babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 24 października 2015

24.10.2015 Sobotnie tematy

Od rana jak zwykle ; zakupy i biuro. Nie pojechałam dziś na zieleniak , bo za dużo nie miałam do kupienia jeśli chodzi o roślinność więc za bardzo mi sie nie opłacało. W ogóle nie miałam zakupów za dużo więc załatwiłam szybko w mieście. W drodze do  pracy zrobiłam kilka fotek . Nawet ładnie mi to wyszlo , bo miasto spowiły mgły i udało mi się to uchwycić. W biurze też się specjalnie nie przemęczałam , ograniczyłam się do najpilniejszych spraw i sprzątania. A po obiedzie pojechaliśmy na groby do moich dziadków . Z wujem się nie spotkaliśmy czego żałuje. Zadzwonił, że źle się czuje, kłopoty z ciśnieniem i nie da rady przyjechać . Szkoda . 
Na cmentarzu praca wre. Mnóstwo ludzi kręciło się tam dzisiaj , wszyscy czyścili i odnawiali nagrobki, czyniąc przygotowania do Święta Zmarłych. Byliśmy dość krótko.  W drodze powrotnej wstąpiliśmy najpierw na kawę na stacji orlenu ( mają bardzo dobre ekspresy i gatunek kawy ) a potem na budowę  pozamykać okna na noc . Suche powietrze sprawia ,ze ściany ładnie wysychają , ale trzeba codziennie wietrzyć . Młodszy synalek załatwił następną okazje - tym razem krawężniki z rozbiórki i od razu przywiózł sam na budowę . Wystarczy na wszystkie tzw opaski dookoła budynku i wokół terenów zielonych.  Pogoda piękna, słoneczna a powietrze rześkie . Nie spieszyliśmy się , podziwialiśmy jesienne widoki. Robiłam też zdjęcia . Nie wiem jak wyszły , bo z okien samochodu, okaże się jak wrzucę do komputera . Miasteczko mojego dzieciństwa wcale się nie zmienia . Nadal jest spokojne , senne i tak samo zagospodarowane ; w tym samym miejscy księgarnia, sklep z gospodarstwem domowym , poczta , kwiaciarnia i sklep z ciuchami . Tak samo wygląda skwerek niedaleko rynku i drugi na przeciw kościoła . W jesiennej szacie nabrało tylko lekko nostalgicznego klimatu .
 Wieczór z wnusią . Zabrałam ją do nas na nocleg inaczej trudno by im było przenocować gości. Odwiozę ją jutro po powrocie z kościoła. 
Jutro wybory , wynik właściwie przesądzony , ale trzeba się wybrać , dać szansę nowym . Zawsze to kilka głosów mnie dla fanatyków i nieudolnych. 

piątek, 23 października 2015

23.10.2015 Babusine sprawy

Na budowie już powstaje nowy płot a hydraulik zakończył pracę . Koniec pierwszego etapu coraz bliższy.
W pracy miałam dziś tyle spraw , że po woli zaczęłam się zastanawiać jak się nazywam. Dzień skończyłam jeżdżąc z jednego końca miasta na drugi i dowożąc brakujące materiały na robotę . Jakby się zmówili , jeden to , drugi tamto , trzeci jeszcze coś i tym sposobem krążyłam po okolicy. Nie ma tego złego , bo przynajmniej na jesienne widoczki się napatrzyłam . A było na co , bo w pochmurny , szarawy dzień złoto- pomarańczowo-czerwone barwy szczególnie pięknie wyglądały. Uwielbiam jesień w każdej odsłonie.
     Domowe sprawy sobie na dziś darowałam. Tydzień był pracowity i po prostu mam już dosyć, a poza tym bolą mnie plecy . Nawet siedzieć prosto mi trudno.  
Juto zresztą też mam dzień pracy . A po obiedzie jedziemy na groby . Maluchy zostają . Wnusiu się rozchorował a wnusia zostaje, bo przyjeżdża do nich rodzina synowej . Ostatnio widzieli małą jak miała roczek więc chcą się nią nacieszyć. Trudno , będzie inna okazja do wspólnej wycieczki.    Mam nowe babciowe zadanie ; wnusiu poprosił mnie żebym zrobiła mu "rękawiczki na rower - takie z dziurkami na paluszki ", wiesz babcia ?  No pewnie że wiem i zrobię . Zabiorę się od razu w niedzielę .  

czwartek, 22 października 2015

22.10.2015 Kolejny ciężki dzień

i bardzo długi. Niby nic takiego się nie działo ale ilość telefonów i różnych innych mniej i więcej ważnych spraw taka, że pod koniec nie wiedziałam już chwilami co się do mnie mówi. No i humor od razu mam lepszy , bo zaczęła kasa spływać za zlecenia . 
W domu oczywiście ciąg dalszy. Musiałam zabrać się do prasowania , bo już męzusiowi zaczęło czystych koszul brakować , no a jak już się zabrałam , to wyprasowałam wszystko. Nie tylko koszule. I dobrze, na kilka dni mam to z głowy . 
Na sobotę umówiłam sie z  wujem w Szubinie . Odwiedzimy groby moich dziadków jak planowaliśmy i spotkamy z rodzinką. Zabieramy maluchy. Będą miały małą wycieczkę i poznają kuzynkę - wnuczkę wujka . Cieszę się , bo wuja wiekowy i coraz bardziej narzeka na zdrowie. 

środa, 21 października 2015

21.10.2015 Kostka brukowa

a właściwie to hałdy kostki brukowej zładowano na naszą budowę . Trafiła się okazja kupienia kostki brukowej z rozbiórki . Kostka w bardzo dobrym stanie w cenie 10zł za 1m2 . Jak nie łapać takiej okazji , skoro w hurtowni budowlanej ok 40zł za m2 . Kupiliśmy 300m 2 ( potrzebujemy na parking przed firmą 281, ale kilka metrów na zapas nie zaszkodzi) . Szef firmy, która to demontowała stwierdził,że dziś nam to przywiezie , bo i tak wywrotki wracają z pustym przebiegiem więc mogą załadować . No i przywieźli , dwie wywrotki i tzw. "wannę " czyli wywrotkę wielkości tira. I podobno to nie wszystko , jutro przyjedzie jeszcze jedna "wanna". O co tu chodzi ? Już teraz jest tego pół podwórka , na pewno więcej niż 300m . Chyba cały plac wybrukujemy a nie tylko parking i chodniki . Ogrzewanie prawie gotowe. Hydraulik jutro kończy robotę . Zostanie już tylko montaż kotłowni , potem jeszcze tylko wylanie posadzki i szpachlowanie ścian (albo odwrotnie , najpierw kotłownia potem posadzka - chyba)  i koniec kolejnego etapu. I przerwa do wiosny - trzeba wygrzać mury i dozbierać kasy na wykończenie i umeblowanie. Aha, jeszcze trzeba zrobić resztę płotu od przodu  i bramę . Nie robiliśmy od razu ,żeby przy pracach budowlanych ktoś nie uszkodził nowego płotu , ale teraz można już dokończyć.  Z tą kostką to po prostu dil stulecia. 
W pracy zaczyna nam się robota spiętrzać ale to nic takiego . W tym roku trochę szybciej niż zwykle , bo jeszcze nie koniec października . Zwykle tak się dzieje w połowie listopada.  
Z domowych tematów , to nic szczególnego .  Trochę mi czasu dziś zabrakło przez to bieganie po budowie , a leży stos ciuchów do prasowania . Zamówiłam dla wnusi na 6 urodziny ( to już za niecały miesiąc ) śliczny komplecik ; czarna spódniczka w niebieskie , wielkie grochy z niebieską bluzką w kolorze grochów i aplikacją - sówką oraz torebeczką również z motywem sówki. mam też śliczne kolorowe wydanie baśni  braci Grimm albo Andersena ( jedna dla wnusia , jedna dla wnusi) więc dołożę do prezentu. 
Na nowego wnusia wciąż czekamy. 



wtorek, 20 października 2015

20.10.2015 Kolejny szaleńczy dzień

pracowity i długi. Wyszliśmy z biura kilka minut przed 18.00. Dużo się dzieje i w pracy i na budowie. 
Wieczór właściwie taki jak zawsze . 
Oglądaliśmy dzisiejszą debatę. O ile wczoraj było po obu stronach recytowanie wyuczonych "wierszyków " o tyle dziś było ciekawie . Najlepiej wypadł Korwin -Mikke i Ryszard Petru . Mówili konkretnie i na temat .Korwin prosto, logicznie i rubasznie, można się z nim nie zgadzać ale logiki mu nie sposób odmówić .Petru konkretnie , bez emocji , rzeczowo - moim zdaniem przekonująco , ale jego wizje rozumieją tylko ludzie otwarci na zmiany jak pisałam niedawno. Kukiz gadał głupoty , bez konkretów i jak to on : negował i negował i negował i nic poza tym . Jakiś gościu z brodą o imieniu Adrian bodajże wypadł autentycznie , choć program rodem z czasów rewolucji październikowej , pani Nowacka z lewicy bez wyrazu , obecna Pani Premier lepiej wypadła niż wczoraj choć nie wykorzystała swojej szansy , dużo ładnych słów o wszystkim i o niczym , Piechociński z PSL , wypisz wymaluj kopia pani Premier , a pani Szydło cóż... retoryka pisowska , zero konkretów, unikanie odpowiedzi na konkretne pytania i nieustająca i walka zamiast rozwiązywania problemów - jak bym widziała nawiedzonego prezesa na wiecu przed pałacem prezydenckim. Dziwne ,że ludzie dają się na coś takiego nabierać . 
W sumie średnio.  Naprawdę nie ma w czym wybierać. 


poniedziałek, 19 października 2015

19.10.2015 Kilka zaległych fotek i spraw babusinych

Nie wiem czy fatum prześladuje nas czy firmy kurierskie . Znów mam jazdę z przesyłkami. Tym razem wysłali nam serwer do Gdańska ! Jutro ma do nas wrócić. Łapy opadają . Na budowie znów kawał roboty do przodu ; hydraulik kończy układanie rur a murarze kładą już ocieplenie na podłogę , za chwile będą robić wylewkę . W domu luzik . Oglądamy debatę . Znów łapy opadają . Jedna gada nie na temat , druga gada czego to nie zrobiła opozycja . Załamka. 
Może już lepiej wrzucę te fotki. Fotek miałam więcej , ale z jakiegoś powodu uszkodziło mi się kilka plików w aparacie i poszły w niebyt.

Trochę jesieni "w domu i zagrodzie" 



Znany już widoczek z parku za moim biurem 

Ziemia niczyja - czyli skrót , którym czasem jeżdżę do pracy , unikając korków 


I nadal ziemia niczyja - miło popatrzeć od rana na takie kolorowe widoczki 



Jesień w domu          


W kolorze wrzosów 



 Z korbolkami ( dyniaczkami znaczy) 

Z jeżykiem , jesiennymi listkami i owocami 

Z pachnącym kominkiem 

A poniżej wczorajsza dekoracja stołu - jeszcze nie całkiem gotowa 

Buteleczki do nalewek - zrobione "na szybko ", ale z całkiem nie złym efektem 

A tu już z zawartością i w "czapeczkach" 



I na koniec moje ostatnie nabytki jubilerskie 


Kolczyki kamee na onyksie udekorowane markazytami - na fotce mi to nie wyszło ale pięknie się mienią  



I kolejny biały kruk : pierścień z wyjątkowo rzadkimi kamieniami  o nazwie helenit 
Kamień jest tak unikatowy ,ze nie ma nawet opisów w necie . Po długim szukaniu znalazłam maleńką wzmiankę na anglojęzycznych stronach wikipedii . Powstaje  z pyłów wulkanicznych z wyspy Św Heleny i tylko w tym jednym miejscu na świecie występuje .
  

niedziela, 18 października 2015

18.10.2015 Spraw babusinych parę

Goście byli i pojechali. Zdążyłam wszystko przygotować , jak zaplanowałam oprócz pizzy i słodyczy. I tak było pysznie , a zupka dyniowa zachwyciła. Fakt,że ta zupa naprawdę jest pyszna. Odwiedziliśmy naszą budowę , przejechaliśmy się koło VW i po okolicznych wioskach. VW robi wrażenie w dzień a po zmierzchu wygląda jak wielkie , dobrze oświetlone miasto. 
Pogadaliśmy , pooglądaliśmy zdjęcia z naszych dawniejszych wspólnych imprez . Było jak zawsze miło i zbyt krótko. Żałuję ,że nie ma częściej okazji do spotkań. Bo tak w ogóle to mało mamy czasu na kontakty towarzyskie. 
Dziś nasze branżowe święto  ( Babiszonku , jeśli to czytasz to najlepszego dla Was) kiedyś , za ustroju , który odszedł do historii obchodzone hucznie i z przytupem oraz dużą ilością procentów. Dziś nikt już pewnie o tym święcie nie pamięta i go nie zna. 
Na wystawie nie byliśmy . Mężuś odsypiał tydzień pracy a ja kręciłam się po kuchni i pokoju , przygotowując się na popołudniowe spotkanie . I też pospałam wprost nieprzyzwoicie długo jak na mnie . Wstałam przed 9.00. Jakoś tak mi dziś dobrze było w ciepłym łóżeczku, że nie chciało mi się stamtąd ruszyć. 
Jutro kolejny szaleńczy tydzień i tak coś mi mówi, że długo na wnusia czekać nie będziemy, stawiam na końcówkę tygodnia. 
A poza tym za oknem mimo pochmurnej pogody , piękna , kolorowa jesień . Przy czasie wrzucę kilka fotek , a dziś "giffik" , na który trafiłam w necie - autor nie znany