babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 7 września 2024

7.09.2024 Kuchnia w budowie i takie inne ...

 Dosłownie w budowie , bo częściowo już złożyliśmy , dopasowaliśmy blaty , zostawiliśmy miejsce pod lodówkę ( może w przyszłym roku ) , ustawiliśmy regał w miejscu , które od początku założyłam rysując kuchnię kolorową kredą na nieotynkowanych ścianach . Polecam ten sposób , sprawdza się przy remontach podobnie jak i atrapy mebli w postaci kartonów ustawianych tam gdzie powinny stać. Oprócz tego złożyliśmy i podwiesiliśmy szafkę łazienkową i haczyk do ręczników. Łazienka gotowa poza tym , że trzeba posprzątać , bo na razie pełno tam skrzynek z narzędziami i pudełek ze śrubkami, , rurkami , haczykami i innymi nie-przydasiami . W kuchni pozostało podłączyć wodę i przykręcić na stałe blat . Reszta później. Wystrój uzupełnią półeczki na wspornikach z kutego żelaza . Bardzo mi się takie podobają. Co prawda ograniczę się do tych dostępnych w marketach , ale i tak będę miała to co wymyśliłam. No i parę innych pomysłów mam , ale o nich będzie na bieżąco. Małżonek skręcał szafke łazienkową a ja powalczyłam z przekwitającą łączką . Nie dałam rady , pokonało mnie słońce. Uciekłam pomagać małżonkowi . W domku zdecydowanie chłodniej. Po południu wpadli na działkę starszy syn z wnusią . Pooglądali postępy, pogadaliśmy , wnusia dostała wsparcie na wycieczkę do Gdańska, na którą jedzie w poniedziałek i słonecznik na drogę i pojechali. Zachwycała się domkiem , wszystko jej się podobało , nawet mój nowy czajnik z gwizdkiem i mop. 

Zanim jednak wyruszyliśmy na działkę , pojechaliśmy na turniej i festyn do szkoły wnusiów. Akurat kiedy przyjechaliśmy zaczynał się mecz najmłodszych drużyn. Grali na dwóch boiskach , po dwie drużyny. Jak się dowiedzieliśmy na otwarcie sezonu przyjechało aż 10 drużyn z całego powiatu. Nie znam się na piłce , ale i tak zorientowałam się , że nasz najmłodszy wnusiu , którego trener ustawił na obronie świetnie sobie radzi. Nie przepuścił żadnej piłki. Wygrali 3do 2.  Drużyna starszego do czasu naszego wyjazdu rozegrała trzy mecze ( kolejne trzy już po wyjeździe więc wyniku jeszcze nie znam) . Dwa przegrali jednym punktem , jeden wygrali 3 do 1 . I jak wyżej , nie znam się na piłce , ale jak wnuk strzela bramkę wprost ze swojej strony boiska i to idealnie w środek , a potem drugą oganiając się przy tym od czterech na raz graczy przeciwnej drużyny to chyba jest dobry i nie na próżno nosi opaskę kapitana. A rodzice, szkoła i trenerzy oraz panie z okolicznych Kół Gospodyń Wiejskich zadbali o organizację i jedzonko oraz aukcje i zbiórki dla Kacperka. Wrzuciliśmy sowity datek do puszki w zamian za pyszną kawę. Wspieramy takie akcje i jak możemy tak pomagamy w tych festynach. Tym razem do organizacji dołożyła się gmina i starostwo . Gmina udostępniła namioty i dorzuciła się do nagród , starostwo ufundowało puchary dla drużyn i pamiątkowe medale dla wszystkich uczestników. Szatnię zbudowali rodzice , ktoś dostarczył płyty , inny farby , jeszcze inny malował , kolejny okleił logiem drużyny i szkoły a kolejny zrobił do szatni ławeczki . Nasz pracownik z żoną zajęli się rejestracją uczestników i liczeniem bramek , żółtych kartek, karnych i czegoś tam . Jedynie pogoda nie sprzyjała grze. Dzieciaki strasznie się męczyły. Organizatorzy nawet skrócili mecze do 8 minut na jedną połowę. Zwykle młodziki grają po 15 minut na połowę. Sobotę więc mieliśmy zagospodarowaną od rana do wieczora. Jutro oczywiście też się wybieramy na działkę , a co będziemy robić ??? Dobre pytanie , bo upał nie odpuszcza , wciąż 32 stopnie na termometrac.h. Miłej niedzieli 

piątek, 6 września 2024

6.09.2024 Blat kuchenny

 i warsztatowy kupiliśmy dziś w hurtowni. Szukaliśmy i szukaliśmy , sprawdzałam mnóstwo sklepów i marketów a za grosze dosłownie udało się kupić w miejscowej hurtowni i jeszcze się przy okazji załapał młodszy synalek na blat do warsztatu , bo jak usłyszał, że jedziemy na jakąś wyprzedaż to powiedział, że jak byśmy trafili jakiś 2-2,30 w sensownej cenie to mamy mu kupić do warsztatu , kolor i struktura nie ważna. I trafiliśmy, też za grosze. W sklepach za 4 metrowy blat zapłacilibyśmy około 500 złotych minimum , a tam  za obydwa z przycięciem na wymiar tylko 330. Wczoraj przypomniało mi się , że mamy takiego "niedzielnego" klienta ( bo dzwoni w jakiejś sprawie raz na 5-7 lat-ostatnio w 2021) , właśnie tę hurtownię . Weszłam na ich stronę, nie wiele na niej było , ale znalazłam zakładkę promocje. No to zajrzałam i strzał w dziesiątkę ; kilka pozycji na wyprzedaży. Wydrukowałam sobie listę i pojechaliśmy. Z listy był tylko jeden , na próbce w dobrze oświetlonym biurze wyglądał na czarny , a w realu okazał się ciemnozielony i lekko pouszkadzany . Kazali nam iść do magazynu obejrzeć , a w magazynie znalazło się całe mnóstwo innych w różnych wzorach i kolorach, tyle, że nie miały ceny , tę należało uzgodnić z kierownikiem. Pooglądaliśmy, wybraliśmy , dogadaliśmy się z kierownikiem , potem magazynierzy wyszukali jeszcze taki ze ścinków długości 2,20 o nazwie Sahara , cokolwiek miało to obrazować , bo kolor brązowy w jakieś bure mazańce ale do warsztatu w sam raz. My wybraliśmy niebiesko-zielony. Może się we współczesne designerskie trendy nie wpisuje , ale do szafek , podłogi i drzwi do łazienki pasuje. Z resztą sobie poradzę , bo i tak planowałam utrzymać dodatki w kolorach niebieskich i żółtych. Zanim chłopaki dojechali do hurtowni busem , już nam przycięli do podanego wymiaru , a potem jeszcze docięli blat synalkowi. Oszczędzi sobie roboty przy montowaniu.  Tym sposobem mamy znów kawałek do przodu , tylko kiedy to wszystko poskładamy ? Oto jest pytanie... Drzwi do szafki nadal nie dotarły. 

Jutro jak zwykle dzień działkowy , ale wcześniej otwarcie sezonu piłkarskiego naszych wnuków połączone z piknikiem charytatywnym . Oczywiście jedziemy wesprzeć , wnusiów jako kibice i zbiórkę dla niepełnosprawnego Kacperka . 

czwartek, 5 września 2024

5.09.2024 U nas nic nie może być normalnie i bez przygód

 Jak nie drzwi do szafki , to niekompletna szafka łazienkowa. Kupiliśmy przedwczoraj , dziś mieliśmy poskładać i podwiesić a tu zonk. Brak uchwytów, śrubek i zawiasów . Trzeba reklamować. W sklepie okazało się , że pudełko z akcesoriami wypadło, bo akurat ta szafka była ostatnia i miała otwarty karton. Znalazły się na półce, gdzie leżała szafka. Dostaliśmy akcesoria i możemy szafkę montować ,ale czas znów minął . Jutro mają nam wysłać właściwe drzwi do szafki kuchennej. Tak poza tym zebrałam dziś resztę gruszek , trochę papryki i posadziłam kolejne kwiatki. Klomb z barwinkiem i kamieniami polnymi  w roli głównej coraz ładniejszy. 

Dziś nasza 43 rocznica ślubu. Jakaś domowa kawka z tej okazji dopiero w niedzielę . 

środa, 4 września 2024

4.09.2024 Nie ma sposobu

 na przerobienie roboty. Wciąż mnie dopada . Cały dzień dziś siedziałam w papierach. Prawie ogarnęłam. Zakładam ,że jutro mi się uda dokończyć . W domu też mnie nie ominęło . Kolejne słoiki , tym razem gruszki. Na szczęście zostało już nie wiele , trochę papryki i korbole . Na pewno zrobię z nich kompot , a na inne przetwory nie mam pomysłu jak na razie.  Przyjechał mój zamówiony sweterko-płszczyk . Pasuje idealnie i okazał się bardzo ładny , nawet ładniejszy niż na fotce w katalogu. Co prawda wciąż upały , ale jesień blisko i liczę na to, że upał jednak zelżeje. Wieczorem podjechaliśmy do restauracji pod miastem po obiady. Od pandemii sprzedają na wynos słoiki . Ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i przetrwał. Ludzie wciąż tam jeźdżą po obiady. A są naprawdę dobre i wszystko ze świeżych produktów więc mają wzięcie. Raz po raz my też , zwłaszcza gdy mamy plany działkowe albo wyjazdowe . A na najbliższe dni takie mamy. Jutro jedziemy składać szafkę łazienkową i ją podwiesić . Podłączyć lampy , a w piątek musimy jakieś większe zakupy zrobić ,nie tylko spożywcze. Drzwi do szafki jeszcze nie dojechały. 

wtorek, 3 września 2024

3.09.2024 Nie wiem

 co się dzieje i jak to działa, ale robota mnie dosłownie przywala. Nazbierało mi się mnóstwo spraw i w pracy i w domu . Niby drobnych ale absorbujących , żeby nie powiedzieć upierdliwych , od firmowych zamówień i faktur zaczynając a na reklamacji szafki sadzeniu kwiatków kończąc. Dobiegała 16.00 a ja wciąż siedziałam przy laptopie i pisałam. Dziś nie lepiej a na dodatek mam miliony telefonów od matki. Awanturuje się cały dzień ; a to jej emeryturę zabrałam , a to zgubiła pieniądze , a to telewizor nie działa , a to cos tam .Wariactwo jakieś.

 Jak na złość wczorajszy wieczór skończyłam na przewracaniu spiżarnianych szafek. W niedzielę małżonek znalazł na szafce w kuchni małą gąsienice . Przynajmniej tak to wyglądało. Pomyśleliśmy, że przynieśliśmy z owocami albo kwiatami z działki , ale w poniedziałek znalazły się dwie kolejne. Już mi to podpadło i zaświtało w głowie, że mam zapas grzybów suszonych i mogły się w nich mole zalęgnąć  jak to raz już mi się zdarzyło jakieś 30 lat temu. Stwierdziłam ,ze przejrzę szafki po kolacji. No i trafiłam, tyle, że akurat mole nie dopadły grzybów a wszystko inne co było sypkie i miało otwarte opakowania. Miałam pozamykane klamerkami ale i tak wlazły. I musiały już długo tam gospodarować . bo zaanektowały sobie obie szafki. Skończyło się tak, że wywaliłam wszystkie zapasy do śmieci. Szafki umyłam, przetarłam octem , porozkładałam laurowe liście i na wszelki wypadek posprawdzałam jeszcze wszystkie pudełka i szafkę z przyprawami . Tam jednak nic się nie zadomowiło. Zła byłam jak osa , bo nie lubię wyrzucać jedzenia , ale w tym przypadku nie miałam wyjścia. Najważniejsze, że udało mi się to opanować a zapasy uzupełnię. 

Tak poza tym pojechaliśmy dziś po południu do leroy . Reklamują tydzień ogródkowy więc liczyłam, że się załapiemy na coś ciekawego, ale jak na "tydzień ogródkowy" to słabo. Przy okazji kupiliśmy oprawki do żarówek , ozdobny kabel w turkusowym oplocie i szafkę łazienkową z lustrem . No i kilka roślinek. Ciekawostka taka; napisałam reklamacje w sprawie szafki i nic przez 24 godziny , ale ponieważ kupiłam je przez Allegro , to i moja reklamacja była widoczna. Dziś rano A. przysłało mi informację , że przypomniało dostawcy, o mojej reklamacji i jeśli nie dostanę odpowiedzi przez kolejnych 6 godzin , będą interweniować .I stał się cud ; po godzinie miałam e-mail z przeprosinami i zapewnieniem ,że wyślą mi nowe drzwi jak tylko zejdą z produkcji. Allegro potęgą jest i basta . Zobaczymy , kiedy przyślą.  Miłego wieczoru! 

poniedziałek, 2 września 2024

2.09.2024 Lubię tę porę roku ale...

 jak na jedną mnie to jednak wszystkiego za dużo. Na koniec jeszcze przymusowe przewałki w szafkach kuchennych musiałam zaliczyć. Opiszę jutro , bo już padnięta jestem kompletnie. A to dopiero poniedziałek. 

niedziela, 1 września 2024

1.09.2024 Wpis sobotnio - niedzielny

 Sobotę zaliczyłam w biegu  i z przygodami. Plan był taki, że na imprezę upiekę drożdżowy placek z gruszkami . Wróciłam z porannych zakupów i wizyty u matki, zabieram się za placek , a tu zonk. Popsuły mi się drożdże. leżały w lodówce raptem 4 dni . Nie miały prawa. Pierwszy raz takie coś widziałam ; po przełamaniu miały w środku czarne kulki. Musiały długo leżeć w sklepie , albo nie wiem co. Do użytku się nie nadawały. Sprawę uratowało mi ciasto z owocami z przepisów mojej babci . Udało się wyjątkowo co na imprezie zskutkowało osobistymi podziękowaniami ale o tym później. W tak zwanym międzyczasie zagotowałam kolejne słoiki , obrałam resztę gruszek i przygotowałam kolejne trzy słoiki kompotu. Jak juz się z tym wszystkim uwinęłam i zjedliśmy śniadanie pojechaliśmy na działkę , obładowani obiadem i wszystkimi rzeczami, które miały nam się przydać przy pracy. Trochę tego było, bo dwie baterie umywalkowa i do kuchni , placek , likier gruszkowy , części potrzebne do montażu baterii i a tak; kwiatki. Nie odmówiłam sobie kupna zestawu wrzosów i okazałego krzaczka morcinków . Baterię podłączyliśmy, choć nie obyło się bez rundki do marketu budowlanego po jakąś przejściówkę i haczyki do podwieszenia szafki łazienkowej. Małżonek dopieszczał łazienkę a ja zabrałam się za wycinanie przekwitłych kwiatów na naszej łączce. Udało mi się zrobić połowę zanim wybraliśmy się na piknik. Na szczęście tym razem była już prawie 17.00. A tam już się działo . Wpisowe dostarczyliśmy według rozdzielnika czyli jakiś placek , dary z działeczki - w naszym przypadku gruszki  oraz improwizacja likier gruszkowy. Ten ostatni przywieźliśmy z Pragi , ale nikt go nigdy nie chciał pić i tak sobie stał w kąciku . Pomysł okazał się trafiony , bo wszystkim paniom smakował. Placek też okazał się udany. Każdy , kto się nim częstował , pytał , kto go piekł i przychodził dziękować , że taki pyszny. Ile razy przepis powtórzyłam to już nawet policzyć nie potrafię, a kobiety przypomniały sobie jeszcze serowe bułeczki z poprzedniej imprezy. Gadałam z babkami o jedzeniu , działce, naszych ogródkowych pomysłach i etapie budowy domku , a mężuś najpierw zwiedził okoliczne "posiadłości" , bo każdy się chciał zrewanżować wycieczką ( do nas wciąż ktoś zagląda , ciekaw jak idą prace ) a potem jak i inni faceci "mył w kuchni naczynia" . No wiecie : to się teraz tak nazywa... Trochę tych "naczyń " do mycia sobie zorganizowali. Było wesoło . Powrót do domu też. Jak zobaczyłam co się dzieje, to sobie likier gruszkowy podarowałam. Ktoś musiał autem kierować . Z imprezy zwinęliśmy się około 21.30. Zabawa trwała . Jak długo , pewnie dowiemy się jutro albo w tygodniu. Jak dziś wyjeżdżaliśmy z działki około 19.30 to tamtejszy światek dopiero budził się do życia . Musiało być z rozmachem . Dzień dzisiejszy też miałam dość pracowity. Nadrabiałam to co zwykle robię w soboty; ogarniecie chatki, przepierki a dziś doszły mi porządki w biżuterii, bo wszystko co nosiłam latem leżało luzem na komodzie i kolejne zaprawy . Przygotowałam sobie sosy do leczo , albo czili , albo po prostu do ryżu lub makaronu. Przesmażyłam paprykę z cebulką i pomidorami. Już mi pomysłów brakuje co z tej nadprodukcji wyczarować . Po obiedzie pojechaliśmy na działkę a jakże. Dość późno , ale nie było pospiechu. Zabraliśmy się za składanie szafek . Okazały się śmiesznie proste do złożenia i byłoby wszystko pięknie , ale dwie przyszły takie jak zamówiłam , w kolorze drzwi od łazienki i podłogi a trzecia biała . Myślałam , że ze skóry wyskoczę. Nie cierpię załatwiać reklamacji , ale nie mam wyjścia , przecież nie postawię szafek w różnych kolorach . Teoretycznie mogłabym przemalować na jeden kolor i pierwsza koncepcja na tym się opierała przy założeniu, że szafki będą z drugiego obiegu , ale przecież nie będę malować nowych szafek . Złożyliśmy więc dwie . Trzecia musi poczekać. Przy okazji znów mi inna koncepcja do głowy wpadła i chyba ta się zmaterializuje. Kwiatków posadzić nie zdążyłam , ale wpadniemy jutro . Są w doniczkach , nic im nie będzie. 

Tak poza tym nasza młodsza młodzież obchodzi dziś rocznicę ślubu . Uwierzycie ? siedemnastą !