tag:blogger.com,1999:blog-89830885385021686792024-03-19T01:48:26.819-07:00Szafunierka babusi Marychyonykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.comBlogger3921125tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-7663648138783717512024-03-18T11:15:00.000-07:002024-03-18T11:15:33.092-07:0018.03.2024 Wiedziałam <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> Wiedziałam ,że na jednej awanturze z matką się nie skończy . Dziś rano histeria ; zgubiła klucze. No , zdarza się , szukam po chacie , wywaliłam jej torebkę , sprawdziłam w kieszeniach w kurtkach - nie ma . Oczywiście ja jej zabrałam , bo jak inaczej . Kazałam szukać , ale skoro zgubiła , to trudno , trzeba zamek znów zmienić . Tym razem poleciałam po sam wkład . Około wpół do trzeciej pojechaliśmy zmienić . Wchodzimy , drzwi do mieszkania otwarte , matki nie ma. Zaczęłam do niej dzwonić , ale oczywiście nie odbiera. Małżonek wymienił zamek , po czym wziął ode mnie klucz od domofonu i pojechał dorobić . Mamuśki jak nie było tak nie było. Małżonek przywiózł mi dorobiony klucz i pojechał do biura a ja postanowiłam poczekać , zresztą i tak nie miałam wyjścia , bo musiałam jej zostawić nowy klucz. Zaczęłam gadać przez telefon z kuzynką , żeby jej powiedzieć jak sprawy się mają i nagle dzwonek do domofonu. Otworzyłam , ale się nie odezwałam i czekam kto się zjawi. No i zgadnijcie , a tak: mamuśki znajomka, którą niedawno syn pogonił z domu. Weszła jak do siebie , nawet nie zapukała i chyba się zdziwiła że jestem. Naskoczyłam na nią , co ona tu robi , nawet nie specjalnie się tłumaczyła, po czym szybko ją wyprosiłam . Za jakieś 10 minut później zjawiła się mamuśka. Oczywiście znów awantura , że jej zabrałam klucz , że jak to nie były drzwi zamknięte i tak dalej. Nie dyskutowałam, dałam do ręki nowe klucze , zapowiedziałam , że ma pilnować i że ma wymieniony. Ale jak to nowy zamek ? Jak to wymieniony i takie tam. Powtórzyłam , pokazałam , który klucz od czego i tyle. Zobaczę co się będzie działo dalej. To chyba jednak matka ją wpuszcza do domu, tak myślę , ale muszę to dokładnie wyczaić. Teraz jest nowy zamek więc tamta nawet jak podebrała matce ten klucz to nie wejdzie do mieszkania , a jak wejdzie to znaczy, że matka ją wpuszcza. I bądź tu mądry . </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">A tak poza tym zimno . Wprawdzie nie padało , ale pogoda zgodnie z przysłowiem. Kotłuje się jak w garnku. Dzień w pracy bez rewelacji , każdy wie co ma robić . Jest to pewien komfort, że nie potrzeba wszystkiego sprawdzać i pilnować. Dziś chłopaki zaczęli nowy kontrakt ,a ekipa it jechała na spotkanie z zagranicznym szefem naszego klienta , małżonek na okoliczne awarie . Taki zwyczajny poniedziałek...</span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-18199410792074313492024-03-17T13:31:00.000-07:002024-03-17T13:31:07.430-07:0017.03.2024 Dziś zimno i szaro<p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> dlatego tym bardziej się cieszymy , że wczoraj udało się coś zrobić na tej naszej działce. Góra gałęzi znikła i to się liczy . Na oknie wykiełkowały mi posiane roślinki a rzeżucha już gotowa do zjadania. Będą jutro kanapki z dodatkiem zielonego. Zajęcia dziś ograniczyłam do niezbędnego minimum . Wyprasowałam małżonka koszule i posprzątałam w szafce-spiżarni i zrobiłam obiad. I to tyle . Czytałam potem trochę różności necie i czasopismo domowo-ogródkowe, nawet sobie małą drzemkę ucięłam po południu. Też mi się należy trochę świętego spokoju. Wieczorem zaliczyliśmy spacerek po osiedlu jak zwykle, ale dziś mało przyjemny , bo wiało i przez chwilę nawet deszcz zacinał , choć przelotny. I tak to sobie niedziela zleciała po woli i na luzie. Dobrego tygodnia !</span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-91557566827325735362024-03-16T12:13:00.000-07:002024-03-16T12:13:54.915-07:0016.03.2024 Dzisiaj <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> to ja dnia nie zmarnowałam , o nie ! Mój małżonek miał dziś ciężkie wstawanie , jakoś nie mógł się od rana pozbierać . Czasem tak ma , a od czasu jak miał zawał musi raz po raz zwolnic tempo i dłużej wypocząć . I dziś miał taki dzień . Wyszło więc tak ,że na działkę pojechaliśmy dopiero po obiedzie. No to wcześniej zabrałam się za tematy domowe , dawno odkładane. Zrobiłam porządek z zabawkami wnucząt , zostały tylko klocki lego , jedno auto na radio i ulubione maskotki sztuk 4. Resztę zapakowałam do kartonu i zabiorę do biura . Odbierze znajoma synowej na cele charytatywne. Działa w fundacji , która zbiera takie rzeczy , potem je segregują , te porządne wystawiają na aukcjach a te w gorszym stanie sprzedają na kilogramy a za kasę kupują sprzęt rehabilitacyjny dla niepełnosprawnych dzieci. Mam jeszcze jeden karton w piwnicy i jutro zamierzam je przynieść i też dołożyć do kartonu. Poukładałam też w szafce z lekami , a potem jak już małżonek był "na chodzie" wrobiłam go w naprawę ciśnieniomierza a sama zabrałam się za okna w sypialni, których nie zdążyłam umyć w ubiegłym tygodniu. Tym sposobem mam załatwione definitywnie porządki świąteczne. A po obiedzie udaliśmy się na działkę . Oczywiście z wyładowanymi dwoma koszykami , bo trzeba było parę rzeczy zabrać , no i kawę w termosie , bo na razie nie odkręcili jeszcze wody więc za bardzo nie da się gotować , a tym bardziej umyć naczyń po zimie. A na działce jak to na działce; plan był inny ale gadu - gadu z sąsiadem, który już zdążył swoje gałęzie posprzątać ( wynajęcie maszyny nie doszło do skutku , bo cena nas przerosła- nawet jak na zrzutkę wyszło zdecydowanie za drogo więc odpuściliśmy) i sąsiad stwierdził, że spalił. Gospodarz mu tak doradził i dał pozwolenie . Skoro tak , to my też postanowiliśmy spalić . No i spaliliśmy , wszystkie gałęzie , górę chrustu po obcięciu drzew i ubiegłoroczne tuje . Część drewna rozdaliśmy już w ubiegłym roku sąsiadom do kominków, ale jeszcze trochę zostało, tych grubych . Też rozdamy . Gałęzie poszły z dymem , zostawiłam sobie tylko kilka prostych na tyczki do pomidorów. Paliło się że hej . Tuje mają dużo olejków eterycznych więc szybko szło. Palą się nawet mokre albo świeżo ścięte. W końcu mamy jakiś porządek . Teraz to już widać . Deski po pergoli wywieziemy i zostanie koparka i wyrównanie terenu i usuniecie korzeni po śliwie i jabłoni , które wycięliśmy w ubiegłym roku. Puchnę z zadowolenia ! Nie zdążyłam przekopać tego mojego mini-ogródka , ale porządek też się liczy , a co! Na jutro zapowiadają ochłodzenie i deszcz więc pewnie się tam nie wybierzemy ale co tam , wiosna dopiero się zacznie . Zdążymy ! Miłej niedzieli !</span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-22754559897880182592024-03-15T13:49:00.000-07:002024-03-15T13:49:42.534-07:0015.03.2024 Święta coraz bliżej <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> i to już widać. W sklepach i na witrynach panoszą się zające i kurczaki a ludzie z obłędem w oczach latają po sklepach . Takie to moje dzisiejsze obserwacje popołudniowe. Też po woli do tych świąt się szykuję . Zrobiłam dziś dekorację w niby- kominku. Takiej jeszcze nie było. Trochę dużo wszystkiego ale wyszło bardzo wiosennie. Niebawem się pochwalę fotkami. I nie uwierzycie! Ledwie wczoraj wystawiłam na tym Vinted sukienkę i sweter , a za dwie godziny wiadomość ; sweter sprzedany , a sukienką interesuje się aż 7 osób. Nie myślałam , że to ma taki rozmach. Muszę częściej wystawiać , to czego nie potrzebuję ( czytaj wyrosłam w szerz) a jest w dobrym stanie. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">A jutro sprawy ogródkowe. Po śniadaniu jedziemy na działkę </span>. </p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-62592914560936423272024-03-14T10:59:00.000-07:002024-03-14T10:59:27.301-07:0014.03.2024 Czy wiecie że: <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> już tylko 7 dni zostało do kalendarzowej wiosny ? Dziś właśnie to do mnie dotarło. A skoro wiosna i mam sadzonki georginii to ruszamy na działeczkę już po jutrze. Oby tylko się pogoda nie załamała , bo prognozy takie pół na pół. I tak mam co robić w domu , ale szkoda, żeby się roślinki zmarnowały. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Zameldowałam się na Vinted - to taki internetowy lumpex , ale chyba to znacie. Nigdy się w coś takiego nie bawiłam , ale skoro mam przerzedzać szafy to czemu nie spróbować . Może uda mi się coś sprzedać za jakieś drobne . Na razie wystawiłam dżinsową sukienkę i sweter . Nawet go nie nosiłam , bo mimo, że jest w dotyku miękki i puchaty , mnie akurat gryzie . Tak mam i tyle. Jak coś nie jest z bawełny albo lnu , ewentualnie jednego gatunku wiskozy , nie jest dla mnie. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Wybrałam się dziś do miasta , na pocztę ( Lucia! dysku nadal nie ma - już się zaczęłam obawiać, że zaginał w akcji) i przy okazji do okolicznych sklepów, w tym mięsnego. Załapałam się na darmowego promocyjnego pieroga i promocyjną białą kiełbasę . Kupiłam kiełbasę już na święta . No i tym sposobem mam to z głowy. Reszta ingrediencji na bieżąco. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">I najnowszy news- mój kuzyn kandyduje w wyborach do rady powiatu ! Nie w naszym powiecie jednak więc nie poprzemy ale powodzenia kuzynie ! </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-77570382828308110172024-03-13T11:10:00.000-07:002024-03-13T11:10:08.980-07:0013.03.2024 Dywersja i sabotaż i nie tylko <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> niestety . I od tego niestety zacznę . Znów smutna wiadomość . Zmarł kolejny wujek w rodzinie , z linii brata mojego dziadka. Jeździłam do nich na kilka dni w każde wakacje . Jakoś szybko w tym roku to pokolenie odchodzi...</span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">A tak poza tym , zaliczyłam kolejne zderzenie z gusem . Tym razem z powodu logowania , ale już sprawę załatwiłam , na koniec dnia przyszły nowe hasła i jutro mogę obowiązku dopełnić. Z pozytywów załatwiłam kilka dni temu ważną dla mnie sprawę , a dziś już mam ją definitywnie zamkniętą. Szybciej niż się spodziewałam i z lepszym wynikiem niż zakładałam . Polisa przyniosła mi spory zysk i to mnie cieszy. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">A teraz o tym sabotażu i dywersji. Mamy na swoim terenie wielką tablicę reklamową . Kupiliśmy ją razem z terenem pod budowę . Firma reklamowa płaci nam parę złotych za dzierżawę . Wcześniej płaciła poprzedniemu właścicielowi , a my tego nie zmieniliśmy skoro można z tego coś na kupkę dorzucić. Jak dotąd nie robili żadnych dzikich ruchów , zwykle na bilbordzie pojawiały się reklamy firm . I tu wszystko grało ; były różne ; dachy, spożywka, meble , podłogi , sprzęt grający itp. Wczoraj przysiedzieliśmy dłużej w biurze i jak już mieliśmy wyjeźdżać podjechał samochód z firmy reklamowej z nowymi plakatami . Odkąd uszkodzili nam płot i ich szef musiał zapłacić mają zakaz wstępu. Przyznać muszę , że ruszył głową i zainwestował w mini-rusztowanie , które rozstawiają za płotem i bez problemu sięgają do tablicy. I tak mi przyszło do głowy o czym nawet powiedziałam małżonkowi, ze jak nam tu z jaką polityką wyskoczą to pogonie kota szefowi. I co ? Moje "coś mi mówi " jak zwykle trafiło. Rano podjeżdżam do biura i co widzę na tablicy ? Ta, tak, facjatę jakiejś dziumdzi z pisu. Na szczęście miejscowa , więc szybko zniknie , bo po wyborach do samorządów. Noszsz kurza twarz! Już lepiej by mi reklamę sex schopu albo trumien "w wielu wzorach i kolorach" wlepili. Żeby mi taką dywersję odwalić ? Klientów wystraszą . Oczywiście moje chłopaki zignorowali , jak płacą , to niech sobie wisi. Fakt, że umowa jest taka, że nie odpowiadamy za zamieszczane treści i nic nam do tego . No ale żeby pis ??? Czysty sabotaż . </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-82515395638631699962024-03-12T13:36:00.000-07:002024-03-12T13:36:10.177-07:0012.03.2024 Jak to czasem warto o coś zapytać <p> <span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Po części ogarnęłam sama formularz gusowski , ale o parę spraw i tak musiałam księgową wypytać . Zadzwoniłam , podała mi dane a potem zapytałam o inne rubryki , w sensie jak mam to rozumieć . A ona mi na to, że przecież te pytania dotyczą pełnej księgowości a my na książkach nie musimy się nimi zajmować i doradziła ,żeby się zalogować i jak zaznaczę, że firma jednoosobowa to pokaże się tylko to , co nas dotyczy. Proste ? Proste jak włos Mongoła . A ja kombinowałam i kombinowałam. Kiedyś już wypełniałam te formularze , ale wtedy przychodziły pocztą i zupełnie innych danych wymagali. A chciałam sobie "na brudno" przygotować , żeby potem nie szukać w trakcie wypełniania. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">W tv trąbią na wszystkie strony świata o tym jak 25 lat temu wchodziliśmy do NATO . Dobrze, że weszliśmy ale ja jednak nie mam przekonania do US jako do sojusznika . Siedzą na drugim końcu świata i patrzą swoich interesów , do nas stamtąd daleko . Powinniśmy trzymać się UE. </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-9087682348736273922024-03-11T13:12:00.000-07:002024-03-11T13:12:19.883-07:0011.03.2024 O czym by tu dzisiaj ? <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> Ta po prawdzie to dzień jak każdy . Utrułam się ze sprawozdaniem do Gusu a i tak nie do końca wiem o co w tym chodzi. Muszę jutro do księgowej się udać , żeby mi dokładniej wyłożyła niuanse , ba o ile na pierwszy rzut oka wyglądało niewinnie , to w szczegółach już tak prosto nie było. Co się nawściekałąm to moje. I jak zwykle jak mam taką robotę głupiego to się wszystkie plagi na raz walą. Tym razem też nie było inaczej , ale ogarnęłam i przynajmniej jedno będzie jutro załatwione. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Po pracy doczytałam książkę o tym jak to sobie upiór w ruderze poczynał , a dokładniej to upiorówny i to trzy , ale o tym napiszę hurtem jak przeczytam i trzecią z nabytych w celach rozrywkowych. Jak już skończyłam czytać , zabrałam się za prace ogródkowe a tak konkretnie to zrobiłam pierwsze zasiewy. Niby , że sadzonki mają z tego powstać . Na razie taki mix pomidorowy , ale w umiarkowanej ilości, cukienie sztuk 4 i odrobinę - bo tylko tyle nasionek było w torebce -pysznogłówki. Coś chyba źle zrobiłam w ubiegłym roku , albo może nasiona były jakieś trefne , bo mi nie wykiełkowały. Zobaczymy , może tym razem mi się uda. Mam jeszcze arbuzy , ale to musi do kwietnia poczekać zgodnie z instrukcją obsługi , a reszta nadaje się do gruntu . Jak dobrze pójdzie , to zacznę w sobotę. W przybiurowym ogródku zakwitły mi żonkile i tanie miniaturowe niebieskie dzwoneczki. </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-27162921495384818592024-03-10T13:22:00.000-07:002024-03-10T13:22:25.664-07:0010.03.2024 Mamy to! <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> Firanki zawiesiłam jak miałam w planach, obszyłam obrus na świąteczny stół i nowe firanki do salonu. Już wiszą na oknach i cieszą oko. W ogóle sporo zrobiłam, choć nie planowałam, bo jeszcze wyprasowałam i poukładałam w swojej szafie. Znów wypadałoby trochę ją przetrzepać i zmniejszyć stan posiadania , ale jakoś nie mogę się zmobilizować. Za to po obiedzie usiadłam sobie spokojnie i czytałam, jak się sprężę to może nawet dziś skończę ale nie mam presji . Posiałam też rzeżuchę . Po ogródkach kwitnie już forsycja i wiosenne kwiatki .No i to by było na tyle. Niedziela na luzie , no prawie. Spokojnego tygodnia !</span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-91989046566714743952024-03-09T09:39:00.000-08:002024-03-09T09:39:51.138-08:009.03.2024 Trochę wiosny zimą <p> <span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">no , bo wciąż jest zima jak by na to nie spojrzeć . Trochę mi się plany na dziś odwróciły , to stwierdziłam ,że skoro i tak muszę siedzieć w domu przynajmniej do po obiedzie to zabiorę się za porządki. Zimno jeszcze , rano nawet lekki przymrozek ale słońce świeciło dziś cały dzień zabrałam się więc za mycie okien i w ogóle porządki. No i dałam radę , okna w salonie i kuchni umyte, firanki wyprane, jutro zawieszę na oknach , cała chatka odkurzona , ale tym się zajął małżonek , a ja wyprałam jeszcze fotel i zmyłam podłogi .A jak już zaczęłam z tymi mopami to końca nie było , robota sama się zaczęła pod ręce pchać. Na koniec powyjmowałam dekoracje wiosenne i część nawet ustawiłam . Przy czasie obfotkuję i pokażę ale dopiero jak dokończę. No , bo jak już przyniosłam te bazie , to aż się prosiło, żeby jakieś dekoracje z tego zrobić. Sprzątam niby na bieżąco ale i tak było co robić , ale porządki wiosenne mam odfajkowane , właściwie to tylko okna w sypialni zostały . Tak poza tym , to mam w wazonach bukiet żonkili od mężusia i tulipany od chłopaków , znaczy synów i wnuków. Ja co prawda nie świętuję ale moje chłopaki owszem no i zjawili się wczoraj wieczorem a starszy dziś , bo był na wyjeździe . Kupiłam też kwietniowy numer Country. Mnóstwo fajnych dekoracji świątecznych i porad ogródkowych. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Lucia ! Mówisz - masz! Mimoza z żółtka jako dekoracja sałatki jarzynowej .</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIYAa-K2dmThcKovuRuX4XhHnfcr5Rnw5DynVeTUC0qzXyhMUdBwe9ZXMrpG4WSmvvC6i2S5zjae41xVZ0yIdug1c9GjmYeZd1Jc8h4SzKKB2hFcGEPENtpF16BdbIkt3keSLWu3Zx7NhkH4yF-VWbYybzmwxzb5Azut0j4IB8LpDId-M3znPjP7ENIwE_/s275/images.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="183" data-original-width="275" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIYAa-K2dmThcKovuRuX4XhHnfcr5Rnw5DynVeTUC0qzXyhMUdBwe9ZXMrpG4WSmvvC6i2S5zjae41xVZ0yIdug1c9GjmYeZd1Jc8h4SzKKB2hFcGEPENtpF16BdbIkt3keSLWu3Zx7NhkH4yF-VWbYybzmwxzb5Azut0j4IB8LpDId-M3znPjP7ENIwE_/w640-h426/images.jpg" width="640" /></a></div><br /><p><br /></p><p><br /></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-82553084788122714072024-03-08T13:11:00.000-08:002024-03-08T13:11:13.524-08:008.03.2024 Nie poważam <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> tego święta , od lat zresztą , ale z kronikarskiego obowiązku odnotowuję . Najlepsze życzenia , dla tych co je obchodzą . Jakoś nigdy tego święta nie polubiłam , w dzieciństwie kiedy obchodzono je hucznie i z przytupem - wiecie; łapa., klapa, goździk, buzi, rajstopy i paczek za pokwitowaniem i te rzeczy- zawsze się to wiązało z jakąś zadymą w domu , bo rodzinka zgadywała się na imprezy ze znajomymi a to wesołe nie było. Potem kiedy już pracowałam nawet po kwiatku nam nie dali. Raz tylko załapałam się na paczkę kawy i to wszystko . Czasy już były takie , że na półce stał ocet a i to nie wszędzie. Jakoś nie szczególnie mi się to wszystko kojarzy. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Czy wiecie , że kalendarzowa wiosna już za 13 dni?; do mnie to dziś właśnie dotarło W powietrzu jeszcze zimowa ostrość , ale czuć już wyraźnie napięcie , oczekującej na przesilenie przyrody. Jutro wybieram się na zieleniak po bazie i może jakaś pierwsza wiosenna dekoracja powstanie ? Mam parę nowych pomysłów. A teraz jeszcze raz najlepsze życzenia dla świętujących i wracam do mojego "Upiora z rudery" . Jest równie intrygujący co "Wampir z MO". </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-39299187534386901382024-03-07T10:23:00.000-08:002024-03-07T10:23:36.904-08:007.03.2024 Piórka mi trochę opadły <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> po tej całej aferze ale wykończyło mnie psychicznie. A niech tam , po jutrze weekend , jakoś odreaguję. Jeśli nie na działce ( bo niby jakaś fala mrozu się czai) to w domu . Święta blisko , tez jest co robić. Dziś zabiorę się za kolejną książkę pana Pilipiuka i nic więcej robić nie zamierzam. I dziękuję Wam Kochane za wsparcie i ciepłe słowa. To pomaga . </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-44883193282133500252024-03-06T13:47:00.000-08:002024-03-06T14:03:17.055-08:006.03.2024 Jako tako <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> ogarnęłam wczorajszy armagedon , który zafundowała nam mamuśka. Od dawna podejrzewałam ,że coś jest na rzeczy ale nie mogłam , że tak powiem złapać za rękę. Zaczęło się od tego, że matka zaczęła regularnie gubić kasę . Raz czy drugi mogłam zrozumieć , ma w końcu swoje lata i demencję więc mogło się zdarzyć , ale 5 razy pod rząd ? To już mi nie dawało spokoju. Zaczęłam obserwować co się dzieje na koncie i kiedy i też nic mi to nie powiedziało, poza tym ,że matka wyciągała kasę mimo, że wcześniej jej przyniosłam a i tak ją gdzieś przechlapała. Potem był telefon od mojej kuzynki , żebym podjechała , bo jej matka dzwoniła do mojej i ta jej opowiada o jakiejś sąsiadce ciotki co nie zdążyła na autobus i u niej nocowała i teraz u niej jest . Pojechałam . Nie było nikogo. Jakiś czas później znów taki telefon , tym razem rano , że jakaś sąsiadka i td , a moja matka zdenerwowana , bo tamta miała latać po nocy po mieszkaniu , świecić światło i się nie wyspała . Pojechałam i znów nikogo nie było. Zastanawiałam sie o co chodzi i doszłam do wniosku, że skoro nic się nie dzieje i nie wskazuje na czyjąś obecność , to pewnie matce się coś przyśniło nad ranem albo coś sobie wkręca. W tak zwanym międzyczasie parę razy zastałam u niej jej znajomą . Raz po raz ją odwiedzała. Kojarzyłam ją z emeryckiego klubu , do którego matka chodziła przed pandemią ( byłam tam parę razy , bo jak nie było jej w domu, to na pewno siedziała w klubie , wiedziałam gdzie szukać) , to specjalnie mnie nie zdziwiło , ani nie podejrzewałam jej o jakieś ciemne sprawki, bo niby dlaczego. I przecież nic złego w tym ,że ktoś kogoś odwiedza. Znajomka przychodziła przeważnie raz, czasem dwa razy na miesiąc i rano . I tak chyba w październiku skojarzyłam, że była 22 a dwa dni później jak zaniosłam matce zakupy na kolejny tydzień już nie miała emerytury. Za kolejne dwa czy trzy dni znów wyciągnęła resztę kasy z konta a za chwilę zadzwoniła do mnie że ona nie ma na koncie pieniędzy i ktoś ją okrada , bo tylko ma jakieś zakupy w kauflandzie itd. Starałam jej się wytłumaczyć , że przecież mam jej kartę i robię jej zakupy a emeryturę przynoszę. Nie dała sobie powiedzieć a na drugi dzień rzuciła mi wyciągi z banku , czyli jednak coś kojarzy . Po kolejnej próbie tłumaczenia jej o co chodzi machnęłam ręką , nawet nie słuchała co do niej mówię. Potem znów kiedyś trafiłam na tę jej znajomkę i wtedy mi przyszło do głowy , że muszę przypilnować kiedy ona przychodzi . W listopadzie znów ją zastałam 20. I wtedy udając , że czytam smsa zrobiłam im zdjęcie. Oczywiście kasa znów zniknęła za kilka dni , jak się okazało w kolejną sobotę kiedy zanosiłam zakupy. Za rękę jednak nie złapałam więc nie mogłam jej zarzucić , że wyłudza czy tez kradnie matce emeryturę. I wtedy zaczęłam nagrywać filmiki jak oddaję jej kasę i zakupy i jak się okazuje nie był to głupi pomysł. W grudniu znów się powtórzył telefon od kuzynki , że niby u matki ktoś nocuje i td. I znów nie zastałam nikogo ale umówiłam się z I. że 20 zadzwoni do matki ona albo jej matka i ją sprytnie podpytają co się dzieje. No i trafiło . Około 14.00 znów zadzwoniła kuzynka, że ta kobieta u niej jest . Pojechałam a, że mam klucze to wpadłam do domu znienacka i nałgałam , że niby zgubiłam gdzieś okulary do czytania i przyjechałam sprawdzić czy nie zostawiłam . Poudawałam ,że szukam i poszłam . No i już wiedziałam kto nocuje . Miesiąc później przyjechałam rano z lekami i emeryturą a znajomka siedziała w drugim pokoju . Matka pochwaliła się tym ,zanim oddałam jej kasę i to w takiej formie "mam lokatorkę" . Kasy jej nie dałam , stwierdziłam ,że przyjadę później , ale zanim dojechałam matka wypaliła do banku , wyciągnęła resztę kasy , na szczęście bank już zdążył przelać stałe opłaty i została tylko reszta i zablokowała mi dostęp do konta i kartę . Wkurzyłam się i stwierdziłam ,że nie będę jeździć specjalnie , dam jej te kasę następnego dnia rano. Oczywiście najpierw obleciałam mieszkanie żeby sprawdzić czy znów gdzieś nie siedzi i chyba jej nie było , choć później pomyślałam , że mogła się wcisnąć w jakiś kąt , bo jak wpadałam rano to jej więcej nie zastałam . Nawrzeszczałam dla zasady na matkę za tą akcję z bankiem, oddałam jej kasę i stwierdziłam ,że poczekam co się będzie działo dalej. Oczywiście za tydzień już kasy nie miała , a na 20 lutego upomniałam się o kasę za zakupy. Nawyzywała mnie jak nie wiem co , ale oddała. Po drodze znajomkę zastałam ze trzy razy , dzień później też . A wczoraj wybuchła afera . Jakoś po 17.00 dzwoni do mnie starsza synowa (mieszkają po drugiej stronie kwartału, na przeciw babci) , że mam podjechać , bo u babci jest jakaś jej znajoma i nie chce wyjść z domu . Najpierw nie załapałam o co chodzi . Jak to nie chce wyjść , a babcia gdzie jest . No i się okazało , że zostawiła znajomkę chacie i poleciała do mojego syna po pomoc. D poszedł i faktycznie , siedziała w drugim pokoju , zadomowiona , w kapciach z kawą , uszykowane spanie . No jak u siebie . Syn wywalił ją z chaty , kazał pozbierać rzeczy i się wynosić . A że chłop postawny , to się wyniosła . Jak dojechałam i skręciłam w matki ulice to była już w połowie.. Próbowaliśmy się dowiedzieć jak ona w ogóle weszła i z jakiej racji pomieszkuje u matki i ni cholery . Babcia po swojemu :"no weszła ". Oczywiście kasy już nie ma , bo jej kazaliśmy szukać, nie miała już zresztą w sobotę jak zaniosłam zakupy. Jak wchodziłam do domu to akurat matka odłożyła telefon , a syn mi powiedział, że dzwoniła do babci jej znajomka i się odgrażała, że pójdzie na policję , bo matka jej kolczyki ukradła. A za chwile było już całkowite zwarcie . W matkę jak by diabeł wstąpił. zaczęła na nas wrzeszczeć, wyzywać nas , wrzeszczała, że do niej ani razu nie przychodzę, zakupów nie robię , w ogóle jej wszystko zabrałam , D jej zabrał. No taki repertuar , że świat nie widział. Na koniec ja na nią wrzasnęłam , że jak jeszcze raz tę babę u niej spotkam , to zadzwonię na policję i poszliśmy. I tak nie było sensu z nią dyskutować. Pogadaliśmy jeszcze pod blokiem i stwierdziliśmy, ze znając babci pomysły to mogła jej nawet klucz dać i trzeba zamek zmienić i przywrócić dostęp do konta . Po zamek pojechałam jeszcze tego samego dnia . Jutro jej syn założy a do banku zaciągnęłam ja dziś pod pretekstem ,że trzeba zmienić opłatę za śmieci . Nawet nie próbowała dyskutować , grzecznie poszła . Oczywiście opłatę za śmieci zmyśliłam, a w banku powiedziałam o co chodzi ale niestety trafiło na wyjątkowo nie kumatą babę . Udało mi się jednak przywrócić powiadamianie na telefon, zamówić nową kartę i ustalić limity wypłat . I teraz tak sobie myślę , że ta jej znajomka mając do czynienia z wiekową kobietą z demencją ,sobie źródełko dochodu zrobiła , a planowała się wprowadzić i kto wie czy nie przejąć mieszkanie. Tyle, że mieszkanie jest moje od 2007 roku jak wykupiłam je od komornika ale o tym nie mogła wiedzieć , bo matka uparcie twierdzi, że to nie prawda. Tak czy inaczej krwi nam wczoraj napsuła i szczerze mówiąc nie wiem co dalej. Teraz muszę jeszcze dobrać się do jej telefonu i zablokować numer tej baby ale to drobiazg. No cóż , jazdę zaliczyliśmy , nie pozostaje nic innego jak potraktować to jak kolejne zadanie z którym trzeba się zmierzyć, ale co mnie to nerwów kosztuje to moje. Sorry , że tak długo i nudno ale musiałam się "wygadać" </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-21410400755795290312024-03-05T12:45:00.000-08:002024-03-05T23:28:00.238-08:005.03.2024 Jak tak dalej pójdzie <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> to albo ja wyląduję w wariatkowie , albo matkę tam zamknę . Sorry , ale taki numer dziś odwinęła, że nawet mój starszy synalek o mało zawału nie dostał , a ja chociaż się na te jej wyczyny zdążyłam uodpornić wściekłam się jak nie wiem co. Jeszcze mi nie odpuściło. Nie jestem w stanie tego wszystkiego dziś opisać. Pierwsze co zrobiłam , to pojechałam kupić nowy zamek do drzwi i jutro chłopaki wymienią . A co dalej , zobaczę jutro , bo na razie to nawet myśleć nie mogę logicznie. Noc mam z głowy , to pewne. Na pisaniu też się skupić nie mogę więc wybaczcie ale na dziś odpuszczę. </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-39556017110689730782024-03-04T11:28:00.000-08:002024-03-04T11:28:06.254-08:004.03.2024 Nowy tydzień <p><span style="font-family: inherit; font-size: x-large;"> się zaczął . Pokręcony od samego rana . Zapomniałam zabrać tabletki dla matki a zorientowałam się dopiero w biurze. Jakoś jej to wytłumaczyłam , na szczęście nie są to leki wymagające jakiegoś ścisłego reżimu w podawaniu więc pominięcie jednej dawki nie wiąże się z jakimiś konsekwencjami. Na dodatek popsuł mi się ciśnieniomierz . Wymieniłam baterie i nic . Musze podrzucić chłopakom do sprawdzenia albo po prostu kupić nowy. Rano zanim dojechałam do biura podjechałam do banku po kasę na paliwo i inne potrzeby i zonk; w jednym bankomacie zabrakło kasy , drugi się popsuł , musiałam pobrać kasę w innym czyli zaliczyłam wycieczkę po mieście . Pod biurem już na mnie czatowali klienci. Wprawdzie nie pomogłam , bo problem raczej nie z naszej branży , ale chwilę zajęło mi wytłumaczenie tego klientom. I tak cały dzień , jak nie telefon to jakaś pokręcona sprawa do odkręcenia . Swoją prywatną sprawę musiałam odłożyć a miałam wypełnić dokumenty do zamknięcia polisy emerytalnej. O jeden dzień nie chodzi , zrobię to jutro rano, o ile znów się wszystko do góry nogami nie wywróci. Tak poza tym właśnie się dowiedziałam , że majster, który budował nam PDzO spadł z drabiny i się połamał. Nie wiadomo czy w tym roku dokończy nam robotę . Może na jesień o ile z tego wyjdzie do tego czasu. </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-40004833327865208392024-03-03T12:57:00.000-08:002024-03-03T12:57:34.500-08:003.03.2024 Żeby nie psuć <p> <span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">porządku rzeczy melduję się tu posłusznie jak co wieczór. Wciągnęło mnie słowo pisane , epoka późnego PRL-u i peerlowski "underground" czyli MO, SB i kapitalistyczny imperializm kontra swojskie wampiry i inne umarlaki z warszawskiej Pragi. Ma fantazję pan Pilipiuk . Chyba częściej będę zaglądać do jego książek. Bardzo mi ten typ humoru i formuła pisania odpowiada . Dobrej nocy życzę i nurkuję z powrotem w mroczny świat realnego wampiryzmu. </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-17539646553578856692024-03-02T11:47:00.000-08:002024-03-02T11:51:41.533-08:002.03.2024 Praca wre <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> na działkach/ Warczały piły mechaniczne jak w tartaku. Kto mógł , korzystał z ładnej pogody i obcinał co się dało. My też . I w końcu zrobiliśmy porządek z drzewami . Leży co prawda góra gałęzi i drewna , ale to nie problem . Nasz sąsiad z działki obok też przycinał drzewa i też ma górę gałęzi. Zmówiliśmy się , że zamówimy na przyszłą sobotę maszynę do cięcia a kosztami się podzielimy i sprawa załatwiona. Nie wiem czym się sąsiad zajmuje ale ma znajomego , który takie maszyny wypożycza. Idealnie. Wióry popakujemy w worki w zawieziemy do puk-u na wysypisko. Posprzątaliśmy też wszystkie ubiegłoroczne liście i z tego najbardziej się cieszę, bo już naprawdę porządnie wygląda. W przyszły tydzień zamierzamy pobielić drzewka . Trochę późno chyba , ale najpierw należało zająć się obcinaniem. Zaraz po świętach zapraszamy koparkowego ze sprzętem , żeby wyrwał korzenie po wyciętych tujach i wyrównał teren. Jejku, jak mnie ta działka cieszy ! A mój małżonek po woli ale się wkręca. Może i nie lubi kopać , siać i pielić , ale z pewnością lubi majsterkować i ulepszać i już kombinuje jak i co zmajstrować i do czego wykorzystać deski. Kwitną już fiołki i jakieś drobniutkie liliowe kwiatki - pojęcia nie mam co to takiego. Pewnie jakieś zielsko , ale wygląda uroczo. Odżył też rabarbar przyduszony materiałami budowlanymi i ma już dobre 10cm. A już myślałam ,że nic z niego nie będzie i zamierzałam posadzić nowy. Działeczka budzi się do życia. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Jutro mam zamiar zająć się szyciem firanek i obrusu a przynajmniej sobie wszystko przygotować do szycia, no i poczytać . </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">A dziś w nietypowym kalendarzu Dzień Staroci . Ja kocham starocie od zawsze , a Wy ? </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-76982350914863807382024-03-01T13:27:00.000-08:002024-03-01T13:27:59.711-08:001.03.2024 Koniec tygodnia-początek miesiąca <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> Tak się jakoś poskładało, ale to nie zmienia faktu, że piątkowe popołudnie to bardzo pozytywny czas. Dwa dni wolnego przed nami. Jak miło. A że jutro zapowiada się ciepłe i słoneczne to wiadomo co się będzie działo. Sezon na krzaczki czas zacząć. Właściwie to już zaczęliśmy w ubiegły tydzień , ale jutro to już będzie prawdziwy początek. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">A dziś miałam pokręcony dzień w pracy . Sprawy , które absorbują i zajmują czas, a nie wiele z nich wynika . No ale zrobić trzeba. Na dokładkę GUS przysłał znów formularze sprawozdawcze i nie ma odwołania muszę wypełnić i odesłać , z mocy ustawy , choć jak wszelkie statystyki uciążliwe to i nikomu do niczego nie potrzebne. Nie cierpię tego robić a jeszcze mnie czeka sprawozdawczość od bdo czyli ochrony środowiska . Jedno i drugie to i tak pikuś przy sprawozdaniach przedsiębiorstw telekomunikacyjnych. Na szczęście tego już nie muszę. Parę lat temu wypisaliśmy się z rejestru. Sprawozdawczość zdecydowanie do moich ulubionych zajęć nie należy. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Tak poza tym skończyłam obrabianie obrusu , został mi jeszcze jeden , ale ten obszyję. Dekoracje świąteczne obmyśliłam , przegląd potrzebnych na święta przypraw i innych ingrediencji zrobiłam i za wiele nie potrzebuję więc i o zakupy świąteczne się nie martwię. Mogę spokojnie czytać . Zacznę od "Wampira z MO" . No i udzielać się na działce ale to jutro. Udanego weeendu ! </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-73246865173742781522024-02-29T10:13:00.000-08:002024-02-29T10:13:35.798-08:0029.02.2024 Trochę z przymróżeniem oka <p> <span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">obchodziliśmy 10 urodziny naszego pracownika. Tak naprawdę to 40-te ale P. urodził się 29 lutego więc żartujemy sobie, że to dziesiąte. W sumie dzień jak każdy ale solenizant przyniósł pyszne eklerki , takie staroświeckie z masą budyniową , złożyliśmy życzenia , a młodzież jest zaproszona na świętowanie w sobotni wieczór . I dobrze , niech się bawią. W pracy sprawy ruszają lekko do przodu , zaprzyjaźniony klient przyjął ofertę i zaakceptował, jutro rozliczam kolejną inwestycję . Zapowiada się nie najgorzej. Kończę obrus ,dziś juz pewnie mi się to uda, mam połowę ostatniego z 4 boków do obrobienia a potem dopadnę książek. Jeśli faktycznie dopisze pogoda , jak mówią w tv to w sobotę dokończymy prace przy obcinaniu gałęzi i może zdążę przygotować sobie grządkę pod warzywa. </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-6430370796296683772024-02-28T12:41:00.000-08:002024-02-28T12:41:12.602-08:0028.02.2024 Już 2 miesiące <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> nowego roku mijają , a dopiero co świętowaliśmy Sylwestra . Szybko zleciało, mimo wszystko. Osobiście nie lubię tej pory roku , ale wciąż nie mam czasu się nad tym dłużej zastanawiać. Dzieje się trochę w pracy , chłopaki w biegu , a my przy telefonach i laptopach czyli jak zwykle. Może nie będzie źle. Ucieszyła mnie dziś księgowa , do dopłaty za ubiegły rok mamy tym razem tylko 69 zł . Aż się dwa razy zapytałam czy się nie pomyliła. Zwykle wychodziło znacznie więcej. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Domowo znów się nie przemęczam . Spokojnie obrabiam sobie szydełkiem obrus . Jutro pewnie już skończę . Przyjechały moje zamówione lampki , ale nie miałam dziś czasu ich rozpakować i obejrzeć. Trudno, zrobię to jutro. Nic pilnego i tak zamontujemy je dopiero jak ruszymy z wykańczaniem PDzO . Za oknem pogoda marcowa , w przybiurowym ogródku pąki dostały żonkile i takie małe, niebieskie dzwoneczki. </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-33885558659721109052024-02-27T10:32:00.000-08:002024-02-27T10:32:46.720-08:0027.02.2024 Starsza pani <p> <span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">zgubiła się dziś na naszej biurowej ulicy. I chyba nie był to pierwszy raz. Jakiś czas temu tuż przy naszej firmie , zatrzymał ją patrol policji , a potem odwieźli ją chyba do domu. Spacerowała po tej naszej ulicy odkąd mamy w tym miejscu firmę . Od jakiegoś czasu zauważyłam , że robi to kilka razy w ciągu dnia . Nie zwróciłam specjalnie na to uwagi, bo moja matka też ciągle gdzieś krąży po mieście więc jakoś tak siłą rzeczy uznałam ,że ta pani widocznie też robi sobie 2-3 spacerki w ciągu dnia. Ale dziś kobieta wędrowała w tę i z powrotem kilkanaście razy. Syn zwrócił uwagę na to, że robi to coraz bardziej nerwowo . Tak około 15.30 stwierdziliśmy, że jest to co najmniej dziwne i prawdopodobnie nie pamięta drogi do domu. Zaczęliśmy ją obserwować i faktycznie , krążyła w tę i z powrotem na coraz krótszych odcinkach, zawracała i znów robiła kilkadziesiąt kroków , zatrzymywała się i tak w kółko. I widać było po niej panikę. Stwierdziliśmy, że zadzwonimy na policję , albo straż miejską. Straż akurat wysłała patrole na drugi koniec gminy , zadzwoniliśmy więc na policję. Opisałam więc sytuację i mniej-więcej wygląd tej pani. Patrol przyjechał po około 20 minutach i zajęli się starszą panią, zabrali ja do radiowozu i pojechali w stronę centrum. Nie wiem , może jej pomogliśmy, a może podpadliśmy jej rodzinie wtrącając się w nie swoje sprawy, ale kto wie co mogłoby się wydarzyć , gdybyśmy temat kolokwialnie mówiąc olali. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">A tak poza tym , odebrałam moje książki , ale czytać zacznę jak skończę obrabiać obrus, bo jak dorwę się do zadrukowanego papieru to obrusu na święta nie skończę, </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-39978579267204075442024-02-26T10:27:00.000-08:002024-02-26T10:27:02.463-08:0026.02.2024 Sezon imprezowy chwilowo zakończony <p> <span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Chwilowo, bo następne świętowanie to Wielkanoc , a że w tym roku wcześnie to przerwa krótka. Wesoło było, nie powiem ,że nie . Moja wnusia gospodyni się zrobiła, na całego. Sama przygotowała dla rodziców i gości tort naleśnikowy z kremem mescarpone i owocami. Pyszne to było i efektowne. No i zaskoczenie , bo tort bardzo nietypowy. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">A tak poza tym wiosennie. Jak na tę porę roku to nawet bardzo ciepło. Pogoda , jaka zwykle bywa na koniec marca. Irysy kwitną mi już wszystkie , a za chwilę zakwitną hiacynty. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Zamówiłam książki , tym razem aż trzy ale jednego autora, pana Pilipiuka . Zobaczymy z czym się przyjdzie mierzyć tym razem, czytelniczo mierzyć oczywiście. Jutro już mogę odebrać. A jak już mowa o zakupach to zaszalałam i kupiłam też kinkiety do domku na działkę. Pochwalę się w swoim czasie. Na razie przesyłkę mam zapowiedzianą na środę . Na ciuch wiosenny się nie skusze tym razem . Jakoś nic mi w oko nie wpadło, a to co jest w mieście na wystawach też nie z mojej bajki. Kolory jak z szafy niemowlaka , wszystko takie rozbielone i mdłe jak na moje standardy , ale co kto lubi ... </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-37197746216084071382024-02-24T10:13:00.000-08:002024-02-24T10:13:20.873-08:0024.02.2024 "Połknąć bakcyla" <p> <span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Już wiem jak to jest . Właśnie mój małżonek go połknął a zarzekał się zawsze jak żaba deszczu, że on prac ogródkowych , to nie lubi. A było tak. Działkowa drabina oraz piła łańcuchowa leżały przez zimę w naszym garażu. Piła, żeby się przypadkiem komuś nie przydała , a drabina , bo była potrzebna dodatkowa do wykonania pewnej pracy . Potem , po użyciu nikomu się nie chciało jej odwozić na działkę i przezimowała. Pogoda dziś ładna , mężuś stwierdził , że odwieziemy na działkę . No i jak już tam zajechaliśmy to zamiast zostawić sprzęty od razu przystąpił do obcinania gałęzi jabłoni. A jak przystąpił to ja też , no i obcięliśmy więcej niż połowę . Zostały jeszcze dwie duże gałęzie , no i uporządkowanie tego co zostało po dzisiejszym cięciu. A jakby tego było mało , to od razu zaczął planować co trzeba zrobić . Ja też już mam swoje plany , jak tylko skończymy z tymi gałęziami, a planujemy w przyszły tydzień ( jeśli oczywiście mróz nie wróci i nie będzie lał deszcz) to muszę uprzątnąć stare liście i inne śmieci i przygotować sobie grządki , pod warzywa . Pozostanie wysiać to i owo w skrzyneczkach na oknie a w odpowiednim czasie porozsadzać w ogródku. Sezon na krzaczki już w pełni. Wszędzie się coś dzieje , tam coś budują , tu coś kopią , w innym miejscu przycinają, sprzątają i tak dalej. Tulipany, które posadziłam w ubiegłym roku mają już dobre 12 cm a za tydzień będę miała szczypior. I już się cieszę na kolejne weekendy na działce . </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-78670059761885874642024-02-23T12:47:00.000-08:002024-02-23T12:47:23.522-08:0023.02.2024 Kocham piątki <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">i czekam na nie, jak w RMF-ie "byle do piątku" . Ale jak się teoretycznie jest na emeryturze to można mieć zapotrzebowanie na zwolnione obroty. Dziś moja starsza synowa obchodzi urodziny a syn imieniny, w niedzielę więc podwójna imprezka . I tym samym kończymy jesienno-zimowy sezon imprezowy. Najbliższy w święta wielkanocne , a potem letnia edycja. Ja tam nie narzekam , bo wiosna za oknami na całego ( choć to luty i powinien być mróz i śnieg) i działka czeka , imprezy mi nie po drodze. W przybiurowym ogródku rozkwitły kolejne irysy, a ja rano co prawda włożyłam czapkę i rękawiczki , ale zdjęłam jak tylko wsiadłam do auta , okazały się zbędne. Obrabiam obrus. Słabo mi idzie, trochę wyszłam z wprawy i z niewiadomych przyczyn boli mnie nadgarstek przy tej robocie. Po woli , ale dokończę , pośpiechu nie ma , jak na razie. </span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8983088538502168679.post-33180198606281717582024-02-22T12:40:00.000-08:002024-02-22T12:40:00.568-08:0022.02.2024 Parę spraw babusinych <p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;"> jak co wieczór. Zdołowało mnie dzisiaj. Zaliczyłam takie dwie spinki na dzień dobry, że już miałam dzień skopany. I wcale mi nie lepiej ale cóż , samo życie . Pewnych rzeczy nie przeskoczę i nic z tym zrobić nie mogę. Chyba sobie jakieś czytadło sprawię na poprawę humoru , bo na cięższą literaturę chwilowo nie mam ochoty. Po południu zabrałam się za obrabianie obrusu wielkanocnego. Nie chciało mi się jechać do miasta specjalnie po jeden motek nici ale poszperałam w moim pudle i znalazłam kordonek jasnoszary , I chyba to jednak lepszy wybór niż kolor żółty . Ładnie się skomponowało z całością. A drugi obszyję tradycyjnie . I tak musze do maszyny usiąść , bo sobie przypomniałam ,że mam firanki do pokoju do obszycia . Przeleżały 2 lata w szafie . Zupełnie o nich zapomniałam. Na Wielkanoc będą więc nowe nie tylko obrusy. </span></p><p><span style="color: #666666; font-family: inherit; font-size: x-large;">Pogadałam też dłuższą chwilę z przyjaciółką z Poznania . Dawno się nie słyszałyśmy. Właściwie od czasu koncertu . Stęskniłam się za nimi . Może dadzą się namówić na jakieś spotkanie w najbliższym czasie, choć z tym może być kłopot , ze względu na zdrowie naszego kolegi ? Miłego wieczoru !</span></p>onykshttp://www.blogger.com/profile/16656953529043673487noreply@blogger.com3