babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 7 października 2017

7.10.2017 Znów sobie popracowałam

jak to w sobotę . Zaczęłam od zakupów i zaniesienia butów do szewca ,a potem zajęłam się tematami domowymi. Wysprzątałam kuchnię , ale tak na błysk; okna , szafki , okap, piecyk ; no każdy zakamarek. Wyprałam firanki w całym domu i w ogóle kawał roboty odwaliłam . Ale mam to z głowy . Zostały mi łazienki i przedpokój - tu akurat do remontu i zamierzam go niebawem zacząć . I do Gwiazdki mam większe porządki z głowy . Następne większe sprzątanie na Święta.  Po drodze  jeszcze kilka rodzinnych imprez i Święto Zmarłych . Myślę ,że uda mi się pojechać na groby babci i dziadka .  Po obiedzie pojechaliśmy na chwilę do biura , przełożyć kolorowy pasek na biurku mężusia . Trochę nie zagrał nam odcień , zamiast amarantu wyszła fuksa. Zamówiliśmy inny , który nawet dość szybko nam dostarczono , ale nie było czasu go wmontować . Kiedyś trzeba było się tym zająć . Szybko poszło , choć połowę biurka trzeba było rozmontować. Ledwie wróciliśmy a przyjechała teściowa ze Szwagroską . Pogadaliśmy , poczęstowałam kolacją i tyle. Szwagroska jak zwykle narzekająca , a powinna się cieszyć emeryturą . Jako nauczycielka mogła iść wcześniej i jeszcze narzeka. Ten model tak ma . 
A teraz luzik . Popijamy herbatkę i oglądamy jeden z dwóch jedynie słusznych filmów czyli "Królestwo Niebieskie". 
Właśnie dostałam informację ; na zieloną bluzeczkę się nie załapałam ; model wyprzedany . :((( Eeeeeee... Innej nie chcę . W ramach rekompensaty dali mi kod na darmową przesyłke , jeśli zechcę zamówić coś innego . Pomyślę . 

piątek, 6 października 2017

6.10.2017 Tak w skrócie

bo jakoś nie mam dziś weny . W pracy nic specjalnego , zwykłe tematy , tak zwykłe ,że aż nudne.  Po obiedzie pojechaliśmy z małżonkiem szukać prezentu urodzinowego dla wnusia . Ostatnio kocha wywrotki ,  to mu jakąś kupimy . Niech ma frajdę . Niestety w Carrefurze , gdzie zwykle jest duży wybór zabawek nic tym razem nie było. No to zrobiliśmy zakupy spożywcze do domu . Jutro zostanie mi pieczywo i coś na niedzielny obiadek , no i jakieś owoce.  Zapowiadają deszcz więc raczej do ogródka nie wkroczę , planuję posprzątać kuchnię i może zacznę w końcu ten remoncik w przedsionku. Mam i inne roboty do zrobienia , ale zobaczymy . Może zresztą wybierzemy się do Poznania , po prezent i jakąś przejściową kurtke dla małżonka , bo niestety chłodek daje się już we znaki a na zimowe płaszcze jeszcze za wcześnie. Kupiłam nowy numer Mojego Mieszkania . Ciekawy tym razem.  No i narzutkę trzeba podciągnąć . 

czwartek, 5 października 2017

5.10.2017 Szaleje orkan Xawery

więc penie długo nie popiszę , bo mi internet przerywa . To z powodu anten , chwieją się od podmuchów wiatru, siada napięcie w sieci i przez to urywa się kontakt ze światem.  Dzień zalany deszczem i zawalony robotą . Mnóstwo drobiazgów , które absorbują i zajmują czas , a odłożyć ich nie można . 
Po pracy pojechaliśmy jeszcze do klienta w Swarzędzu . Szybko poszło , w sumie był drobiazg. Skorzystaliśmy z okazji i podjechaliśmy do le roy. Lubię markety budowlane . Oczywiście zawsze się gubimy . Ja oglądam swoje , małżonek swoje . Wszystko do góry nogami przestawione , inny układ niż był jeszcze całkiem niedawno więc musiałam się trochę postarać , żeby znaleźć to co chciałam. A chciałam farbę z diamentowym połyskiem do pomalowania przedsionka. Mam już prawie wszystko do wyremontowania przedsionka oprócz deseczek na wieszak do ubrań. Mężuś oczywiście utknął przy narzędziach , no bo gdzie , jak nie tam . W sumie kupiliśmy jeszcze kilka żarówek do domu , farbę i jakieś drobiazgi do firmy. 
No i tyle . Nic ekscytującego. Jutro muszę trochę po mieście pobiegać w różnych sprawach . Dziś na targ się nie wybrałam , za bardzo padało a jak pada , to na targu stoi tylko kilka straganów więc nie było po co. 

środa, 4 października 2017

4.10.2017 Sprawy babusine

Zimno , nie pada ale się mocno ochłodziło. Dziś jeszcze miałam na sobie żakiet i poncho ale od jutra chcę czy nie chcę muszę przeprosić moją jesienną pelerynę i mitenki. Ręce mi zmarzły , a szłam tylko kawałek do sklepu , nie więcej niż 400m . To jednak nie psuje mi humoru , bo jesień i tak jest cudna i cieszę się nią na tyle , na ile mogę . Jutro wybieram się na targ. Ho, ho ;na drugi koniec miasta , w pobliże starego biura . I tak muszę tam pojechać , spisać licznik od prądu więc zboczę z drogi i na chwilę wpadnę . Może załapie się na jakieś grzybki. Grzybków nigdy za dużo. 
Kupiłam sobie dziś odlotowe rajstopy ; czarne, matowe z czerwoną róża na wysokości łydki. Do mojej czerwonej sukienki będą super . A okazja żeby się postroić znów będzie , bo urodziny wnusia się zbliżają . A tak w ogóle to lubię ładne rajstopy i wciąż jakieś kupuję. 
Narzutki przybywa i z każdym rządkiem jestem pod wrażeniem kolorów . Widać je w całej okazałości na większej powierzchni. Robiłam z tej włóczki kilka rzeczy dla wnusi , ale na tych małych ciuszkach tak ładnie się kolory nie układały . Włóczka cieniowana . Jakiś czas temu zachwyciłam się tymi cieniowanymi i kilka rzeczy z takich włóczek zrobiłam. Tak czy inaczej , mam zajęte ręce a o to chodzi. No i muszę się w końcu wybrać do empiku po coś do czytania , bo wieczory długie a pogoda raczej będzie sprzyjać przesiadywaniu na kanapie jeśli uwierzyć w prognozy z tv. Plany mam konkretne ; pozostałe tomy "Północnej Drogi " i "Płomienną Koronę " pani Cherezińskiej, i widziałam też Kena Folleta  "Filary Ziemi " i "Świat bez końca" , ale o to chyba się przymówię młodzieży,na Gwiazdkę .
Mężuś przyniósł mi od znajomego sprzedawcy techniki grzejnej katalogi i linki do stron desinerskich grzejników do łazienek . Zaraz sobie poprzeglądam .Z początkiem roku zaczynamy kupowac pozostałe rzeczy do remontu łazienki.

wtorek, 3 października 2017

3.10.2017 Jakiś ciężki ten dzień

z różnych powodów . Rano pospałam dłużej niż zwykle, obudziłam się jak zwykle o 4.25 i jak zwykle ucięłam sobie jeszcze drzemkę , ale tym razem obudziłam się po siódmej. I taki śpiący dzień miałam cały. Nie tylko ja zresztą , bo wszyscy chodzili dziś ospali . Ile napisałam ofert i zamówień to już się nawet doliczyć nie umiem . Po prostu je pisałam . 
Mężuś jak pojechał do klienta tuż po 16.00 to go do tej pory nie ma . Skończył mi się gaz i to w trakcie gotowania obiadu. Zwykle przywozi świeżą butlę małżonek z zaprzyjaźnionej firmy , ale tym razem musiałam zamówić , też zresztą od naszego klienta. Czekałam na dowóz ponad godzinę . Zwykle idzie im szybciej.  Zamawiałam u nich wcześniej kilka razy jak nie miał kto pojechać więc wiem. W końcu jakoś ogarnęłam , ale zrobiła się już godzina 19.00 . Na koniec zabrałam się do prasowania . I mam to z głowy . Pościel, obrusy i kilka koszul mężusia. Mogę się koszulami nie przejmować przez najbliższe 2 tygodnie.  
Zamówiłam sobie bluzkę . I to jaką ! Marzyłam o takiej od nastolatki ; ciemnozieloną , z podwiązywaną pod szyją kokardą . Moja babcia miała taką z jedwabiu w kolorze ecru i wyglądała w niej wspaniale , zawsze chciałam mieć taką, tylko zieloną . No i trafiła mi się po wielu latach. Takiej okazji nie przepuszczę . 

poniedziałek, 2 października 2017

2.10.2017 Sześć stopni

na plusie , pokazywał termometr o godzinie 7.10 kiedy na niego popatrzyłam. Jesień w pełnym rozkwicie , kolorowa , słoneczna , z lecącymi z drzew liśćmi i zapachem ziemi w powietrzu. Do pracy dojechałam bez problemu , ale ci co jechali tą samą trasą w przeciwnym kierunku musieli nie źle kląć. Kawałek za miastem zdarzył się jakiś wypadek , latały karetki , wozy strażackie i radiowozy;  najwyraźniej musiało być groźnie. Korek ciągnął się przez całe miasto aż prawie pod nasze nowe biuro czyli jakieś 5 km. W pracy jak zwykle , mnóstwo drobiazgów , które trzeba załatwić . 
Popołudnie też bez szaleństw , od nie pamiętnych czasów wybrałam się do Biedronki. Po wodę , bo mi się zapas wyczerpał i właściwie to wszystko , kupiłam jeszcze tylko tabletki do zmywarki i aż dwie gruszki. Ostatnio nawet ziemniaki na sztuki kupuję . Jakoś z wiekiem mamy mniejsze potrzeby jeśli chodzi o ilości jedzenia.  
Na świecie coraz bardziej niespokojnie ...
Jutro w kraju powtórka z ubiegłorocznego czarnego protestu , tym razem kobiety walczą o in vitro , tabletkę "dzień po" i przeciw przemocy domowej.  Oczywiście solidaryzuję się z paniami i jutro idę do pracy ubrana w czerń .  

niedziela, 1 października 2017

1.10.2017 Czas leci

jak szalony . Już październik ! Jak i kiedy ? Przecież dopiero co wyjeżdżaliśmy na weekend z motorówką ! A tu już październik.  Za kilka tygodni nasz najmłodszy wnusiu skończy 2 latka , potem Święto Zmarłych , Świętego Marcina i już czas o prezentach myśleć . I znów rok za nami ? Ano ... 
Czas pędzi i nie chce zwolnić . Ja dziś zwolniłam , zdecydowanie . Głowa już mi dziś nie dokucza , może po prostu wystarczyła solidna porcja świeżego powietrza , którą złapałam wczoraj przy garażu. Jednak dałam sobie spokój z z robotą , zaliczyłam długie moczenie w wannie , trochę poczytałam , pooglądałam katalogi od Luci , trochę pooglądałam ulubione programy i generalnie obijałam się cały dzień . Zaczęłam też sobie robić na igliczkach narzutkę w kolorach jesieni . Mam tych włóczek mnóstwo sprutych ( do sprucia też jeszcze coś - nie coś zostało ) więc coś tam robię . W planach mam kapelusik retro z katalogu od Luci , ale jak się dopatrzyłam i doczytałam to mam za mało zielonej włóczki , bo tylko 100 gram a potrzeba 200 . Muszę więc coś zorganizować . Na razie już załapałam , że szydełko to po włosku to "uncinetto" , bo katalogi są po włosku . W katalogu kapelutek jest szary ale ja chciałam sobie zrobić do mojej włoskie kurteczki a ona jest w kolorach zielono-granatowych więc będzie zielony. Ambitnie idę , bo wszystko po włosku , ale może się uda. 
Tak poza tym upiekłam chlebek na maślance . Wyszedł pyszny !