babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 10 czerwca 2011

10.06.2011 I znów zwykłych spraw babusinych kilka

No ja się pogryzę; proponuję młodzieży weekendową integrację na kajakach a oni wymyślają zamiast zaczynać pakowanie, co by przed długim weekendem zdążyli.. A to pracusiowa żona do pracy musi , a to Krzysiu za mały , a to trzeba o działkę zadbać ; ciągle coś . A niech im tam będzie . Marudzą to pojedziemy sami. Niech se siedzą w domu i zazdroszczą. Nie odpuszczę weekendu za nic w świecie.
A poza tym to znalazł się kupiec na działkę w naszym Gaju. Podałam cenę , niespecjalnie atrakcyjną , bo nie jesteśmy pod przymusem i kobieta „łapnęła.” Bez targów. Następnego dnia zadzwoniła,że ma środki i chciałaby się spotkać 17 czerwca w celu sfinalizowania transakcji. Ok. Trochę mi szkoda , ale nawinęły się inne możliwości więc czemu nie zarządzić tym, co się ma zarabiając przy tym jakąś kasę i zabezpieczając sobie dochód na stare lata.
Sobota i niedziela zapowiadają się intensywnie; jutro od rana poremontowe sprzątanie, potem rundka do marketu oddać nadmiar płytek ( ciekawe czy faktycznie tak to funkcjonuje jak obiecują ) od remontu schodów biurowych ; schodki wyglądają imponująco .Niedziela przy stole suto zastawionym . Hurtowe imieniny teściowej, szwagierki i chrześniaka męża. I może zdążę zamówić krzesła do kuchni. Znalazłam całkiem fajne w necie . I w przyzwoitej cenie. Chciałabym,żeby mężuś choć okiem rzucił , bo potem będzie marudził,ze mogły być lepsze . Tylko jak go złapać ? Od trzech dni i nocy pracuje razem z chłopakami przy kolejnym kontrakcie .
Od następnego tygodnia zamierzam zarządzić wolne soboty.

wtorek, 7 czerwca 2011

7.06.2011 Dzieje się

Coś się dzieje z czasem i robotą. Trudno zgadnąć które zżera które. Czy robota czas, czy czas robotę. Tak czy inaczej z firmy ostatnio nie wychodzimy. No i jeszcze remont schodów. Majster pracuje do 17-18 .00 , a do nas klienci wpadają też popołudniami no i kolejny dzień siedzę w firmie do późnych godzin wieczornych. . Średnio mi się to podoba , ale co mam zrobić.
W piątek i sobotę zaliczyliśmy imprezę firmową. Jak zwykle było wesoło . No i tym razem konkurencja się pojawiła. Nie złej rozrywki nam dostarczyli.. Facet przyjechał ,ze swoim pracownikiem ( czytaj : przydupasem) .
Przysiedli się do nas i na wszystkie sposoby próbowali z nas wyciągnąć co robimy i jak prosperujemy. Przydupas co drugie zdanie leciał do szefa zameldować co usłyszał. Nawet synową konkurencja podpytywał . Kapnęła się co za jeden i odesłała do mnie pod pretekstem,że ona jest od półtora roku na wychowawczym i nie wie co się w firmie dzieje. Konkurencje gryzie jeden klient, z którym był na noże a którego mu przejęliśmy i ciągle temat drąży. Tym razem też . Nagadałam mu ,że z tym klientem to się współpracuje wspaniale , że taki oh i ah ,że tylko takich sobie życzyć itd. ( co nie całkiem jest prawdą ) a chwilę później synalek nagadał przydupasowi konkurencji,że no robota to u nich jest ale z płaceniem problem i w ogóle współpraca beznadziejna ( co też nie do końca jest prawdą). Przydupas poleciał zameldować szefowi . No i teraz mają nie zły zgryz ; kto z nas mówił prawdę , gnidy chodzące. A niech tam . Jak się tylko to towarzystwo gdzieś pojawi , to wszędzie zadyma. I tym razem nie inaczej. Na szczęście wszyscy ich olali brzydko mówiąc i się zmyli wcześniej. Tak poza tym to dostaliśmy jak zwykle upominki. Tym razem dla pań były zestawy mazideł z perfumerii Dauglas ( nawet takich nigdy nie używałam i do tego w takiej ilości) i pokaz makijażu na którym nie byłam , bo musiałam iść na szkolenie techniczne . Tym razem poszły też na szkolenie panie dystrybutorki z Częstochowy . Wystąpiłyśmy więc w damskiej sile , słownie trzech . Dla panów były firmowe zestawy na ryby ; torba termoizolacyjna, termos , dwa termoizolacyjne kubki , kurtka przeciwdeszczowa i czapka - kretynka, wszystko z logo producenta. . No a po imprezie pojechaliśmy na toruńską starówkę , pospacerować i kupić pierniczki. , jako,że imprezka była w sympatycznym hoteliku za Toruniem.. Nasza wnusia , która była z nami oczarowała wszystkich a w hotelu i na imprezie czuła się jak u siebie. A w niedzielę trochę nadrabiałam zaległości z całego tygodnia, trochę czytałam i nawet na rowerki wyskoczyliśmy . Czyli działo się . Po intensywnym weekendzie przyszedł intensywny początek tygodnia . I na zmianę póki co się nie zanosi. Poza tym upał.