babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 6 lipca 2010

6.07.2010 Dobra nowina

Dziś się wszędzie chwalę : będe babcią drugi raz !!! Strasznie mnie to cieszy ! Młodszy synlek dziś rano przyniósł tę wiadomość i foto-usg . Szósty tydzień ; na zdjęciu taka malutka drobinka . Helenka będzie miała kuzyniątko , bo jeszcze nie wiadomo czy to wnusiu czy wnusia . A dziadek od razu urósł w oczach i też humorek mu się poprawił jak tylko usłyszał .
I część kasy już wpłynęła ... Same dobre wieści dzisiaj...

6.07.2010 Sprawy duże , małe i takie sobie

I po wyborach. Opcje są dwie : albo faktycznie Rząd ze wsparciem Prezydenta coś zrobi i chociaż popchnie Kraj w dobrą stronę , albo przechlapią i wylecą z hukiem przy najbliższych wyborach parlamentarnych już za rok. Już zdążyłam polubić Panią Prezydentową . Taka pogodna , pełna werwy polska baba, , co to z każdym, przeciągiem dziejowym sobie poradzi … Przypomina mi trochę moją babcię ze strony ojca i może troszkę i mnie samą. Oby w Kraju poszło w dobrą stronę . Wtedy każdy na tym może tylko zyskać...
Ze spraw bliższych mi i ,że tak powiem przyziemnych to nic nowego pod słońcem. Roboty mnóstwo.
Nawał po prostu i sezon urlopowy. Chłopaki powinni skorzystać , a tu nie ma kiedy. Remont w domu zaczęty i dokończyć też nie ma czasu, ba: nawet pojechać , kupić kilku brakujących rzeczy do wystroju korytarzyka. Jaki tam zresztą wystrój; odpowiednia farba , lampa i płyty na nową szafę .Wczoraj chłopaki wpadli pod wieczór i osadzili nowe drzwi do pracowni. Do zimy może skończymy... Spodziewam się dziś większych wpływów na konto i z nerwów aż się trzęsę , czy na pewno wpłyną , bo rachunki do zapłacenia czekają już w długiej kolejce. Cóż ,chciało się być na swoim , to się jest – z dobrodziejstwem inwentarza czyli nieustającym stresem.
Marzy mi się urlop , ale taki prawdziwy , co najmniej tygodniowy , z dala od cywilizacji , której na co dzień mam aż za dużo. Tylko las, woda, książki i rower. No , mógłby być jeszcze aparat fotograficzny.
Mężuś nie specjalnie lubi takie klimaty , ale gdyby była możliwość pływania kajakiem , albo zwiedzania, to już by mu pasowało ( mnie też zresztą , dlatego lubimy razem jeździć)..
Urwał mi się błotnik przy rowerze , a może ktoś go urwał , kiedy stał w rowerowni całą zimę i wiosnę .W sobotę wyruszyliśmy na przejażdżkę starą naszą trasą . Cała okolica wiedziała,że jadę tak mi dzwonił. Muszę kupić nowy i wrobić męża w przełożenie – będzie jakaś szansa,że częściej pojeździmy.
Warto , bo dużo się w okolicy pozmieniało .
No i mamy w planach zakup spalinowej kosiarki do trawników. Działka zarosła nam tak,że kompas i maczeta potrzebna , żeby do płotu dotrzeć . Młodszy synalek obiecał obejrzeć dziś i wybrać.