babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 21 marca 2014

21.03.2014 Wiosennie

„Wiosna, wiosna , wiosna ach to ty” !
„Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną ”
„Na wiosnę kwiatki rosną i kwitnie miesiąc maj”
„Zielono mi”

Od rana obijają mi się dziś po głowie fragmenty wiosennych utworków , słońce świeci , krzaczki i trawniki zaczynają się zielenić i wreszcie zrzuciłam zimowe buty i szal.. Przemeblowanie w płaszczach i kurtkach odłożyłam na jutro. Czas odkurzyć kijki i rower .Dzień prawie letni . 

I luzik finansowy wreszcie ; największa faktura została zapłacona wczoraj . W dodatku gotówką .Aż się bałam sama do wpłatomatu pojechać .Zabrałam mężusia w charakterze obstawy. Ale dziś wywiązałam się z większości faktur , z wyjątkiem kilku, które mieszczą się w terminach , trochę przerzuciłam na drugie konto , na podatki i nawet transzę za ten rok na fundusz emerytalny udało mi się zapłacić. I nadal mam kasę na koncie. Reszta więc już ze spokojem. 

Zmierzyłam się . Kolejny centymetr mniej w pasie. Może z rozmiar zgubię do lata. A zamówiony sweterek i spodnie już do mnie jadą . 

Kupiłam niezapominajkowe serwetki , które sobie upatrzyłam i jak zwykle papierowe ; wesołe , wiosenne domki dla ptaszków .  

Na juro plany domowo - porządkowe . 
  

środa, 19 marca 2014

19.03.2014 Drobne sprawy babusine

Rozmowa przy przejściu dla pieszych , tata z synkiem w wieku „na oko” mojej wnuczki.
tata  gdzie przechodzimy przez jezdnie, no gdzie ?
synek – yyyyyy po tym...yyyyyy
tata:. tam gdzie co jest …
synek -yyyyyyy
tam:. tam gdzie jest przejechana zebra


A poza tym kupiłam w lumpexie śliczne ciuszki dla wnusi - błękitno - białą , wyszywaną tuniczkę w stylu hipisowskim , bluzeczkę z koszulową z krótkim rękawem w zielono-białą pepitkę i cudną , klasyczną sukienkę z kołnierzykiem i kontrafałdami w błekitno - białą drobniuśką krateczkę . W dodatku sukienka prawie nowa. Do tego kilka serwetek z białym haftem. Rzuciły mi się w oczy jeszcze haftowane w niezapominajki i chyba po nie wrócę , będą świetnym dopełnieniem wielkanocnej dekoracji . Za te wszystkie cudeńka dałam tylko 23 zł. A poszłam tylko do sklepiku zielarskiego po ostropest ale obok jest lumpex a jak widzę ładne ciuszki dla wnucząt to się oprzeć nie mogę. Dla chłopaka nic akurat fajnego nie trafiłam.   

Z kasą nadal cienko - wysłałam mnóstwo monitów. Jak znam życie nie wiele z tego wyniknie, przynajmniej do piątku. 

Obserwacje przy pocztowym okienku;  wysłanie listu poleconego nie których przerasta . A jakże , wypisanie kwitka gdzie trzeba wpisać adres swój i odbiorcy  może zająć 10 minut. W tym czasie zdążyłabym takich kwitków wypisać , ba nawet wykaligrafować , albo i pismem ozdobnym pociągnąć co najmniej kilkanaście. I nie piszę tu o niedowidzących staruszkach ale o człowieku młodszym od moich synów. Nie wiedzieć czemu też wszyscy klienci zawzięli się na okienko paczkowe , choć trzy inne były puste - ani jednej osoby a panienki widoki za okienkiem podziwiały i mogli spokojnie listy i rachunki pozałatwiać . Ja nie mogłam , bo akurat miałam dziś paczkę do wysłania i kilka awizowanych listów do odbioru , w innej sytuacji poszła bym do innego okienka i załatwiła wszystko od ręki. Strasznie dużo czasu dziś na poczcie straciłam. Dzień w dzień przy okienku paczkowym jest kolejka , pozostałe świecą pustkami -no  z wyjątkiem dnia kiedy są wypłacane zasiłki i renty .Ciekawe zjawisko. 
Łamie mnie w kościach i boli gardło. Przelazło na mnie - wszyscy wokół mnie zakatarzeni i kaszlący. 


wtorek, 18 marca 2014

18.03.2014 Lokalny patriotyzm i inne

A co ! Ja lokalna patriotka , zagorzała fanka Wielkopolski i swojego miasta  jestem dumna jak paw .Puchnę po prostu z dumy . Dziś o 11.00 ogłoszono ostateczną decyzję . VW buduje w moim mieście , a dokładnie na jego obrzeżach nową fabrykę samochodów ! Negocjacje trwały długo i sprawy toczyły się pomiędzy trzema polskimi miastami. Dwa tysiące ludzi docelowo znajdzie pracę a to oznacza,że bezrobocie zniknie w naszym powiecie i jeszcze w kilku ościennych poważnie się zmniejszy a miasto po raz kolejny się rozwinie . Gratulacje Panowie Burmistrzu i Starosto! Temat bezpośrednio mnie nie dotyczy , mamy swój biznes i do pracy w VW nikt z nas się nie szykuje ( no, chyba,że się na jakieś zlecenia z VW się załapiemy w przyszłości ) ale zwyczajnie, po ludzku się cieszę . Przed fabryką w Antoninku , gdzie odbyła się konferencja na której ogłoszono decyzję i przed naszym ratuszem od wozów transmisyjnych różnych TV i stacji radiowych aż się roiło , ale w żadnej nikt nawet wzmianki na ten temat nie nadał . Temat wiodący Ukraina ,Krym i  Putin - jak by to była nasza sprawa . Powinni na cztery strony świata trąbić o tym jaki dobry dil z VW zrobiliśmy , gadają o sprawach w które nie powinniśmy się mieszać .Tego nie pojmę.  No cóż ,w oczach Warszawki nie od dziś jesteśmy tylko głęboką wielkopolską prowincją - "swoimi , dawnymi terenami niemieckimi " - jak usłyszałam kiedyś z  ust jakiegoś dziennikarza w trakcie telewizyjnej dyskusji i nasz sukces nic dla Kraju nie znaczy , co nie zmienia faktu,że to u nas ludziom będzie się żyło lepiej i to jest wielki pozytyw.
A poza tym ... zielono . Okoliczne krzaczki wypuszczają listki , złoci się forsycja przy biurowym parkingu a powietrze pachnie świeżą ziemią . A przecież wiosna dopiero za trzy dni. 
Z innych tematów - w kasie zastój totalny , nastawiam się na awantury z dłużnikami . Odchoruję , ale porządek z tym zrobię .
Byłam na zebraniu wspólnoty. Że mam durnych sąsiadów , to wiem odkąd tu zamieszkałam , ale nie myślałam ,że aż tak . Jeden szczególnie - nie wiem co do nas ma , ale donosił na nas na policje , do straży miejskiej , nie wiem na pewno - ale do urzędu skarbowego też zapewne , naklejki z durnymi napisami  ,opluty samochód i śruby pod oponami to też chyba jego sprawka . Dzisiaj to sam siebie przeszedł . Zarzucił mi ,że zniszczyłam studzienkę przed blokiem , bo się parkowałam nad studzienką . Owszem , parkowałam się nad studzienką ,ale ani razu na nią nie najechałam . Sam nawet prawa jazdy nie ma , a będzie się wymądrzał . Kazałam mu się leczyć - na nogi , bo na łeb już za późno.  Poza tym nie źle - mamy sporą kasę na koncie wspólnotowym , zdecydowaliśmy że kładziemy nowe poszycie na dach i odnawiamy piwnice , suszarnię i rowerownię. Może przy okazji wyprowadzą z suszarni i rowerowni wszystkie graty, które tam składują. Suszarnia mnie nie interesuje bo nie korzystam , ale rowerownia już owszem więc nic przeciw nie miałam.Przy okazji próbowałam ubić interes z  administratorem . Poszukuje firm do współpracy , to zaprosiłam do współpracy w kwestii domofonów cyfrowych i kamer .     

niedziela, 16 marca 2014

16.03.2014 Co mi nie idzie jak bym chciała

W planach na sobotę miałam porządki . Wyszło ... kijowo oględnie rzecz ujmując. Godziny posiłków wywróciły mi się do góry nogami , tym samym dania przewidziane na sobotę też . Nie wiem jak dam radę z dietą jeśli częściej mi się taki przewrót zdarzy . W biurze przysiedziałam do 15.00 . Klient przyjechał , kupił kamerę , model z nagrywaniem na sd kartę i wifi , no i poległ -nie wiedział jak to ustrojstwo ruszyć . Akurat nawinął mi się młodszy synalek z wnusiem więc zaczął mu tłumaczyć , a ja zajęłam się małym. O 15.00 stwierdziłam ,że zabieram młodego do domu. Zapakowałam do auta i pojechaliśmy . Już byłam o dwie godziny do tyłu w tym zakupy. Syn przyjechał o 16.50. Zdążyłam tylko sobie coś do jedzenia zrobić . Trochę "na skróty" -znaczy barszcz ukraiński z mrożonki. W tzw. międzyczasie wrócił z kursu mężuś .Jak sobie pojechali ( wpraszając się na niedzielny obiad , bo synowa dziś w pracy) wybraliśmy się z mężusiem na zakupy , potem do teściowej - mężuś miał pomóc przestawić kanapę na niższe klocki , bo już ma za wysoko ; znaczy rehabilitacja jakieś wyniki daje, choć po woli. Nikogo w domu nie było . Pojechaliśmy do młodzieży . Młodzież akurat do wyjścia się szykowała w odwiedziny do kuzynostwa. Wróciliśmy . Zadzwoniła szwagroska ,że były w kościele i już są w domu . Już jednak nie pojechaliśmy , zbliżała się 20.00. Oczywiście z moich porządków nici. 
Na dziś też miałam swoje plany , z których udało mi się tylko kąpiel zrealizować i chwilkę  pobawić się decoupagem- chwilkę , bo większość czasu zabrało mi ratowanie chaty przed powodzią . Myłam akurat zlew w łazience i nagle słyszę jakiś głośny szum , jakby z rur. Rzut okiem na łazienkę , wyglądało,że wszystko normalnie , ale szumi dalej, poleciałam do wc , otwieram drzwi a tam wody na 2 cm. Przegnił zawór od spłuczki . Zamknęłam zawór a potem zabrałam się za zbieranie wody . Zeszła mi z godzina albo lepiej... Na szczęście mój małżonek miał zapasowy wąż z zaworkiem i po powrocie z kursu przykręcił w miejsce uszkodzonego.   Zanim dokończyłam sprzątanie - to nie zrobione wczoraj - przyszła pora robić obiad . Obiad się robił, a ja na chwilkę przysiadłam przy robótkach. Potem przyjechał syn z wnusiem , po 16.00 dojechała synowa i tak zleciało.  I tyle z moich pięknych planów weekendowych...
A dzień się jeszcze nie skończył. Zamówiłam sobie sweterek i spodnie na wiosnę . Trochę przyjemności też mi się należy- to tak a propos odchudzania się . Rodzinka jadła pyszne tiramisu , które przyniosła synowa do kawy , a ja chleb graham z białym serem rzodkiewką na podwieczorek.