babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 7 stycznia 2012

7.01.2012 Spraw babusinych kilka


Z tym orkiszem mi nie wyszło. Zjadliwe to nawet jest tyle,że po kilku łyżkach już rośnie w ustach i się ma dosyć. A poza tym organizm nie zwyczajny. Po kilku godzinach rozbolała mnie głowa. i poczułam się osłabiona. Przy moim trybie życia jednak muszę jeść normalnie. Jakiś czas temu wzięłam się na sposób i gotuję mniejsze ilości. Mężuś nawet mnie ostatnio za to pochwalił, „bo się przynajmniej nie może obeżreć „ a moje jedzonko lubi więc jak jest to sobie nie żałuje. W tym układzie zostały mniejsze porcje, mniej tłuszczyku i słodkości , więcej kijkowania .Z tym akurat średnio, ale ze 2-3 razy w tygodniu daję radę. Dobre i to.
Z innych spraw to rok jak się skończył stary tak nowy zaczął . Robota ach robota … W sumie dobrze ,że jest , bo za ciekawie się nie zapowiada – tak w ogóle, nie u nas...
Wczorajsze święto spędziliśmy, mężuś przy kompie porządkując fotki i muzyczkę , ja kręcąc się po kuchni i ogarniając chatkę . Bez przesady , ale rozgardiasz poświąteczny trzeba było opanować , no i ksiądz po kolędzie dziś chodził więc wypadało ( nie wiem skąd ten zwyczaj sprzątania przed kolędą , ale trzyma się mocno , aczkolwiek ja nie szaleję) za to dziś ma labę od sprzątania. Na koniec z nudów pomalowałam sobie paznokcie na ciemną zieleń.. Nie pamiętam już kiedy malowałam paznokcie. Po leczeniu sterydami miałam w takim stanie,że mi się łamały od stukania na klawiaturze i odrastać nie chciały. Smarowałam długo specjalną oliwką i jakoś odratowałam . No i wczoraj pomalowałam. Lakier nie odpryskuje więc chyba wreszcie są takie jak powinny. Tylko moją wnusię bardzo dziwiły .
A dzisiaj od rana mieliśmy wizytę duszpasterską jak to ładnie się nazywa. Ksiądz sympatyczny . Pogadaliśmy chwilę , zagadywał nas o firmę , wnuki i o to jak spędziliśmy Wigilię. Poświęcił wziął kasę ( a jakże )i poszedł. p Był tak wcześnie,że dopiero zdążyliśmy zrobić sobie śniadanie i zastał mężusia nieogolonego a mnie z mokrymi włosami. Ja się na szczęście szybko dziś pozbierałam , jeszcze przed ósmą i już zdążyłam wszystko z samego rana przygotować .
A w ogóle to fajnie mieć 3 dni wolnego bez powodu i bez konieczności robienia czegokolwiek.
Zimy nadal nie ma. Dziś nawet słońce świeci i temperatury jak na przednówku..
A teraz zbieram się smażyć plyndze a po obiedzie będę testować moją maszynę do szycia. 

poniedziałek, 2 stycznia 2012

2.01.2012 Orkisz gotuję

Niby,że dietę odchudzającą chcę zastosować. Nie , nie , niczego takiego jak odchudzanie nie postanawiałam. To jest taki zbiorowy zryw pod wpływem : młodsza synowa, żona pracusia i ja , ale bez przekonania ; tak tylko do towarzystwa. Bo nie wierzę specjalnie w te cudowne właściwości . Wpływ miała znajoma teściowej młodszego synalka - stosowała ona i mąż i schudli . Synowa uwierzyła , żona pracusia też , ja nie , ale czego się nie robi dla towarzystwa... Gotuję wiec to ziarno zakupione zbiorowo wcześniej przez internet,  w centrum św. Hildegardy ; wygląda to jak błotko, pachnie tak sobie. Jutro się okaże jak smakuje. Podobno ma ubywać wagi w tempie 1kg dziennie i poprawić się mają wyniki ( w to akurat jestem skłonna uwierzyć, bo dobroczynne właściwości orkiszu znane są powszechnie od tysiącleci) . Ok. tydzień przeżyję na tym ziarnie ( no chyba, że mi pióra i grzebień zaczną rosnąć jak kurze, to odpuszczę) , bo to wolno stosować tylko dwa razy w roku po 7 dni.  Głupi pomysł , co ? 

niedziela, 1 stycznia 2012

1.01.2012 No i mam poważny zgryz …


Czas ucieka, z wybiciem godziny 24.00 przybył mi kolejny rok : pięćdziesiąty pierwszy. Nie żebym się tym specjalnie przejmowała. Na razie nie widzę w lustrze upływu czasu – wciąż nie mam zmarszczek, własny, nigdy nie farbowany kolor włosów, swoje zęby itd. Upływ czasu raczej czuję . Częściej muszę odpoczywać , czasem udawać się do lekarza , szybciej się męczę przy pracy fizycznej , trudniej mi wspinać się na krzesła i drabinki , czasem coś zaboli … I właśnie z tego powodu ten zgryz. Nie umiem zaakceptować pewnych ograniczeń wynikających z upływu czasu.. A przecież doskonale wiem ,że powinnam.. Zawsze byłam okazem zdrowia i sprawności fizycznej a tymczasem przybyło kilogramów, stawy nie pracują już tak idealnie jak kiedyś , nie da się nawlec igły bez okularów i tym podobne niby nic nie znaczące drobiazgi ale jednak dające się we znaki. A przy tym i dusza wciąż we mnie młodzieńcza ; w głowie pełno planów i pomysłów , chęć do pracy i zdobywania nowych doświadczeń , przeżycia kolejnych przygód … Nie ,zdecydowanie nie nadaję się jeszcze na starszą panią.
A tak poza tym , to rok zaczyna się miło i spokojnie . Na urodziny od mężusia dostałam srebrny wisior w kształcie kwiatu z oczkiem z perły i płatkami ze szmaragdów. Cudny ! Nie mogę się nim nacieszyć. Obejrzeliśmy koncert noworoczny z W iednia ( chciałoby się być kiedyś w złotej sali na takim koncercie) , na obiad zrobiłam curry z kurczakiem , świeżym imbirem i mlekiem kokosowym , a teraz wypoczywamy przy herbatce i resztkach pierników.
Jutro normalny dzień pracy.