babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

czwartek, 27 czerwca 2013

27.06.2013 Kolizja z udziałem kosiarki do trawników

To trzeba mieć "szczęście" . Jak co dwa tygodnie w każde lato "Wiosna" kosiła dziś trawniki w parku i obok naszego biura . No i to była bezpośrednia przyczyna kolizji . Wybili szybę boczną w aucie mojego mężusia . Łapy opadają . Tak naprawdę ,to nie była kolizja tylko  spod mechanicznej kosy podłączonej do traktora , sporych rozmiarów  kamień poleciał prosto w szybę naszego wana stojącego na parkingu. Dobrze przynajmniej ,że się goście przyznali, że to ich sprawka. Nawet do szefowej zadzwonili i załatwili ,że zapłaci za szkody . Pogoni im kota szefowa ( już ją kilka razy w akcji widziałam , jak ćwiczyła swoich pracusiów) ,  za nieuwagę .  Problem w tym ,że takie szyby tylko na zamówienie, bo nie dość ,że auto z tych rzadziej występujących w naszym kraju , to jeszcze szyba zielonkawa ( produkują w wersji białej , zielonej i niebieskiej do tego modelu, nasz fabrycznie miał zielone ) . Sprowadzą nam , owszem , ale najwcześniej w poniedziałek.  We własne dupsko można się ugryźć ze złości. 
Nie tylko z tego powodu zresztą , ale w tym przypadku zaczynam się przyzwyczajać . 

wtorek, 25 czerwca 2013

25.06.2013 Codziennych spraw babusinych parę

Przyjdzie się chyba do tych szaleństw pogodowych  przyzwyczaić .Jednego dnia upał , drugiego nawałnice i 12 stopni na plusie , burze i gradobicia a i trąby powietrzne się trafiają . U nas na szczęście rzadko ; widać Wielkopolska jakąś szczególną łaską Boską się cieszy . Lokalnie nieco nas dziś podtopiło. Lało całą noc i kiedy przyszłam do pracy , woda z deszczu nie chciała już schodzić spod kratki. Trzeba było przeprosić pompę i odpompować . Na razie pada , ale już  nie tak mocno jak nocą więc chyba już zalanie biura nam nie grozi. 
    Chyba się liczebność mieszkańców miasta zwiększyła .Nic mi o tym nie wiadomo co prawda , statystycznie jest tylu ilu było w latach 70 i 80-tych a nawet ciut mniej , ale ilość osób chętnych do lekarza świadczy o znacznym przyroście. Wczoraj synowa szła z łapką do kontroli . Do chirurga czekało już 70 osób!  Załapała się dopiero dziś , a i tak czekała ponad dwie godziny . Zdjęli jej szwy i orzekli,że jest dobrze. Rękę ma jeszcze oszczędzać przez parę dni , ale goi się dobrze.  A co do ilości ludzi w przychodniach , to nie wiem jak to się dzieje ,że kiedyś takiego tłoku nie było. Pracowałam ładnych parę lat w służbie zdrowia i często w rejestracjach na zastępstwie w różnych przychodniach. owszem kolejki były u dentystów , u okulisty, który w naszym zozie był wtedy jeden , zdarzało się do chirurga w sezonie letnim , jak dzieciaki z drzew i trzepaków spadały albo w zimie jak było ślisko, a poza tym do specjalistów poczekalnie świeciły pustakami ( do kardiologa i ortopedy wystarczyła jedna rejestratorka a i tak roboty nie miała , bo średnio 3 osoby dziennie do każdego się trafiły ) . Do lekarzy pierwszego kontaktu też przesadnego tłoku nie bywało.  Ciekawe zjawisko . Nie wierzę, że aż tak bardzo społeczeństwo podupadło na zdrowiu przez ostatnie 25 lat.  
Odkryłam kilka dni temu fajną kapelę . Epica - holenderski zespół grający metal symfoniczny . Muzycznie i stylistycznie coś pomiędzy Whiting Temptation i Nightwish.. Solistka piękna i pięknie śpiewa ćwiczonym mezozopranem na co najmniej trzy oktawy .No i utwory takie ,że ciarki po plecach chodzą od słuchania . Oczywiście trochę mroczne , bo taka jest konwencja rocka i metalu symfonicznego , ale coś w tej muzyce jest takiego, że nie sposób jej się oprzeć.  
Mam ochotę na domową pizzę . Chyba jutro zrobię na obiad . 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

24.06.2013 O książce na kato i takie tam , sprawy babusine

Jak już napisałam Luci w meilu , świetnie mi się czytało , a lektura sprawiła ,że choć bardziej po drodze mi nad norweskie fiordy , prawie się zakochałam w Italii i nabrałam ochoty, żeby ją na własne oczy zobaczyć . Polecam "Dziennik Badante" - lektura w sam raz na wakacje , bo jest optymistyczna i przynosi  odprężenie a i za przewodnik posłużyć może. Lucia , jeszcze raz Ci szczerze gratuluję. 
Nareszcie ciut chłodniej . Jutro podobno ma być tylko 14 stopni .Zbzikowała pogoda całkiem . Jak wszystko w tym roku robota się ślimaczy i wciąż coś idzie nie tak jak powinno. Strasznie mnie to wkurza. 
Jakoś dziwnie w naszym bloku się zrobiło. Nic o śmieciach nie wiemy , segregować czy też nie , a to już za tydzień . Nie wiem czy do mnie informacje nie docierają czy to jakiś sąsiedzki  spisek. Muszę jutro do zarządu zadzwonić - z naszym blokowym gadać nie będę . A dziś przyplątał się jakiś magik - niby ,że przez zarząd wspólnoty nasłany (fakt , papiery miał ze stempelkiem ) niby to jakieś pomiary instalacji elektrycznej robić wymagane co pięć lat. Na tym miejscu mieszkam już 17 rok i jak dotąd ani razu nikt elektryczności nie mierzył.  Zdziwił się ,że nic nie wiem o sprawie a jeszcze bardziej się zdziwił jak zobaczył jak jest instalacja zrobiona ,że niby tyle obwodów bo "przecież to musiało być strasznie drogo " . Może i było , ale nas materiał kosztował . Elektrykę robił mój śp. Ojciec , ale tego magikowi nie tłumaczyłam.
Katar mnie męczy . Nos mam zatkany i głowa mnie boli. Ciekawe skąd mi się to wzięło przy takich upałach..  



niedziela, 23 czerwca 2013

23.06.2013 Intensywnie

i gorąco. Popracowaliśmy sobie w weekend bardzo konkretnie . Mężuś przy ratowaniu wodociągów i naprawie podłogi a ja w domu i zagrodzie ,że tak powiem. Remont roweru na razie sobie odpuściłam. Bo jak zobaczyłam te truskawki i inne dobra i na dodatek moją zaprzyjaźnioną babcie-ogrodniczkę ... No właśnie , zmieniłam plany , nakupiłam truskawek ,ogórków, szabelku i innych pyszności . Z truskawek wyprodukowałam konfitury a  ogórki zakisiłam., na koniec jeszcze placek drożdżowy z truskawkami upiekłam . No ... placuszek , nie placek . Malutki . Poszedł w godzinę . Jak widać na fotce poniżej, wszystko udane. Wyprałam pół pokrowca  na materac. Jeszcze schnie. Pranie wyglądało w ten sposób,że włożyłam do wanny , zalałam wodą z płynem "biały Jeleń" i deptałam nogami . Proszę się nie śmiać. Do pralki się nie mieści , a nasiąknięty wodą jest nie do ruszenia taki ciężki . Druga połowa za tydzień. Wieczorem zasiadłam do maszyny do szycia . Efekt zasłonki przeciwsłoneczne i 2w1 czyli coś co może być albo sukienką albo spódnicą . Wymaga jeszcze lekkiego dopracowania , ale w zasadzie już się do włożenia nadaje. 
A dziś z rana dokończyłam książkę na lato . Jutro napiszę o wrażeniach , potem zwyczajne niedzielne przedpołudnie , a potem imprezki rodzinne. bez przesady ; kawa u młodszej synowej i piknik na działce u mojej matki . Maluchy dorwały się do kranu z wodą i zaczęły "gotować" zupkę z błotka i trawy. Wybrudziły się niemożliwie , ale to szczęście na buźkach !!!  Na koniec jeszcze pojechaliśmy na trochę do teściowej .  Dziś czuła się trochę lepiej , po kolejnej dawce leków przeciwbólowych ale chyba jej w końcu te leki dobrali, bo jakoś funkcjonuje. 
A TO MOJA WCZORAJSZA  DZIAŁALNOŚĆ DOMOWA