znikam , znikam . I to aż do niedzieli ! Już się cieszę i nie zamierzam zawracać sobie głowy czymkolwiek . Będę odpoczywać .
Jutro około 16.00 wyjazd. Do napisania więc ! Pa, Pa !!!
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
poniedziałek, 29 kwietnia 2019
niedziela, 28 kwietnia 2019
28.04.2019 Wyjazd i takie tam
Wyjazd jak wyjazd, typowo szkoleniowy. Wykład wydłużył się o jakieś półtorej godziny. Trochę tego było . Pytań też nie mało . Po wykładzie jak zwykle kolacja i gadanie, gadanie . Miło , bo można wymienić doświadczenia , pogadać o różnych sprawach . Tak zwyczajnie po koleżeńsku również . Znamy się od dobrych 20 paru lat.
Następnego dnia pojechaliśmy tradycyjnie już na toruńską starówkę . Niestety nie udało się spotkać ze znajomymi. Trudno, umówiliśmy się na lato . Pokręciliśmy się po starym mieście , podziwiając urokliwe kamieniczki i zaglądając do wszystkich pracowni plastycznych, mini-galerii i ciekawych sklepików z rękodziełem , a jest tego mnóstwo. Do jubilerskiego sklepiku usytuowanego w starej kamieniczce w wąskim zaułku , w pobliżu murów obronnych przyciągnęła nas piękna, ogromna szczotka ametystu . Zaniedbana i zakurzona niemożliwie , ale jako miłośnicy poznaliśmy się na jej pięknie. W sumie sklepik był w likwidacji , duże upusty na biżuterię . Niektóre egzemplarze nas zachwyciły ale nie mieliśmy planów zakupowych więc tylko pooglądaliśmy. W innym butiku kupiliśmy obrazek na szkle. Były i rzeźby i ręcznie wykonane ceramiczne płytki i rzeźby i malowane obrazki . Wszystko wykonane osobiście przez włascicielkę tej mini- galerii. Weszliśmy też do butiku z obrazami i pracowni witraży . Piękne rzeczy , aż nie chciało nam się wychodzić . Wzięliśmy namiary , może jeśli nawali nam firma od kinkietów , po prostu zamówimy klosze. Resztę da się zrobić samemu. W manufakturze cukierków i sklepikach z piernikami nakupiliśmy prezentów dla wnucząt . Wielkie lizaki , dla chłopaków po Minionku , dla wnusi flaminga i pienikowe serduszko udekorowane lukrowym bukietem konwalii . Chłopaki dostali starszy piernikowe autko, młodszy pieska w komplecie z piernikową kością . I po magnesiku na lodówkę z ich imionami.Oczywiście zapewniliśmy sobie spory zapas prawdziwych toruńskich pierniczków. Pychota !!! Podjadamy dziś do kawy . Na koniec zjedliśmy pyszne pierogi w bardzo stylowej i klimatycznej restauracji "Stary Młyn" . I wyruszyliśmy w drogę powrotną . Wszelkie zabytki toruńskie i ciekawostki już dobrze znamy więc tym razem był spacer po galeriach i pracowniach.
Po powrocie zrobiliśmy jeszcze małe zakupy spożywcze . Nie wiele , tylko to co brakowało . Po jutrze wyjeżdżamy więc nie było potrzeby , a na podróż i tak muszę zaopatrzenie pod wyjazd zorganizować. Pod wieczór byłam już tak zmęczona , że zasnęłam na kanapie . Szybko więc dzień skończyłam . Było mi jednak potrzebne , bo spałam az do 8.50 co jak na mnie jest wyjątkowo długo.
Dzisiaj dość leniwie . Wyprałam tylko kilka ciuchów , które będą nam na wyjazd potrzebne i po południu popilnowaliśmy wnuczków . Bawili się bardzo grzecznie autami na radio. Młodszy rozśmieszył nas do łez , bo poprawia starszego brata "tak się nie mówi" słyszeliśmy co chwilę . "Tak nie wolno" . A potem okazało się ,że tak poprawia również tatę .
Następnego dnia pojechaliśmy tradycyjnie już na toruńską starówkę . Niestety nie udało się spotkać ze znajomymi. Trudno, umówiliśmy się na lato . Pokręciliśmy się po starym mieście , podziwiając urokliwe kamieniczki i zaglądając do wszystkich pracowni plastycznych, mini-galerii i ciekawych sklepików z rękodziełem , a jest tego mnóstwo. Do jubilerskiego sklepiku usytuowanego w starej kamieniczce w wąskim zaułku , w pobliżu murów obronnych przyciągnęła nas piękna, ogromna szczotka ametystu . Zaniedbana i zakurzona niemożliwie , ale jako miłośnicy poznaliśmy się na jej pięknie. W sumie sklepik był w likwidacji , duże upusty na biżuterię . Niektóre egzemplarze nas zachwyciły ale nie mieliśmy planów zakupowych więc tylko pooglądaliśmy. W innym butiku kupiliśmy obrazek na szkle. Były i rzeźby i ręcznie wykonane ceramiczne płytki i rzeźby i malowane obrazki . Wszystko wykonane osobiście przez włascicielkę tej mini- galerii. Weszliśmy też do butiku z obrazami i pracowni witraży . Piękne rzeczy , aż nie chciało nam się wychodzić . Wzięliśmy namiary , może jeśli nawali nam firma od kinkietów , po prostu zamówimy klosze. Resztę da się zrobić samemu. W manufakturze cukierków i sklepikach z piernikami nakupiliśmy prezentów dla wnucząt . Wielkie lizaki , dla chłopaków po Minionku , dla wnusi flaminga i pienikowe serduszko udekorowane lukrowym bukietem konwalii . Chłopaki dostali starszy piernikowe autko, młodszy pieska w komplecie z piernikową kością . I po magnesiku na lodówkę z ich imionami.Oczywiście zapewniliśmy sobie spory zapas prawdziwych toruńskich pierniczków. Pychota !!! Podjadamy dziś do kawy . Na koniec zjedliśmy pyszne pierogi w bardzo stylowej i klimatycznej restauracji "Stary Młyn" . I wyruszyliśmy w drogę powrotną . Wszelkie zabytki toruńskie i ciekawostki już dobrze znamy więc tym razem był spacer po galeriach i pracowniach.
Po powrocie zrobiliśmy jeszcze małe zakupy spożywcze . Nie wiele , tylko to co brakowało . Po jutrze wyjeżdżamy więc nie było potrzeby , a na podróż i tak muszę zaopatrzenie pod wyjazd zorganizować. Pod wieczór byłam już tak zmęczona , że zasnęłam na kanapie . Szybko więc dzień skończyłam . Było mi jednak potrzebne , bo spałam az do 8.50 co jak na mnie jest wyjątkowo długo.
Dzisiaj dość leniwie . Wyprałam tylko kilka ciuchów , które będą nam na wyjazd potrzebne i po południu popilnowaliśmy wnuczków . Bawili się bardzo grzecznie autami na radio. Młodszy rozśmieszył nas do łez , bo poprawia starszego brata "tak się nie mówi" słyszeliśmy co chwilę . "Tak nie wolno" . A potem okazało się ,że tak poprawia również tatę .
Subskrybuj:
Posty (Atom)