babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 21 stycznia 2025

21.01.2025 Kiepski mam dziś dzień

 wszystko mnie wkurza. Zwalam to na pogodę - ni to zima, ni to jesień, ni to przednówek ... Jak mówił mój ojciec "ni pies ni wydra, coś na kształt świdra". I jeszcze na fochy matki. Znów odwalała swoje , czym mnie jeszcze bardziej wkurzyła. 

Tak poza tym zdjęłam część dekoracji i na szybko zmontowałam taką mniej świąteczną. Resztę zdejmę jutro. Zostaje choinka . Wciąż jest piękna i świeża mimo, że już jej od dwóch tygodni nie dolewam wody. Skasujemy 1 lutego czyli na Gromniczną. 

Sprzedał się mój płaszczyk na vintedzie i kolekcja VHS. Dziś skończyła się aukcja. Na konto WOŚP trafi całkiem przyzwoita kwota. Jutro zabieram je do biura, spakuję i pojadą do Wrocławia. 

I jeszcze zmienię stronę , bo ta zima na obrazku jakoś nie pasuje do aury. 

poniedziałek, 20 stycznia 2025

20.01.2025 Spokojny poniedziałek

 co samo w sobie jest pewnym ewenementem u nas.  Zwykle poniedziałki są narwane. Mnie tam nie przeszkadza, zdążyłam parę spraw od rana ogarnąć . Jutro mam do przygotowania kilka umów a co więcej się okaże. Nasz dostawca potwierdził, przyniósł dziś zaproszenie na firmowy jubileusz. Luty zapowiada się nam naprawdę szalony; dwa koncerty, dwie imprezy firmowe z przytupem i rodzinne imprezy na dokładkę i to poczwórne , bo w kolejności imieniny moje , potem urodziny starszego wnuczka , potem imieniny syna i urodziny synowej ale to w tym samym dniu więc imprezka 2w1.  Tak poza tym akcje idą w górę. Cena za naszą unikatową kolekcję filmów na VHS wystawioną na aukcję WOŚP rosną. 

A teraz wracam do przedwojennego Poznania. 

niedziela, 19 stycznia 2025

19.01.2025 Dzień babci i dziadka

 odświętowany.  Młodzież i dzieci się stawiły , prababcia nie. Dzwoniłam do niej o 10,00 jak skończyłam smażyć chruściki to przyklepała; tak, uszykuje się , przyjedzie , wszystko fajnie. O 13,00 zadzwoniłam drugi raz żeby jej przypomnieć, że D będzie za pół godziny i ją zabierze, babcia foch jak stodoła; ona nie pójdzie, ona jest chora, jej się nie chce , nie będzie z nami siedzieć i tak dalej. Zadzwoniłam do syna, że ma i tak wejść po babcię ale jak nie będzie chciała jechać to się nie upierać. I tak wyszło. A żeby było śmieszniej nagadała mu , że nikt do niej nie przychodzi, ja nie przychodzę , nie robię jej zakupów, opiekunki nie przychodzą i w ogóle do niej dziś nie dzwoniłam. No co tu dużo mówić ??? Makaron wyszedł pyszny, rosołek też , rodzinka najedzona. Poprawiliśmy chruścikami i pysznym sernikiem , który upiekła młodsza synowa z sera , który podarował nam kilka dni temu nasz klient razem z innymi swoimi wyrobami. Młodzież zabrała na wynos dla babci i podrzucili po drodze do domu. No cóż , tego nie przeskoczę , mogę tylko minimalizować szkody. 

Tak poza tym skończyłam pierwszy z czterech  tomów Ćwirleja z Antonim Fischerem w roli głównej. Świetna, łatwa w odbiorze proza okraszona gwarą poznańską , obrazkami z międzywojennego miasta i doskonale odtworzona atmosfera pierwszych lat po odzyskaniu niepodległości. Chwilami czytając miałam wrażenie, że słucham opowieści mojej babci, której młodość przypadła właśnie na tamtą epokę. Myślę , że kolejne tomy będą równie fascynujące.