babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 30 listopada 2019

30.11.2019 Sobota , trochę do góry nogami

z powodu auta . Ale dałam radę . Po pieczywo poszłam do osiedlowego sklepiku , po to co brakowało do biedronki ( nie byłam tam już 3 miesiące) a do lidla pojechaliśmy z mężusiem  jego autem.  Na najbliższy tydzień mam zakupy z głowy. Co najwyżej  świeży chleb. Przy okazji dorzuciłam coś nie coś przydatnego do świątecznych przysmaków i dwa kolejne prezenty. Zażyczyłam sobie torebki , a że mój mężuś miał wątpliwości to sobie wybrałam. I dla młodszej młodzieży opiekacz z wymiennymi płytkami. Można piec grzanki, coś na grillu i gofry . Też sobie zażyczyli.  
Po powrocie zajęłam się praniem i sprzątaniem , ale bez szaleństw . Tak zwyczajnie, na bieżąco. I na koniec zrobiłam porządki na półce z przyprawami i szafce- spiżarce . Czy coś jeszcze będę robić? nie wiem , na razie nie mam ochoty. A za tydzień zacznę dekorować odświętnie mieszkanko. Będzie parę niespodzianek dla maluchów. Dyskutowałam z mężusiem dzisiaj o tym ,żeby choinkę jakąś mniejszą niż zwykle w tym roku ... Mężuś jednak słyszeć o tym nie chciał. U dziadka i babci choinka ma byc duża , a wnuki mają się nią cieszyć i zapamiętać . No tak , wnuki - to jedno słówko decyduje o wszystkim . No i pieczenie pierników obowiązkowe w perspektywie.  Jutro rodzinny obiadek i wyjazd na degustację win . 
Aha ! Dzis w nietypowym kalendarzu dzień białych skarpetek i dzień bez zakupów ( o tym chyba moje miasto nie wie , bo w sklepach nie szło się przecisnąć do półki). 

piątek, 29 listopada 2019

29.11.2019 Jak się ma dwie lewe łapy do techniki

i spraw na głowie więcej niż włosów , to się ma problem. Narozrabiałam . I to tak jak mi się nie zdarzyło jeszcze nigdy . A prawo jazdy mam od roku 1993 i jeszcze takiego numeru jak dziś nie wycięłam. Wlałam benzynę do mojego auta zamiast oleju napędowego czyli tak zwanej ropy. Na szczęście nie dużo , bo 20 litrów. Ale o tym dowiedziałam się dopiero po południu. Poprzedniego dnia gdy wracałam do domu zapaliła mi się lampka rezerwy . Dojechałam do domu z zamiarem zatankowania w dniu następnym w drodze do pracy. Rano tak zrobiłam . Po drodze mam stację , podjechałam ,wlałam 20 litrów , zapłaciłam i pojechałam do biura . Około 14.00 stwierdziłam ,że podjadę do hurtowni papierniczej kupić niezbędne artykuły biurowe. Auto trochę się "zaczkało" jak ruszałam , ale jechało. Zaparkowałam pod hurtownią , zrobiłam zakupy , odpalam i... nic , zdechło, odmówiło współpracy i koniec . Nie ruszyło. zadzwoniłam do syna, zeby przyjechał , bo nie moge ruszyć. Miał akurat klienta więc kazał mi poczekać. Czekałam długo i tak zaczęłam się zastanawiać co się mogło stać. W pierwszej chwili pomyślałam , że zabrakło paliwa , ale za chwilę przypomniałam sobie, że przecież rano tankowałam . No i mnie olśniło ; "zobaczyłam" dystrybutor . Owszem oznakowany na zielono , czyli paliwo zwykłe , ale bez czarnej naklejki . Szukam paragonu ; jest i ... a jakże  PB ! benzyna !  Synalek przyjechał , cos tam pokręcił , stwierdził, ze akumulator , a nie paliwo . Nawet nie uwierzył, że wlałam nie to co trzeba . Podłączył kable do swojego żeby "pożyczyć " prądu  , auto zamruczało i zamilkło. Upewnił się , że naprawdę wlałam benzynę , nawet paragon obejrzał i stwierdził, że w tym układzie nic nie zrobimy. Trzeba auto ściągnąć do warsztatu , paliwo spuścić , włożyć nowy filtr i zatankować. Auto zamknęłam i zostało pod hurtownią , a wróciłam z synalkiem do biura , po laptopa i pozamykać wszystko , a potem odwiózł mnie do domu . A teraz właśnie pojechali ściągnąć auto na parking pod warsztat. Tak ustalił po drodze do biura . Na szczęście mamy zaprzyjaźnionego mechanika, który jest naszym klientem i mamy tam pierwszeństwo, jak się coś zdarzy.  
Dałam radę !  jutro mam dzień bez auta. Pomieszało mi to szyki , ale cóż . Mam na własne życzenie .

czwartek, 28 listopada 2019

28.11.2019 Miesiąc dobiega końca

i rok też .  Czy to dobrze ? Nie wiem , następny zapowiada się źle. Nie żaby nam czegoś brakowało , ale tak w ogóle sytuacja w Kraju i na świecie robi się coraz gorsza więc i na nas się ten kryzys odbije. Jak zwykle , bo to nie pierwszy kryzys . Wracają średnio co 10-12 lat . 
Miesiąc dłużył mi się jakoś i w sumie to się cieszę , że się kończy , zwłaszcza, że święta już całkiem blisko i bardzo dużo dni wolnych po. Może uda się choć cały tydzień wygospodarować na wolne ? Z tym jednak nigdy nic nie wiadomo, bo to zalezy od naszych klientów  i tego czy się z inwenturą wyrobimy. We dwie się wyrobimy . Na razie robota idzie nam sprawnie, to inwentura też pójdzie. 
A dziś wyszliśmy z biura nieco wcześniej , bo czekał nas wyjazd do klienta w Poznaniu. Stary klient z początków naszej działalności . tak właściwie to od niego wszystko się zaczęło. Dziś rządzą tam już młodsze pokolenia , dawny szef i założyciel tego biznesu odcina kupony na hiszpańskich plażach . I nie jest to to samo co za jego rządów , ale wciąz jeszcze zdarzają się od nich zlecenia. Tak było i tym razem. Długo nie trwała naprawa , około godziny. Po pracy pojechaliśmy więc coś zjeść i poszwendać się po marketach . Bez planu i konkretnego zapotrzebowania . Skończyło się drobnymi zakupami w Ikei ; praska do wyciskania ziemniaków pire , ciasteczka- literki dla dzieciarni , kontenerek na dokumenty do biura i osłonke na doniczkę w złotym kolorze. Potem wstąpiliśmy jeszcze do M1 , po coś na kolację , po drodze zajrzeliśmy do Dauglasa i oczywiście skończyło się na zakupach. Zaszaleliśmy i kupiliśmy sobie nowe zapachy. Dwadzieścia procent rabatu , to całkiem dużo. I jeszcze dostaliśmy po kilka próbek i punkty na kolejne rabaty .  A co tam mamy sobie żałować. 
A od soboty zaczynam przygotowania do świąt . Nie wybieram się nigdzie , zajmę się domowymi sprawami . Na niedzielę zaprosiłam młodzież na rodzinny obiadek . 
Przyszło zaproszenie na świąteczną degustację win . Na pewno zapasik uzupełnimy. 

środa, 27 listopada 2019

27.11.2019 Sprawy babusine

Pospałam dziś . Już bardzo dawno tak mi się nie zdarzyło. Obudziłam się o 7.22.Ledwo do pracy zdążyłam. Praca jak to praca. dziś ta żmudna i mało efektowna , ale zrobić trzeba.
No i to tyle . Dni są do siebie podobne. Na dziś nie planowałam żadnego biegania po sklepach  ani innej roboty.  Poczytam. Nabyłam kolejny numer "Świat Wiedzy Historia" . Raz po raz to czasopismo kupuję . Dziś przyciągnęło mnie tematyką wiedźmińską . 
Zaczęłam pisać i musiałam odłożyć . Przyjechała nasza wnusia . A jak wnusia w domu to trzeba się zajmować wnusią . Grałyśmy w makao i gadałyśmy o różnych wnusinych sprawkach . 

wtorek, 26 listopada 2019

26.11.2019 Obrazki z dnia

Audycja w radio ; budowa muzeum i łuku tryumfalnego . Po co to komu ?  Muzeów mamy mnóstwo . Po co jeszcze jeden obiekt , który trzeba utrzymać a do którego nie wielu zajrzy ... Tak mnie naszło kiedy słuchałam szumnych wywodów wice -ministra kultury chyba jak to Polacy potrzebują muzeów. Otóż nie potrzebują . Bardziej potrzeba szkół i szpitali.  I łuk tryumfalny ... niby ma upamiętnić bitwę warszawską z 1920 roku - tak zwany cud nad Wisłą ( nie żaden cud tylko wsparcie oddziałów z Wielkopolski , które zdążyły na decydujący moment i wzmocniły bijące się oddziały ,żeby wszystko było jasne) , ale tak naprawdę ; co nam dała ta bitwa . Czy naprawdę było warto ? Wygraliśmy , ale w 1939 ówczesny Związek Radziecki mocno nam za to odpłacił . Czy naprawdę jest co upamiętniać? Patrzę na historię pod kątem skutków jakie dane działania przyniosły i zwykle smutne wnioski z nich wyciągam . Bo w historii tak już jest : przyczyna , przebieg i skutki . Jakie będą  w przyszłości skutki tego co dziś dziej się w Polsce, Europie, na świecie ? Czy ktoś , kto podejmuje decyzje w ogóle ma to na względzie ?  Tak mnie naszło , w drodze do pracy za sprawą radiowego wywiadu ... 

Bankomaty ; niby nic takiego; proste w obsłudze urządzenie wypłacające gotówkę . Każdy jednak inny i każdy żyje swoim życiem . Te 2 w okolicy naszego biura czasami płatają figle. Dziś jeszcze nie było źle , ale zdarza się , że wypłacają większą kwotę w 20-złotówkach . Dziś musiałam wypłacać dwukrotnie , bo za nic nie chciał przekroczyć określonej kwoty , choć mieściłam się w limicie i wypłacił w 50 złotowych banknotach. Te w moim mieście "gadają" - zależnie od lokalizacji w kilku językach , w tym hiszpańskim i ukraińskim . 

Biuro ; dziś przypominało kocioł albo ul. Każdy gdzieś biegał, gdzieś dzwonił , coś pisał, coś liczył, coś pakował, gdzieś jechał , ktoś  wpadał, ktoś o coś pytał, dostarczał i odbierał paczki i parzył niezliczone ilości kaw. W tym pozornym chaosie jest jednak metoda i wszystko sprawnie funkcjonuje , każdy wie co ma robić. Czasem trudno to zrozumieć, ale tak to działa. Pytała mnie córka jednej znajomej czy mogłaby napisać pracę o działaniu firm rodzinnych , na podstawie naszej ; historia, strategia, misja itd. Po namyśle stwierdziłam ,że nie jest to dobry pomysł , bo  firma powstała przypadkiem , żeby dorobić do budżetowych pensji , a strategia czy też misja jest prosta jak włos Mongoła ; wyciągnąć z tego jak najwięcej i nie dać się zniszczyć konkurencji i urzędnikom.  Na razie nie dałam jej odpowiedzi , ale chyba na nie, inaczej byłaby to najkrótsza praca z ekonomii w historii świata  . 

Stołówka zakładowa ; czyli Mc Donald. Generalnie nie lubimy fast foodów , ale czasem ,gdy nam się śpieszy , albo za długo posiedzimy w biurze zamiast gotować wpadamy tam na spóźniony obiad . Nazywamy to stołówką zakładową , bo korzysta z tego cała zachodnia , zdominowana przez wszelkie zakłady część miasta . Zwykle jest tam pełno. Dziś jakimś cudem McD świeciło pustkami . Może dlatego, że nie działały urządzenia do zamawiania i nawet kasa się zacinała. 

A poza tym ; zwyczajne popołudnie . po pracy i obiedzie w stołówce pt. McD , zakupy lidlu , wymiana żarówek w kuchni , dzbanek pachnącej herbatki . Wciąż jeszcze nie zmobilizowałam się do bardziej świątecznej działalności . 
Kalendarz świąt nietypowych na dzień dzisiejszy niczego nie przewiduje . 

poniedziałek, 25 listopada 2019

25.11.2019 Różnie

Sprawy biurowo - domowe jak zwykle , żadnych rewelacji . Wkurzam się , bo znów zastój w kasie . Odblokuje się do końca tygodnia , ale jak się zamówienia  nawarstwiają to jest stresująco. 
W naszym pięknym Kraju afera goni aferę , nie od dzisiaj zresztą . Niektóre aż biją po oczach , a rządząca ekipa bezczelnie śmieje się ludziom w twarz . Miałam nie pisać i w ogóle nie zajmować się polityką , ale szlag mnie wciąż trafia, bo jest coraz gorzej. I zastanawiam się jak ci ludzie ( w pewnym sensie ) mogą sami na siebie patrzeć w lustrze. Świat  wszelkich wartości , ba nawet zwykła przyzwoitość stoi na głowie .  Czego my jeszcze doczekamy ? 
Dziś parę ciekawych świąt ; między innymi: międzynarodowy dzień eliminacji przemocy wobec kobiet . Chyba ma sens , bo przemoc się dzieje i coraz głośniej o tym i u nas i na świecie. Dobrze, że się o tym mówi. A z sympatyczniejszych to z minionej epoki zapewne dzień kolejarza i tramwajarza . I całkiem miłe : dzień bez futra i dzień pluszowego misia . To ostatnie bardzo mi się podoba. Zaraz mi się wszystkie bajki z dzieciństwa mojego i moich dzieci przypominają . Miś Uszatek szczególnie.Na bajeczkach o nim i o wróbelku Elemelku nauczyłam się czytać, czytałam te bajeczki moim dzieciom na dobranoc , a wnukom kupiłam nawet pościel z postacią misia Uszatka.  
No i miś to miś , kojarzy się z czymś miłym i przyjaznym , choć te prawdziwe to przecież bardzo groźne dzikie zwierzęta .
W mieście świąteczne przygotowania ; ekipy elektryków zakładają świetlne dekoracje.

niedziela, 24 listopada 2019

24.11.2019 Niedzielne sprawy babusine

Trochę ich było. Od rana powiesiłam z powrotem firanki w saloniku, wyprasowałam co tam w szafie zalegało, obiadek pyszny upichciłam i nawet moje aniołki- świeczniki dokończyłam . Wyszły kapitalne. Jedna z bardziej udanych moich robótek. Ale pokażę po zmianie dekoracji na świąteczne. 
Po obiedzie młodzież podrzuciła nam wnusiów . Bawiliśmy się klockami, torem samochodowym , składaliśmy autobus ze sklejki , malowaliśmy go potem farbami i w ogóle chłopaki malowali na dużych kartkach papieru . Uwielbiają to , a my pozwalamy im chociaż bałagan przy tym , bo i pobrudzone wszystko farbą i woda sie czasem wyleje , ale frajdę  mają  , my żadnych dywanów ani wykładzin nie mamy więc łatwo posprzątać. Rozkładam na podłodze ceratę, wyjmuję farby i pędzelki i zabawa odchodzi.  Fajni są i mimo różnicy wieku świetnie się razem bawią . Mały oczywiście robił wszystko, żeby szybko nie wychodzić od dziadków. Ale jutro do przedszkola idzie więc rodzice nie odpuścili chociaż marudził. 
Dziś tak zwane Katarzynki ( odpowiednik Andrzejek - kawalerowie wróżą sobie w kwestiach ożenku) i uwaga : dzień buraka