babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 21 lutego 2015

21.02.2015 Czytam,

czytam i nie mogę się oderwać . Tak mam ; jak dopadnę jakieś słowo pisane , to nie spocznę aż nie przeczytam. A dopadłam bardzo ciekawą książkę Henninga Mankella pt. "Włoskie Buty" . Książka nie łatwa , o ucieczce w samotność i o starzeniu się , chorobie... Więcej napiszę jak skończę czytać. A miałam takie piękne plany na dziś . Tymczasem zasiadłam z książką na kanapie a plany odłożyłam. A co tam, zdążę i domowe tematy ogarnąć . Pranie zrobione, zakupy na najbliższy tydzień też , a inne sprawy mogą poczekać.Weekend mamy w końcu .  Jedną sprawę jednak załatwiłam od rana ; pojechałam moim autem do myjni. Przynajmniej teraz po myciu widać ,że jest fioletowe .
Zmarł kolega mojego  małżonka ze szkoły policealnej.  Był dźwiękowcem w Radio Merkurym .Osobiście go nie znałam , ale przyznać muszę, że trochę mi się dziwnie zrobiło. 55 lat to nie wiek na umieranie przecież. 

   Jutro od rana czas dla mnie a potem odrabianie zaległości z dzisiaj. Ale to nie szkodzi. Mężuś będzie odsypiał a ja szybko zrobię to co dziś odłożyłam . 
Po południu impezka u młodzieży. Imieniny synalka i urodziny synowej. Mają wprawdzie w poniedziałek , ale kawa jutro. 

piątek, 20 lutego 2015

20.02.2015 Nie chce mi się

zabierać za cokolwiek. Odkładam na jutro. Jutro też pewnie wiele nie zrobię ; a może zrobię ? Pożyjemy , zobaczymy.
A do roboty jak zawsze mam sporo. Ogarnięcie chatki , zakupy , pranie, ale to nic takiego. Z innych tematów to zamierzam w końcu zacząć sweter na drutach i dekoracje domowe. Jednak chyba zrobię sweterek . Poncho mam czarne i w sumie nie zbyt często je noszę więc po co drugie . Jakieś porządki wiosenne czas byłby zaczynać . Bez pospiechu , po jednym pomieszczeniu, tak żeby skończyć przed palmową niedzielą . Porządki w szafach mam na razie zrobione . Co najwyżej w ciuchowych - tam zawsze mam przewrót , bo w tygodniu specjalnie nie układam . 
W niedzielę kolejna rodzinna imprezka . Imieniny starszego synalka. Znów jedzenie. Po tym świąteczno- imprezowym okresie mam dość . Chyba do początków diety wrócę na jakiś czas żeby odreagować i odpocząć . 
Ucieszyłam się -podatek dochodowy za styczeń nie wyszedł. Zrobiliśmy dużo zakupów . I dobrze . Jak już na dobre ruszy budowa to będę na podatku Vat oszczędzać , bo materiały budowlane można w koszty wpisywać. 
Wykupiliśmy jeszcze jedną polisę emerytalną . W sumie będzie ich pięć . Jakieś realne pieniądze na emeryturę się zapowiadają , o na zus nie ma co liczyć . 

czwartek, 19 lutego 2015

19.02.2015 Lekki luzik

dziś w pracy . Chyba pierwszy raz od dobrych 4 miesięcy. Po woli wyszłam na bieżąco z robotą . 
Na fajne maksymy trafiłam dziś  w necie;
1. "jak ci się nic nie chce 4 dzień z rzędu to znaczy,że jest to czwartek" - na dziś ja znalazł. 
2. " mężczyźni wierzą ,że my kobiety marzymy o księciu z bajki - BZDURA ; my marzymy,żeby się więcej najeść i nie przytyć " - uśmiałam się .
Odebrałam mężusia wyniki.  Za dobrze to to nie wygląda . Ciekawe co powie medyk. A mówię i mówię ,że ma o siebie dbać, ale nie ,tylko  zgrywa twardziela .Noszsz.... faceci... 
Na 3 marca umówiłam się  z dietetyczką na wizytę kontrolną . Ciekawe co mi powie. Póki co jakoś się trzymam, choć dokładnie z książką diety nie trzymam, tylko ogólne zasady.
Dostałam meila od przyjaciółki. Choruje i ona i jej mąż od prawie dwóch tygodni. Mocno ich walnęło . Jednak coś lata w powietrzu.
Przygotowałam resztę materiałów dla wuja, jutro mu wyślę i będzie koniec kolejnej księgi. Zostanie tylko oprawa . 
Dziś zaczynam skrzykiwać klasę na spotkanie . Mam wolny wieczór więc mogę po n-k  buszować . Nie zaglądałam tam od roku albo dłużej.

środa, 18 lutego 2015

18.02.2015 Już środa ???

Zdziwiłam się dziś lekko jak spojrzałam rano na kalendarz. Przecież dopiero co niedziela była.  Czas pędzi niemożliwie.
Mężuś w końcu pojechał zrobić badania, rano do laboratorium a przed chwilą do rentgena. Ciekawa jestem co z tego wyniknie. 

Za oknem wiosennie . Słońce świeci i temperatury na plusie . Po prawdzie to jak dla mnie dziś zaczyna się wiosna. Od środy popielcowej. Jakoś tak zawsze ten dzień kojarzy mi się z początkiem wiosny.  Tak naprawdę to jeszcze nawet nie  przednówek.A w lidlu już zajączki i kurczaczki na półkach , choć do Wielkanocy jeszcze kawał czasu. 
 Na obiad zrobiłam jak zwykle w środę popielcową pyry z gzikiem . Najadłam się jak nigdy. Zdecydowanie to mój priorytet jeśli chodzi o jedzenie. Mogłabym jeść ze trzy razy w tygodniu. Mężuś raczej by tego nie zdzierżył. Nie przepada za gzikiem. 
Podciągnęłam trochę pracę przy moim pudełku na druty. Teraz się suszy. Jutro powalczę dalej a potem zabiorę się za dekoracje domowe. 
Księgowa wyliczyła mi roczny podatek; wyszło nie mało. No cóż, rok był udany , obroty duże więc i podatek duży. 
  

wtorek, 17 lutego 2015

17.02.2015 Znowu parę spraw babusinych , takich całkiem małych

Aż dziw bierze , wyrobiłam się dziś już o 14.40 . Wypisałam faktury , słownie czterdzieści dwie, wysłałam kilka ofert, które zrobiłam wczoraj a dziś tylko trochę poprawiłam , nawet wysłać te wszystkie faktury zdążyłam.. Nie chciało mi się za kolejną robotę zabierać więc się po necie pokręciłam dla niepoznaki i chwile z przyjaciółką z Podlasia poplotkowałam . Potem jeszcze przyjechali kurierzy z paczkami i właściwie zrobił się koniec dnia. Po drodze do domu zrobiłam wlot do lidla po chleb i kilka innych brakujących produktów do jedzenia . A w domu jak w domu - bliższe spotkanie z deską do prasowania . Obrusy w liczbie dwóch i koszule mężusia w ilości hurtowej , znaczy sztuk 12. .A teraz mam luz - z założenia . W końcu czy muszę ciągle coś robić ? 
Tak mnie naszło ; po drodze z poczty na parking weszłam do nowego sklepiku z biżuterią , nic ciekawego same tanie świecidła ze sztrasu . Spodobała mi się ozdoba na szyję z czarnej koronki z wszytymi kamykami. Miałam kiedyś coś takiego własnej roboty , ale dawno to było , no i kupiłam . Nie wiem czy to kiedyś na szyję założę , ale kupiłam - tak dla fanaberii.  Z wszystkich moich ozdób to coś  i jeszcze jedna bransoletka ze skórki to moje jedyne dwie ozdoby , które nie są z kamieni . 
Za oknem prawie wiosennie . Słońce świeciło dziś cały dzień. aż przyjemnie było pokręcić się po mieście.
Dziś podkoziołek , ale nie świętujemy. Nie kupiłam nawet nic słodkiego. Następna impreza rodzinna w sobotę - nadrobimy . Tym razem imieniny starszego syna i urodziny starszej synowej.  


poniedziałek, 16 lutego 2015

16.02.2015 Babusine sprawy

Zus od stycznia wyższy. W naszym przypadku wyszło około 200 złotych. A by ich pokręciło i tak pożytku z tego nie będzie żadnego a nie płacić nie można .
Wkurzyli mnie klienci. W sumie głupia sprawa , ale mogli pomyśleć i załatwić ,żeby nasi ludzie za ich parking nie płacili skoro zaparkowali się tam ,żeby dla nich zlecenie wykonać a nie po to ,żeby se po mieście połazić, a teraz oburzeni wielce,ze koszty parkingu doliczyłam do faktury . A co, mam dokładać do tej roboty , to jest koszt , który ponieśliśmy w związku z tym zleceniem. Nie wiem na razie jak ten temat załatwić ale na pewno nie odpuszczę .Dzień w pracy upłynął mi na pisaniu. Poza półgodzinnym pobytem w mieście w celu zakupu papieru do drukarki i paru innych artykułów biurowych pisałam i pisałam . Po wyjściu z biura , jak tylko przymknęłam oczy widziałam rządki liter i cyfr.
Kolejna internetowa plaga . Właściwie ciągnie się to już od dłuższego czasu , ale teraz przechodzą samych siebie. Co kilka dni , a czasem kilka razy w ciągu dnia , dostaję meile , a to faktura do zapłacenia ( z różnych miejsc , netia, orange, dhl, jakieś bliżej nieokreślone biura itp. syn dostał nawet z doitche telecom) , ostatnio jak już faktury przestały skutkować to pojawiły się pt. "dług do spłaty" albo "lista płac" , albo "w nawiązaniu do rozmowy przesyłam rozliczenie" . Kilka dni temu podszyli się nawet pod Krajowy Rejestr Długów , co mnie zaniepokoiło i w pierwszej chwili chciałam meil otworzyć sądząc ,że to jakieś nieporozumienie ; na szczęście zanim otworzyłam , zajrzałam do netu w poszukiwaniu numeru telefonu do nich i pierwsze co trafiłam, to informację ,o tym ,ze się ktoś pod nich podszywa i już chwilę później ta korespondencja wylądowała w koszu.Wkurza już sam fakt i ilość tych meili , ale trzeba uważać, żeby odruchowo , tej korespondencji nie otworzyć , bo to pliki z wirusami i to wyjątkowo wrednymi ; najczęściej z pomocą takiego wirusa , ktoś próbuje przejąć kontrole nad komputerem . Dziś pojawił się nowy - robi spustoszenie w danych. Syn walczył z tym dziś przez cały dzień u naszych klientów. Tak więc jak dostaniecie coś takiego to w żadnym razie nie otwierać . Wyrzucać do kosza i kosz natychmiast opróżniać.
    Tak poza tym wciąż jeszcze męczy mnie przeziębienie, choć już nie jestem tak osłabiona jak jeszcze dwa dni temu. Mężusia też, choć po zażyciu prawie całej ,drugiej już  dawki antybiotyków jest dużo lepiej. Za to kombinuje teraz jak się z badań diagnostycznych wywinąć. Niedoczekanie !!
      Wnusia dostała  dziś swoje pudełko na skarby . Z radości najpierw mnie wyściskała, mało przy tym nie przewracając a potem obcałowała przyklejone do pudełka motylki. Takie nic , a jaką radość potrafi sprawić. 
    Zbieram się do skrzyknięcia naszej licealnej eki . Na razie zbieram , bo brak mi czasu , ale może jutro mi się uda już zacząć . 
Za oknem zimny wiatr i dość ponuro a śniegu ani płatka nie uświadczysz. Na szczęście po jutrze już Popielec czyli wiosna za rogiem. . 

niedziela, 15 lutego 2015

15.02.2015 Zdecydowanie przesadziłam

z jedzeniem . Nie specjalnie miałam ochotę jeść na imprezce u wnusia , ale głupio nie popróbować smakołyków. No i teraz mi ciężko na żołądku.. Już dawno tyle nie zjadłam od razu . To znaczy zjadałam  ale miałam apetyt , a  dziś nie miałam apetytu a mimo to się najadłam . Odcierpię swoje w nagrodę  za łakomstwo. 
Imprezka wesoła. Tylko rodzinka . Zabrakło jednej prababci . Rozchorowała się . Pozostałe trzy się stawiły. Solenizant przeszczęśliwy i nawet zachowywał  się jak prawdziwy dżentelmen.. Podziękował za życzenia  i sam ( rodzice nie przypominali ) ładnie poprosił  żeby się goście poczęstowali  torcikiem . Torcik był w kształcie niebieskiego autka . Bo autka i kolor niebieski to jest to co wnusiu kocha ostatnio bezwarunkowo. Nasze autko się spodobało . Poskładali je od razu z dziadkiem a potem chodził z nim i pokazywał wszystkim  jakie ma prawdziwe auto z podnoszoną maską i otwierającymi się drzwiami. 
     A poza tym niedziela niestety pracowita . Musieliśmy popracować  trochę nad ofertami.