Bo jak piątek to wolne czyli niczego nie muszę . I tak "muszę" , bo mam to słowo zakodowane w genach i wciąż coś musiałam. Na stare lata nic mi się nie zmieniło ale wiecie : już sam fakt, że mogę myśleć , że nic nie muszę podnosi mnie na duchu. Piątek jak piątek niczym szczególnym się nie wyróżnił. Praca, wizyta u matki, domowe drobiazgi, zakupy na cały tydzień . Nie ma o czym się rozpisywać. Na jutro plany ogródkowe, chociaż znów się ochłodziło. W pracy to nam nie przeszkodzi.
Przeglądając internetowe portale trafiłam na informację , że w lesie grzybiarze znajdują kartki z informacją , że to miejsce jest zajęte czy tez zarezerwowane ! To dopiero jest curiosum ! Co ci ludzie mają we łbach ??? Jeśli oczywiście ta informacja jest prawdziwa , bo z mediami internetowymi to nigdy nic nie wiadomo.
I dla uprzyjemnienia jesiennego wieczoru : Dziwoludy i ich "Wieczny ogień"