babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 6 grudnia 2011

6.12.2011 Sprawy babusine w wielkim skrócie.


Od ostatniego wpisu zdążyłam już trzy kolejne zacząć i nie dokończyć. Wciąż mi coś w tym przeszkadza.  Roboty mam mnóstwo , aż nie wiem co najpierw do ręki łapać. W pracy tak se. Kontrakty mamy , kasa schodzi w tempie rekreacyjnym. , co mnie strasznie dołuje , bo wykładamy z rezerw a nie z bieżących wpływów.  To kiedyś się cofnie , ale pewnie nie prędzej niż przed świętami i na przełomie roku. 
W domu pilnie pracuję nad świątecznymi prezentami dla babć i sweterkami dla maluchów. Idzie mi marnie i powoli, bo innych spraw do załatwienia mnóstwo. Jedno co mnie cieszy to to,ze firmowe kartki świąteczne mam już do odbioru z drukarni i pisać ich nie będę musiała i zestawy upominkowe dla najważniejszych klientów też już przygotowane – też gotowe. Z świątecznych zakupów na razie mam kilka prezentów , mak , olejki i proszki do pieczenia , grzybki suszone i papier do prezentów , „złapany w locie” przy okazji  cotygodniowych zakupów. 
Z innych spraw to znów mieliśmy kłopot z synową . Zachorowała w piątek po południu. Lekarz rodzinny podejrzewał wyrostek. , odesłał do szpitala. W szpitalu zbadali , kazali do chirurga i ginekologa , żeby sprawdzić czy nie jakieś kobiece sprawy. Chirurg orzekł,że nie jest w stanie stwierdzić  czy na pewno, bo nie jest specjalistą od przeszczepionych nerek i nie jest pewien czy to wyrostek czy coś z nerką , a w ogóle to taki stan wygląda na ciąże !!!  „Specjalista” ,że niech Pan Bóg obroni ( tu mi się ciśnie nieparlamentarne słówko) . Na szczęście transplantolog i ginekolog okazali się normalni i sytuację opanowali.  Profesor transplantolog, do którego A. zadzwoniła, powiedział jakie zrobić badania i kazał przyjechać gdyby stan się pogarszał , a ginekolog – ten sam , który zajmował się A , kiedy była w ciąży, specjalnie dla niej otworzył w sobotę przychodnię ,zbadał ją jak należy , przejrzał wyniki, skonsultował sprawę z nefrologiem i transplantologiem i postawił diagnozę na tej podstawie. Przepisał leki i załatwił pielęgniarkę do robienia zastrzyków. Okazało się ,że to nie wyrostek  tylko zapalenie nerki., co też jest nieciekawie , bo A ma tylko jedną i to przeszczepioną . Leki pomogły. Po trzech dawkach dożylnie spadła gorączka i przestało boleć. Tylko mała chodzi smutna , bo nie może zrozumieć dlaczego mama cały dzień leży i się z nią nie bawi. 
A poza tym: 
Rekordu Guinnesa nie pobiliśmy – na całym świecie do rekordu zabrakło 500 osób.
Na ostatniej degustacji dostaliśmy od firmy prezent w postaci butelki luksusowego wina za staż . Okazało się ,że jesteśmy jednymi z najstarszych klientów . Blisko 17 lat już jeździmy na degustacje i kupujemy wina . 
Kupiliśmy nową kuchenkę mikrofalową . Z czarnym błyszczącym panelem – pasującą do okapu i wystroju nowej kuchni . Stara jeszcze działa , ale mężuś znów wymyślił ,że skoro już będzie remont to i kuchenkę zmienimy . No to zmienimy . Kuchenka bez „fajerwerków” - tylko z opcją grilla , ale teraz takich jest większość . Nie zamierzam w niej gotować . Ma służyć tak jak dotąd ,do odgrzewania i rozmrażania. 
Dziś wybieram się z wnusią na festyn mikołajkowy i uroczyste zapalenie lampek na miejskiej choince