babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 24 kwietnia 2010

24.04.2010 Trochę się działo...

Na wczorajszym zjeździe. Najpierw było jak zwykle : profesjonalna prezentacja technicznych nowinek, potem informacje handlowo- marketingowe, dyskusje , wymiana poglądów itp. Część rozrywkowa imprezki też nie zapowiadała się inaczej niż zwykle. Usiedliśmy z kolegami z Gdańska i Wejherowa tym razem . Jeden z nich miał imieniny więc tym bardziej bylo wesoło. Po pysznej kolacji przyszła kolej na zakąski i alkohol. Ja jak zwykle poprzestałam na winie . Było pyszne. Wytrawne, lekko cierpkawe o wyrazistym posmaku .Takie jak lubię. Panowie raczej preferowali mocniejsze trunki. Jak to u naszego dostawcy na imprezach bywa , wszystko w dobrym gatunku więc i tym razem na stole znalazła się Finlandia. Oprawę muzyczną zapewniał wynajęty didżej. Nawet nie najgorzej mu to wychodziło. Tym razem zaproszeni byli tylko najlepsi więc grono mniejsze. Trochę gadaliśmy o różnych sprawach , trochę tańczyliśmy . Jak zwykle obaj szefowie pokazali co potrafią w tym względzie. Wyglądało na to ,że będzie jak zwykle. Ale nie. I znów , po dłuższym czasie zaczęłam się zastanawiać co ja takiego w sobie mam ,że ludzie sami przychodzą do mnie ze zwierzeniami . Nie pierwszy to raz kiedy osoby, których bym o to nie posądzała rozmawiały ze mną o bardzo intymnych dla siebie sprawach. Drobna , wydawałoby się niewinna uwaga – pytanie rzucona od tak w tańcu wice szefowi ( z którym zresztą od lat jesteśmy zaprzyjaźnieni ) „czy mówiłam ci już kiedyś, że jesteś najlepszym tancerzem w waszej firmie ?„ wywołała zwierzenia o zazdrości żony potem nowej partnerki . Trochę wiedziałam już o jego życiu, znałam nawet byłą żonę , poznałam później partnerkę , znam dzieci z obu związków , ale wczoraj dowiedziałam się naprawdę co czuł i czuje nadal Cz. C o miałam zrobić , wysłuchałam... Nie minęła godzina jak poprosił mnie do tańca szef , prywatnie przyjaciel mojego, nieżyjącego już ojca. Zaczęliśmy rozmawiać , jak to starzy znajomi , co słychać u mojej matki ,co u brata ojca , z którym też się znali , o tym ,że szef planuje zmienić samochód ,że oczekuje narodzin 3 wnuka– takie tam zwyczajne sprawy . I nagle rozmowa zeszła na jego związek . Tylko dlatego,że powiedziałam o jego partnerce żona . Wiem,że nie są małżeństwem , ale jak miałam inaczej powiedzieć skoro od lat są razem . Oboje już nie młodzi , bo po 60-tce. I znów usłyszałam o wielu ich trudnych sprawach i przeżyciach, o tym jak odeszli ich małżonkowie i dlaczego nie wzięli ślubu, jak się poznali, że jako para doświadczyli dezaprobaty otoczenia . O takich sprawach nie mówi się z każdym ani też często. Potem jeszcze rozmowa zeszła na mojego ojca i sprawy ich przyjaźni . Wyjaśniłam pewne sprawy , które wydawały mu się niezrozumiałe w życiu przyjaciela . I może dobrze się stało ,że mieliśmy okazję tak szczerze sobie o tym porozmawiać.
Trudno mi czasem takich zwierzeń słuchać , ale widać tak już będzie. Od młodości tak mam ,że jak trzeba było wysłuchać to ja się do tego najlepiej nadawałam. Może dlatego,że umiem słuchać, nie przerywam, nie komentuję , nie rozpowiadam innym …
A dziś po powrocie trochę odsypiamy, trochę wypoczywamy , ot taka sobie leniwa sobota.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

19/20.04.2010 Krajobraz po ...

Ciężki był miniony tydzień , atmosfera dość przygnębiająca i brak zapału do czegokolwiek.. Było , minęło. Czytając wpisy na kilku zaprzyjaźnionych forach stwierdziłam ,że społeczeństwo jest bardziej uczuciowe niż racjonalne. Od wzdychań i łez aż gęsto , pytań i wniosków jak na lekarstwo , a na dodatek te co już się pojawiły w większości obiegowe i pozbawione głębszej treści. Szkoda... Wydawałoby się,że tak trudne doświadczenie jakie było nam dane 10 kwietnia powinno dać więcej do myślenia . Widać przeceniłam intelekt rodaków...
Mnie jak zwykle wiele myśli tłoczy się do głowy i nie daje spokoju. Po pierwsze to nie uważam ,że ta sytuacja odwróci nasze stosunki z Rosją na pozytywne. Nie tak od razu jak się niektórym wydaje. Biorąc pod uwagę fakt,że Rosjanie i tak już dużo zrobili w tej sprawie , ( pochowali ofiary Katynia, utrzymują cmentarz, urządzili uroczyste obchody i co ważniejsze uznali,że ta zbrodnia miała miejsce i wskazali winnych czyli reżim Stalina) to nie należy naciskać na więcej. Źle się stanie jeśli nadal będą się domagać przepraszania, wyjaśniania i nie skończy się wypominanie. Paradoksalnie Prezydent Śp., dopiął swego i świat usłyszał o Katyniu. Smutne ,że za cenę życia jego i 95 innych osób.
Europa i świat już wie , poznali prawdę ale i my powinniśmy wreszcie przyjąć do wiadomości i wyciągnąć naukę z tego w jaki sposób świat nas potraktował w dniu pogrzebu. Rozumiem , pył wulkaniczny stanął na przeszkodzie – z naturą jeszcze nikt nie wygrał. Czy to jednak nie doskonała wymówka ? Jeśli samolot prezydenta USA ma być azylem i za razem centrum dowodzenia na wypadek
wojny nuklearnej , to nie wierzę,że zaszkodzi mu jakaś tam chmura pyłu wulkanicznego. Jakoś premier Maroka jej się nie przestraszył i przyleciał nie zapowiedziawszy nawet swojej wizyty, nie przestraszyli się przedstawiciele Izraela , Gruzji i Azerbejdżanu. Kto chciał być naprawdę obecny to był , dojechali pociągiem ,śmigłowcem , autem – jak tylko się dało. Cóż ,jak wspomniałam we wcześniejszym wpisie po Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech czy Niemczech nie spodziewam się niczego oprócz pustych słów więc nawet mnie to nie zdziwiło. Niemcy zresztą i tak chociaż pozory zachowały . Pani Kanclerz gdzieś ponoć utknęła z powodu pyłów , to w jej miejsce przyleciał prezydent . Ok. Przynajmniej jakaś dobra wola. Dla Nato i UE jak widać nie specjalnie się liczymy . Wniosek z tego taki,że nasza przyszłość i nasze sojusze powinniśmy kształtować tu w Europie Środkowej i Wschodniej. Nie oglądałam wczoraj wiadomości , wiem jedynie od Synalka , który ostatnio namiętnie czytuje wszystkie serwisy informacyjne ,że PiS już ma kandydata do wyborów prezydenckich z sugestią na prezydenckiego brata.
Jeśli ta informacja się potwierdzi , to ja stracę wiarę w jakiekolwiek morale człowieka.
Na razie tyle o polityce . Nowy tydzień zapowiada się narwany .