babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 15 lutego 2019

15.02.2019 Załatwiłam

wizytę u neurologa. Zaprowadziłam matkę do lekarza. Farta miałyśmy , bo przed nami była jedna osoba , a następne nie dotarły i weszłyśmy jak tylko poprzedni pacjent wyszedł. Dopiero kiedy byłyśmy w gabinecie dotarli inni. Tym sposobem załatwiłyśmy sprawy szybko. No może nie zupełnie  bo badanie jako takie  trwało dość długo. Pani doktor szczegółowo wypytała o wszystko ; zbadała odruchy , przeprowadziła testy na pamięć . Nie wiem jak wypadło, ale orzekła ,że nie jest najgorzej , w każdym razie nie gorzej niż ma prawo być w tym wieku. Zaleciła tomografię głowy , kontrolę po tomografii i stwierdziła, że jak będzie już miała wyniki to da skierowanie , na specjalne ćwiczenia poprawiające równowagę i ćwiczenia na pamięć do stosowania w domu. Podobno można pamięć ćwiczyć i w ten sposób poprawić . Kazała też spisać wszystkie leki , które matka bierze , bo to też może mieć wpływ .  Pozostaje mi czekać na tomografię i zobaczymy co tam dalej. 
Jutro mamy na noclegu całą trójkę wnucząt . Będzie się działo. Parę atrakcji będzie. 
I nie udało mi się wczoraj skończyć plecaczka . Połamałam dwie igły i postanowiłam odłożyć do soboty. Nie szło to nie szło , trzeba poczekać . Zresztą większość już mam . Teraz muszę tylko całość pozszywać i wszyć zamek . Zdążę zanim dzieciaki przyjadą. 

czwartek, 14 lutego 2019

14.02.2019 Jakby wiosna na horyzoncie

Cebulki wiosennych kwiatów mi wypuściły w przybiurowym ogródku . Patrzyłam i nie wierzyłam własnym oczom . Klucze ptactwa już od paru dni , a chyba nawet tygodni widuję , ale to nic dziwnego ; już od paru lat tak wcześnie latają . Ale żeby kwiatki , w połowie lutego ???  Na weekend jednak zapowiadają 13 stopni na plusie więc coś z tą wiosną jest na rzeczy ... Na razie wciąż przednówek , a przednówka nie lubię , o czym wciąż , co roku od nowa wszem i wobec oznajmiam. 
Mieliśmy dziś małą niezaplanowaną przerwę w robotach więc się urwaliśmy z mężusiem pooglądać miejscową ofertę kanap i narożników . I fajny patent odkryliśmy . Kanapo- narożnik, z pudłem na pościel i funkcją spania. Takie 3  w 1. Wystarczy poodwracać niektóre moduły i przesunąć i z narożnika robi się kanapa. Jedyna wada to ta, że nie chcą zrobić w innym kolorze niż te co mają w ofercie. Jak pani usłyszała , że szukamy w kolorze butelkowej zieleni to jej szczęka opadła. Ale może ich przekonamy , bo po dłuższej rozmowie i podpowiedzeniu typu próbnika i numeru tkaniny zaczęli się zastanawiać , że może jednak , ale będzie drożej. No przecież nie mówiliśmy , że ma być tanio . Zobaczymy . Wybieramy się raz jeszcze do Swarzędza. 
I jeszcze motyw walentynkowy . Dostałam dziś taki e- mail :
"From Rudy , do Hanna:
Temat: Hanna, jak Twój związek z... drukarką?
I w treści :


Z drukarką nie zawsze jest kolorowo.
Zawiesza się, zacina papier, nie chce się połączyć?
Z okazji Walentynek odbuduj Waszą relację
– spraw jej nowy wkład.
I poniżej propozycja zakupu toneru do jakiegoś tam modelu drukarki . 

Mężuś przyniósł mi doniczkę  z fioletowymi dzwoneczkami w pełnym rozkwicie.  
Zmieniam wystrój , bo mi te ośnieżone drzewka nie pasują do tej pzrednówkowej pogody . 

środa, 13 lutego 2019

13.02.2019 Sprawy babusine jak zwykle

Praca jak praca . Miałam dziś chwilę luzu więc zrobiłam sobie zestawienia kosztów . Straszne kwoty mi wychodzą jak to wszystko się zsumuje . 
Pogoda marna , niby to zima ale bez zimy, jakaś mżawka na zmianę z wiatrem. 
W domu też nic specjalnego , zajęłam się dziś czytaniem "Polityki" . Bardzo ciekawy numer dzisiaj.  Mężuś ściąga filmiki z bajką o Psim Patrolu. W sobotę mamy znów wnuczków na noclegu . Starszy świętuje w sobotę ósme urodziny . Postanowiliśmy urządzić mu je w Mac Donaldzie. Robią takie akcje . Zabierzemy też wnusię i poświętujemy wspólnie .Dziadek już tam uszykował zestaw lego-technic.  Rodzice idą na zabawę organizowaną co roku przez szkołę , połączoną z loterią . Zbierają w ten sposób środki na szkolne potrzeby . Oczywiście babcia z dziadkiem przekazali kilka fantów na loterię; w tym roku skórzany portfel, piersiówkę ( kiedyś mężuś dostał z jakiejś okazji i tak sobie leżała zapomniana w szafie ) , kilka książek , które kupiliśmy od fundacji , którą od lat wspieramy jako firma i firmowe reklamówki - kubeczki.  Dajemy coś co roku . 
Od poniedziałku jestem na diecie . Postanowiłam powtórzyć odchudzanie . Przez te szaleństwa z budową firmy i remontem łazienek a na dodatek zimowe nic nie robienie przybyło mi kilogramów, już to widzę po ciuchach . Co najmniej z pięć muszę zrzucić , a jak uda mi się pociągnąć  dłużej to tym lepiej. 

wtorek, 12 lutego 2019

12.02.2019 Spraw babusinych ze dwie lub trzy

Właściwie nic nowego , przynajmniej w pracy . Pół dnia pisania . Jutro zapowiada się nie lepiej. Dziś chłopaki ogarnęli ostatnie zlecenie z ubiegłego roku . Dużo tego było.  
Temat malowania obgadany. Spotkaliśmy się dziś z malarzem . Szybko poszło , nawet od ręki skalkulował robotę . Bardzo przystępnie zresztą . Zastrzegł sobie wprawdzie, że może wyjść trochę więcej , zależy co się w praktyce okaże ,ale tego należy się zawsze spodziewać . Termin ustaliliśmy wstępnie na koniec marca - początek kwietnia , bo tak ma zamiar skończyć wcześniejsze zlecenia . Pozostaje się sprężać i kupić wszystko co potrzebne do remontu.  Farby już wybrałam , płytki ceglane kupiliśmy w ostatnią sobotę . Teraz tylko cierpliwie czekać pozostaje . 
 Zaczęłam nową robótkę , mitenki dla wnusi . Poprosiła mnie o to niedawno . To w sumie drobiazg , wystarczą dwa wieczory i będą gotowe. Plecaczek chyba jednak uszyję w sobotę od rana . 

poniedziałek, 11 lutego 2019

11.02.2019 Sprawy babusine

Jak na poniedziałek to dzień dość spokojny . Myślałam ,że będzie gorzej . Oczywiście to co było w planach zostało zrobione , ale telefon się nie urywał i parę odkładanych tematów też ogarnęłam. 
W domu też raczej spokojnie . Robotę mam zrobioną , a za szycie dziś już sie nie zabierałam . Docięłam tylko brakujące fragmenty plecaczka . 
Skończyłam w niedzielę książkę . Tom II "Północnej Drogi" pod tytułem "Ja Jestem Halderd" . O ile tom pierwszy wydaje się śpiewny i delikatny , przywodzi na myśl opowieści przy ogniu , o tyle bohaterka drugiego pisze pamiętnik. Czyta się to jak konsekwentny i dokładny zapis kronikarza . Opowiada dzień po dniu swoje życie u boku , w gruncie rzeczy mało rozgarniętego  męża. Dobrego wojownika i gospodarza , ale skupionego na swoich przyjemnościach i sprawach . Ich relacje małżeńskie pogarszają się z roku na rok , z jednej wyprawy wikinskiej na kolejną .  Bohaterka podobnie jak Sigrun z pierwszego tomu ,  żyje od powrotu męża z wyprawy do kolejnego powrotu z kolejnej wyprawy , zarządza dworem i gospodarstwem i wychowuje 6 synów . I tu jest ciekawy wątek , bo trafia na miłość i ostatni z jej synów, dziecko ze nielegalnego związku  przychodzi na świat w dniu śmierci męża . Odtąd zmienia się życie bohaterki i z gospodyni podporządkowanej mężowi i żyjącej w zamkniętym kręgu domu stopniowo wyrasta na przywódcę i polityka a jej plany sięgają korony dla syna .Mimo ,że nie porzuca wiary swoich przodków , sponsoruje nawet budowe kościoła . Splot okoliczności i przeznaczenie decydują jednak inaczej , świat okazuje się inny , synowie jeden po drugim giną w wojnach ,a wydawałoby się , że oddani ludzie zawodzą , tym samym upadają wielkie plany. O swoim końcu też decyduje sama , tak jak o całym swoim życiu. W tle snują się przepowiednie wieszczki , czary , klątwy ,tajemnicze wywary , snują się sagi skaldów sławiące wojowników na zmianę z opowieściami o nowym Bogu . 
I już się nie mogę doczekać kiedy dopadnę do III tomu, którego bohaterem jest Einar - ukochany Halderd i ojciec jej ostatniego syna .

niedziela, 10 lutego 2019

10.02.2019 Wszystkiego po trochu

dzisiaj i na luzie . Bez pośpiechu i spinania się . Z materiału pozostałego od worka na kapcie uszyłam małemu poszewkę na jaśka . Lubi wszelkie autka więc na pewno się ucieszy , skończyłam czytać książkę - jutro coś napiszę , bo jakoś dziś nie mogę myśli zebrać . Najwyraźniej luz mi nie służy.Pooglądałam też swoje ulubione programy. Pobawiłam się próbkami farb do ścian , ale na razie niczego nie wybrałam . Długo schną . Muszę do jutra poczekać , żeby efekt zobaczyć . Na razie malowałam na kartonach . Jak wybiorę odcienie to zrobię próby na ścianie. Wiem ,będzie głupio wyglądać ale i tak za parę tygodni malowanie więc nie szkodzi. Przykroiłam sobie elementy plecaczka , na razie bez tych , na które mi zabrakło materiału więc musi poczekać , przynajmniej do jutra . Mężuś jak zwykle nadrabia zaległości w czytaniu i poza tym też się niedzielnie leni. 
I tak sobie niedziela biegnie , dość powoli jak na nasze możliwości. Następny tydzień będzie intensywny więc nam ten luzik na rękę .