babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 1 października 2011

1.01.2011 W sobotę u babusi Marychy

Już 1.październik. A mnie się skończyły dobre czasy . Od dziś znów pracuję w soboty – do następnego lata. I kiedy przekładałam sobie kartki w kalendarzu uświadomiłam sobie,że kolejny rok ma się ku końcowi. Za miesiąc Wszystkich Świętych, potem Św. Marcina i już prawie Gwiazdka. . Ale po drodze jeszcze jeden krótki wolny weekend. Bardzo mnie to przyszłe wolne cieszy. Póki co czeka mnie dziś w biurze dużo pracy. Porządki muszę zrobić , bo przez lato nie tknęłam szuflad w biurku , najróżniejsze papierzyska aż kipią . Muszę też umyć okna .
W domu zresztą mam nie lepiej. Też okna proszę się o mycie ,porządku domaga się też lodówka i kuchenne szafki i dekoracje jesienne czas robić . No i grzybki . Kupiłam niewielki koszyczek na zieleniaku. Nie zbyt okazałe, ale z 2 małe słoiczki z nich wyczaruję i może jakiś nieduży sznureczek suszonych. Lubię jak się grzyby suszą w kuchni i pachną w całym domu.. I może jakiś placek z jabłuszkami by się przydał na niedzielę...
Zaczął się sezon meczy naszej drużyny koszykarzy . Młodzież już się ekscytuje i szaliki z szafy powyciągała. My mniej, choć jako szefom wypada nam się choć raz w sezonie na trybunie pokazać. Ale może nieco później.
Druga czapeczka i szaliczek dla wnusia gotowe. Szaliczek ma kilka błędów , bo zapomniałam już jak się ten wzór robiło i musiałam kombinować , żeby sobie przypomnieć , ale w końcu zrobiłam. Synowa orzekła,że to nie szkodzi , bo i tak jak zawiąże nie będzie widać , a na przyszły rok ten już będzie za mały i będzie trzeba robić nowy. No w sumie ma rację.
A moja wnusia jest jak się okazuje ,prawdziwą Wielkopolanką . Swoje imię zdrabnia po naszymu „Helcia” , na mnie mówi „babusia „ ( chociaż synowa jej nie każe – tu się przyznam ,że ja sama jej to podpowiedziałam ) na wujka „ wuja” , no i rzecz oczywista : pyra . Nie umie jeszcze mówić poprawnie „r” więc w jej wykonaniu wychodzi „pyja” . I co ? No , chcę czy nie chcę ,muszę puchnąć z regionalnej dumy.
Młodszy synalek z pracusiem jadą w poniedziałek do Nowego Targu na zlecenie . Kolejna hala makro. Szkoda,że nie mogę się wypuścić z nimi... .
Za oknami przepiękna , złota i na dodatek ciepła jesień .

środa, 28 września 2011

28.09.2011 Zwykłe sprawy babusine

Taaak , kryzys się czai.. Robota jest , narzekać na bezrobocie nie można , ale … Zaczęły się problemy z płatnościami.. Właściwie to są cały czas , zawsze się jakaś czarna owca trafiała ,ale nasilają się , a to się robi nieciekawie.
Młody sprawę w sądzie o samochód przegrał. Paranoja. Nic się nie zmieniało od czasu kiedy podaliśmy do sądu płatnika i mimo posiadania wszystkich dokumentów kasy nie odzyskaliśmy, czyli od roku 1996. Tym razem sprawę o zapłatę załatwiają nasi prawnicy , jest już nakaz sądowy , ale jeden Pan Bóg wie kiedy faktyczne doczekamy tej kasy .
Fotkę moich jeżyków wysłałam na konkurs. Można wygrać 1 z 3 aparatów fotograficznych albo nagrodę główną 2 tysiące zł. W konkursie chodzi o zrobienie fotki z włóczką w roli głównej. No to zrobiłam.. Pewnie i tak nie wygram, bo w takich zabawach szczęścia nie mam ( limit wyczerpałam swojego czasu w teleturnieju) , ale co tam . Jeżyki wyszły fajnie i mogę się nimi pochwalić.
Tak poza tym , to nic się nie dzieje wielkiego . I dobrze , bo nie musi. Ostro wzięłam się za robótki, mam już 2 czapeczki dla Krzysia , teraz robię szaliczek , potem opaskę dla siebie , a potem to już będzie czas na sweterki z reniferkami dla obojga maluchów, w sam raz na Gwiazdkę. W łazikowaniu z kijkami mam przerwę . Teściowa synalka miała zabieg chirurgiczny , nogę ma pociętą więc na razie chodzenie odpada, do czasu wygojenia się rany. Z braku innych chętnych do towarzystwa ,na razie nie „kijkuję” .
W planach mam zakupy zimowe: para spodni , kurtka do pracy i zimowe buty dla mężusia oraz buty na jesień i botki na zimę dla mnie. Mam jeszcze w planach sweter i dżinsy , ale to nieco później . Przydał by się też jakiś płaszczyk , ale może tę zimę opękam jeszcze w tych co mam . Zobaczę jak będzie z kasą, bo taki płaszcz to całkiem konkretny wydatek..
W marketach już pracę zaczęły gwiazdorki i aniołki , a tu przecież jeszcze do Wszystkich Świętych miesiąc z haczykiem.