babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 25 marca 2017

25.03.2017 Sprawy babusine

Prawie takie jak co sobotę. Dużo czasu zajęły mi dziś zakupy . Pojechałam na zieleniak , a że zieleniaki lubię i długo mnie tam nie było , to się chwilę pokręciłam , przywitałam z zaprzyjaźnionymi straganiarkami i oczywiście kupiłam bazie. Aż trzy różnej wielkości bukiety. Zawsze miło mi się kojarzą z wiosną , życiem , energią i Wielkanocą oczywiście . Czasem stoją w wazonach aż do połowy maja , bo szkoda mi je wyrzucać. Potem świeże bułeczki i coś do tego . Też mi chwila zeszła , bo parę osób w obu sklepach było. Najwięcej czasu straciłam w sklepie ogrodniczym. Niby to market i obleciałam szybko , ale już przy kasach stało mnóstwo ludzi więc znów czas zalecial. Kupiłam płynny nawóz do iglaków i uniwersalny do skalniaka - taki mi doradził sprzedawca- oraz grabki i haczkę - tu i ówdzie zwaną dziabką lub motyką . Na jesieni zabrałam z działki synalka jedno i drugie ; noooo, pożyczyłam tylko . Wszystko stało zamknięte na kłódkę w boksie z butlami do gazu . I pewnego pięknego dnia znikło. Jak poprzednim razem chciałam sobie pograbić trawniczki , to okazało się ,że nie ma . Rozpytywałam o te grabki i dziabkę chłopaków i małżonka ,ale nikt się przyznać do przyswojenia sobie w/w sprzętów nie chciał . Co było robić , kupiłam nowe. I co się okazało ? Dziabka i grabki stały sobie w garażu za kartonem z listwami Kto je tam przywiózł ???? Nikt się przyznaje.  Tym sposobem mam po dwie sztuki sprzętów do prac ziemnych. Ale nie szkodzi , synalkowi i tak muszę oddać , bo przecież sezon na działkach właśnie się zaczyna. Na koniec jeszcze lidla odwiedziłąm . Po powrocie dokończyłam wiosenne porządki czyli umyłam pozostałe 3 okna i wysprzątałam w łazienkach . No i to by było na tyle w kwestii przedświątecznego sprzątania . Wiem , byłoby jeszcze co robić , ale odpuszczam. Za dużo się dzieje , wciąż coś do roboty , ile można ? 
Po obiedzie pojechaliśmy na budowę. Akurat stolarz kończył zabudowę mązusiowego biura. Biurko w kolorze venge z amarantowym paskiem wyszło zarąbiście ( pokażę , ale zapomniałam naładować komórkę i przez to fotki nie mogłam zrobić, ale obiecuję że nadrobię ). Wiedziałam ,że się te dwa kolory ładnie zharmonizują .  Połamaliśmy następne dwa worki kory na trawnik pod iglaki - zostały jeszcze trzy worki i połowa trawnika z iglakami do wysypania. Wygrabiłam resztę liści i śmieci , których nie dałam rady usunąć poprzednim razem z powodu braku grabi. Na koniec mężuś powynosił resztę gruzu z budowy . Dorzucił po sąsiedzku budowlańcom, na stertę gruzu pod fundamenty. Im to różnicy nie zrobi , a raczej się przyda a my się pozbyliśmy  . Tak poza tym trochę zmarzłam . Wygrzewam się teraz pod kocem i chyba jakiejś nalewki na rozgrzewkę sobie poleję , bo koc słabo pomaga. Wciąż mi zimno. 
W nocy zmiana czasu .Śpimy krócej . Po co to komu ? Nijak pojąc nie mogę , tylko zamieszanie z tego powodu. 
Jutro zamierzam w końcu uszyć te koty , ale czy ja wiem co będzie do roboty jutro? Na pewno znów się coś znajdzie. 

piątek, 24 marca 2017

24.03.2017 Znów dzień

z tych co do kalendarza nie pasują . Gotowało się nawet przez chwile tak ,że mało nie eksplodowały ściany. Tak bywa jak się roboty na siebie nakładają a ktoś ma głupie pomysły i zmienia ustaloną koncepcję w trakcie roboty . Na szczęście udało się sprawę ogarnąć zgodnie z uzgodnieniami. Paczki z towarem niemal nas przysypały , a żeby było śmieszniej to ścigałam kuriera po mieście , bo coś się im pomieszało i nie zdążył z dostawą . Myślałam ,że będzie jedna paczka , na tyle ważna ,że nie mogła czekać z dostawą do poniedziałku i stąd to latanie po mieście za kurierem , a w sumie przywiozłam trzy. 
No i tak to wygląda. Po obiedzie znów lataliśmy po mieście , do szklarza po szkło do biurka , po folię i kilka innych sprzętów. Wariactwo jakieś dzisiaj. I tak wszystkiego nie załatwiliśmy . Dobrze,że jutro weekend. Dokończę sprzątanie przedświąteczne i może podciągnę po południu roboty przy moich przybiurowych trawniczkach . A zapowiadają ładną pogodę więc będzie okazja. Już dziś było ładnie ; słoneczko przygrzewało całkiem konkretnie . 
Wybieram się jutro na stary zieleniak , może już będą bazie ? Nie jeździłam tam prawie całą zimę , jakoś nie było po co . A teraz z wiosną się wybieram , zobaczyć co tam piszczy wśród straganów. 

czwartek, 23 marca 2017

23.03.2017 Dostałam w kość

przez  ostatnie dwa dni. Bo to i latania pracowego było . Po południu wnusiów nam młodsza młodzież podrzuciła, bo na zakupy się wybierali. Wnusia na nocleg zjechała , a dziś to już w ogóle. Normalnej pracy miałam jakieś 3 i pół godziny , jak była w szkole. Potem to już takie proste nie było, bo wiadomo , dziecko ciekawskie  a i do opowiadania ma wciąż mnóstwo , no i lekcje trzeba było odrobić , a potem jeszcze na chór i towar odebrać po drodze . No tempo niemożliwe. Wnusia chciała upiec ciasteczka ( to już prawie tradycja , zawsze coś pieczemy jak przyjeżdża na nocleg) . Na szczęście wykpiłam się "na szybko" . Ciasteczka wycięłyśmy z ciasta francuskiego , posmarowane zostały konfiturą poziomkową , zwinięte i upieczone w kokilkach do babeczek.  Poszło szybko. Około 20.00 przyjechali po małą . Spakowali ją i zabrali do domu . A ja mogłam się zabrać za przywrócenie ładu w domu. No i to by było na tyle. Padnięta dziś jestem . SKS - nic innego . Ma się już trochę latek na karku. 

wtorek, 21 marca 2017

21.03.2017 A to się urządziłam

Naskrobałam o odbiorze i sama sobie wyrzuciłam wpis. Nie będę się od nowa produkować . Nic szczególnego . Połazili , pooglądali ,raz użyli dalmierza ,żeby zmierzyć wysokość , kobitka wzdychała co chwilę : "jak tu ładnie"  , pogadali , obiecali przysłać protokół  i decyzję i tyle. Wszystko trwało jakieś pół godziny. 
Teraz powinniśmy opijać , ale jutro dzień pracy więc na sobotę przełożymy . 
A poza tym jak zwykle . Robota goni robotę . 
Jeszcze tylko jakiś wiosenny widoczek wrzucę ,bo to dziś już wiosna stuprocentowa . 

poniedziałek, 20 marca 2017

20.03.2017 Jak zwykle u nas

dużo się działo. Właściwie to dziś cały dzień coś pisałam . Co jedno skończyłam , to się zaraz coś nowego znalazło. Chłopaki robią ostatnie porządki na budowie przed jutrzejszym odbiorem a małżonka nerwy zjadają . Ja myślę ,że nie potrzebnie, bo wszystkie papiery mamy przygotowane, wykonanie zgodne z projektem więc właściwie to nie ma o co się doczepić . Ale z urzędnikami to nigdy nic nie wiadomo. Swoją drogą ja też się stresuję . Nie odbiorem jako takim , ale jakoś nie dociera do mnie jeszcze ,że skończyliśmy .  
Od dziś już wiosna , na razie ta astronomiczna , od jutra kalendarzowa . Powietrze złagodniało choć na pozór nic się nie zmieniło; szaro i deszczowo . 

niedziela, 19 marca 2017

19.03.2017 Spawy babusine

Jeszcze jedna niedziela na zupełnym luzie. Zwykłe domowe zajęcia ; jedzonko, oglądanie tv, czytanie. Czytam szwedzki kryminał. Już go raz czytałam , ale teraz pojawił się drugi tom . Zamówiłam więc sobie w empiku i dla przypomnienia czytam pierwszy. Robótki w odstawce. Poduszkowe koty, przykrojone czekają na powrót weny. Jakoś póki co jej nie czuję . Trudno , niech sobie czekają. Muszę jeszcze tylko kilka koszul mężusiowi odprasować na najbliższy tydzień. 
Wieczór też jak zwykle przy pachnącej herbatce i lampce wina . 
Od jutra nowe wyzwania pracowe, We wtorek odbiory techniczne naszego budynku a potem... Przeprowadzka . Chłopaki chcą od razu , ale ja myślę, że tak się nie da. Potrzebne mimo wszystko będzie trochę czasu , żeby spokojnie popakować i podzielić , co do zabrania, co do śmieci itd.