babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 27 marca 2021

27.03.2021 Kawał dobrej roboty

 zrobiliśmy dzisiaj . Mężuś pomalował warzywnik, poprzyklejał płytki , które odkleiły się od ściany , na której stoi niby-kominek ( jakaś niedoróbka wyszła , bo z niewiadomych przyczyn płytka odpadła od ściany, drugą zdjął małżonek jak się zabrał za klejenie  )   i wysprzątał w szafie z farbami i narzędziami , a ja ogarnęłam kuchnie i łazienki . Aż dziw bierze co człowiek trzyma po szafach ; mój małżonek w szczególności.  Przynajmniej jest porządek .  Okna sobie odpuściłam , umyję po świętach , a zresztą i tak się rozpadało.  I co by tu jeszcze ? Dokończyłam dekoracje świąteczne i zakupy . I już naprawdę niczego poza świeżym pieczywem  i  soczkami dla dzieciaków do świętowania mi nie potrzeba .  No , jeszcze bukiet tulipanów , bo bez nich święta się nie liczą .  Jeszcze tylko ciuszki muszę jutro poprzerzucać , te wiosenne na niższe półki , zimowe na wyższe.  Od środy pichcę  świąteczne przysmaki . 
    Wieczorny spacerek skrócił nam deszcz. Zdążyliśmy wrócić tuż przed tym , zanim się rozpadało na dobre. Mało ekscytujący dzień , chociaż pracowity . Za to jutro robię sobie luzik. Niedziela dla mnie - o ! Przynajmniej taki mam plan .

piątek, 26 marca 2021

26.03.2021 Plan zrealizowany

 jeśli chodzi o szycie. Opaski dla wnusi gotowe , obrus też , nawet wieczorny spacer zaliczony . Wystarczył dzień ciepełka i wszystko zaczyna się zielenić. Mój ogródek coraz ładniejszy . Jeszcze parę takich dni i będzie kolorowo.  Dokończyłam dziś prace , porządek w krzaczkach zaprowadziłam , nawet posadziłam rozchodnik i hoacynty . Miałam je w domu , ale przekwitły więc pzresadziłam do ogródka . Kupiony wczoraj warzywnik postanowiliśmy przemalować na kolor szary , żeby pasował do budynku . Mamy białe ściany i grafitowe drzwi i okna- brązowy za bardzo się gryzł. Małżonek jutro udaje się do firmy malować a ja zabiorę się za porządki w kuchni . Przez to odchudzanie mam  wszędzie nieprawdopodobne ilości różnych torebek, pudełek i zawiniątek , co jeszcze bardziej bałaganiarsko wygląda .No i takie ogarnięcie  bardziej świąteczne  uskutecznię.  I może jeśli nie będzie padało , to jakąś przejażdżkę rowerem zamiast spacerku zaliczymy . Zaraza zarazą , ale miasto na święta się stroi . Tradycyjnie już koło ratusza i na rondach rozstawione zostały kolorowe pisanki- giganty , a na rynku zamieszkał ogromny zając z koszykiem pisanek . Jutro jak będę na zakupach zrobię mu fotkę. 

Tak poza tym , to najmłodszy wnusiu się rozchorował. Wygląda na zwykłe u dzieci zapalenie gardła. Zakładam ,że do świąt się wykuruje . 

W życiu kamieni krótka przerwa na sprawy świąteczne. 

czwartek, 25 marca 2021

25.03.2021 Zapisaliśmy się

 na szczepienia . W naszej rodzinnej przychodni. Powiadomią  o terminie sms-em . Teraz zostaje czekać.  Najmłodszy wnusiu uniknął kwarantanny - wyniki pani okazały się negatywne . Długo jednak się nie cieszyli bo od poniedziałku i tak maluszki zostają w domu.  Miałam dziś w planach szycie , ale w ostatniej chwili je zmieniłam . A dokładniej to zmieniłam jak ogłosili, że zamykają wszystkie sklepy. Pojechaliśmy do le roy po pionowy warzywnik . Taki stelaż ze skrzynkami . Można w tym sadzić kwiaty , albo jakieś zioła czy warzywka . My zamierzamy posadzić truskawki. Już dawno się nosiliśmy z tym zamiarem i najpierw miał być  zrobiony z palet ale nikt nie ma czasu . W końcu stanęło na tym ,że kupimy ale też nie było czasu i tak zeszło ze 3 lata . Potrzeba było zarazy żeby się zmobilizować . Przywieźliśmy i dwie paletki truskawek do posadzenia też . Jutro kupię ziemię do truskawek i gotowe. Będzie latem co podjadać, bo pomidory też posadzę jak zwykle. To co się dziś działo w le roy , to się nie da opisać; obłęd jakiś. Na parking nie dało się wjechać , zrobiliśmy kilka okrążeń zanim udało się znaleźć miejsce . Ludzie hurtem do sklepu ruszyli , zanim zamkną . Też mi pomysł na zwalczenie epidemii...

Jeśli jutro będzie spokojniej to dokończę prace ogródkowe w przybiuowym ogródku . Dziś trochę wygrabiłam trawniczek , który miał być łąką a został potraktowany kosiarką w ubiegłym roku i nie zakwitł. Tak w ogóle to ogródek ożył. Kwitną już iryski a lada dzień zakwitną  niebieskie dzwonki i inne wiosenne kwiatki. Gałązki też już się zazieleniają . 

Tym sposobem szycie przełożyłam na jutro a porządki w kuchni na sobotę . W sprzątanie łazienek wrobię małżonka i na tym koniec z przedświąteczną krzątaniną .  Potem zostaną już tylko smakołyki do przygotowania . 

środa, 24 marca 2021

24.03.2021 Ciężki dzień

 dziś zaliczyliśmy . Wszystko co mogło stawać w poprzek stawało . Na dodatek jedna z dwóch pań  przedszkolanek  najmłodszego wnuczka trafiła na testy . Jutro wyniki . Jeśli będzie pozytywny , młody siedzi 10 dni na kwarantannie a rodzinka z nim i śniadanie wielkanocne osobno. Tego jednak dowiemy się jutro.  Jak by tego było mało , zaliczyłam kolejną jazdę z matką . Tym razem klasyczna histeria , chora na całego , ale jak ciśnienie zmierzyłam , to 130 /80 jak u 20-to latki. No cóż, powtarzam sobie , że lepiej nie będzie i czas się przyzwyczaić .  Nie szczególnie jednym słowem . Zapisać się na szczepienie nie zdążyliśmy , jutro trzeba to pilnie załatwić . 

Na przekór zarazie i wszelkim innym klęskom żywiołowym do świąt jednak się szykuję . Pomalowałam dziś dwa styropianowe zające , jutro obszyję  nowy obrus , a w sobotę ogarnę kuchnię i ułożę resztę dekoracji. Może zdążę podjechać na działkę po gryczpan ( znaczy bukszpan , jakby kto nie wiedział), jeśli nie , to kupie od zaprzyjaźnionej bamberki . Ze święconym się nie wybieram , ale koszyk ułożę więc i zielone być musi. Taka tradycja . A tradycja wciąż trzyma się mocno.  

Kupiłam nowe płyty moich ulubionych zespołów ; Blackmore;s Night i Epica . W ostatniej chwili , bo już o zamykaniu księgarni gadają , to i empik pewnie zamkną . Przynajmniej będzie co słuchać w święta.  Muszę jeszcze jakąś ciekawą książkę skołować . 

wtorek, 23 marca 2021

23.03.2021 Kilka spraw babusinych

 Funkcjonuję od - do . Od poniedziałku do piątku i od soboty do niedzieli . Od 8.00 do opuszczenia biura  i od opuszczenia biura  do snu. Tak mi dziś przyszło do głowy . Nauczyłam się odcinać od pracy, małżonek też . Długie lata praca zajmowała nas 24 godziny na dobę . Od pewnego czasu potrafimy oddzielać jedno od drugiego i wcale nam nie pilno do gadania o firmie , jak tylko z niej wyjdziemy. A już zupełnie dobrze zafunkcjonowało to po powrocie małżonka ze szpitala . To zdarzenie przewróciło nam trochę punkt siedzenia i dobrze . Czas zwolnić . Pandemia ma zdecydowanie zły wpływ na naszą psychikę. Bo kto to widział , żeby dorośli ludzie wymyślali takie głupoty . A dziś w czasie spaceru wymyślaliśmy ; ni mniej ni więcej tylko infolinię dla czegoś , co nazwałam "centrum kontaktu z trzecim wymiarem" . Na zasadzie "witamy w centrum kontaktów z trzecim wymiarem , jeśli dzwonisz w sprawach niebiańskich wybierz 1, jeden w sprawach diabelskich wybierz 2  " i tak dalej , miałam tylko wątpliwości , po której stronie umieścić święte oficjum. . Bawiliśmy się przy tym świetnie i uśmialiśmy nie możliwie ...  No i czy nie mam racji , że pandemia źle wpływa ?  

    Pojechałam do matki , odwiozłam jej pranie i sprawdziłam co i jak. Liszaj jej się zagoił , ale kazałam jej jeszcze smarować to miejsce , bałaganu zrobić jeszcze nie zdążyła, lodówkę też miała zaopatrzoną czyli nie najgorzej. Oczywiście nowy dywan , który podarowała jej synowa jej nie pasuje , nową wycieraczkę wrzuciła do wiaderka od mopa , a mniejszy chodniczek , też nowy , który jej dałam razem z wycieraczką wyrzuciła do przedpokoju i używa zamiast wycieraczki. W to ,że ciuchy wyciągnęłam zza kuchennej szafki nie chciała uwierzyć - przecież ona niczego za szafki nie wkładała.  Nie dyskutowałam , przecież i tak nie przemówię . Dobrze przynajmniej , że nie nabałaganiła. 

   Tak poza tym zamówiliśmy lampy do naszej nowej , lepszej sypialni . Jeszcze bardziej pojechane niż te , które wybraliśmy do salonu . Oczywiście nawiązujące do drzewnych klimatów.  Koncepcja  już mi się   sprecyzowała i widzę złośliwymi oczkami wyobraźni efekt końcowy , a małżonek już sobie moją  koncepcję przypisuje . Jak to moja babcia mówiła ? " Głową domu jest chłop , ale kobieta szyją , co tą głową kręci ". U mnie się sprawdza . 

 A ja szykuję się świąt . Wymyśliłam w końcu wystrój stołu . W tym roku będzie żółto-niebieski .  Mam już nawet płótno na obrus.  Obrusy na różne okazje to moja słabość i kolejne hobby . Mam ich niezliczoną ilość . Będzie jeszcze jeden . Gładkiego, w żółtym kolorze jeszcze nie miałam . W swoim czasie wszystko pokażę , a od jutra zacznę szyć i tworzyć dekoracje. Czymś przecież żyć trzeba , bo ile można słuchać o pandemii.  

Jutro idziemy się zapisać na szczepienia , od dziś łapią się na kolejkę nasze roczniki. 

poniedziałek, 22 marca 2021

22.03.2021 Poniedziałkowo

 Nie zła dziś zadyma była w firmie . Wszystko przez platformy sprzedażowe nazwijmy to wiodących producentów oprogramowania . Porażka . W tych przypadkach potwierdza się przysłowie, ze lepsze jest wrogiem dobrego . Nie chce mi się opisywać , ale wciąż coś mieszają , teoretycznie ulepszają , a działa to coraz gorzej. Strasznie to wkurzające i pochłania czas. Zostawmy więc  sprawy biurowe. 

  Parę dni temu skończyłam czytać książkę "Poniemieckie"  Karoliny Kuszyk . I przyznam się , że mam z tą książką kłopot. Czytało się bardzo dobrze ; mimo , że nie jest to powieść , ani nawet reportaż ale solidnie udokumentowana książka popularno-naukowa. Autorka , potomkini osadników powojennych zresztą ,dotarła do niezliczonej ilości dokumentów i źródeł : opowieści mieszkańców , pamiętników przesiedleńców , dokumentów milicyjnych   i sądowych, listów , zbiorów prywatnych , dawnych mieszkańców Ziem Odzyskanych od Dolnego Śląska po Warmie i Mazury ,nawet do funkcjonującego w Niemczech Związku Wypędzonych.  Treść poukładana i uporządkowana , jak książki na półkach , rozdział po rozdziale. Mnie jednak bardzo to co przeczytałam  zaskoczyło . Teoretycznie znałam tę historię , a w każdym razie wydawało mi się , że znam . Nawet byłam świadkiem rozmowy mojego  wujka , który ożenił się z repatriantką i zamieszkał na Ziemiach Odzyskanych z jego sąsiadem . Wujek , pragmatyczny i zorganizowany Wielkopolanin z dziada pradziada , zadbał o dom , remontował , porządkował , zagospodarowywał ogród i obejście . Sąsiad narzekał, że mu dach przecieka i musi podstawiać jakieś miski. Na pytanie wujka czemu tego dachu nie naprawi , odpowiedział , że to nie jego , Niemiec przyjdzie i zabierze, co tam Niemcu będzie dawał. Niemal identyczną sytuację opisała autorka książki. Mnie , Wielkopolance nie mieściło się w głowie takie myślenie , podobnie jak i mojemu wujkowi. I tu ze wstydem muszę przyznać , że na tym moja wiedza o Ziemiach Odzyskanych  się kończyła. Wiedziałam  oczywiście kogo i dlaczego tam przesiedlono, wiedziałam , że zdarzały się na tych ludzi napady ,kwitło szabrownictwo i przestępczość , że osadnicy dostawali gospodarstwa czy domy w zamian za utracone mienie , ale to wciąż jeszcze bardzo skromna , żeby nie powiedzieć ograniczona wiedza . Książka zupełnie przewróciła mój punkt widzenia . Pewne elementy atmosfery tej "poniemieckości" funkcjonowały i u nas w Wielkopolsce, na przykład dewastacja cmentarzy popruskich i poniemieckich - sama pamiętam z dzieciństwa zabawy i wyprawy  po fiołki na stary , pruski cmentarz. Znane oleodruki z Aniołem Stróżem i Świętą Rodziną wisiały w niemal każdym domu , we wsi , gdzie mieszkałam jako dziecko i jeszcze parę innych by się dało poszukać . Książka uświadomiła mi ich historię .  Prawdziwym jednak wyzwaniem dla osadników a później dla ich potomków okazało się zaaklimatyzowanie w nowej rzeczywistości . Dla mnie osobiście szok ; nie przypuszczałam , że można nie docenić , a nawet nie chcieć poprawy warunków życia , czy chociażby nie skorzystać z obcego mienia , skoro jest pod ręką a własne przepadło. Tamci osadnicy , szczególnie przybysze z kresów wręcz niszczyli to co dostali . Ta scena z filmu "Sami Swoi" kiedy rodzina wyrzuca z domu piec kuchenny tzw. angielkę a buduje przypiecek nie jest wcale wymysłem scenarzysty . Takie sytuacje miały tam miejsce . Nie wiedziałam też , że ludziom najpierw przydzielono jakiś dom czy gospodarstwo , a potem kazano zapłacić za to co się w nim znajdowało ; meble , narzędzia , urządzenia ; wszystko z wyjątkiem zastawy stołowej i ubrań . Często też byli okradani  z tego za co zapłacili, zdarzało się nawet, że przez przedstawicieli władz lokalnych . Sprawy o których kompletnie  się milczało , przez caly okres powojenny .  Trudno to wszystko opisać i streścić.  Historia zupełnie szerzej nie znana i niejednoznaczna , powikłana i zakręcona . Z trudem zaczyna  odnajdywać się w tym trzecie pokolenie osadników. Naprawdę warto sięgnąć po tę pozycję , daje do myślenia , poza oczywiście względami czysto poznawczymi kawał wiedzy o mentalności , postrzeganiu świata i pokręconych losach ludzi . 

niedziela, 21 marca 2021

21.03.2021 Pierwszy dzień wiosny

 Czuje się go w powietrzu , zdecydowanie złagodniało , choć ogólnie to jest zimno . Temperatura na plusie ale tuż koło zera ,  trochę wieje , trochę pada - bardziej przednówek niż wiosna , ale co tam ; przyszła i jest . Zapowiedzi są , że będzie cieplej już od środy.  Pamiętam pierwsze dni wiosny , kiedy leżał śnieg , a my urządzaliśmy sobie bitwy na śnieżki. I imieniny naszego Benego - dyrektora LO pamiętam ( dziś już nieżyjącego) . W tym dniu młodzież przychodziła do szkoły na galowo ; chłopaki obowiązkowo pod muchą - krawat odpadał , a dziewczyny w spódnicach , koniecznie midi i w żakietach. To było prawdziwe święto w szkole. Dyrektor zarządzał zakaz stawiania dwój ( jedynek wtedy nie było) , a lekcje były skrócone. Fajne czasy . 

Tak poza tym , to jeszcze jeden plan wykonany ; wspólnie z młodszą synową ogarnęłyśmy chatę matki . No powiedzmy . Gdybyśmy chciały zrobić dokładnie i drobiazgowo , to mamy tydzień ciężkiej fizycznej pracy . Ale kuchnię i łazienkę doprowadziłyśmy do porządku , a pokoje do stanu używalności . Było co robić . Czego to jeszcze nie znalazłam przy okazji !  Tyle, że to już jest totalny odjazd od rzeczywistości , to już nie jest racjonalne ; znalazłam ciuchy do prania upchane za kuchenną szafkę i zastawione stołem.  Nikt , kto jako tako funkcjonuje nie upycha prania po kątach . Zamrażalnik wypchany po brzegi mięsem , a w lodówce tylko trzy jaja i masło i jakaś zapomniana zeschnięta włoszczyzna . Uzupełniłam jej zakupy na koniec i te ciuchy do prania zabrałam . Zawiozę w środę . Zaglądam co tydzień i sprawdzam lodówkę . Zwykle ma dość jedzenia i sklep po drugiej stronie ulicy . Tym razem coś nie zatrybiło.  Oczywiście obraza na całego , foch iście hrabiowski . Nie odezwała się do nas słowem , ledwie odburknęła synowej jak ta ją o coś zapytała. Demonstracyjnie siedziała w pokoju i trzymała się za głowę .  Nie przejmuję się  tym , niech sobie fochy strzela ile chce. 

Starsza synowa została zaszczepiona jako osoba w grupie ryzyka z powodu przeszczepu . Dziś walczy z odczynem poszczepiennym ; podniesioną temperaturą . Zakładam , że nic więcej dziać się nie będzie, w końcu odczyny poszczepienne  są  sprawą normalna i mijają zwykle po jednym -dwóch dniach. 

I na koniec jeszcze zmiana  wizerunku; jak wiosna to wiosna !