babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 12 stycznia 2018

12.01.2018 Jeszcze jeden zwariowany dzień

Naprawdę zwariowany i męczący . Nawet nie chce mi się pisać . Zmęczyło mnie to bieganie i odkręcanie zawalonych spraw. Znów nie z naszej winy , ale co zrobić. Trzeba było się z sytuacją zmierzyć. Na szczęście skończyło się lepiej niż zaczęło ale do domu wrociliśmy około 19.30. Cały system mi się rozpadł i nawet chatki nie zdążyłam ogarnąć . Jutro mamy kolędę i to wcześnie , od 10.00. Zwykle do nas ksiądz wpada około 10.30 - 11.30 więc jeszcze zdążę rano . A tak poza tym to właściwie po co mam się wysilać ; przygotuję stół i zamiotę podłogę . Wystarczy.  
Po południu , na nocleg przyjdą nasze maluchy . Tym razem wnusie. Będzie wesoło. 

czwartek, 11 stycznia 2018

11.01.2018 Wieczór

na prawie sportowo udany.  Trochę prezentacji i podsumowań w części oficjalnej , trochę magii w części artystycznej i dużo dobrego jedzonka w części mniej oficjalnej.   Była prezentacja z wczorajszego meczu i tego ci się działo w związku z tym, a grali  z drużyną z plus-ligi .Mecz przegrany dla naszej drużyny , ale przecież to o klasę wyżej i drużyna , która w ubiegłym roku nie przegrała ani razu . A nasi dopiero w I-lidze . Przegrać z lepszym od siebie to przecież nie wstyd . Były podziękowania dla sponsorów i wręczenie statuetek  ( też dostaliśmy) i krótkie przemówienia . Potem był występ magików . Iluzjonistów znaczy . Nawet ciekawy. No a potem podano kolację z deserem , wino i  mocniejszy alkohol , zakąski itp. Bardzo smaczne to było i jak na wieczór to zjadłam dużo. Zwykle tyle nie jem . 
Z sukienką trafiłam , wszystkie panie wystąpiły w czerni , w różnych kreacjach ,ale wizytowych . Moja nawet trochę się wyróżniała krojem. Zwinęliśmy się trochę po 22.00. 
Dzień pracy raczej niczym się nie wyróżnił.  

środa, 10 stycznia 2018

10.01.2018 Babciowanie

to zajęcie absorbujące , przy energicznej , wygadanej ośmiolatce.  Nie sposób robić nic innego . Ale poradziłam sobie i z babciowaniem i z dzisiejszymi zadaniami.  Padnięta jestem . Jednak wiek mi się we znaki daje od czasu do czasu.  Nie mam już takiego zasobu energii jak dawniej. 
I to by chyba było wszystko na dziś . 
Za oknami zima bez zimy , po dwóch dniach mroźnych , znów mżawka na przemian z deszczem .

wtorek, 9 stycznia 2018

9.01.2018 Sprawy babusine

Napisałam i znikło . Hmmmm.... No ale wiadomo ; komputery mnie nie lubią , pewnie dlatego . 
Już mnie gryzie brak szydełka i igliczek , jednak długo żyć bez tego nie mogę .  Choinka utrudnia mi dostęp więc muszę jeszcze trochę poczekać z robótkami włóczkowymi. 
Temat awarii w starym biurze opanowany; dziś dla pewności poprosiliśmy naszego hydraulika , żeby sprawdził czy wszystko w porządku. Sprawdził i jest ok. Sąsiedzi niepotrzebnie robili szum. 
Nową lampę powiesiliśmy . Wygląda całkiem ładnie , nawet lepiej niż się spodziewałam i ładnie rozprasza światło.  Powiesiłam też na swoje miejsce obrazki . Takie trochę słodkie kwiatki , ale mają już swoją historię . Liczą jakieś 40 - 42 lata i były malowane na deseczkach przez miejscową malarkę specjalnie dla mnie . Dwa mniejsze dostałam od jednego kolegi z podstawówki na imieniny , większy od jego mamy. To była forma podziękowania . I tak już ze mną zostały. Barwy straciły trochę na intensywności , ale w sumie to nie szkodzi. I tak są ładne. Tym samym remoncik korytarzyka skończony. 
Teraz czekamy na wnusię . Nocuje dziś u nas a jutro obowiązki babciowe. W czwartek idziemy na spotkanie sponsorów . Zaproszenia tym razem są "z osobą towarzyszącą"; w naszym przypadku imienne dla obojga. Dwa razy zapowiadany bal nie doszedł do skutku . Spotkania zwykle dochodzą , choć zwykle biorą w nich udział sami panowie; wiadomo sport to męska sprawa . Nie mam pojęcia w co się ubrać , chyba postawię na prostą elegancję i czerń. Mam fajną sukienkę z dwurzędowym zapięciem , wykładanym kołnierzem i rękawem 3/4,w stylu lat 50-tych . Chyba najlepiej się sprawdzi. 


poniedziałek, 8 stycznia 2018

8.01.2018 Jak nie urok to k.....a korniki

My jednak spokojnie pożyć nie możemy , a ja w szczególności . Wczoraj wieczorem zadzwonił starszy synalek , z zapytaniem czy mam klucze do babci mieszkania , bo swoje zgubiła. Mam , pewnie ,że mam . No to po nie przyjedzie. Przyjechał . Babcia czyli moja matka czekała u nich. Dobrze, że po sąsiedzku mieszkają i miała gdzie poczekać . Podobno dziś sobie klucze dorobiła. Muszę tam znów zajrzeć i skontrolować sytuację ; rachunki, telefon itp. No i poszukać tych kluczy , bo podejrzewam ,że je gdzieś ma , tylko nie wie gdzie. No , ale z domu wyszła i drzwi zamknęła , twierdzi, że klucze włożyła do torebki więc nie wiadomo.  Ledwie synalek odjechał i zdążyłam herbatę zrobić jak zadzwonił sąsiad z bloku , gdzie mamy stare biuro. Nikt tam nie zaglądał od prawie miesiąca , bo potrzeby nie było. Sąsiad spanikowany , krzyczy mi w słuchawkę , ze u nas się leje woda i zalewa im piwnice. Co było robić , pojechaliśmy . W biurze sucho , nigdzie woda się nie leje. Po dokładniejszych oględzinach stwierdziliśmy ,że jednak ściana jest mokra i wyciekają drobne kropelki , ale do zalania daleko , no i zalanie piwnicy jest po zupełnie innej stronie. Na wszelki wypadek dokręciliśmy wszystkie zawory i odcięliśmy pion. Nic więcej się w nocy zrobić nie dało. Sąsiedzi zdziwieni , że jednak nie u nas . Dziś postanowiliśmy poczekać na to co się będzie działo. No i wszystko było dobrze do godzin popołudniowych . Kończyliśmy własnie obiad kiedy znów zadzwonił sąsiad , że znów ich zalewa i na pewno to od nas. No dobra po jechaliśmy , po drodze wstąpiliśmy do nowego biura , po taką specjalną kamerę , za pomocą której sprawdzamy trudno dostępne miejsca i drożność kanałów. Okazało się , że u nas nic się nie leje i nawet lekko zamoknięta wczoraj ściana zdążyła wyschnąć . Po namyśle całe to gremium sąsiedzkie + dwóch fachowców ze spółdzielni stwierdziło , że to musi się lać z pionu , który jest w naszym biurze ładnie obudowany nidą i że trzeba to rozkuć , żeby sprawdzić . Tu już się postawiłam i  zapytałam , kto za to zapłaci? lekko wszystkim szczęka opadła . W końcu jednak mężuś wywiercił dziurę w ściance i wsunął kamerę . Okazało się , że jednak nie ten pion , ale ściana pod murkiem z nidy  jest wilgotna . Sprawę uratował fakt , że ktoś , gdzieś wyżej puścił wodę . Polało się około metra od naszego pionu . Fachowiec ze spółdzielni wykuł więc kawałek suporeksu , zajrzał do środka, włożył rękę i stwierdził, że jest sucho . Pomogła znów kamerka . Pokazała wyciek w całej okazałości kilka centymetrów niżej, niż sięgnął fachowiec .  Przynajmniej większego remontu uniknęliśmy , trzeba będzie tylko wyprawki porobić . Sąsiedzi patrzyli na ten nasz sprzęt jak na zamorskie dziwo , po czym zgodnie orzekli , że przydatny . 
P o wyjściu ze starego biura podjechaliśmy do brico rozejrzeć się za lampą . Nic ciekawego nie było więc mężuś stwierdził , że jedziemy do le roy do Swarzędza. Kupiliśmy . Nic szczególnego ; prosty w formie z mlecznego szkła.  I to właściwie dziś wszystko.  Tydzień będzie intensywny , każdy dzień zagospodarowany co do minuty. 

niedziela, 7 stycznia 2018

7.01.2018 Niedzielnie

bez pośpiechu.  Remoncik korytarzyka skończony. W sumie zajęło to trochę więcej niż godzinę , z przerwami na wyschniecie farby. Po nową lampę na razie nie pojechaliśmy , nie chciało nam się a i tak nie wiedzieliśmy czy dziś czynne markety czy nie. Kupimy w tygodniu a póki co korytarzyk oświetla stylowa żarówka wkręcona w jakąś wiekową oprawkę . 
Tak poza tym to rozgryzaliśmy rozkład mebli i armatury w łazience . O ile z wc nie ma problemu , tam się nic nie zmieni poza płytkami , umywalką i sedesem , to w łazienka wymaga już większej pracy i przeróbek. No i te przeróbki mnie gryzą , a z mężusiem ciężko się gada ,bo jakoś nie umie sobie wyobrazić co chcę osiągnąć i dlaczego . Muszę rozrysować , ściana po ścianie na papierze milimetrowym. Próbowałam skorzystać z darmowych programików do projektowania łazienek ale nie udało mi się . Każda firma robi te programiki pod swój sprzęt , a to nie koniecznie się sprawdza. 
    Tak poza tym to czytam "Płomienną Koronę ".