dziś rozliczyłam kolejną inwestycję , jutro następną . Chłopaki wyrobią się przed urlopami.
Znów upały. Mam dość już po jednym dniu, a tu się zanosi na dłużej.
Z matką dobrze się skończyło. Dziś już jej nic nie było, ciśnienie ma dobre. Kupiłam jej dziś nowy aparat i zawiozłam . Moja robota psu na budę , bo znów kuchnię zdążyła zapuścić . Muszę tam znów wpaść z mopem , ale nie w tym tygodniu. Po niedzieli .
Roboty kończymy. Dziś rozliczyłam kolejną inwestycję , jutro następną . Chłopaki wyrobią się przed urlopami.
Znów upały. Mam dość już po jednym dniu, a tu się zanosi na dłużej.
środa, 24 lipca 2019
24.07.2019 Powinnam dziś zacząć od rzucenia częściami ciała i innymi zawodami
A to z powodu słynnych już w naszym pięknym Kraju SOR-ów. Znów miałam jazdę z matką . Ok. ma swoje lata , tak już będzie . Zadzwoniła mniej-więcej o 9.00 ,że się źle czuje, że się trzęsie, boli ją w klatce piersiowej . Zapytałam o jej lekarza rodzinnego, czy będzie rano . Nie , po południu , a w ogóle to chyba jeszcze ma urlop. No dobra , mówię , zawiozę cię do szpitala . Pojechałam , faktycznie źle wyglądała , chciałam jej jeszcze ciśnienie zmierzyć ale okazało się ,że aparat nie działa. Wrzuciłam do torebki, zmyślą ,że chłopaki coś poradzą jak wrócę do biura. Pojechałam . Na izbie przyjęć ludzi za dużo nie było. Ratowniczka owszem zajęła się matką od razu . Zmierzyła ciśnienie , podała coś na obniżenie , wypisała papiery i kazała czekać . Akurat miałam umówione spotkanie i musiałam do biura wrócić więc kazałam matce poczekać i jak ją zbadają zadzwonić . Po półtorej godziny jeszcze nie zadzwoniła. No to ja dzwonię . Okazało się , że jeszcze czeka . Po kolejnej godzinie znów dzwonie; wciąż czeka . I tak jeszcze dwa razy. Wypadło mi jechać akurat do szpitala zawieźć protokóły pomiarowe , więc stwierdziłam ,że pójdę na izbę przyjęć i sprawdzę co się dzieje , zwłaszcza, że już nic pilnego nie miałam. Oddałam pomiary i poszłam. Matka dalej siedziała i nikt się nią nie zajął , a była już 14.00. Poszłam do recepcji zapytać . Dowiedziałam się tylko tyle, że lekarz decyduje kogo przyjmie najpierw i one nie mają na to wpływu i że mam poczekać to ona sprawdzi jak przyjmie na oddział . Dobra , stoję i czekam . Po jakich 10 minutach nawinęła się ratowniczka i zapytała z czym przyszłam . No to mówię co i jak. Lekarz był gabinecie , to pójdzie zapytać . Poszła i znikła . Czekam następne 15 minut . Wkurzyłam się , olałam recepcję i bezczelnie wpakowałam się na oddział i weszłam do gabinetu lekarskiego. Pan doktor siedział w pustym gabinecie i sobie coś w komputerze grzebał. Jak mu się spytałam kiedy zostanie przyjeta osoba , która z bólem w klatce siedzi tu od 9 rano , to mi nie zbyt grzecznie odpowiedział ,że on ma pilniejsze sprawy , bo mu ludzie umierają , a ktoś z wysokim ciśnieniem i lekkim bólem może poczekać albo iść do rodzinnego. Rozumiem , mówię , ma pan pilniejsze sprawy w komputerze i rozumiem ,że pan odmawia przyjęcia . I wyszłam . I jak wyszłam wypaliłam na cały głos , tak żeby cała poczekalnia słyszała : wychodzimy, doktor ma pilniejsze sprawy , nie przyjmie cię . Matka oczy zrobiła, na poczekalni zapadła cisza i wyszłyśmy . Było około 14.30. Zawiozłam matkę do przychodni rodzinnej . Godzina taka, że ktoś powinien być . No i był , co prawda lekarka matki faktycznie na urlopie, ale przyjmował inny lekarz i miał tylko dwóch pacjentów. Weszłyśmy po 10 minutach . Zbadał matkę , zrobił ekg , ciśnienie i napisał skierowanie na SOR. Oczywiście o sprawie z wyczekiwaniem na poczekalni mu opowiedziałam. Nie wiem co napisał ale przyjęli od razu , bez gadania. Czekaliśmy parę minut aż wyjdzie poprzedni pacjent . Potem jeszcze półtorej godziny za wynikami i diagnozą . Sercowe sprawy lekarka ( bo już się zmieniła obsługa i trafiło na synową naszego zaprzyjaźnionego medyka) wykluczyła, kazała jeszcze jakieś dodatakowe badania krwi zrobić, bo jej się morfologia nie podobała i zdjęcie kręgosłupa , bo stwierdziła, że te powtarzające się bóle mogą się brać z jakiegoś lekkiego zwyrodnienia , co w tym wieku nie byłoby dziwne. I kazała odpoczywać . Do domu zlądowałam około 19.00 . Jutro muszę kupić jej nowy aparat do mierzenia ciśnienia , bo ten okazał się do niczego , odsłużył swoje , a w piątek zawieźć na badania krwi i rentgen. Całość 10 godzin. Niech żyje dobra zmiana- o kant dupy z taką zmianą .
wtorek, 23 lipca 2019
23.07.2019 Deus vult!
Dziś będzie o tolerancji , albo i nie … Dlaczego ? Ano,
wiele się dzieje i to złego w tej szufladce , a spirala się nakręca. Pytanie
czemu to ma służyć . Nie mniej ,jest to pytanie na koniec,nie na początek. Ja
chcę jednak odwrócić trochę porządek rzeczy. Czemu służy to nakręcanie … Tak
sobie myślę , że świadomie i z premedytacją robią to politycy w imię boże i
wysokości słupków w sondażach , a bezmyślne media powielają i to wszystkie i te
rządowe i te komercyjne. A wszystko
przez to , że nasze społeczeństwo jest
po prostu tępe i niedouczone , a wiadomo, że takimi łatwo sterować i jeszcze
łatwiej coś wkręcić albo zwyczajnie wystraszyć. Można się na mnie obrażać , ale
tak jest . Czego się spodziewać po społeczeństwie , w którym tylko 18% czyta
książki, a większość z wyciągania łapy
do państwa po pieniądze zrobiło sobie sposób na życie , ale to inna bajka .
Jakiś czas temu , gdzieś tak w okolicach roku 2005/6 , napisałam ,że niedługo
przestane być tolerancyjna . To były czasy kiedy panowała swojego rodzaju
propaganda tolerancji i poprawności , w odniesieniu do ludzi o innej orientacji,
nie tylko zresztą , ale głownie o to chodziło. Drażniło mnie to wtedy
strasznie, uważałam , że jest tego za dużo i zbyt nachalne . Bo do ludzi nic
nie miałam i nie mam do dziś. Oberwało mi się wtedy strasznie , że niby taka
zacofana i nietolerancyjna jestem ( widać mało precyzyjnie się wyrażałam) i
tylko o ile pamiętam jedna osoba zrozumiała moją intencję . Dzisiaj , w świetle
tego co się dzieje, publicznie tamten wpis odszczekuję. Tego propagowania
tolerancji i poprawności było za mało. Należało tłuc do głów ludziom po całych dniach, miesiącach i latach, aż
przeniknie do każdego najbardziej ciemnego mózgu , wniknie w geny i stanie się
drugą naturą. Tak ,żeby nikomu nie postała nawet myśl o tym ,że tolerancja jest
czymś negatywnym , albo, że można nie być tolerancyjnym. Dziś, po latach trend
się odwrócił. Brak tolerancji jest czymś pozytywnym , a wręcz pożądanym, co mnie
osobiście przeraża . Znam historię i wiem do czego to prowadzi. Tak spektakularnie i ostro widać to już było
za czasów krucjat , stąd ten tytuł „Deus vult”, hasło przewodnie zagrzewające
do mordowania Saracenów. A historia zna jeszcze nie jedno takie „deus vult” –
lata 30-te za Odrą na ten przykład. „Deus vult” – wołają dziś z ambony księża ,
nie dosłownie, ale czymże jest nazwanie w kazaniu osób o odmiennej orientacji
wrogami? Czym jest odcięcie się (teoretycznie ) publiczne od ekscesów w czasie
marszu , ale zaraz potem , w dalszej wypowiedzi ,stwierdzenie, że „obroniliśmy
katedrę „ i „ zagraża nam ideologia, należy z nią walczyć” . Czym jest
publiczna wypowiedź, za którą , ja osobiście dałabym gościowi publicznie po
twarzy – że on poseł „ potępia robienie z osób atakowanych i pobitych
męczenników”. Nie dotarło do tego zakutego łba , że ci ludzie zostali
zwyczajnie pobici , obrzuceni wyzwiskami , opluci, obrzuceni kamieniami ; po
prostu skrzywdzeni, chociaż nikomu nic nie zrobili, poza tym ,że poszli zamanifestować
swoje poglądy , zgodnie zresztą z prawem . Nie dotarło do zakutego łba ,że ci
ludzie są ofiarami propagandy ; perfidnego szczucia . Wolno urządzać procesje na Boże Ciało, marsze
z okazji Święta Niepodległości, tak zwane miesięcznice smoleńskie , wolno i
manifestacje równości. I na dobrą sprawę
czym i komu może zagrozić czyjaś odmienność ? Co mnie lub komuś innemu , szkodzi dwóch sąsiadów
gejów , jeśli mówią „dzień dobry”, myją
schody , sprzątają po swoim psie , pracują i płacą podatki , to co kogo
obchodzi reszta ? I czym zagrażają ? Bo jakoś realnego zagrożenia nie dostrzegam .
Nasze społeczeństwo , zwłaszcza to zamieszkujące na wschód od Wisły jednak,
funkcjonować umie tylko jak ma wroga , nie ważne jakiego . Wróg musi stać u
bram , wtedy jest fajnie; mamy wspólny cel, z wrogiem można walczyć , na wrogu
można wyładować swoją frustrację . W
moim mieście zamiast wroga wolimy kasę . A tak , kasę. Odcięliśmy się od
historii , chociaż wciąż ją pamiętamy i kultywujemy , ale żyjemy przyszłością .
W Niemcach zamiast widzieć wroga , widzimy potencjalne źródło interesów i
pieniędzy a cudzoziemcy w niczym nam nie przeszkadzają , a jest ich u nas nie
mało ,bo ponad tysiąc z jedenastu różnych nacji. Mieszkańców zaś 29 tysięcy z
drobnym haczykiem. To taka mała dygresja
, bo wrogiem dziś może być każdy ; uchodźca, emigrant, innowierca , ciemnoskóry
, albo wegetarianin czy leworęczny . Akurat na topie - w tym negatywnym ujęciu owego top- są osoby
LGBT . A wroga , wiadomo trzeba tępić ,
zwalczać wszelkimi sposobami; nie ważne , przypisać mu wszelkie zło tego
świata, obrzucić błotem ,odczłowieczyć , pobić ,poniżyć , zniszczyć … Deus volt
! Wróg zagraża dzieciom, rodzinie, krajowi , kościołowi, tradycjom … Czym się
pytam i w jaki sposób mniejszość , może zagrozić większości. Co ma do tego
tradycja ?Co ma do tego kościół ? Choć powinien mieć , bo zgodnie z nauką
chrześcijańską, wszyscy ludzie są braćmi , każdy zasługuje na szacunek i
akceptację.A jak biją to nie należy oddawać a nastawić drugi policzek. Tymczasem kościół albo podżega , albo w najlepszym razie po piłatowsku umywa ręce - jak zwykle zresztą.
Najbardziej w tej całej historii rozśmieszyło mnie święte oburzenie , kiedy powstawała w Warszawie karta LGBT ( którą notabene nie wielu przeczytało, a jeszcze mniej dokument WHO , do którego się odwołuje) i ktoś z polityków , już nie pamiętam kto wypalił , o pokojach i nauce masturbacji. No koniec świata ! Uśmialiśmy się z małżonkiem niemożliwie. Nie tylko my zresztą . Poszperałam parę minut w necie i przeczytałam oba dokumenty. No i nic tam takiego nie znalazłam . Tym bardziej się śmialiśmy . Groźnie zrobiło się kiedy mój małżonek pojechał do pewnej zaprzyjaźnionej firmy , a dyrektor techniczny z oburzeniem na twarzy nawiązał do tematu. Mężuś oczy zrobił jak spodki i udał ,że nie jest w temacie. Parę dni później w podobnym stylu wypaliła ni mniej ni więcej tylko moja Szwagroska. Staram się być grzeczna nawet jak gada głupoty , ale tym razem nie wyrobiłam. Powiedziałam co o tym myślę , a o osobach z wyższym wykształceniem , które w takie kretyństwa wierzą tym bardziej. Mężuś swoje dołożył . Tylko , to jest walka z wiatrakami . Paru trzeźwo myślących nijak się nie przebije przez nachalną propagandę i regularne pranie mózgów. A piorą ; z tv, z ambon , z mediów społecznościowych . Smutne jest to, że dają się indoktrynować osoby wydawałoby się wykształcone i rozumne. Kościelna i rządowa strona ma tu więcej na sumieniu niestety , choć i opozycji można nie jedno zarzucić w tym względzie . Zwalają jedni na drugich winę za stan rzeczy. Licytują , kto pierwszy zaczął i tak dalej. Różnica polega na wadze tych słów , a teraz już i czynów . I w tym względzie zagrywy opozycji to mały pikuś. Smutne to w gruncie rzeczy. I nie ma się co czarować ; będzie gorzej .” Deus vult „ będą krzyczeć , różańca używać jak broni , bić wroga , kimkolwiek się okaże , albo raczej kogokolwiek im wskażą . Nie! Nie dajmy się zwariować ; Deus non vult .
Najbardziej w tej całej historii rozśmieszyło mnie święte oburzenie , kiedy powstawała w Warszawie karta LGBT ( którą notabene nie wielu przeczytało, a jeszcze mniej dokument WHO , do którego się odwołuje) i ktoś z polityków , już nie pamiętam kto wypalił , o pokojach i nauce masturbacji. No koniec świata ! Uśmialiśmy się z małżonkiem niemożliwie. Nie tylko my zresztą . Poszperałam parę minut w necie i przeczytałam oba dokumenty. No i nic tam takiego nie znalazłam . Tym bardziej się śmialiśmy . Groźnie zrobiło się kiedy mój małżonek pojechał do pewnej zaprzyjaźnionej firmy , a dyrektor techniczny z oburzeniem na twarzy nawiązał do tematu. Mężuś oczy zrobił jak spodki i udał ,że nie jest w temacie. Parę dni później w podobnym stylu wypaliła ni mniej ni więcej tylko moja Szwagroska. Staram się być grzeczna nawet jak gada głupoty , ale tym razem nie wyrobiłam. Powiedziałam co o tym myślę , a o osobach z wyższym wykształceniem , które w takie kretyństwa wierzą tym bardziej. Mężuś swoje dołożył . Tylko , to jest walka z wiatrakami . Paru trzeźwo myślących nijak się nie przebije przez nachalną propagandę i regularne pranie mózgów. A piorą ; z tv, z ambon , z mediów społecznościowych . Smutne jest to, że dają się indoktrynować osoby wydawałoby się wykształcone i rozumne. Kościelna i rządowa strona ma tu więcej na sumieniu niestety , choć i opozycji można nie jedno zarzucić w tym względzie . Zwalają jedni na drugich winę za stan rzeczy. Licytują , kto pierwszy zaczął i tak dalej. Różnica polega na wadze tych słów , a teraz już i czynów . I w tym względzie zagrywy opozycji to mały pikuś. Smutne to w gruncie rzeczy. I nie ma się co czarować ; będzie gorzej .” Deus vult „ będą krzyczeć , różańca używać jak broni , bić wroga , kimkolwiek się okaże , albo raczej kogokolwiek im wskażą . Nie! Nie dajmy się zwariować ; Deus non vult .
poniedziałek, 22 lipca 2019
22.07.2019 Sprawy babusine
Szaleństwo w pracy . Tylko ten tydzień mamy na dokończenie robót przed urlopami chłopaków. Dwa tematy zakończyliśmy, jutro piszę faktury . I to mnie cieszy .
W domu ciąg dalszy produkcji kompotów. Chyba parę podrzucę mamie i teściowej, bo mi ilości szaleńcze wyszły . Wyniosłam do piwnicy 18 słoików , a mam do zrobienia jeszcze kilka co najmniej, jeśli nie kilkunastu. Zdecydowanie przesadziliśmy z ilością . Nalewki się robią ; na razie do końca tygodnia będą się owoce moczyć w alkoholu , potem dosypię cukru i zostawię aż cukier sam się rozpuści . A potem już będzie można zlać do butelek na przechowywanie . Można wypijac od razu , ale jak trochę postoją to będą lepsze . Tak mniej- więcej do listopada.
W miejsce odesłanej sukienki zamówiłam sobie spódnicę , już na jesień . Jednak tym razem nie w bonprixie tylko u konkurencji więc nie wiem czy trafię z rozmiarem. Jutro się okaże, bo mimo terminu jaki podają 10 dni , wysłano po 4 dniach.
W domu ciąg dalszy produkcji kompotów. Chyba parę podrzucę mamie i teściowej, bo mi ilości szaleńcze wyszły . Wyniosłam do piwnicy 18 słoików , a mam do zrobienia jeszcze kilka co najmniej, jeśli nie kilkunastu. Zdecydowanie przesadziliśmy z ilością . Nalewki się robią ; na razie do końca tygodnia będą się owoce moczyć w alkoholu , potem dosypię cukru i zostawię aż cukier sam się rozpuści . A potem już będzie można zlać do butelek na przechowywanie . Można wypijac od razu , ale jak trochę postoją to będą lepsze . Tak mniej- więcej do listopada.
W miejsce odesłanej sukienki zamówiłam sobie spódnicę , już na jesień . Jednak tym razem nie w bonprixie tylko u konkurencji więc nie wiem czy trafię z rozmiarem. Jutro się okaże, bo mimo terminu jaki podają 10 dni , wysłano po 4 dniach.
niedziela, 21 lipca 2019
21.07.2019 Czas podsumować wyprawę
Dolny Śląsk jest piękny. To będzie nasz ulubiony region zaraz po Wielkopolsce i Kaszubach ex aequo. Piękne krajobrazy , zabytki w każdym najmniejszym miasteczku , ciekawa historia
Ludzie na Dolnym Śląsku bardzo przyjaźni – tylu przypadkowych , drobnych znajomości nie zawarliśmy już dawno . Właściwie nigdy i nigdzie.
Dolny Śląsk lubi się bawić . Jak nie ma powodu to go sobie wymyślą ; a to święto chleba i piernika, a to targ staroci, a to bieg jagody. Każda mieścinka ma tam jakieś swoje dni , święta , wydarzenia ; każdy pretekst do zabawy dobry.
Niestety , są fatalnymi kierowcami ; wyprzedzają na trzeciego, nagminnie ścinają zakręty , jeżdżą jak szaleńcy, nie przestrzegają przepisów ruchu. Nie dziwi mnie już ,że akurat tam jest tak wiele wypadków. Dla porównania , u nas też jeździ się szybko , ale jednak wypadków jest dużo mniej , za to gdy już się zdarzają to ciężkie ( nie wiadomo co gorsze)
Parzą koszmarną kawę i nie umieją wybrać odpowiedniego gatunku . Nie ważne, hotel, pensjonat , kawiarnia, restauracja , wszędzie kawa jest okropna, nawet taka z profesjonalnego ekspresu . Za to jedzenie jest ok.
Co więcej ; oprócz trofeów w postaci nowych okazów do kolekcji wróciliśmy z solidną porcją wiedzy. Nie miałam pojęcia , że w Polsce występuje taka ilość minerałów. Ponad pięćdziesiąt sklasyfikowanych i opisanych; sfaleryty, agaty, ametysty, opale , septaria, priasoliyt , kalcyt , kryształ górski , kwarcyt , geoda kwarcowa, izeryn , oliwin , kwarc dymny, hiacynt, nefryt , chryzopraz i jeszcze wiele innych .
A teraz parę fotek. Tych nie wielkich , przeznaczonych dla wnucząt prezentować nie będę , zresztą nie zdążyłam im zrobić zdjęć . Maluchy oprócz kamyszków , dostały po grawerowanej łyżeczce , każde ze swoim imieniem i wielkie lizaki z postaciami z bajek oraz po szklaczku – zwierzaczku z huty szkła i ceramicznej figurce z bolesławickiej ceramiki . Z każdego miejsca jakiś drobiazg. Młodzież obdarowaliśmy serduszkiem -zawieszką z huty szkła. Młodsi dostali białe w zielone i czerwone ciapki, starsi szaro- czarne , opalizujące . Da nas zostało to zielone , ze zdjęcia.
Piękny zielony chryzopraz - kiedyś kamień ten traktowano jako tłuczeń i sypano pod asfalt , a to piękny i cenny materiał jubilerski , choć stosunkowo twardy a więc nie łatwy w obróbce, czasem nazywany polskim diamentem
Prezent od mężusia - pudełeczko z malachitu , jedyne w swoim rodzaju . Malachit charakteryzuje się niepowtarzalnymi rysunkami
A teraz uwaga : białe kruki :
MOKAIT z Australii - wygląda jak krajobraz odbity w wodzie . Mokait to odmiana jaspisu. Ten poniżej jest wyjątkowo malowniczy ( i całkiem spory jakieś 17 / 15cm)
FLUORYT NIEBIESKI z afrykańskiego Malawi. Nie widać tego na zdjęciach ,ale te błękitne fragmenty mienią się tęczowo - ten jest nie duży ; 5/7cm
I morion , ten wytargowany od Pakistańczyka za "ośtatećną" cenę . Właściwie jest to kwarc dymny. Morion tym się różni od kwarcu dymnego , że jest bardzo ciemny , niemal nie przeźroczysty - kwarc dymny bywa nawet jasnobrązowy i prześwituje jak każdy kryształ . Bryłka jest podobnej wielkości jak kwarc z Chin . Jako kamień pomaga zwalczać nałogi, szczególnie palenie .
I wyjątkowy unikat , nie wiele jest takich w kolekcjach , w Polsce ; JASPIS KRAJOBRAZOWY z Arizony (USA) . Wygląda jak obraz, albo japoński malunek na jedwabiu . Jak dotąd największy z naszych eksponatów
( 20/25cm) i chyba najcenniejszy
Poniżej ciekawostka : te granatowe paski to sokole oko , te brązowo - złote to tygrysie oko . Oba kamienie to nic innego jak odmiany kwarcu.Ten egzemplarz jest o tyle ciekawy, że zwykle występują osobno. Takie połączenie zdarza się rzadko

Polski nefryt z Jordanowa Śląskiego . Przecudne odcienie zieleni

A tu już moje nabytki , kupione od Hindusów . Tanzanit , pięknie wybarwiony i czysty naszyjnik - niestety bez zapięcia, będe musiała dorobić , ale to mały kłopot , kiedyś kupiłam kilka zapinek do naszyjników
Poniżej czarne opale , nie widać tego na zdjęciach, ale każdy z tym koralików połyskuje zielonkawo i złoto
Tu na zbliżenieu , ale też tego nie widac
I moja agatowa zawieszka , dawno chciałam sobie taką kupić , a ta trafiła mi się właściwie w gratisie, do kamieni , które kupowałam dla maluchów
I na koniec zawieszka - serduszko z huty szkła . Może służyć tak po prostu dla ozdoby , albo jako bombka na choinkę
A tak wygląda nasza kolekcja w gablotce na ścianie , tej , o której pisałam przy okazji remontów .
No i nabytek małżonka: popielniczka z prl-owskim sznytem
Subskrybuj:
Posty (Atom)