babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 7 września 2019

7.09.2019 Deszcz i stare winyle


Co ma jedno do drugiego ? Ano ma . Deszcz pokrzyżował nam plany działkowe. Ochłodziło i w końcu zaczęło padać i u nas . I to kilka godzin , drobnego kapuśniaczku. Cieszy każda kropla . I niech pada i pada jak najdłużej. W deszczu prace malarskie odpadły , cięcie zmokniętych  badyli też raczej nie wskazane . Ruszyłam więc do prac domowych . I nie źle mi szło. Włączyłam sobie gotycki rock i zabrałam do domowych zajęć.Nawet przejściowy płaszcz mężusia wyprałam. Zabierałam się za to jak pies do jeża.Po cotygodniowych zakupach oczywiście - te moje poranne , sobotnie  zakupy to już jakaś tradycja niemalże.  Mężuś w tym czasie najpierw odespał tydzień pracy a potem zajął się porządkowaniem swojej jaskini. A po obiedzie dokonaliśmy inauguracji nabytego wiosną gramofonu. Wcześniej czasu brakowało. Popłynęła muzyka ze starych płyt winylowych. Mamy pokaźną kolekcję winyli jeszcze z czasów przedmałżeńskich co poniektóre egzemplarze i bardzo zróżnicowaną ; od  muzyki klasycznej i tanecznej  po symfoniczny rock i ballady Cohena i Okudżawy. Nasłuchaliśmy się !  Jesień nadchodzi, będziemy kontynuować. Jakość muzyki świetna . Wiek płyt nie ma tu nic do rzeczy. Oczywiście da się zauważyć różnice między nagraniami techniką cyfrową a tymi z winyli. Ma to jednak swój niepowtarzalny urok.
A z innych spraw... Hmmm... Szwagroska zeszła się z byłym mężem . Zastanawiamy się czy to taki dobry pomysł - ale to jej decyzja ; nie komentujemy . 
Prawie zrobiłam dla wnusi  strój Astrid z bajki o smokach . Jeszcze parę drobiazgów wykończeniowych . Dokończę w tygodniu , najdalej w następną sobotę . 

piątek, 6 września 2019

6.09.2019 I znów piątek

a jak piątek to dwa fajne dni przed nami. Lubię taką domową krzątaninkę . I właściwie mogłabym na tym poprzestać i zajmować się już tylko domem  i działką. Mam już swoje lata , napracowałam się nie mało więc po woli mi się marzy zwolnienie tempa.  No dobra , pomarzyłam sobie , ale póki co trzeba jeszcze trochę spraw na tym świecie ogarnąć . 
Dziś miałam roboty pod grzywkę jak to się mówi. Chłopaki pojechali na spotkanie i już mowa o nowym kontrakcie - ogromnym . Przedwczoraj małżonek też był na spotkaniu i już nawet plany przywiózł . Kontrakt mniejszy ale bardziej wymagający , bo budynek zabytkowy.  Kto jak nie my . Opłaciło się zrobić kilka lat temu certyfikat na budynki zabytkowe. Roboty więc przed nami sporo . Na jakieś dwa lata do przodu. Wiem, wiem , jeszcze wszystko może się zmienić , taki mamy klimat niesprzyjający firmom, ale póki co się tym nie przejmujemy i zaczynamy przygotowania do pracy.
    Jutro ciąg dalszy prac na działce . Maszyny do cięcia gałęzi na razie jeszcze nie wypożyczyliśmy. Po namyśle stwierdziliśmy, że najpierw wytniemy jeszcze resztę badyli i jedno uschnięte drzewko a potem potniemy wszystko za jednym razem.  Jak się uda to jeszcze w tym sezonie . Jutro będziemy kontynuować prace malarskie i naprawcze. 


czwartek, 5 września 2019

5.09.2019 Plany były piękne:

mianowicie obiad u Hindusów . To z okazji naszej 38 rocznicy ślubu. Ale planować to my możemy. Skończyło się pilnym wyjazdem do Poznania w poszukiwaniu wysoce deficytowego towaru dla klienta. Mieliśmy fuksa nie z tej ziemi, bo udało się kupić jedną z ostatnich 2 sztuk . W całym kraju są jeszcze dwie ; jedna na Śląsku , druga na Mazurach. Przysłać nikt nie chciał. Ale jest , załatwiliśmy . A obiad ? skończyło się w Pizza Hut i na kawie z babeczką malinową u Sowy. No cóż ... jak się nie ma - i tak dalej. Przy okazji zrobiliśmy kilka nie wielkich zakupów . Oczywiście nie odmówiłam sobie krawata . Kupiłam małżonkowi kolejny , jako dodatek do paska . Pasek był potrzebny , bo z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu ten , który nosił się rozwarstwił i pozałamywał. Nie powinien bo ze skóry , ale widać na jakąś podróbkę trafił. No i kiedy męzuś wybierał pasek ja się kręciłam po sklepie i wyszperałam krawat . Granatowo-czerwony w żakardowy , opalizujący wzór. Kupiliśmy też płytę dvd z najnowszym filmem o "Avengersach" i oscypek. 
No i tyle ze  świętowania .  Obiad u Hindusa musimy odłożyć na inny termin.  Póki co w perspektywie rodzinny rosół.  Synowa kupiła mi dziś na targu porządnego , wiejskiego kurczaka . 

środa, 4 września 2019

4.09.2019 Prezent

w postaci biletów na film Vegi "Polityka" podarował nam dziś młodszy synalek. Z niecnym zamiarem wyleczenia nas z zainteresowań polityką . Film zapowiada się ciekawie i po poniedziałkowym seansie na pewno o nim napiszę . Ale młody się przeliczył; z tego się nie da wyleczyć . Polityka jest fascynująca. I tak zamierzaliśmy się na ten film wybrać, a tu proszę ; prezent. 
Do matki się dziś nie wybrałam . Zadzwoniła, że jest na działce , gada z sąsiadkami i w ogóle zajęta strasznie przez całe popołudnie. Niej jej będzie . Ciekawe co na tej działce zastanę . Na razie usłyszałam , że tak czyściutko i wszystko posprzątane . Noooo, jak by nie było coś tam robimy od czasu do czasu.  
Papiery mnie zasypują . Piszę i piszę . Odkręciłam też dzisiaj sprawę kont. Myślałam ,że do krzesła w poczekalni przyrosnę w tym ratuszu. Przepis okazał się totalnym bublem , bo takich jak ja , było sześcioro , a kobieta w biurze już ich liczyć od rana przestała. Po co to komu? Ale jak wiadomo w mętnej wodzie ryby same wpadają w sieć . Im bardziej zamotane przepisy tym łatwiej od podatnika kasę wyciągać , czy się należy czy nie należy. Kary, sankcje i szykany wobec uczciwych obywateli , a każdy przedsiębiorca prywatny to wróg publiczny . Tak dziś działa nasze państwo niestety. 

wtorek, 3 września 2019

3.09.2019 Spraw babusinych codzienna porcja

Klimat jesienny w powietrzu , ranek rześki i chłodny , drzewa już bardziej oliwkowe niż zielone i dzień zdecydowanie krótszy . To lubię ... Dzień pracy dość intensywny . I znów mnóstwo spraw do odkręcania . Biała lista podatników na ten przykład. Nowy bat na podatnika tak naprawdę i jak to u nas , zrobiony na kolanie przysłowiowym i nie działa. W naszym przypadku pojawia się jeden z trzech zgłoszonych numerów konta . W przypadku naszej księgowej poza nazwą biura nie pojawiają się żadne dane. Bubel i tyle, ale "naprawa" spada na podatnika. Jutro muszę iść do ratusza prostować w rejestrach. I w NFZ- cie, bo jakimś cudem zgłoszona  do ubezpieczenia nasza synowa , nagle wyleciała z systemu , nie wiadomo dlaczego, bo jest co prawda na urlopie wychowawczym , ale nadal zatrudniona i nie raz korzystała z opieki medycznej . A to Polska właśnie...  
Już się nawet tymi sprawami nie wkurzam . Nie żebym przywykła , ale zobojętniałam . Z systemem nie wygram , po co się stresować .
Smażę powidła , jeszcze ze dwa dni. Na razie nabierają koloru i gęstości . Uwielbiam powidła z naleśnikami albo po prostu posmarowane na świeżym chlebku. 
Jutro muszę wskoczyć do matki , sprawdzić co porabia i zrobić co będzie potrzebne. Środę mam odtąd zagospodarowaną. 
Tak poza tym obmyślam nowe dekoracje i planuję robótki na długie, jesienne wieczory.

poniedziałek, 2 września 2019

2.09.2019 Odpuściłam sobie wczoraj pisanie

no bo ile można pisać o niczym . A wczoraj tak właśnie było, nic się nie działo , bo nie musiało. Oglądaliśmy na Viasat History programy o II wojnie . Takie odkłamujące wiele spraw. Nawet to było ciekawe , szczególnie małżonek był zainteresowany . Ja może trochę mniej , bo akurat II wojna nigdy nie była moim numerem 1 gdy chodzi o historię.  Naszły mnie za to refleksje. I jak zwykle nie wesołe.  Po co nam te wszystkie obchody ? Przecież wojnę przegraliśmy , najechano nas, okupowano przez 6 lat i nie my sami wyzwoliliśmy swój Kraj. Taka niestety jest prawda . Urządzanie z tego powodu święta uważam za zbędne. Owszem należy pamiętać , przypominać , ale świętować ? Wciąż nie mogę pojąć dlaczego nurzamy się w zaszłościach historycznych zamiast patrzeć w przyszłość i budować nowoczesne , bogate państwo. 
A tak poza tym ... Powiało dziś jesienią . Jest zdecydowanie chłodniej i nawet trochę popadało. I dobrze . Zbyt męczące te upały. 
W pracy dziś ruch , co chwilę ktoś wpadał, co chwilę dzwonił telefon , mnóstwo spraw do załatwienia ... Nic nowego o tej porze roku. 
W mieście tłok , dzieciaki wróciły do szkół i od razu dało się to odczuć . Teraz i tak mam lepiej, po drodze nie mam szkół . Do starego biura jeździłam obok trzech i tam dopiero były korki.
W domu też nie wiele się dzieje . Smażenia powideł ciąg dalszy . Będzie jeszcze parę słoików . Tylko kto to wszystko będzie zjadał?