A teraz wracam do zbierania :
To magiczne słówko „promocja” działa do dziś . Wystarczy
pójść do pierwszego z brzegu dyskontu żeby się o tym przekonać . Nadal
większość ładuje do wózków góry towaru , bo w gazetkach reklamowych proponują
po niższej cenie. Sporo z tych zakupów skończy na śmietniku, bo albo okażą się
marnej jakości i szybko popsują , albo przeterminują , albo będzie tego zbyt
dużo żeby skonsumować . A góra śmieci rośnie .A wystarczyłoby zastanowić się
czy faktycznie tego czy innego przedmiotu potrzebujemy , czy potrafimy się bez
niego obyć, do czego to wykorzystamy i td. . Wielu ludzi pozbywa się różnych rzeczy , w nie
złym stanie , bo chce sobie sprawić nowocześniejsze, ładniejsze, z większą
ilością gadżetów , jeszcze lepszej jakości itd.
Stare na śmietnik. Być może posłużyłoby jeszcze , gdyby tylko zadać
sobie trochę trudu , albo dać zarobić komuś i odnowić , zmienić wygląd lub
przeznaczenie , albo zamiast wyrzucać na śmietnik oddać komuś kto potrzebuje .
Tylko gdzie takich szukać . Mało jest miejsc , które przyjmują takie rzeczy
żeby potem przekazać je potrzebującym . Przynajmniej u nas. To też można jakoś wytłumaczyć ; nie każdy ma czas
albo umiejętności żeby samodzielnie przerabiać czy odnawiać meble czy też inne
przedmioty. Może nie takie to głupie
jednak , że mój małżonek upiera się, żeby nie likwidować naszej ławy z epoki
„wczesny Gierek” brzydkiej , ale
zadziwiająco wytrzymałej . Przyznaję ,że nawet po renowacji i odmalowaniu nie
podoba mi się za grosz i najchętniej bym ją skasowała ale jeśli zostanie i
dalej będzie nam służyć , będzie o jeden śmieć mniej. I tak by można w nieskończoność ; zrobić coś
z niczego , odnowić , odrestaurować , zamiast jednorazówki (
płatnej od pewnego czasu , która też zresztą ląduje w śmietniku) do marketu
zabierać wiklinowy koszyk albo torbę – szmaciaka. Jedno i drugie trwałe. Reklamówki to jest
zresztą osobny temat . Jakiś czas temu osobiście wydałam im wojnę . Unikam jak
tylko mogę .Po zakupy chodzę z koszykiem lub szmaciakiem. Mentalność jednak
jest taka , że na zieleniaku, czy w sklepikach i tak wszyscy pakują do reklamówek każdy towar
osobno , nawet jak proszę żeby nie pakowali np. jabłek czy sałaty . Rozumiem
jakieś drobne rzeczy jak pieczarki na przykład , ale po co większe. Do
sprzedawców jednak nie dociera . Osobna sprawa to markety. Jak zaobserwowałam
to większość przy każdych zakupach kupuje ich po kilka i odnoszę wrażenie ,że
im więcej ich kupują , tym bardziej rośnie im samoocena –„ a niech sąsiedzi
widzą „ . Potem te płatne reklamówki
trafiają do śmietnika , robiąc za worek na śmieci . Nie wiem czy ktoś to liczy
, ale jak za 1 szt płaci się zależnie od sklepu od 70 groszy do złotówki , to wyrzucając
reklamówkę równie dobrze można wyrzuć
pieniądze. Czysta strata. Tak czy inaczej konsumpcja prędzej czy później
przekłada się na góry śmieci . Produkujemy ich ilości nieprawdopodobne . Nawet
w gospodarstwie domowym . Myślę sobie, że to też cena za cywilizację , podobnie
jak ocieplenie klimatu (choć tu zdania
naukowców są różne ; niektóre badania wskazują ,że to proces cykliczny) ,
konieczność stosowania nawozów sztucznych czy wydłużenie godzin pracy na długo
po zapadnięciu zmroku. W dalekosiężnej perspektywie jednak nie jawi nam się
świetlana przyszłość świata, taka przysypująca nas góra śmieci .