babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 8 listopada 2014

8.11.2014 Lubię listopad

Biuro , słoneczne, sobotnie przedpołudnie
Właściwie to listopad lubiłam zawsze , ale jakoś nigdy tego nie sprecyzowałam . Nie przeszkadzał mi i nie wpływał na moje samopoczucie . A dziś stwierdziłam ,że po prostu lubię ten miesiąc . Bo sprzyja siedzeniu w domu i domowym zajęciom, bo Święta blisko , czas jakby lekko zwalnia , bo to okazja do wspólnego spędzania długich wieczorów z rodziną, okazja by spróbować letnich przetworów , rozgrzać się kieliszkiem domowej nalewki ,bo znajduje się czas na rzeczy , których nie ma kiedy robić w innych miesiącach i pewnie jeszcze parę „za „ by się znalazło.
A w tym roku listopad jest wyjątkowo piękny . Wciąż jeszcze ciepły i kolorowy . Ale ja lubię też ten szary, zalany deszczem , zasnuty mgłami , z wyjącym złowrogo wichrem i ołowianymi , groźnymi chmurami . Zawsze takie klimaty mnie pociągały , nawet wtedy gdy byłam małą dziewczynką .
Na zieleniaku dziś wolna sobota . Czynnych było tylko 5 czy 6 straganów , ale kupiłam to co potrzebowałam , owoce, warzywa i pieczarki na . dzisiejszy obiad . W mieście zakupy poszły szybko, nie było tego zbyt wiele. Potem w drodze do pracy wstąpiłam jeszcze do lidla , uzupełniłam co trzeba i dodatkowo kupiłam gęsinę – zrobię na Św. Marcin . Nie wiem skąd wziął się zwyczaj podawania w tym dniu gęsiny na obiad ( nigdy nie udało mi się znaleźć uzasadnienia dla tego zwyczaju) ,ale skoro się znów pojawiła w sprzedaży to dlaczego tejże tradycji nie pocelebrować? No i obowiązkowo , na deser rogale świętomarcińskie.. Pojawiły się już w sklepach , nawet jednego kupiłam na podwieczorek do kawy , choć to jeszcze nie święto , ale okazja żeby spróbować , bo tylko w tym czasie są dostępne.
Aktualnie siedzę w biurze, dosłownie siedzę , bo nic się nie dzieje . Posprzątam więc dziś tylko , choć to nie wiele da, bo znów jesteśmy zawaleni sprzętem. Mężuś odsypia nocną zmianę . Skończyli pracę około 2 w nocy .
Planów na popołudnie na razie nie mam poza zwykłym ogarnięciem chatki i przepierkami. Zobaczymy jaki pomysł nam przyjdzie do głowy.

W domu ,wieczór 
Po powrocie z biura obiad ( zapiekanka z pora i pieczarek na francuskim cieście była pyszna )  , potem poobiednia herbatka i pomysł malżonka  - rundka po miejscowych marketach. Zmęczyło mnie to bieganie miedzy regałami , ale koniec końców się opłaciło . Kupiliśmy  już prezenty dla maluchów na Gwiazdkę . Dwa pudełka klocków Lego. Dla wnusia maszyny budowlane, dla wnusi zamek księżniczki. Uzupełniłam zapas herbaty i kasz , kupiłam świecę o zapachu pierniczków przy okazji załapując się na dwie darmowe płyty z kolędami ( jako gratis do świecy) i kilka innych brakujących rzeczy . Pewnie byśmy się bez nich obeszli , ale skoro już byliśmy na zakupach  to kupiliśmy...Trafiliśmy też zabawne porcelanowe dzwoneczki z imionami , od razu wrzuciliśmy do koszyka  będą super ozdoby - wizytówki do prezentów dla naszych wnucząt. No i jak zwykle na zakupach -zaszaleliśmy ; kupiliśmy małą buteleczkę absyntu zwanego "zieloną wróżką". Picie absyntu wymaga  rytuału . Trzeba będzie sobie jakiś wieczór na to znaleźć , zęby bez pośpiechu spróbować .Może i dobrze, że się wybraliśmy na takie szwendanie po sklepach , przynajmniej  był czas pooglądać wszystko ze spokojem . W sumie zeszły nam na tym  dobre trzy godziny. Na koniec pojechaliśmy  na kawę na Orlen ... Wiem , wiem , można było do kawiarenki , ale na Orlenie mają bardzo dobrej jakości ekspres i dobre gatunki kawy więc sobie tam czasem jeździmy na Latte Macchiato . 
Wieczór kończymy oglądając film o przepowiedniach Nostradamusa i sącząc różowe wino z winnic First Ferenc - rewelacyjne jak większość węgierskich win. 
Jutro imieninowa kawa u młodszego synalka. 

Zapiekanka z pora i pieczarek :
( porcja "na oko " dla 2 osób)
Kawałek gotowego ciasta francuskiego 
1 gruby por - biała część 
25-30 dkg pieczarek 
1 jajo ,
3-4 łyżki śmietanki kremówki 
3 łyżki oleju 
ok. 10dkg sera żółtego startego na dość grubej tarce
przyprawy : sól, pieprz , zioła prowansalskie lub co tam kto lubi ; estragon, cząber itp
Por pokroić w cienkie półkrążki, pieczarki w półplasterki , oprószyć solą, podsmażyć (na osobnych patelniach ) na oleju. Ciastem francuskim wyłożyć nasmarowane tłuszczem nieduże naczynie do zapiekanek , tak żeby ciasto zachodziło do wysokości brzegu naczynia , wyłożyć warstwę pieczarek i warstwę pora , jajo rozmieszać ze śmietaną polać pieczarki z porem , obsypać pieprzem i ziołami ,na koniec startym żółtym serem. Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni.. piec około 20 minut aż ciasto będzie złociste.
Można jeść z ostrym ketchupem ale niekoniecznie. Pychota ! 



piątek, 7 listopada 2014

7.11.2014 Nie chce mi się

robić przewrotu w szafach . Jakoś tak po całym dniu ogarniania różnych tematów i wycieczce do pobliskiej miejscowości , w celu dostarczenia dodatkowych materiałów na budowę ochota na buszowanie w szafach mi  odeszła. Dojazd do tego zakładu jakiś dziwny , niemal niezauważalny . Przegapiłam go dwukrotnie , na końcu nie chcąc znow robić dodatkowych 5 km przejechałam jakieś 200m po łące i w ten sposób dobrnęłam do drogi dojazdowej do miejsca w które miałam dotrzeć, ale zdążyłam się wkurzyć. Na tym szukaniu dojazdu zeszła mi prawie godzina. 
Mężuś w pracy - tak jak przewidywałam , zejdzie im pewnie jeszcze z parę godzin. 
A ja się obijam. Poprzymierzałam kilka ciuchów - parę sztuk muszę jeszcze powszywać, trochę podziubałam na drutach , trochę czytałam , trochę pooglądałam tv. Wiadomości  ostatnio strasznie mnie drażnią  więc szybko odpuściłam. Nijaki ten wieczór. A jutro idę do pracy , w poniedziałek niestety również.Wolny weekend nam nie nie zapowiada póki co . 

czwartek, 6 listopada 2014

6.11.2014 Upierdliwe drobiazgi

zdominowały mój dzień . Zaczęło się od rana . Zachciało mi się zakładać lokatę w banku  ( mam trochę odłożonej kasy na łazienkę , jeden z naszych banków w których mamy konta firmowe proponuje lokaty połączone z losowaniem cennych nagród , no to stwierdziłam ,że do czasu remontu założę sobie taką lokatę . W banku siedziałam prawie godzinę , podpisałam tysiące dokumentów , a na koniec okazało się ,że informatyk popełnił jakiś błąd przy wgrywaniu jakiegoś załącznika i trzeba go od nowa przygotowywać . Odpuściłam , kazałam wypisać , przyjdę jutro podpisać i odebrać dokumenty . Dobrze,że jestem klientem od lat 26 i znają mnie tam wszyscy , inaczej by mi taki układ nie przeszedł, musiałabym czekać aż poprawią .    Towaru już nie odebrałam jak miałam w planach. Wróciłam do biura. Przyjechała młodzież i okazało się ,że gniazda nie takie jak trzeba , bo elektrycy pozostały osprzęt wybrali od innego producenta, musiałam odkręcać i załatwiać zwrot. Potem telefon,że mam odebrać towar ( czasem dowozi mi kolega z hurtowni i zostawia u rodziców a ja od nich odbieram ) bo wyjeżdżają . Ok. Wsiadłam w auto i po towar , ledwo wróciłam kurierzy się zjechali . mężuś mi nie powiedział ,że przyjdą płatne przesyłki . Wyłożyłam kasę , którą miałam uszykowaną na zapłatę za płot, ale zaraz potem kolejna rundka do bankomatu ,uzupełnić braki . Potem jeszcze kilka spraw mi wypadło na telefon odkręcać , jak np. szukanie zaginionej przesyłki , która miała dojechać bezpośrednio do klienta a nie dojechała . Na koniec jeszcze raz musiałam do miasta pojechać , bo w starostwie zły datownik do naszej faktury przyłożyli i poprosili żeby dostarczyć im drugi egzemplarz. Ale opłaciło się , bo parking miałam na pół godziny więc mi szkoda było od razu odjeżdżać i tracić kasę no to przeszłam się kawałek i zajrzałam do sklepu z zabawkami. Wybór klocków Lego niesamowity . Kupiłam karton dla wnusi na piąte urodziny . Lubi bajki więc Kopciuszek powinien jej się spodobać . W zestawie jest kareta z końmi, sukienka balowa , kuchnia i jakaś altanka - pałac i oczywiście Kopciuszek . Do tego jakieś drobne gadżeciki typu miotła, kwiatki, ptaszki. Wróciłam do biura i znów ciąg dalszy różnych dziwnych spraw . Tego co sobie na dziś zaplanowałam nawet nie tknęłam . Jutro czeka mnie nadrabianie. Jakieś pokręcenie z poplątaniem dzisiaj. Wyszliśmy z biura około 17.00. 
Długi weekend zapowiada nam się pracowicie , no z wyłączeniem niedzieli i 11 listopada . A przy okazji imprezowo . Imieniny młodszego synalka a w następną niedzielę urodziny wnusi. Właściwie to święta wypadają 12 i 13 ale świętujemy w kolejne niedziele. 
Dziś dzień urodzin mojej babci . Wciąż mi jej brakuje , choć odeszła już sporo ponad 30 lat temu.  
Jutro mężuś będzie popołudniu w pracy , może nawet do późnego wieczora więc ducha bojowego przywołam i kolejne szafy przetrząsnę, przy okazji coś nie coś skasuję . 
Aleja platanów przy naszej biurowej ulicy stroi się w barwy zielono - pomarańczowe . Pięknie to wygląda . 
  

środa, 5 listopada 2014

5.11.2014 Sprawy babusine

idą nie źle .I te firmowe i te inne. Długi dzień i intensywny . I tak uczciwie rzecz biorąc lubię to. 
Obserwacje miejskie : 
Ktoś ukradł nagrobek z placu  na którym kamieniarz wystawił sobie reklamę - na przeciw moich okien, jednego dnia był , następnego zniknął .Widok na sprawy ostateczne mamy więc nieco okrojony . 
Z pewnych względów nie miałam dziś czasu robić obiadu w domu , poszliśmy więc na szybkie jedzonko do McDonalda.  Ruch tam niemożliwy . Co mi się jednak rzuciło w oczy ? Ludzie spotykają się tam i załatwiają interesy . Przy stoliku obok gość umówił się z pośrednikiem od nieruchomości i najzwyczajniej w świecie omawiali zfinalizowanie transakcji .  Dwa stoliki dalej  gromadka ludków omawiała jakieś materiały na szkolenie ... I kto by pomyślał ? Jeszcze kilka lat temu takie coś nie przyszło by nikomu do głowy. 
Inne ciekawostki ? a proszę bardzo : już parę lat temu w naszym mieście upowszechnił się pewien zwyczaj , bardzo ładny zresztą . Kierowcy przepuszczają pieszych na pasach i samo w sobie nie byłoby niczym ciekawym ale piesi za taki gest dziękują kierowcy skinieniem głowy . Nie wiem kto był pierwszy i z początku praktykowali to nieliczni , ale zwyczaj się przyjął i dziś  po prostu nie wypada inaczej . Podziękować trzeba , żeby nie wyjść na  gbura . Przestrzegają tego nawet miejscowe menelki i w ich wykonaniu wygląda to nadzwyczaj malowniczo i stylowo. Potrafią zatrzymać się na pasach i ukłonić w pas albo salutować . Dziś mi taki numer dwaj wycięli na przejściu koło Lidla; stanęli na pasach i jeden się ukłonił , drugi dygnął jak dobrze ułożona pensjonarka . A że jedna z przelotowych ulic w mieście jest w remoncie , to ruch idzie moją biurową ulicą . No i przy tym "savoire - vivrze " przyblokowałam cały pas ruchu . Miasto najczęściej oglądam z okien samochodu ale zadziwia mnie niemal codziennie ; energia dosłownie je rozsadza . Muszę kiedyś naskrobać  o tym jakiś dłuższy kawałek. 
Pogoda wrześniowa i wciąż jeszcze kolorowo , choć to już listopad. Sezon świąteczny niniejszym uważam za otwarty - przy okazji kupowania taśmy klejącej , kupiłam ozdobne , świąteczne, ośnieżone  gałązki z szyszkami .Przydadzą się do szyszkowych dekoracji . 

A park za moim biurem wyglądał dziś tak:



wtorek, 4 listopada 2014

4.11.2014 Zagęszcza się

kalendarz firmowy. Roboty coraz więcej. Dobijamy  po woli do końca inwestycji z serwerami , no powiedzmy , do pewnego etapu tej inwestycji . Potem będzie ciąg dalszy . 
Popracowałam solidnie dzisiaj , ogarnęłam sprawy i jestem prawie na bieżąco , a nawet trochę lepiej , bo zdążyłam już przygotować papiery dla księgowych . Jeszcze tylko opiszę kilka faktur i będzie na prostej , mogę im dostarczyć i niech liczą. Robotę i tak mam , bo kolejne zlecenia do rozliczania , mniejsze i większe. No i z powodu zagęszczenia znów mi kolejne tematy na głowę spadły. No i nad pozytywnym wizerunkiem firmy muszę  popracować. Zająć się upominkami świątecznymi dla kontrahentów i kartkami świątecznymi. Już teraz , bo potem nie będzie czasu a na takie zamówienia zwykle się czeka . Zaprzyjaźniony producent sprzętu przysłał nam dziś cały karton kalendarzy na rok przyszły. 

A poza tym katastrofa : jeden znajomy hodowca kur ( niy , niy tyn z Hociul  , ino z naszygo fyrtla) dowozi nam jaja od zielononóżek ;  podobno lepsze , bo mniej cholesterolu mają . Fakt ,że smaczne i świeżutkie . No i w piątek dzwoni do synalka ,że jaj nie będzie . Żona wiozła je z sąsiedniej wioski , gdzie mają hodowlę do domu ,żeby posegregować dla odbiorców i miała wypadek . Gość wjechał jej w kufer. Trzysta jaj po aucie latało i została z nich jajecznica. Nie uchowało się ani jedno. Nie wyobrażam sobie robić porządku w aucie po czymś takim ... Do dzisiaj kury zniosły następne i dostawę odebraliśmy z opóźnieniem . 

 

poniedziałek, 3 listopada 2014

3.11.2014 Trzydzieści trzy - ( sorry -poprawka , znów mi się daty pomyliły )

lata temu o 17.10 na świat przyszedł nasz starszy syn . Jako 1111 dziecko w tamtym roku. Dzisiaj sam poważny tata , wysokiej klasy doceniany informatyk, mądry , świadomy swojej wartości z trudnymi doświadczeniami życiowymi na koncie  człowiek ... Kiedy minęły te lata ??? Byliśmy złożyć mu życzenia . 

Tematy firmowe jakoś dziś się porozłaziły - dawno już takiego luzu nie było. Prezentację klient przełożył na 12 listopada , chłopaki za dużo zleceń nie mieli więc siedziało to wszystko  w biurze. Trochę omawialiśmy projekty, trochę dyskutowaliśmy nad niektórymi rozwiązaniami na budowie a ja się wkurzałam , bo w tym harmidrze nie mogłam się skupić na swojej robocie. A co tam, nadrobię jutro a chłopaki od środy znów na pełne obroty wejdą . 

W domu nic specjalnego , poza zwykłymi drobiazgami. Kupiłam sobie pudełko na igliczki . Ozdobię je w najbliższym czasie , ale i tak całą te kolekcję igliczek i szydełek mam już uporządkowaną . Mam tego nie zły arsenał , bo swoich miałam kilka jeszcze z czasów kiedy pobierałam nauki robótkowania u mojej babci  , dwie pary grubych niedawno dokupiłam , a trzy kolejne pary odziedziczyłam po teściowej. Stwierdziła, że już nie ma siły ,żeby robić i wzrok już nie ten i mi wszystkie dała . Tłukły się bez żadnego ładu po szufladach.Wreszcie nie będę ich szukać. Zaczynam lubić wszelkie pudła i pudełka. 




niedziela, 2 listopada 2014

2.11.2014 Czas

" Dokąd pędzisz bracie , dokąd gnasz,
   czemu tak zabijasz się ,
   w jednym punkcie przecież w końcu trwasz 
   tylko czas do przodu gna " -
co jakiś czas dopada mnie ta piosenka Budki Suflera ( tytuł "Martwe Morze") - piękna i nastrojowa zresztą ,
a potem siedzi w głowie i zmusza do myślenia .
I nachodzą mnie różne myśli z czasem związane , a raczej z jego upływem 
Czas , czas ,czas... Czas jest Bogiem , jest wrogiem , jest sprzymierzeńcem, jest wyrokiem , jest wsparciem, jest wartością samą w sobie . Jest wszystkim. Czego by nie tknąć czas determinuje wszystko. Czas zadumy i czas radości, czas pożogi i czas budowania .Czas tworzenia i destrukcji, czas narodzin i czas śmierci , czas dawania, czas miłości , czas czekania, czas wzrostu , czas powstawania, czas użytkowania , czas sytości i czas głodu , czas wypoczynku i czas pracy , czas urzędowania , czas milczenia , czas zarazy , czas Apokalipsy , czas zasypiania , czas odnowy, czas modlitwy , czas wspominania, czas opłakiwania , czas przemijania , czas na zmiany , czas to pieniądz, czas panowania , czas brania, czas rozliczania ,czas wojny , czas powodzi , czas tworzenia, czas przetrwania , czas biesiadowania, czas choroby , czas pamięci, czas stracony, czas miniony , czas wykorzystany ,czas pogardy ... Czas...., czas..., czas.... Wszechwładny i wymagający Bóg , któremu wszystko i wszyscy jesteśmy podporządkowani. Gna pędzi , pogania i jeszcze przyśpiesza, a my za nim przerażeni, że nie zdążymy, nie damy rady ,że coś nas ominie , czegoś nie zrobimy, nie dostaniemy , nie osiągniemy i że zdążymy się zestarzeć ,że odejdziemy… Podzieliliśmy Go na części , epoki, ery, wieki, lata, miesiące, tygodnie , dni , godziny , minuty, sekundy i mgnienia , żeby tylko uchwycić choć skrawek, zamknąć , zatrzymać jakąś chwilę by trwała i już nam się wydaje,że to mamy , ale czas nieubłaganie gna naprzód, wymyka się nam i znów pędzimy za nim , by go dopaść i na moment zatrzymać a on gna , wywija się nam , zawodzi i jeszcze bardziej przyśpiesza i znów gnamy i pędzimy , by za tej samej sekundzie znów przyśpieszyć . Czas okazał się moim sprzymierzeńcem.  
****************************************
A jeśli chodzi o inne sprawy niedzielne to leniwie czas sobie dziś płynie . Miałam w planach posprzątać w mieszkaniu , czego nie zrobiłam wczoraj z powodu święta , ale sobie podarowałam , postawiłam na relaks . W ramach tego relaksowania posiedziałam dłużej w wannie z maseczkami na twarzy i na włosach , dokończyłam skrzynkę na granaty ( fotkę zrobię przy czasie ) , powciągałam dodatkowe gumki do spódnic, które po kuracji odchudzającej zrobiły się za luźne , bez pospiechu przygotowałam obiad , oglądam na zmianę travel i via sat history , dokończyłam szydełkową czapeczkę dla siebie  i teraz  buszuję sobie w necie .Mężuś też trochę buszuje w necie, trochę robi notatki na jutrzejszą prezentację . Wieczór zapewne upłynie nam jak zwykle .