babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 27 maja 2017

27.05.2017 Sobota jak sobota

Nawet nie specjalnie się napracowałam . Od rana jak zwykle, udałam się na zakupy a wcześniej zaliczyłam w końcu myjnię samochodową . Nakupiłam znów roślinek do ogródka i zamiast imprez napoleońskich po południu udzielałam się ogrodniczo . Za jakieś 3-4 lata będzie z tego całkiem porządny skalniak . Ha, ha, ha... Jeśli moje roślinki przetrwają . Na razie rosną i to jest fajne. I póki co, nic nie wskazuje na to ,że padną .Mężuś zajął się tępieniem chwastów i opryskał wszystkie randapem. Oczywiście na zwiedzanie krypty Ponińskich się udajemy , ale to ok. 21.00. 
A tak poza tym to się obijałam z lekka  ,że tak powiem . Trochę oglądałam kanał remontowy . Jakiegoś kręćka na tym tle dostaję najwyraźniej , ale remonty lubię . Z pewnością gdybym była facetem byłabym majstrem na budowie. Oglądam też programy o ogródkach. Praca w ogrodzie to mały pikuś. Prawdziwym wyzwaniem jest ogrom wiedzy na temat . roślin .
Jutro mam rodzinkę na obiedzie . Zaprosiłam na gulasz z kaszą . Wszyscy to lubią i wiele roboty z tym nie ma.  Zrobię im jeszcze niespodziankę ; na zieleniaku kupiłam truskawki . I to nie jakieś hiszpańskie , ale najprawdziwsze polskie . Drogie na razie jak czort ( chyba przez te przymrozki majowe, bo dużo upraw wymarzło) ale frajda będzie. 
To by było na tyle ; pora na kolację i zwiedzanie .

piątek, 26 maja 2017

26.05.2017 Może tak;

zacznę od sympatyczniejszego : drogie Mamy , te młodsze i te starsze, najlepsze życzenia w dniu naszego święta ! 

   A że życie nie koniecznie jest ładne to będzie nie ładnie . Nie mniej muszę , bo wszystko to miało miejsce dziś . jutro straci już na ważności. I nawet mnie zabolało , choć temat dotyczy mnie tylko tyle, że kiedyś się znaliśmy i trzymaliśmy razem w szkole i na podwórku.Jak wspomniałam wczoraj wybierałam się na pogrzeb mojej znajomej . Jak pomyślałam tak i zrobiłam . Mój dawny kolega ze szkoły bardzo się na mój widok ucieszył , przywitaliśmy się i nawet udało nam się chwilkę porozmawiać . Za chwilę przyszła też nasza wspólna koleżanka też z klasy i podwórka . Widziała się już z kolegą wcześniej i była lepiej zorientowana w sytuacji. Dzień wcześniej zadzwoniła moja mama z informacją o tym pogrzebie i przy okazji powiedziała , że czegoś nie rozumie , bo nekrolog jest tylko od mojego kolegi a nie od reszty rodziny czyli jego dwóch braci z rodzinami jak to zwyczajowo się pisze. Pomyślałam ,że może nie doczytała , ale dziś rano w drodze na pocztę sprawdziłam i faktycznie . Przed cmentarną kaplicą kręciło się trochę ludzi, oprócz kolegi i jego braci z rodzinami ale nie wielu. Zapytałam wprost , co się dzieje , że rodzina się pod nekrologiem nie podpisała , a mój kolega na to ,że się wściekł , bo okradli matkę z pieniędzy ( cierpiała na miażdżycę i nie do końca pamiętała co robi) , 12 lat do niej nie zajrzeli , nawet kiedy była chora , a mieszkają dwa bloki dalej , a młodszych wnuków nawet nie poznała. On przyjeżdżał z Berlina opiekować się matką ( słyszałam od ludzi ,że bywa w mieście , choć przez lata się spotkaliśmy może ze dwa razy i to krótko)  nekrologi mu pozdzierali i powiesili swoje ,no to zrobił im to samo .Szczęka mi opadła. Na dłuższą rozmowę nie było już czasu. Na nabożeństwo do kaplicy nie wszedł . Stał blisko nas , roztrzęsiony i stwierdził tylko, że dłużej nie wytrzyma nerwowo , zwłaszcza, że musiał być obecny przy kremacji jak sobie mama życzyła a bracia go nie wsparli . Koleżanka przytrzymywała go za rękę. Rozdzieliliśmy się dopiero jak wyprowadzili urnę z kaplicy . Modlitwy trwały z 10 minut może , a ksiądz nawet nie przeczytał intencji mszalnych tylko powiedział ,że daty mszy będą podane w innym terminie i w wielkim pośpiechu uciekł , dosłownie uciekł z cmentarza. Nie złożył kondolencji rodzinie , a u nas jest przyjęte,że zawsze na koniec powie jakieś dobre słowo o zmarłym , składa kondolencje a potem w imieniu rodziny informuje o stypie. Od lat żaden z księży się z tego nie wyłamał . Urnę z prochami znajomej złożyli w grobie jej męża. Od koleżanki dowiedziałam się ,że to z powodu ,że grób jest płytki i podchodzi woda więc nie byłoby miejsca na drugą trumnę , stąd kremacja , żeby znajoma mogła spocząć z mężem . Na koniec jak już wychodziłyśmy z koleżanką z cmentarza skomentowała jeszcze sytuację : dobrze, że ksiądz na stypę nie zapraszał , bo dopiero była by jazda , jedni by poszli tu drudzy tu, bo każde robi swoją . Myślałam ,że sobie żarty stroi , ale całkiem poważnie powiedziała, że sytuacja jest taka, że przy jednym stole nie usiądą . Umówiłyśmy się , że spotkamy się w przyszły tydzień i może uda nam się na wspólne pogaduchy kolegę zaprosić jak przyjedzie tu załatwiać nagrobek . Najciekawszy news sprzedała mi jednak moja mama po południu. Zadzwoniła do mnie z pytaniem czy byłam na pogrzebie , bo ona była w kościele na mszy , na pogrzeb już się nie wybrała bo za daleko . Ja na to ,że byłam. Bo wiesz , mówi do mnie : jak żyje 80 lat , to jeszcze takiego czegoś w kościele nie widziałam . Co takiego się pytam , a mama mi na to , że starszy brat , w trakcie mszy pobił mojego kolegę , aż mu krew z nosa poszła. Ksiądz z wrażenia przerwał na chwile modły. No to mi się przejaśniło , czemu to tak wyglądało i dlaczego kolega stał z nami a nie z rodzinką . Przygnębiło mnie to . Nie spodziewałam się , że takie tałatajstwo z ludzi potrafi wyleźć.

czwartek, 25 maja 2017

25.05.2017 I znów spraw babusinych kilka

jak co dzień . Kończymy inwestycje . Jak się cieszę . Wloką się już od kilku miesięcy .Przynajmniej niektóre . Jutro już jedną rozliczę , a jak dobrze pójdzie to i drugą . Zostaną jeszcze dwie pomniejsze, też się wlokące i te aktualne . Ufff, czas najwyższy , bo już mnie to zaczynało wkurzać. 
Z innych spraw to właśnie się dowiedziałam , że jutro jest pogrzeb mojej hmmmm... potencjalnej nie doszłej teściowej . Z przymróżeniem oka to piszę i odrobiną czarnego humoru , choć sytuacja nie do śmiechu. Ma to swoją historię sprzed lat wielu. Miałam kiedyś kolegę z bloku obok . Jego rodzice chcieli ( ojciec nawet zapowiadał , że jak się jego syn ze mną ożeni to nam poloneza kupi) , moja matka chciała , mój ojciec nic nie mówił tylko pukał się po głowie , ja nie chciałam , a kolegi o zdanie nikt nie pytał . Koniec końców kolega na bogaty życiorys sobie zapracował zanim słuch o nim na wiele lat zaginął a i tak był gejem już kiedy do lo razem chodziliśmy, o czym wiedzieli wszyscy oprócz jego rodziców i tych co nie chcieli wiedzieć . Oczywiście wybiorę się na pogrzeb ze względu na starą szkolną przyjaźń . No i miło będzie spotkać się po tylu latach i choć ze dwa zdania zamienić. 

środa, 24 maja 2017

24.05.2017 Zwykłe sprawy babusine

Całkiem zwykłe. Jakoś mocno ostatnio się powtarzam ale też dni jakieś takie powtarzalne. Niczym się nie różnią jedne od drugich. I dobrze , w tej powtarzalności jest pewien ład. A to mi odpowiada coraz bardziej. Starzeję się albo coś...
Zimno . Już od rana było tak sobie , 14 stopni . W ciągu dnia jeszcze się ochłodziło . I zaczęło padać i to całkiem solidnie jak na naszą okolicę . I chyba nawet pada do tej pory. Nie jakoś ulewnie , ale jednak. Niech sobie pada , roślinkom dobrze to zrobi. Moje krzaczki się trzymają , pomidory też . Wygląda na to, że z opryskami nie przesadziłam , ale to się okaże. 
Zaprosiłam rodzinkę na niedzielny obiadek . Chodzą mi po głowie gołąbki , ale dzieciaki nie przepadają więc pewnie wymyślę coś innego. 

wtorek, 23 maja 2017

23.05.2017 Ale dzień mi sie trafił ...

Od samego rana pod górkę . Najpierw bankomat wciągnął mi z powrotem kasę . Musiałam wypłacać drugi raz , a potem latać do banku w celu składania reklamacji. Ale tak to jest jak się wypłaca kasę i odbiera telefony . Spóźniłam się o kilka sekund z odbiorem i wciągnęło. Potem , jak dojechałam do biura to się okazało, że zamówienie przyszło nie kompletne . Nie zwróciłam na to uwagi kiedy otwierałam paczkę w piątek , dopiero dziś kiedy starszy synalek zabrał się do szykowania sprzętu dla klienta . Musiałam odkręcać . Na szczęście wystarczyły dwa telefony , a dostawca żadnego problemu też nie robił i nie próbował udowadniać ,że na pewno pakował. Jutro dostaniemy brakujący element. Potem już było lepiej i raczej tak jak zwykle. 
Tak poza tym to po południe spędzam sama . Małżonek w pracy i pewnie jeszcze długo będzie . Zawzięli się ,żeby wszystkie roboty pokończyć w tym tygodniu. 
A ja wyprasowałam koszule małżonka , słownie trzy , żeby wystarczyły do końca tygodnia i wyjęłam już letnie. W sobotę odświeżę a te zimowo- wiosenne przełożę na górne półki. Swoje letnie bluzki też już przełożyłam na niższe półki. Jutro niby ma być w naszych landach ochłodzenie do 15 stopni , ale kto to wie. Ostatnie dni typowo letnie . Temperatury powyżej 20 . Takie lato lubię ; pomiędzy 20 a 25 stopni.  Jeszcze tylko lżejsze buciki muszę poszukać , bo w wiosennych już za ciepło.
Czytam skandynawski kryminał. Po raz drugi. Podobał mi się więc nie oddałam razem z innymi do biblioteki. Pewnie to zrobię , ale przy następnych porządkach. 

poniedziałek, 22 maja 2017

22.05.2017 Sprawy babusine

Nic specjalnego , przynajmniej w pracy . Zwyczajne , codzienne zajęcia. Roślinki rosną . Deszcz nie padał , choć się zapowiadało. Trzeba będzie roślinki podlewać , ale u nas tak już jest , pada mało; czasem przez kilka miesięcy nie spadnie nawet kropla. 
No tak ... Popołudnie też nie zbyt ekscytujące , zwyczajne, domowe ogarnianie chatki . 
Lista zajęć na najbliższe tygodnie :
- wyczyścić i odczarować kamienie , 
- wysprzątać kolejne zakamarki , tym razem buty, torebki , kosmetyki i papiery ( tak prawie po japońsku) 
-uszyć nowe powłoczki na poduszki do letniego wystroju (to już nie długo) - stawiam tym razem na marynistyczne akcenty
- udać się w najbliższą sobotę na miejscową "noc muzeów" , tym razem akcenty napoleońskie i uwaga : nocne zwiedzanie krypty Ponińskich ; moje klimaty !
- zmajstrować mini- gablotki do naszej kolekcji kamieni ; mam już pewną koncepcję , choć jeszcze nie do końca rozpracowałam w szczegółach 
-z bardziej prozaicznych zajęć wyprać pokrowce na fotele i kanapę oraz z naszego małżeńskiego materaca 
-inne ....................................................wpisać co mi strzeli do głowy 
Odpadło mi szycie stroju dla wnusi , bo jednym z motywów nocy w bibliotece , będzie Alicja w Krainie Czarów więc postanowiła się przebrać za Królika . Na zająca dostała zabawną czapkę z króliczymi uszami , uznała ,że się nada na przebranie. 

niedziela, 21 maja 2017

21.01.2017 Klocki lego i nie tylko

Dziś sobie pojeździliśmy po sklepach w poszukiwaniu prezentów na dzień dziecka dla naszych wnusiąt . Ja bym wybrała po pudełku klocków jak planowaliśmy i na tym koniec , ale dziadek uwielbia robić zakupy dla dzieci i na prezencie na dzień dziecka nie poprzestał. Mamy już prezenty na najbliższą Gwiazdkę i jeszcze parę drobiazgów - niespodzianek na wizyty u wnusiów. Ale było warto ; trafiliśmy znów kolejny zestaw z serii "laboratorium mechaniki" - świetne klocki włoskiej produkcji , które pozwalają obserwować pracę różnych przegubów, przekładni , kół zębatych i tp. Nawet ich wszystkich nazwać nie umiem . Kupiliśmy już kiedyś taki zestaw , który pokazywał prace silnika samochodowego , a tym razem trafił się motocykl. Starszy wnusiu się ucieszy , bo kocha motory . Ma nawet własną miniaturkę krosa , na którą sam odłożył sobie kasę i świetnie sobie radzi z jazdą . Ten zestaw to dopiero na Gwiazdkę . Na dzień dziecka mamy lego ; dla malucha duplo autko z kierowcą , dla starszego wnuczka kuter rybacki ( podobno nawet pływa) , a dla wnuczki krainę lodu. Ten etap już jej po woli mija , ale klocki bardzo lubi więc na pewno jej się spodoba. Przez kilka lat to była jej ukochana bajka. Kupiliśmy też kilka latawców , które zabierzemy dzieciom na czerwcowy wyjazd w Bory Tucholskie. A tym razem będzie aż sześcioro dzieci. 
A ja skorzystałam i wciągnęłam małżonka - przy okazji do marketu budowlanego. W żadnym konkretnym celu , ale chciałam skombinować sobie nowe wzorniki farb. Planujemy odświeżyć salon i chodzą nam po głowie różne koncepcje . To znaczy mnie chodzą , małżonek tylko rzuca hasła. Tak więcej ogólnie. Gdyby było więcej czasu to połaziłabym tam dłużej . Uwielbiam budowlane markety. Tak mam , zawsze lubiłam remonty i przeróbki i od dzieciaka pomagałam przy różnych okazjach ojcu, wujkom , potem mężowi , czasem sama coś zmajstrowałam .Nie mam pojęcia skąd mi się to bierze.
Tak poza tym to jak to w niedzielę ; trochę leniuchowania nie zawadzi .