Plany zrealizowane i nawet w nadmiarze, bo oprócz normalnych co tygodniowych zajęć odwiedziłąm myjnię samochodową , potem jeszcze zaprzyjaźnionego dostawcę , co właśnie się przeniósł do nowej siedziby tuż obok zieleniaka , posadziłam kolejne roślinki w ogródku , goździki , dzwonki i trawę , zabraliśmy wnuków do sali zabaw i pojechaliśmy do Gniezna na małe zakupy. Wnusia tym razem nie brała udziału w zabawie , rodzice zaplanowali inne zajęcia . Chłopaki wyszalały się w basenie z kulkami i torze przeszkód. Na koniec już po powrocie z Gniezna zrobiłam kolejne 4 słoiki ogórków. Czyli jak zwykle aktywny wypoczynek . Opłaciło się , bo choć nie było sprzętu po który pojechaliśmy , kupiłam mężusiowi piękną koszulkę opalizującą na czarno - czerwono. Oczywiście do tego odpowiedni krawat . Nie odmówiłam sobie jak zwykle , ale lubię mu kupować ładne krawaty, które zresztą nosi na co dzień . Na jesień jak znalazł .
Ogródek zgęstniał i się rozrósł i teraz dopiero widzę czego w nim jeszcze brakuje i jak powinien się dalej rozwijać . Ma być parę kolorowych plam i wystające z gąszczu duże kamienie, a wszystko wykończone opaską z drobnego czerwonego granitu. Tak sobie wymyśliłam . Ciekawe czy uda mi się tę wizję zrealizować .
Jutro zamierzam sobie porobutkować i zająć się w końcu segregatorem dla wnusi i może jakiś placek z jagodami upiekę .
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 8 lipca 2017
piątek, 7 lipca 2017
7.07.2017 Pod znakiem lenia
opanowuje mnie co jakiś czas . Od początku roku tak mam . I naszło mnie znowu . A już jak nie ma małżonka to się do jakiejś konkretnej roboty zmobilizować nie mogę . Pewnie znów coś spruję , bo to nie wymaga wysiłku ( a potem będę myśleć jak zagospodarować włóczkę ) . No i dziś też tak mam. Małżonek w pracy , chłopaki też i raczej nockę zaliczą , a ja zamiast zająć się czymś konstruktywnym to se dzień lenia uskuteczniam . Poplotkowałam z przyjaciółką , ugotowałam kompot na jutro i pokleiłam segregator, w sobotę i niedzielę będę go ozdabiać dla wnusi . Spodobał jej się ten który zrobiłam poprzednio i chce jeszcze jeden. Zrobię a co. W locie pomiędzy pocztą a wydziałem komunikacji kupiłam jej śliczną sukienkę , jesnożółtą w szare groszki ale dostanie ją dopiero na imieniny czyli na koniec lipca.
Pogoda burzowa.
Jutro mamy zamiar zabrać maluchy do sali zabaw , ale to zależy czy dziadek będzie w pracy. Sama całej szalonej trójki nie opanuję . I może znów coś posadzę w ogródku.
Pogoda burzowa.
Jutro mamy zamiar zabrać maluchy do sali zabaw , ale to zależy czy dziadek będzie w pracy. Sama całej szalonej trójki nie opanuję . I może znów coś posadzę w ogródku.
czwartek, 6 lipca 2017
6.07.2017 Obiecane fotki
Dziś nie będę się produkować , pokażę co obiecałam parę dni temu i fragmenty mojego ogródka sprzed dwóch tygodni. Dziś w ogródku już o wiele więcej roślinek widać i kwitnie wszystko . Zacznę od ogródka :
Krzaczki pomidorowe , dziś już pomidorków jest o wiele więcej i zaczynają żółknąć
I fragmenty skalniaka , na razie słabo to wygląda , ale już się rozrosło
I moje domowe nadmorskie klimaciki - girlandka zlinki i proporczyków
Żaglówka z kory - młodzież myśli ,że to z powodu pływania motorówką takie marynistyczne dekoracje , ale to nie prawda , obmyśliłam je już żimą
Nawiązanie do stateczków w butelce
Na kominku sprawdzają się kamienie w kolorach morza , w towarzystwie muszli i świec całkiem ładnie się prezentują
No i mój stały kącik dekoracyjny , wciąż jeszcze w tonacji czarnej
I najważniejsze ; kolorowe poduchy !
środa, 5 lipca 2017
5.07.2017 Tak samo
jak co dzień . No nie , nie całkiem . Odwiedziła mnie w biurze kuzynka . Ta od wesela . W sumie to się ucieszyłam . Pogadałyśmy jakieś pół godziny i pędziła dalej. Przyjechała z najmłodszą córką . Wyrosła dziewczyna niemożliwie, nie poznałabym jej na ulicy . Widziałyśmy się w ubiegłym roku , w listopadzie .
Młodszy synalek z synową sfinalizowali zakup działki, podpisali dziś akt notarialny . No i dobrze.
Popołudnie zleciało mi na prasowaniu. Nie zła kupka mi się w szafie odkładała , ale mam to z głowy.
Wszystkie stacje tv trąbią o wizycie prezydenta USA. Atmosfera jest taka jak by czekali cudu . Moim zdaniem mocno przeceniają charakter tej wizyty i oczekują za dużo. Ameryka nie ma przyjaciół ani sojuszników, Ameryka ma tylko swoje interesy , jak to swojego czasu mawiał jeden z prezydenckich doradców. Na wymierne korzyści dla naszego Kraju z tej wizyty bym nie liczyła.
Pogoda wcale nie lipcowa , ale mnie to bardzo odpowiada. Nie męczą upały , można normalnie pracować .
W moim przybiurowym ogródku pierwszy pomidor zaczął zmieniać kolor na żółtawy. Jeszcze trochę i będziemy zjadać .
Młodszy synalek z synową sfinalizowali zakup działki, podpisali dziś akt notarialny . No i dobrze.
Popołudnie zleciało mi na prasowaniu. Nie zła kupka mi się w szafie odkładała , ale mam to z głowy.
Wszystkie stacje tv trąbią o wizycie prezydenta USA. Atmosfera jest taka jak by czekali cudu . Moim zdaniem mocno przeceniają charakter tej wizyty i oczekują za dużo. Ameryka nie ma przyjaciół ani sojuszników, Ameryka ma tylko swoje interesy , jak to swojego czasu mawiał jeden z prezydenckich doradców. Na wymierne korzyści dla naszego Kraju z tej wizyty bym nie liczyła.
Pogoda wcale nie lipcowa , ale mnie to bardzo odpowiada. Nie męczą upały , można normalnie pracować .
W moim przybiurowym ogródku pierwszy pomidor zaczął zmieniać kolor na żółtawy. Jeszcze trochę i będziemy zjadać .
wtorek, 4 lipca 2017
4.07.2017 Sprawy babusine zwyczajne
Czyli nic nowego pod słońcem. Praca jest ale rękawów nikt sobie nie wyrywa. Jak to w sezonie ogórkowym. Chłopaki planują urlopy ; starszy synalek na przełomie lipca i sierpnia , pracuś w drugiej połowie sierpnia , a młodszy nie wiadomo kiedy. A to z tego powodu ,że jutro finalizuje zakup działki rekreacyjnej i ma zamiar ją zagospodarowywać . Trafiło mu się . Działka malutka , raczej działeczka , 200 m kwadratowych , niedaleko jeziora . I w dodatku za śmieszne pieniądze.Jak na ceny nieruchomości w naszej okolicy to naprawdę okazyjna cena. No i dobrze, niech mają.
Jeśli chodzi o nasz urlop to jak co roku ; "w przyszłym roku to już musimy koniecznie na dłużej wyjechać " . Powtarzamy tak sobie od co najmniej 30 lat. Tym razem to i na sierpniowy weekend nigdzie dalej nie wyjedziemy , bo idziemy na wesele . A wypada w środku weekendu.
Pogoda nadal szaleje , ale przynajmniej nie jest gorąco. I to lubię .
Jeśli chodzi o nasz urlop to jak co roku ; "w przyszłym roku to już musimy koniecznie na dłużej wyjechać " . Powtarzamy tak sobie od co najmniej 30 lat. Tym razem to i na sierpniowy weekend nigdzie dalej nie wyjedziemy , bo idziemy na wesele . A wypada w środku weekendu.
Pogoda nadal szaleje , ale przynajmniej nie jest gorąco. I to lubię .
poniedziałek, 3 lipca 2017
3.07.2017 Coś mam niefart
z fotkami . Dziś dla odmiany wnusię nam podrzucili na popołudnie i znów nie miałam kiedy obrobić. Obiecuję jednak odrobić straty . Teraz to przesadziłam , fotograf ze mnie marny jak wiadomo , a fotki są robótkowe więc w sumie świat nie traci na ich braku.
Coś wszystkim mój ogródek się spodobał i chwalą się nim jak własnym. A w ogródku się dzieje , coraz gęściej i bardziej zielono. A będzie jeszcze więcej. Nawet sąsiad - syn ogrodników podziwiał. Pomidory też ładnie rosną i jest ich coraz więcej na krzaczkach.
Oprócz pilnowania wnusi dostałam zadanie babciowe , kupić dziecku plecak do szkoły i klapki na wyjazd wakacyjny . Plecak , który miała żywot zakończył wraz z końcem roku szkolnego a z klapek wyrosła. Plecak był już upatrzony i zaakceptowany przez rodziców . Klapki poszukaliśmy w tym samym markecie. Kupiłyśmy . Ja tam bym tego plecaka nie wybrała , wydawał mi się jakiś taki mało solidny, ale może nie mam racji i wytrzyma kolejne 3 lata nauki.
A poza tym od sąsiada biurowego dostałam wielką michę porzeczek i nie mam pojęcia jak to zagospodarować , bo soku i konfitur mam już całkiem spory zapas. Na razie trochę wyjedliśmy przy zabawie z wnusią .
Czas się zabierać za robótki decoupagowe . Mam ich kilka w planach . Najważniejsze to skrzyneczka na wino. Będzie opakowaniem do prezentu na ślub , na który wybieramy się w sierpniu. Obiecałam też wnusi drugi segregator na słowa piosenek i chórkowe nuty. No i mam jeszcze z dwa nie zagospodarowane pudełka. Robótki włóczkowe na razie w odstawce.
Coś wszystkim mój ogródek się spodobał i chwalą się nim jak własnym. A w ogródku się dzieje , coraz gęściej i bardziej zielono. A będzie jeszcze więcej. Nawet sąsiad - syn ogrodników podziwiał. Pomidory też ładnie rosną i jest ich coraz więcej na krzaczkach.
Oprócz pilnowania wnusi dostałam zadanie babciowe , kupić dziecku plecak do szkoły i klapki na wyjazd wakacyjny . Plecak , który miała żywot zakończył wraz z końcem roku szkolnego a z klapek wyrosła. Plecak był już upatrzony i zaakceptowany przez rodziców . Klapki poszukaliśmy w tym samym markecie. Kupiłyśmy . Ja tam bym tego plecaka nie wybrała , wydawał mi się jakiś taki mało solidny, ale może nie mam racji i wytrzyma kolejne 3 lata nauki.
A poza tym od sąsiada biurowego dostałam wielką michę porzeczek i nie mam pojęcia jak to zagospodarować , bo soku i konfitur mam już całkiem spory zapas. Na razie trochę wyjedliśmy przy zabawie z wnusią .
Czas się zabierać za robótki decoupagowe . Mam ich kilka w planach . Najważniejsze to skrzyneczka na wino. Będzie opakowaniem do prezentu na ślub , na który wybieramy się w sierpniu. Obiecałam też wnusi drugi segregator na słowa piosenek i chórkowe nuty. No i mam jeszcze z dwa nie zagospodarowane pudełka. Robótki włóczkowe na razie w odstawce.
niedziela, 2 lipca 2017
2.07.2017 Jak się nie ma w głowie
to trzeba się nachodzić. Akurat w tym przypadku nigdzie nie
chodziłam , ale fotek dzisiaj nie pokażę. Kabelki zostawiłam w biurze , nie mam
możliwości ściągnięcia z telefonu na komputer.
Tak poza tym to niedziela również zeszła mi na pracach domowych
. Stan spiżarni powiększyłam o sześć słoiczków konfitur z czerwonej
porzeczki.
Zadzwoniła moja kuzynka . Nie odzywała się kilka miesięcy ( ja
do niej też nie , ale to przez nadmiar spraw) . Ich syn się żeni , ślub za
tydzień . Nie zdążyli rozesłać zawiadomień . Nie przejęłam się tym szczególnie
. Ale jest usprawiedliwiona ; rozchorowała się na grypę ; dwa tygodnie w łóżku
i jeszcze nie doszła do siebie , a jej młodsza siostra miała poważny wypadek
rowerowy, chodzi z podrutowaną szczęką . Pomagała jej trochę . Mieszkamy 15km
od siebie , ale ciężko się skontaktować . Każde z nas zagonione. I nasze matki
też jakoś zaprzestały wzajemnych kontaktów. Jak znam życie z powodu mojej. No
cóż przywykłam już do tego, że rodzinka zbyt zażyłych kontaktów z sobą nie
utrzymuje ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)