babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 12 września 2015

12.09.2015 Dziś skupiłam się na drobiazgach

Takich domowych .I poczułam się niedzielnie ; na stole świeży obrus, bukiet kwiatów i umyta podłoga .To zawsze mi się kojarzy z niedzielą - taki nawyk z dzieciństwa .Na lepsze mi idzie , upały minęły , nabrałam ochoty do pracy . Rano jak zwykle zakupy . Oprócz spożywczych przytargałam do domu trzy doniczki ; jedną z wrzosem i dwie z czyms co ma bardzo dziwną nazwę , a potocznie mówią na to patyczak. Faktycznie wygląda jak patyki . W towarzystwie świec - latarenek i szydełkowych korbolków ( dyń) całkiem ładnie dekoruje kuchnię . W ogóle zajęłam się dziś dekoracjami . "Odczarowałam" wystawę kamieni , pięknie się znów błyszczą . Trochę je poprzestawiałam , dwa okazy przestawiłam w inne miejsce , uzupełniają inną dekorację , co pokażę na fotce. Ładnie to wygląda i chyba częściej będę robić dekoracje z wykorzystaniem naszej kolekcji. Trochę ogarnęłam chatkę , przy okazji wyrzuciłam małżonkowi zamknięcia od puszek z napojami - nie miałam pojęcia,że to zbiera , bo tam są jakieś kody na filmy .Leżały na szafce jakieś śmieci , to wyrzuciłam . Pozmieniałam pościel, wyprasowałam zalegające mi w szafie pranie  i nawet dzieciaków pluszaki wyprałam. 
Sweter prawie skończyłam , została mi plisa pod szyją i guziki . Jutro dokończę . Na razie się nie przyda bo jeszcze ciepło , ale na jesień jak znalazł.
Wieczorem odwiedziły nas teściowa ze Szwagroską . Szwagroska jak zawsze narzekająca na wszystko . Strasznie mnie to drażni. Pewnie przez to,że ja się narzekać nie nauczyłam . Przyjmuję rzeczy takimi jakimi są i nie przejmuję sprawami , na które nie mam wpływu. Oczywiście nic jej nie mówię , ale korci mnie żeby powiedzieć co o tym myślę . 
Przy tych moich dzisiejszych robótkach dotarło do mnie, że za tydzień mężusiowi 55 lat stuknie . Dokładnie to za osiem dni ale w sobotę będzie trzeba jakiś podwieczorek rodzinny zorganizować. 

piątek, 11 września 2015

11.09.2015 Dziś bez polityki ale i tak spraw kilka

Na nie polityczne kawałki nie miałam dziś czasu . Jakiś taki zagoniony dzień był dzisiaj choć w sumie nic szczególnego , zwykle co dzienne pisanie ofert, faktur i innych papierzysk . Chłopaki w ciągłym ruchu .
Sweterek robię , choć musiałam trochę spruć - nie wyszły mi tak jak chciałam rękawy zakończone mitenką . Zrobiłam trochę za szerokie . Już poprawione , sweter pozszywany , teraz dorobię tylko pliski , przyszyję guziki i będzie gotowy.
Zamówiłam kilka drewnianych drobiazgów do ozdobienia decupagem. Tak, tak , przygotowuję się już do długich , jesiennych wieczorów . Dziś właśnie przyszła przesyłka. Coraz więcej kupuję w sklepach internetowych . Oczywiście nie spożywkę, ale dużo innych , ciuchy, jakieś przemysłowe drobiazgi , kosmetyki zamawiam u konsultantki . Prawie w ogóle nie biegam po sklepach . Specjalnie za tym nie przepadam zresztą i czasu nie mam . Czasem w "locie " wpadnę do jednego czy dwóch sklepików i na tym koniec.

czwartek, 10 września 2015

10.09.2015 Babusine sprawy codzienne i nie politycznie o związkowcach

Sprawy codzienne po swojemu się toczą . W pracy mieliśmy głupią wpadkę i nie wiadomo czy nie przyjdzie ponieść kosztów , ale może się gdzieś po kościach rozlezie . Chłopaki przy okazji wczorajszej roboty u klienta , odcięli sąsiednią posesję od telefonów . Naprawili , działa i na razie spokój. Może nie będzie konsekwencji . Nasz błąd , ale co tam . Zdarzają się i błędy , a nam jak dotąd tak poważny jak ten dopiero po raz drugi , na przestrzeni prawie 28 lat więc chyba nie jest tak źle.
Mężuś zaliczył dziś przeprawę z zusem . Poszedł się tłumaczyć. Sama urzędniczka skomentowała ,że to głupota i żadnego przekrętu nie ma , ale procedury są święte.  Niech im będzie.
Sweterek się robi . Skończyłam drugi rękaw i zaraz przystąpię  do zszywania . Do niedzieli będzie gotowy.

A teraz kolejny kawałek nie polityczny , o związkowcach .
Noże mi się po kieszeniach otwierają same jak słyszę słowo „związek zawodowy” , a na słowo „związkowiec” to mi się jeszcze do tego gwoździami odbija . Przepraszam za dosadność określeń , ale inaczej się nie da. Przyczyna bynajmniej nie tkwi w tym ,że mamy firmę , a więc nie po drodze nam z ruchami związkowymi.  Przeciwnie ; uważamy ,ze związki są potrzebne , szczególnie w wielkich firmach ale powinny działać na zupełnie innych zasadach niż obecne . To znaczy społecznie,  poza zakładami pracy, poza godzinami pracy ( chyba ,że wymagałyby tego jakieś negocjacje z pracodawcą ) lub jeśli w zakładach to też poza godzinami pracy i powinny też płacić za wynajem pomieszczeń i media  i utrzymywać się ze składek swoich członków . To co dziś jest, to system rodem z historycznego ustroju , realnego socjalizmu. Zakład pracy to nie organizacja charytatywna, która ma łożyć na darmozjadów , w dodatku aroganckich i głupich . Tak , tak; głupich . No , bo jeśli ktoś nie potrafi dochodu od przychodu odróżnić to tylko tak można go nazwać . Ktoś taki nie powinien w ogóle głosu zabierać w sprawach dotyczących firmy i spraw finansowych. Ile razy widzę związkowca w tv tyle razy dyskusja przybiera formę pyskówki lub wykrzykiwanych manifestów i wciąż te same argumenty , prymitywne do granic możliwości; umowy śmieciowe – zawierane specjalnie, żeby nie płacić zusu , albo wysyłanie na tzw. samozatrudnienie w tym samym celu, żeby nie płacić zusu ( co jest bzdurą , bo każdy kto założy własną działalność zus w naszym kraju płacić musi) pracownik gnębiony i poniżany przez pracodawcę ,bezrobocie , za mało kasy , jak ktoś nie może więcej zapłacić pracownikowi to powinien zamknąć działalność, podwyżki , deputaty , skrócić wiek emerytalny itd. Na pytanie skąd na to brać odpowiedź jedna  : zabrać pracodawcom , bo oni się bogacą a biedny pracownik nie ma z czego żyć a oni związkowcy w szczególności.  Żadne argumenty, że pracodawca ponosi ryzyko prowadzenia działalności całym swoim majątkiem , że są zbyt wysokie koszty pracy , że zysk trzeba inwestować w rozwój firmy a nie tylko przeznaczać na pensje nie docierają . Plotą takie brednie ,że nawet nie sposób z tym polemizować . Oczywiście wszystko to za pieniądze pracodawców, u których są na etatach związkowych , mają do dyspozycji biura, laptopy , służbowe samochody i telefony które też opłacają pracodawcy i pensje o jakich zwykły, szeregowy pracownik może tylko pomarzyć . Kiedyś , całkiem niedawno w Polsacie dziennikarka zapytała jednego z szefów, chyba z OPZZ , jakie są jego obowiązki zawodowe jako związkowca . Uniknął odpowiedzi rzucając hasło, że on broni pracowników . Jak go trochę przycisnęła ‘proszę powiedzieć co należy do pana obowiązków ; przychodzi pan rano do pracy i co , co pan robi” , zaczął wrzeszczeć , że oni bronią pracowników , pracownicy są wykorzystywani, umowy śmieciowe itd. ale na jej pytanie nie odpowiedział. Powtórzyła je zresztą jeszcze kilka razy i za każdym razem było to samo.  Wychodzi na to , że jedyne zajęcie związkowców , to nastawianie pracowników przeciw pracodawcom , wmawianie ludziom ,ze prywatny przedsiębiorca to złodziej i krwiopijca ( chciałam napisać dosadniej , ale nie będę się zniżać do poziomu naszych podsłuchiwanych parlamentarzystów) i urządzanie zadym w Warszawie, niszczenie mienia (palenie opon i rzucanie krawężnikami) i narażanie na straty zakładów, których urządzają strajki . Swoją drogą dziwne, że pracownicy jeszcze nie zrozumieli o co w tym chodzi. Co ciekawe zadymy zawsze są wczesną  jesienią, zawsze przed wyborami  i kończą się jak tylko spada temperatura na dworze i  dupska zaczynają marznąć. Czyli , o co chodzi związkowcom – z całą pewnością nie o pracowników ( o własne dupska , bo wiadomo odrywanie dupy od stołka i ryja od koryta boli) , nie o to ,żeby więcej bezrobotnych znajdywało pracę , bo wszystkie ich postulaty obrócą się prędzej czy później przeciw pracownikom . Pracodawca zapłaci więcej ale kilku zwolni a w to miejsce kupi nowe maszyny, które zrobią to samo co paru ludzi , a obsłuży je jeden czy dwóch , kolejni bezrobotni zasilą biura pracy , spadnie konsumpcja, bo co można kupić za zasiłek dla bezrobotnych , pójdzie mniej pieniędzy do skarbu państwa , stanie gospodarka , będą kolejne zwolnienia , przełoży się to na kondycję wszystkich pracodawców a to uderzy w pracowników  i kółko się zamknie. W efekcie poszkodowani najbardziej będą pracownicy , o których rzekomo tak bardzo chodzi związkowcom. Im samym nic nie grozi , bo związkowca etatowego zwolnić pracodawca  nie może , a jak żyją i na czyj koszt  pisać nie musze bo tę sprawę zgłębił i opisał Newsweek . I chwała za to dziennikarzom w/w tygodnika. Ja się tylko zastanawiam , dlaczego jeszcze po takim artykule nie nasłał hotelowi kontroli urząd skarbowy i nie zgłosił się do związkowca Dudy – przecież przyjmował darowizny w postaci usług  i ich nie wykazywał , a trochę się tego nazbierało. I ABW albo inny CBOŚ , bo to pachnie łapownictwem …
Co tam będę się rozpisywać , wniosek jest jeden ; związkowcy to szkodniki i darmozjady na skalę niespotykaną w dodatku aroganccy i zarozumiali kłamcy . Właściwie przestępcy działający na szkodę kraju , bo przecież kraj żyje z tego co wypracują i oddadzą pod postacią podatków obywatele.  No i nie mogę absolutnie pojąć jak mogą związki zawodowe funkcjonować w służbach państwowych ; samorządach , policji , szkole , wojsku czy urzędzie skarbowym. Przecież to służba dla kraju i status urzędnika państwowego powinien taką możliwość eliminować z samej idei.


środa, 9 września 2015

9.09.2015 O czczeniu i świętowaniu - nie politycznie ciąg dalszy

Powojenna historia też nam parę rocznic i klęsk do czczenia  dostarczyła. Choćby 31 sierpnia – podpisanie porozumień sierpniowych w 1980 roku . Od kilku lat to skąd inąd ważne dla kraju wydarzenie czczą politycy i związkowcy , bo przeciętnego śmiertelnika nie specjalnie to dziś obchodzi .  Pewnie obchodziłoby gdyby był dzień wolny od pracy , ale tak – za bardzo nie ma powodu. Pytanie tylko czy na pewno czczą ? Powiedziałabym raczej ,że profanują . Najpierw ogłaszają jakie to doniosłe święto a potem urządza je każdy sobie jak uważa  i obrzuca inwektywami inne nacje. Obrażają się nawzajem , pyskują , kłócą się , obwiniają . idea święta ginie w tym zgiełku ,a świat się śmieje i słusznie , bo to jest tyleż śmieszne co żałosne.  Ostatnio rocznice były trzy pod rząd: wybuchu Powstania Warszawskiego, wspomniana wyżej rocznica strajków i wybuchu II wojny. Tu już sam Miłościwie Nam Urzędujący( w skrócie MNU) przeszedł samego siebie ; nie podał ręki urzędującej Premier Rządu a powinien , bo w naszym Państwie jest rangą najwyżej . I cóż: znów śmiesznie . Pani Premier poproszona o komentarz w tej sprawie  po lekkim zastanowieniu (zacięciu się ) użyła sprytnego uniku pt. „nie pamiętam” a eka MNU zaczęła się głupio tłumaczyć i obwiniać stronę rządową za wszelkie zło tego świata w tym i za nie podanie ręki przez Prezydenta .  Mnie osobiście jako przeciętnego obywatela, ta cala sytuacja nawet nie oburzyła już raczej rozśmieszyła . Jeszcze jeden nasz krajowy absurd. Ranga wydarzenia upadła i zginęła w potokach wzajemnej niechęci ,żeby nie użyć określenia „nienawiści”, „ideał sięgnął bruku”,,że przytoczę klasyka . 
Za chwile następna rocznica , napad ZSRR na Polskę – po cóż nam to świętować - kolejną klęskę , zwłaszcza, że  nie umiemy tego robić wspólnie , z godnością i stosowną powagą . Po co świętować i czcić cokolwiek , skoro 1 sierpnia na Powązkach jakaś banda oszołomów „ buczy” w trakcie apelu poległych , 11 Listopada w nasze najważniejsze święto bojówki narodowców urządzają zadymy z policją , palą samochody , instalacje i nawet atakują ambasadę rosyjską , po co świętować 31 sierpnia skoro na uroczystościach Prezydent nie wspomni nawet o najważniejszym uczestniku tamtych wydarzeń . Opcja polityczna z którą wybitnie mi nie po drodze , bo nie lubię retoryki walki , kłamstwa i fanatyzmu , buduje propagandę , chcąc narzucić świętowanie kolejnego wydarzenia ; rocznicę katastrofy w Smoleńsku . Cóż , powodu nie ma ; nieszczęśliwy wypadek , nic więcej , tragiczny i nawet w skali świata bez precedensu ale tylko wypadek lotniczy jakich na świecie wiele. Cóż się jednak z tym dzieje ; zdarzenie zawłaszczyło sobie PiS , wmawia obywatelom ,że to męczennicy narodu (szczególnie brat prezesa ; bratowa i reszta już nie koniecznie ) , urządza co miesiąc wiece przed pałacem prezydenckim , marsze z pochodniami , stawia krzyże i mobilizuje wokół nich tzw. obrońców . Było już kiedyś ?  Było ; w innym miejscu  Europy w innym czasie – skończyło się wojną światową . Po co nam takie rocznice wypełnione wzajemną niechęcią , pretensjami , bójkami na ulicach i wzajemnym obrażaniem się . A byłabym zapomniała o jeszcze jednej rocznicy – Katyń ! Tak i tę rocznicę czcimy , a właściwie to czczą ją dalecy dziś potomkowie  zabitych , owładnięci jakąś traumą sprzed 70 lat i zawłaszczają politycy niby to prawicowi – na swój użytek , bo łatwo na tym polityczny kapitał zbijać. To czczenie łączy się z wypominaniem zbrodni Rosjanom i żądaniami przeprosin do końca świata a i o jeden dzień dłużej. Nie znam w historii świata zwycięzcy , który by za coś przepraszał.  Cóż tu czcić i świętować ; jeszcze jeden tragiczny epizod jakich w naszej historii wiele .Była wojna , zginęli żołnierze, jeńcy wojenni . Nic więcej . I jak to się ma do rzezi wołyńskiej gdzie zginęło  200 tysięcy cywilnej ludności o czym się milczy z niewiadomych względów . Cóż wobec tamtej tragedii znaczą te 22 tysiące z Katynia i okolic ?  Można wspominać i badać historię i niech się tym zajmują historycy. My powinniśmy żyć teraźniejszością i przyszłością a nie zatapiać się w historycznych zaszłościach i dumie z przegranych. Jak pokazuje nasze tu i teraz nie pomaga to w rozwoju i kształtowaniu przyszłości.


9.09.2015 O czczeniu i świętowaniu - nie politycznie - wpis bardzo długi więc podzielę na dwa .

Rocznic i świąt wszelkich ci u nas dostatek.  A to jakieś odległe powstanie  przegrane a jakże, a to bitwa pod Grunwaldem , a to wybuch II wojny  światowej ( kiedyś też rewolucji październikowej , ale tę już od ładnych parudziesięciu lat pokrywa kurz historii i zapomnienia) , a to stanu wojennego , a to znów Powstania Warszawskiego , a to katastrofy w Smoleńsku . Jak nie rocznica to jakieś święto wagi państwowej , jakieś wojsko polskie świętuje swój dzień albo wypada  Dzień Niepodległości , albo Konstytucji 3 –Maja czy też upadek realnego socjalizmu ogłoszony szumnie swojego czasu, przez  aktorkę Szczepkowską.
I tak kobitka minęła się z prawdą , bo komunizmu to u nas nie było , a jedynie budowaliśmy realny socjalizm . Tak powstają mity i przekłamania w historii. Dziś po blisko 30 latach od tamtego zdarzenia nie słychać nic o realnym socjalizmie ; króluje słówko „komunizm” , ale ja żyłam w tamtej epoce i pamiętam jak było naprawdę.
Czcić i obchodzić wszelkie klęski i porażki lubimy hucznie , podniośle i z powagą wielką : hasła  Bóg, honor i Ojczyzna , patriotyzm ,msze i  akademie ku czci szerzą się od morza do Tatr– tak się nam wydaje niestety. Rzeczywistość jednak ma to do siebie ,że skrzeczy a ta rocznicowa i świąteczna  skrzeczy szczególnie.

Można by szukać już w zamierzchłej przeszłości : Targowica, Konfederacja Barska ; to jednak było dawno i nie całkiem o to samo chodziło , co w takich powstaniach na przykład. Bo generalnie w każdym zrywie ,chodziło o odzyskanie wolności , którą na skutek własnej głupoty i zapatrzenia nie dalej niż do końca swojego płotu utraciliśmy.  A potem przyszło się obudzić , mówiąc bardzo współcześnie i kolokwialnie z ręką w nocniku. Więksi i mocniejsi dogadali się ponad naszymi głowami , postraszyli kogo trzeba, przepłacili kogo trzeba, obiecali to i owo komu trzeba i stało się . Jasne ,że spłycam i upraszczam, wiele spraw się na to złożyło , nie tylko głupota i pazerność , między innymi również wyniszczenie i osłabienie kraju przez ciągnące się długoletnie wojny , z kozakami, Szwedami, hospodarami , Moskwą itd. – czynnik przez długie lata absolutnie pomijany przez historyków. Nasza wojownicza natura dawała o sobie znać raz po raz i wybuchały powstania ; spontaniczne , niezorganizowane , bez zaplecza logistycznego i odpowiedniej ilości broni , źle dowodzone. W Listopadowym i Styczniowym  ginęli jak w każdym ludzie młodzi i silni, którzy powinni kraj budować i pracować dla niego . Powstania tłumiono brutalnie i krwawo , karano więzieniem , zsyłką , śmiercią i niczego to nie zmieniało. Przy całym szacunku dla poświęcenia i odwagi , to było nie potrzebne . Została nam narodowa duma i rocznice do świętowania . Tylko z czego ta duma ? Z PRZEGRANEJ . Nieco inaczej sprawa miała się w moim regionie pozostającym pod rządami Prus. Zarzuca się nam brak patriotyzmu, brak odwagi , bierność . To jednak nie prawda. Wielkopolanie okazali się pragmatyczni i niestety mądrzejsi niż reszta. Zamiast porywać się na sprawy przegrane z szablą w dłoni i okrzykiem „hurrraa! „ na ustach , postanowili rozsadzić system od środka. Uczyli się na niemieckich uczelniach, tworzyli biblioteki zawodowe ( co było zresztą świetną przykrywką dla szerzenia kultury polskiej) , uczyli się języka, poznawali prawo niemieckie a w oparciu o nie, tworzyli też swoje organizacje i instytucje np. banki spółdzielcze i kółka rolnicze, bogacili się  i czekali . Czekali na odpowiedni moment ,kiedy wiadomo już było, że gdy chwycą w końcu za broń to wygrają . I tak się stało; Powstanie Wielkopolskie było wygrane . Okoliczności i przebieg nie jest aż tak ważny w tym miejscu . Jako zagorzała fanka Wielkopolski sporo czytałam i nie zrobiły na mnie wrażenia starcia i potyczki ale pragmatyzm i zorganizowanie . Ale tej rocznicy NIE OBCHODZIMY , a powinniśmy , bo to prawdziwy powód do dumy .Co najwyżej jakiś bardziej rozgarnięty dziennikarz puści w mediach jakąś drobną o tym wzmiankę.  I nie dlatego tak twierdzę ,że tu mieszkam ale dlatego że WYGRALIŚMY . A od zarania dziejów wiadomo wszystkim strategom ,że we wszystkich wojnach nic tak nie podnosi morele i nie kształtuje dumy jak zwycięstwa. My jednak z historii niczego nie potrafimy się nauczyć i popadamy z jednego uwikłania w kolejne . Może to zbiorowa zła energia narodu, dla którego powodem do dumy są przegrane… Równie nie potrzebnym i desperackim było Powstanie Warszawskie . Ktoś pchnął młodych , zdrowych, zdolnych ludzi do walki skazując ich na śmierć  a miasto na zagładę . A dziś historycy dywagują znów bez sensu „co by było gdyby” pomogli Rosjanie, mieli lepszą broń , lepiej walczyli. Z góry było wiadomo, że nie da się wygrać z tak silnym przeciwnikiem jak Niemcy, samą wolą walki i prymitywną bronią robioną gdzieś po piwnicach , ewentualnie zdobytą na przeciwniku. Doprawdy – niczego nie ujmując tym co zginęli – to była z góry założona zagłada , nie wiadomo w imię jakiej idei . Ci , którzy doprowadzili do tego bezsensownego zrywu powinni zostać osądzeni . Nie mówię ukarani , bo i tak pewnie już żadnego na tym świecie nie ma , ale osądzeni. 

wtorek, 8 września 2015

8.09.2015 Codzienna porcja spraw babusinych

właściwie wciąż takich samych . W pracy miałam dziś mnóstwo tematów . Nazbierało mi się zaległych tematów. Ogarnęłam , choć nie bez stresu ,że o czymś zapomnę.
Z domowych tematów nic szczególnego , skończyłam sówkę i naszyłam ją na podusię wnusi . Dziś już ją zabrała . Wyprasowałam kilka koszul mężusia i to w sumie wszystko. 
Teraz siedzę na kanapie , mężuś czyta Newsweeka , ja buszuję po zaprzyjaźnionych blogach, grzeszę podjadaniem chałwy ( uwielbiam i nie potrafię sobie odmówić , a mój mężuś kupił dziś pudełko tego przysmaku).
 Zimno i pada. Zadziwiające jak szybko regeneruje się przyroda. Wystarczyło trochę deszczu i trawnik przed naszym blokiem wypalony do gołej ziemi przez słońce odżył i znów jest zielony , co mnie bardzo cieszy. 
W mieście pojawiły się już jesienne wystawy . Hit tego sezonu; zestawienie czerni z żółtym. Uwielbiam to połączenie kolorów , ale w tym roku na pewno się na coś takiego nie zdecyduję .Nie lubię chodzić w tym samym co połowa miasta.  Zostaję przy swojej czerni i czerwieni. 

poniedziałek, 7 września 2015

7.09.2015 Sprawy babusine

Temat zusu prawie ogarnięty . Pozostaje do kupy pozbierać papiery i informacje i udać się do zakładu utylizacji szmalu w celu udowodnienia ,że nie jesteśmy wielbłądem . 
Dziś jeszcze miałam pod opieką wnusię więc mam w pracy tyły ale odrobię , nie jest to nic , co nie mogłoby poczekać . W zasadzie jestem na bieżąco. 
Na budowie dokończyli dziś okna i drzwi do kotłowni. Chłopaki mogą ruszać z instalacjami. 
Młodzież wróciła z wesela , zmęczenie ale zadowoleni i znów pod wrażeniem innego stylu życia i pracy . Zjedli kolację ( przywieźli weselne przysmaki , którymi ich na drogę obdarowano) , spakowali wnusię i pojechali. 
A mnie zostało ogarnąć chatkę po tej inwazji wnusinej i zabrać się do mojego swetra . Wciąż brakuje w nim jednego rękawa . No i trzeba pozeszywać i dorobić pliski. 
Wybraliśmy się wczoraj na referendum , choć pytania były bez sensu i znaczenia - poza jednym - spraw spornych z urzędem skarbowym rozstrzygania na korzyść podatnika i tylko dlatego się ruszyliśmy do lokalu referendalnego . Choć i to pytanie większego sensu nie miało, bo temat rozwiązano ustawowo. Na szczęście nie będzie drugiego , razem z wyborami . Kawałki nie polityczne niedługo znów napiszę , jak tylko czasu trochę złapię . 
Chłodno , ale po kilkugodzinnym niedzielnym deszczu znów sucho . Nawet ślad dziś nie został.  Czas na przemeblowanie w ciuchowych szafach , bluzeczki bez rękawów trzeba na górne półki odłożyć a zdjąć z dłuższym . Na swetry przyjdzie pora za kilka tygodni. Lato definitywnie w odwrocie. 

niedziela, 6 września 2015

6.09.2015 Brak czasu

opieka nad wnusią i wnusiem to wymagające zajęcie . Dziś zapakowałam małą do łóżka wcześnie , bo wiadomo ; jutro szkoła już od ósmej rano więc miałam chwilę na to ,żeby ogarnąć bałagan w domu. Wszędzie zabawki, ubranka , jakieś dziecięce drobiazgi. Trzeba było poukładać to wszystko. Wczorajsza wyprawa była pełna atrakcji i trwała cały dzień . Kilka z nich było nieplanowanych ale przez to ciekawiej. O tym jednak napiszę jutro lub po jutrze zwłaszcza,że i zdjęć sporo do obrobienia.  Przez tę wyprawę nie zdążyliśmy poświętować wczoraj naszej rocznicy ślubu. Nie żadna okrągła , 34- ta . Ładny kawał życia ... 
Z innych spraw to czeka nas przeprawa z zusem . Co za kretyńska instytucja . Zatrudniamy synową , od kilku miesięcy. Jej firmy się likwidowała przez to nie dostałaby świadczeń jak urodzi. Opłacaliśmy za nią składki a teraz jak zgłosiła chorobowe zus się przywalił. Każą nam się tłumaczyć ; jakie stanowisko , czy podpisywała listę płac  i listę obecności , jakie czynności wykonywała itd. Pytania głupie i bez sensu.  Jutro umówiłam się z księgową ,żeby to wszystko przygotować i trzeba będzie tam pójść i się tłumaczyć. Pocieszam się ,że jakoś to wszystko przetrzymamy , bo podobno tak wszystkich trzepią . Przynajmniej tak twierdzą nasi klienci. 
Dziś po raz pierwszy od kilku miesięcy pada . Ochłodziło się też bardzo. Zaledwie 11 stopni. 
Jakiś dłuższy kawałek wkrótce . Dziś nie mam już siły pisać , a poza tym w plecy mi coś wlazło i od kilku dni paskudnie boli jak tylko się pochylam albo zrobię  jakiś szybki ruch.