babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 31 grudnia 2010

31.12.2010 Idzie Nowe

I dobrze , stary rok był ciężki więc niech odchodzi . .. A Nowy ... Nowy niech będzie radosny , bogaty (cokolwiek się przez to rozumie) , szalony, obfitujący w piękne i niezapomniane chwile , niech spełnią się wszystkie marzenia a troski i kłopoty znikną .

środa, 29 grudnia 2010

30.12.2010 Rok 2010

Rok 2010 , był to bardzo ciężki rok, , który obfitował w rozliczne klęski i niezwykłe wydarzenia . Najpierw zima okrutna , jakiej nie widziano od lat trzydziestu nawiedziła Kraj. Mrozy ścięły rzeki i jeziora, śnieg zasypał ziemię, łamały się drzewa w lasach pękały rury, zapadały pod ciężarem śniegu dachy i trakcje elektryczne , spóźniały pociągi . Drogowcy jak co roku czuli się zaskoczeni , a kierowcy aut przeklinali . W końcu w składach i marketach brakło nawet łopat i soli drogowej. Nad tą klęską jak duch krążyło widmo światowego kryzysu finansowego. Zima ciągnęła się długo i gdy wreszcie przyszła zimna , mokra i szara wiosna i już wydawało się ,że najgorsze minęło , a ludzie bardziej optymistycznie spojrzeli na świat , w kwietniowy poranek gruchnęła wieść żałobna; katastrofa prezydenckiego samolotu . Dziewięćdziesięciu sześciu najważniejszych w Państwie poniosło śmierć. Świeć Panie Ich Duszom … Nim jeszcze zdążyły wypalić się znicze i zwiędnąć pogrzebowe wiązanki południe Kraju zalały fale wezbranych rzek a niebo na długie tygodnie zaciągnęło się chmurami i wylewało strumienie wody . Telewizja podawała ponure wieści. Co dzień przychodziły nowe straszne informacje z Podkarpacia , z okolic Lublina, z Dolnego Śląska, Wielkopolski , Pomorza , Kotliny Kłodzkiej i innych . Widmo światowego kryzysu finansowego nadal krążyło i rosło .Przyroda na całym świecie pokazywała ludziom ich miejsce ; wybuchy wulkanów, powodzie i huragany szerzyły się po całym świecie. W ponurej scenerii klęsk i cieniu kryzysu przeszła kampania wyborcza i przyśpieszone wybory prezydenckie . Wynik skłócił i podzielił obywateli nawet w rodzinach.. W końcu wezbrane wody opadły i udało się policzyć straty . Bilans nie wyszedł na zero , ale daleko poniżej, co nie wróżyło dobrze gospodarce. W lipcu następna plaga spadła na ziemię. Kraj nawiedziła fala niespotykanych upałów .Słonce wypalało resztki ocalałych z powodzi upraw . Cieszyli się tylko urlopujący. A politycy się kłócili , obrzucali inwektywami i podsycali falę nienawiści. i fanatyzmu. Pod pałacem prezydenckim pojawiły się krzyże i pochodnie, a z ust przywódcy padły słowa kłamliwe i nawołujące do anarchii.
I przyszła jesień a z nią kolejna fala powodzi . Znów ze wschodu i południa nadeszły wieści o klęskach. Ledwie minęło Święto Zmarłych a już zima przypomniała o sobie przymrozkiem i pierwszymi płatkami śniegu i zanim opadła z drzew resztka liści sypnęła śniegiem i ścięła siarczystym mrozem . I trwa na swoim posterunku dając o sobie co dzień znać nowymi warstwami śniegu i lodu. A tymczasem groźne widmo światowego kryzysu rozrosło się i rozpanoszyło. Stało się jasne ,że następny rok będzie jeszcze trudniejszy , podwyżka vat, , cięcia w inwestycjach i te sprawy, które zresztą przewidywałam od połowy 2006 roku.. Dla nas rok był pracowity jak mało który i choć nie było tylu dużych kontraktów co w ubiegłym , roboty nam nie brakło i obroty nawet nieznacznie wzrosły. A poza tym ... , właściwie nic , ani dobrze , ani źle . Zwykłe , codzienne zmaganie , oświetlone maleńkim słoneczkiem .A słoneczko ma prawie 15 miesięcy i nieustająco rozradowaną buzię i „palmę” sterczącą na czubku główki.. A niedługo zaświeci nam i drugie . I jakoś tak się dzieje,że wobec tych radosnych uśmiechów , pisków i psot wszystkie inne sprawy , te duże i te malutkie ,przestają się liczyć a kłopoty tracą swój wymiar i moc.