dzisiaj. Nawet się trochę na burze zanosiło , ale jakoś nic się nie działo cały dzień . Rano jak zwykle ; zakupy , ogarnięcie chatki , małżonek pojechał moim autem zmienić w nim opony na letnie , bo wciąż na zimówkach jeździłam. Po obiedzie wybraliśmy się na nasze rodos , zaplanować elektrykę w PDzO. Na tym się nie skończyło. Wypieliłam i podlałam moje grządki z warzywami , mężuś wyciął pień po bukszpanie , choć nie cały. Strasznie się rozrósł. Na koniec zalałam go grzybem i przykryłam. Za jakiś czas zmurszeje reszta. A potem rozrysowaliśmy wszystkie obwody prądowe . Jak na chatkę ok. 30m to wyszło tego całkiem sporo. No i koncepcję nieco musiałam zweryfikować . Kuchnia zamiast prostego ciągu będzie jednak w rogu , ale to za jakiś czas. Najpierw trzeba dokończyć prace budowlane. Tak czy inaczej miło jest planować . Z działki przyniosłam pęczek koperku z własnej uprawy , kilka rzodkiewek i ogromny pęk mięty. Nie wiele , wiem o tym ,ale sama wyhodowałam. Miłej niedzieli
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 4 czerwca 2022
piątek, 3 czerwca 2022
3.06.2022 Szczaw , mirabelki i wiązka chrustu
Temat byłby nawet śmieszny, gdyby nie to , że za tym stoi szalejąca inflacja , drożyzna w sklepach, na straganach i stacjach paliw, kolejki w hurtowniach oferujących opał i nawet bezpośrednio w kopalniach . Braki opału są już codziennością . Znam kogoś , kto po parę ton ekogroszku do ogrzania nie wielkiego domku stał 4 dni w kolejce .Skąd my to znamy ? My starsze pokolenie, bo młodsi nie pamiętają albo w ogóle o problem nawet się nie otarli , rodząc się i żyjąc już w świecie pełnym dóbr. O cenach gazu i ratach kredytów nawet nie wspominam.
Myślałam ,że to
jakiś głupi żart a internauci i piszący sms-y do „Szkła Kontaktowego”
podchwycili temat . Otóż nie ; do zbierania w lesie gałęzi w celach opałowych
zachęcił nie mniej- ni więcej sam minister klimatu ( swoją drogą durnowate
określenie tej fuchy , bo niby co? Ma jakiś
wpływ na klimat?) . Zburzyli się o to leśnicy, bo tak w ogóle to jest
zakaz wynoszenia drewna z lasu ( nosić do chyba można , ale nie dam głowy) ,
tyle, ze to inna bajka . W każdym razie taka zachęta z ust ministra padła , no
i się zaczęło. „Chrust+ „ , „miska ryżu
i chrust „ memy i kawały się mnożą . Parę lat temu poseł Niesiołowski z PO
znany z niewyparzonej gęby zresztą ( nie pamiętam niestety w jakim kontekście )
wspomniał o tym ,że za jego dzieciństwa jadło się szczaw albo mirabelki i
nikomu to nie zaszkodziło , a ludzie sobie radzili mając nie wiele. Ładne to
nie było i zabrzmiało nieco arogancko, ale w porównaniu z tą sugestią ministra
wypowiedzianą wprost to był jednak mały pikuś.
Pamiętam, a jakże, zbierany na rowie szczaw , gruszki ulęgałki i
„smrodzinę „ jak się w naszych stronach świdośliwę określało. Nie zaszkodziło mnie ani nikomu innemu .
Nikomu też do głowy nie przyszło, że zbieranie dziko rosnącego szczawiu na zupę
komuś uwłacza. Sama uwielbiam zupę szczawiową , dżemikiem z
mirabelek też nie pogardzę , a i naleweczka na rzeczonych mirabelkach wychodzi
nie licha. Zbierałam też na przetwory hyćkę czyli czarny bez , jarzębinę,
jagody i grzyby oraz miętę ,rumianek i lipę na herbatki , ba przez jakiś czas
nawet obierki od jabłek suszyliśmy na pyszny rozgrzewający napój na zimę. Tak
czy inaczej jak ów poseł o tym szczawiu i mirabelkach wspomniał to mu pamiętali
i pamiętali , lata całe i choć poseł już się od kilku lat w polityce nie
udziela ; o szczawiu i mirabelkach pis pamięta .A teraz do tych mirabelek i szczawiu dołożyli wiązkę chrustu ; to się nazywa hipokryzja .Tak, tak; hipokryzja w najczystszej postaci. Wrzask po tej wypowiedzi podnieśli nie
ziemski i tak wrzeszczeli ,że się rozrosło aż do kraju w ruinie. I wmówili
ludziom ten kraj w ruinie, tyle, że to nie była diagnoza a jak się okazało
krótko po wygranych w piętnastym roku wyborach : wizja i cel do którego przez 7
lat konsekwentnie dążyli . No i mamy ;
michę ryżu od premiera i chrust od ministra klimatu ! Może jeszcze każą nam na
osłach podróżować i mieszkać w szałasach? To przecież też oszczędność i jak
ekologicznie ! Głupota , arogancja i
cynizm tej ekipy nie ma granic , głupota szczególnie. Gdyby głupota mogła latać
, to ta ekipa już dawno krążyłaby w jakiejś obcej galaktyce , razem ze swoim
naiwnym elektoratem , wierzącym ,że rząd ma i da – za darmo ; ewentualnie
zabierze tym złodziejom, przekrętom od vatu i krwiopijcom przedsiębiorcom ,im
można , bo im wciąż się chce pracować. Pokolenia
tej dewastacji państwa nie odrobią , a następni , którzy przyjdą po nich (
wciąż wierzę, że się zmieni, choć moje przekonanie słabnie z każdą kolejną
głupotą , którą nam fundują) jeśli nie
wsadzą ich wszystkich do kryminału to
nawet nie będą mieli mandatu, żeby zacząć to naprawiać, a naprawa będzie
bolała. Ludzie powinni się dowiedzieć dlaczego boli i kto jest temu
winien.
P.s. W tym roku nalewkę na glubkach postawię ( mirabelkach
znaczy ) i może jakiś soczek z kwiatów hyćki wyprodukuję? Emerytka jestem , oszczędzać muszę, co nie ?
czwartek, 2 czerwca 2022
2.06.2022 Wkurzająco
Ciąg dalszy przepychanek z firmami o dostawy , matka mi znów ciśnienie podniosła , kasa nie schodzi... Jak tak dalej pójdzie to mnie szlag trafi . Nie chce mi się nawet myśleć po dzisiejszym dniu.
środa, 1 czerwca 2022
1.06.2022 Dzień dziecka
Jakoś szczególnie nie świętowaliśmy . Dzieciarnia dostała upominki , po lodzie na patyku i truskawki do tego- więcej nie chcieli, objedzeni smakołykami zaserwowanymi przez rodziców i tyle. Posiedzieli też nie zbyt długo , bo jutro szkoła. Dzieciaki już odliczają dni do wyprawy na kajaki i zbierają dwuzłotówki. W świetlicy ośrodka stoi taki bilard starego typu , umożliwiający grę po wrzuceniu 2 złotych . Mają z tego niesamowitą frajdę i świetnie się przy tym bawią w przerwach pomiędzy pływaniem a ganianiem po całym ośrodku. A ja przyklepałam sprawę , jutro zrobię przelew na zaliczkę i też będę odliczać . I juz się cieszę .
Tak poza tym , to w firmie dziś przysłowiowy dzień świra. Opór materii . Pół dnia walczyłam z firmą , która nie wysłała nam towaru , bo go nie ma , choć zamówienie przyjęli i kazali sobie z góry zapłacić , ale o tym ,ze towar będzie w połowie czerwca już poinformować nie raczyli ; przeciwnie , w potwierdzeniu zamówienia napisali termin dostawy 31.05. Wczoraj nie dojechało więc zaczęłam dzwonić. Drugie pół dnia szukałam zaginionej paczki . Wyjaśniło się ; wysłali paczkę do Zielonej Góry. Żeby było śmieszniej list przewozowy był zaadresowany prawidłowo. Nawaliła firma przewozowa. Nie cierpię takich jazd; strata mojego czasu i niepotrzebne nerwy.
wtorek, 31 maja 2022
31.05.2022 Maj odchodzi do historii
i dobrze . Choć ostatnie trzy dni okazały się lepsze niż pozostałe , ale to tylko trzy dni. Wiele nie zmieniły. Dobrze, że jutro już czerwiec i lato niedługo . Perspektywa letnich upałów mnie akurat nie cieszy , bo się męczę a jeszcze ostatnie lata dają mi się we znaki z różnych względów więc na jakiś letni relaks się nie nastawiam . O ile nie będzie jakiejś klęski żywiołowej to w czerwcu mamy wyjazd do Jablonca i Pragi, potem na Kaszuby , a potem na koncert Dire Straits- długo odkładany . Może tym razem się odbędzie i żadna pandemia w tym nie przeszkodzi. Budowa altanki ponownie ma ruszyć w lipcu, bo tak długo się czeka na drewno na dach i styropian na ocieplenie. Martwi mnie tylko, że znów zdrożeje przez ten miesiąc . Zakładam ,że będzie lepiej niż w maju.
Kocham zapach akacji. Kwitnie właśnie w całym mieście , a zapach unosi się dosłownie wszędzie, gdzie tylko jest trochę zieleni. Ten zapach przypomina mi dzieciństwo u babci.
poniedziałek, 30 maja 2022
30.06.2022 Dobrze, że ten miesiąc się kończy
Następny... oby był lepszy, bo ten był fatalny . I tyle ... Nie ma się czym ekscytować.
Jakiś czas temu zgubiłam kluczyk od skrzynki na poczcie. Spadł mi portfel , wysypały się drobne a z nimi i kluczyk .Drobne pozbierałam , a kluczyk gdzieś się zapodział. Zorientowałam się w ubiegły tydzień jak poszłam odebrać pocztę . Poprosiłam o wydanie korespondencji ze skrytki , panie oczywiście mi ją dały , a potem spytałam jak sobie mogę duplikat kluczyka załatwić . Okazało się , że sam naczelnik wypożycza kluczyki, trzeba sobie dorobić ale go nie było, bo na urlopie. Poszłam dziś znowu na pocztę , tym razem kluczyk dostałam i od razu poszłam dorobić, bo to cztery domy dalej. Cos jednak panu ślusarzowi nie poszło , bo kluczyk nie pasował . Poleciałam znów , do poprawki. Poprawił. Napsioczył przy tym , że powinni mi taki kluczyk wydać bez dorabiania, bo przecież za skrytki się płaci. No prawda , miał rację , ale u nas jest jak jest . Nic dziwnego , że poczta ledwie zipie i trzeba dokładać do funkcjonowania . Kiedyś było hasło " frontem do klienta" ( dawno , jeszcze w PRL-u), a dziś się odwróciło - przynajmniej w przypadku poczty i jest " tyłem do klienta" - zeby nie powiedzieć "dupskiem" . Tak czy inaczej, załatwiłam, kluczyk mam nowy .Co się nałaziłam to moje. Zamieniłam też w banku moje piątki z puszki po kawie na całkiem pokaźną sumkę . Będzie na wyjazd do Czech , albo dokładka do altanki - zależy jak wyjdzie. A wracając jeszcze do kluczyka ; warsztat ślusarski był w tamtym miejscu odkąd pamiętam . Pracował w nim , chyba ojciec obecnego właściciela i też dorabiał klucze . Warsztat mieści się w oficynie starej kamienicy ,jest mały z wąskim , wysoko umieszczonym oknem i nieprawdopodobnie zakurzoną firanką , którą też pamiętam z czasów , kiedy chodziłam tam z ojcem jako mała dziewczynka. Warsztat nie zmienił się ani trochę , przybyło parę staroci , bo obecny właściciel zbiera stare lampy, żelazka na duszę, kolejowe latarnie , stare szyldy i czarno- białe zdjęcia i plakaty turystyczne .Poza tym są stare meble, stare tablice obwieszone kluczami , ta sama stara obrabiarka i inne narzędzia, nawet krzesło. Taki warsztat z klimatem . Lubię takie miejsca. Mają swoją historię i swoisty czar, echo świata , którego już właściwie nie ma.
niedziela, 29 maja 2022
29.05.2022 Dobrze mi w domu
wcale nie musiałabym już wracać do pracy. Ta perspektywa z tygodnia na tydzień wydaje mi się bardziej kusząca .Z wiekiem rośnie mi zapotrzebowanie na święty spokój .Póki co jednak to tylko perspektywa. Trzeba jednak sprawy pozamykać i przekazać młodszym w odpowiedniej kondycji , a to nie ten czas.
Rodzinka najedzona po uszy i tym razem jeszcze dużo zostało. Ze dwa solidne obiady zaliczymy. Młodsza młodzież dość szybko się zwinęła , bo chłopaki na urodziny do kolegi się wybierali , a wiadomo jak to z dziećmi; trzeba zawieść , potem odebrać i te rzeczy. Ze starszymi posiedzieliśmy dłużej. Znów zaskoczyła mnie wnusia . Nie siedzi z koleżankami na facebóokach czy innych tik-tokach , tylko rozwiązuje quizy i gra w milionerów - taka gierka nawiązująca do programu. Z niektórymi pytaniami nawet my , dorośli mieliśmy problem . I dobrze, przynajmniej zdobędzie jakąś wiedzę i ćwiczy pamięć. Po kawie i lodach pojechaliśmy na działkę . Młodzież nie była tam jeszcze odkąd się budowa zaczęła. Nasz PDzO bardzo im się spodobał, zwłaszcza wnusi. Załapali się na świeży szczypiorek , bo już jest . Cos tam mi wyrosło. Gorzej z ogórkami; pięknie wzeszły a przez te dwa dni co nas nie było coś je zjadło. Większość ma pourywane w połowie listki . Pewnie jakieś ptaszyska .
Chyba sobie dalszą działalność na dziś odpuszczę , nastałam się wczoraj przy produkcji makaronu i niestety czuję w plecach.