babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 28 września 2012

28.09.2012 Jeszcze kilka spraw babusinych

Sweterek dla Heluni  robi się dalej. Zapowiada się ślicznie. Nie wiele już mi zostało do skończenia ; wszycie rękawów , dorobienie pliski i przyszycie guziczków. Jak mnie coś najdzie to skończę to jeszcze dziś .
Jutro koniec dobrych czasów ; trzeba do pracy. Plany mam a jakże . Uporządkować szuflady . Nagromadziło mi się różnych papierzysk w ilościach hurtowych .  Na popołudnie niczego nie planuję ale i tak się pewnie coś do roboty znajdzie. Po wczorajszym "sądnym dniu" w pracy dziś miałam luzik . Dopisałam więc sobie kawałek wspominek . 
Tak poza tym wzięłam sobie promocyjny plecaczek z Schella . Całkiem porządny . Na wyprawy turystyczne i spacerki z kijami albo rower jak znalazł..
Upatrzyłam sobie kilka książek, może się znów skuszę i kupię? Ostatnio trochę zakupy ksiązek ograniczyłam . Nie mam ich gdzie upychać tyle tego jest . Starczyłoby na pokaźną bibliotekę .Niektóre oddam do biblioteki miejskiej ale dopiero jak skończy się tam remont.  

czwartek, 27 września 2012

27.09.2012 Sprawy babusine

Następny punkt z listy skreślony - kupiłam mężusiowi spodnie. Trafił się fason jakby szyty na miarę . Takie ciacho w tych portkach, że hej. 
Helunia już zdrowa za to Krzysia dopadło. Na szczęście nie aż tak jak małą . Skończyło się na lekarstwach i siedzeniu w domu. 
Roboty wciąż dużo i pewnie do końca roku nie odpuści. Obawiam się następnego, ale cóż nie pierwszy to kryzys , który nas dopada . odkąd pamiętam mamy nieustająco albo kryzys , albo inflację , albo najazd kosmitów , powodzie , stan wojenny, ojca dyrektora albo katastrofę pod Smoleńskiem. Przeżyjemy i załamanie finansów na świecie.    
A propos katastrofy , nisko upadło morale naszych rodaków ,że nie dają swoim zmarłym spocząć w spokoju tylko wyciągają ich z grobów.  Dawno nic mnie tak nie wkurzyło jak te ekshumacje . Chorzy ludzie po prostu . I jeszcze ta cała wrzawa wokół tego i awantury na cmentarzach.. Dziwie się rodzinom zmarłych ,ze na to pozwalają  i nie pogonią tej pisowskiej hałastry na cztery wiatry.  No, a myślałam ,ze nic mnie już nie zdziwi a tym bardziej nie ruszy. A jednak . Ale takiego dna się jednak nie spodziewałam. Sądziłam ,że szacunek dla zmarłych mamy zakodowany w duszach i umysłach.. Mnie przynajmniej uczono go od dziecka. A swoją drogą zastanawiam się ile ta zadyma wokół Smoleńska kosztuje nas podatników - ciekawe czy ktoś to liczy ...  

Z innych spraw to dalej bawię sie robótkami. Brakło mi włóczki na jeden rękaw do sweterka Heluni , musiałam dokupić . Przy okazji zamówiłam też włóczkę na narzutę dla młodszej synowej . Nie wiem co o tym myśleć , jest cieniutka , o fakturze i miękkości jedwabiu, a przecież to tylko akryl ; na zdjęciu tak nie wyglądała. Będę robić podwójną nitką . Sama jestem ciekawa co z tego wyjdzie i czy to się na narzutę nadaje. 
Przywiozłam z działki kolejny kosz gruszek i ostanie już chyba jabłuszka.. Pychota ! 
      

poniedziałek, 24 września 2012

24.09.2012 Jesień mamy


I tę pogodową i kalendarzową . Zimno , choć słonecznie. Przyjdzie chyba kurtkę zakładać , a do biura ciepły sweter lub żakiet, bo ciągnie. Zawsze tak jest przy zmianach temperatur ale tym razem przeskok jakiś dziwnie duży więc odczuwalny bardziej niż zwykle. A może tylko tak mi się zdaje. Roboty dużo jak to zazwyczaj z początkiem jesieni bywa u nas. Jutro chłopaki znów na delegacje wyjeżdżają . Tym razem do Koszalina.
Sobota minęła mi na drobnych robotach domowych i zaprawianiu gruszek; 8 słoików zrobione. Gruszki jeszcze są więc pewnie jeszcze na tym nie koniec mojej działalności . Z listy spraw do załatwienia zeszło mi sprzątanie w szafce z lekami ,zakup kołdry, naprawa torebki – pani kaletniczka zrobiła mi na miejscu i bezpłatnie ; obejrzała , podstawiła pod jakąś maszynę, coś pociągnęła ,zdjęła z maszyny potem dwa razy stuknęła młotkiem i orzekła ,że nie ma jeszcze potrzeby zamka wymieniać , wystarczyła drobna naprawa . Ano zobaczymy .Zaniosłam też marynarkę mężusia do czyszczenia i odrestaurowaliśmy ryczkę. Mężuś oszlifował szlifierką , a ja pomalowałam lakierem. Ryczka jak nowa. Niewielkie ślady po remontach tylko w dwóch miejscach nie całkiem dały się usunąć , ale w sumie są mało widoczne.
Przód sweterka dla Heluni gotowy . Wyszedł pięknie. Myślałam ,że będzie za ciemny ale nie ; kolory tak się komponują,że wcale nie robi wrażenia ciemnego i kojarzy się z jesienią. Już nawet kupiłam guziczki- winogrona dla podkreślenia jesiennego klimatu. Już nie mogę się doczekać , kiedy dorobię resztę. .. Wkręciłam się w te robótki … Już myślę co w następnej kolejności...
Poza tym zasadziłam ziółka w kubeczkach z Ikei . Ciekawe co z nich wyrośnie. Instrukcja obsługi w obrazkach , a ja pismo obrazkowe średnio kumam . A, i jeszcze piekarnik sprzedałam. Z dużą startą , ale nie było sensu go dłużej trzymać i liczyć na więcej. Mówi się trudno i nauczka na przyszłość , nie kierować się tym co się widziało w sklepach nie dla idiotów.