babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

środa, 9 listopada 2011

9.11.2011 Długi dzień ...

Zimno i mgliście. Zdecydowanie się od wczoraj ochłodziło. Od jutra chyba przyjdzie nosić zimowe botki i rękawiczki.
Z jesienno – zimowej listy spraw do załatwienia zrealizowałam 6 punktów w całości, 4 są w trakcie, reszta czeka na swoją kolej. Czasu mam mało i większość energii pochłania mi praca więc do kolejnej w domu nie specjalnie mi śpieszno. Dziś dzień zapowiada mi się długi , po 16.00 przyjedzie klient, potem jeszcze mężusia do medyka muszę wysłać , co proste nie będzie, bo jak tylko się lepiej poczuł to już medyka nie potrzebuje. Ale musi iść do kontroli. Jak go nie wkręcę i z domu nie wypchnę to powie, że zapomniał i nie pójdzie. W tym układzie kijki chyba na dziś mi odpadną. Staram się , ale więcej jak 3 razy w tygodniu nie daję rady, choćbym chciała.
Jutro wybieram się na targ. Właściwie to nie wiem po co. Na pewno kupię jakieś owoce i warzywa,i pokręcę się pomiędzy straganami. Chwilkę , bo targ jest rano , a ja się urywam z pracy .
A poza tym to się cieszę,że wolne w perspektywie. Pośpimy, pojemy rogali świętomarcińskich , coś poczytam , może dokończę sukienkę Helenki albo jeśli pogoda jeszcze się utrzyma pojedziemy na jakiś świąteczny spacer po lesie. Wprawdzie wieczorem pilnujemy wnusię , a może i wnusia ( to jeszcze nie przesądzone) , bo młodzież imprezkę urządza z okazji 30-tki synalka . Dla rodziny kawa w niedzielę , razem z urodzinową Helenki..

poniedziałek, 7 listopada 2011

7.11.2011 Lidka! Mówisz- masz ! Tego,że się świetnie przy tym wpisie bawilam dodawać nie muszę .

My tu w naszym fyrtlu żyjymy po swoimu. Ale zaś w dumu porzundek musi być totyż lumpy i inne przydatne w dumu retynta trzymomy w szafunierkach, śpimy w betach na wyrze, świcimy funckom – takom wiycie ,niedużą z knypsotkiem na kabelku ( lampka nocna z wyłącznikiem na kablu) . Do mycia i czyszczenia używomy szrobra i innych śrupoków, w sobotę obowiazkowo trzebno się wybachać – latym w jeziorku też czasami. Żeby w domu był porządek to chodniki wynosimy na podwórek i wieszamy na sztynder żeby je wytrzepać a śmieci na gemyle wyćpić.
Zakładomy na się klufty ( panowie) westki ,jaczki, spódniki, jupki albo katany , na głowę bobę, na ręce glazejki , na nogi, reble, trzewiki, gdynki albo pepegi, a po dumu laczki. A jak kto bogaty to i pelisę nosi ( płaszcz podbity futrem) Jemy plyndze, szabelek (fasolka szparagowa), ślepe ryby, smelkę i kluchy na łachu inaczej mówiąc pyzy albo buchty, sznytki z leberkom albo tyż zez smolcem zez skrzyczkami , placek na młodziach , szneki z glancym i leguminy. Popijamy blondkom albo lemunadom.
Pyry trzymomy w antrejce ( korytarzu) na ryczce wsypane do tytki albo w sklepie w kistach.
Na ogródku rosną nam redyski, angryst , świętojanki, drzuzgowki i dalmatynki. Hodujemy króle, kejtry i kociambry . Do pielenia grządek służy nam haczka , a pyrki sadzimy w radlonkach .
W stawie żyją sobie rapityndy i rapituchy ( żaby i ropuchy) a ponad głową fyrają glapy ( fruwają wrony)..
Kobity heklują na hekiełku i sztrykują na igliczkach . Szczunki i mele chodzą do lani , bajki i inne szporty opowiadają gzubom babusie i dziadzie , a w odwiedziny jeździmy do wuja Zbycha albo ciotki Boguchy ( imiona przykładowe) , oczywiście trzebno najpierw samochód wyrychtować. Małe gzubki wozi się szportkom (spacerówką) .
Do Poznania to najlepiej dojechać baną a po Poznaniu jeździć bimbami.. No,można tyż nawet z samiutyńkich Rataj na Dymbiec dyrdkom lecieć ale to kawoł drogi , lepii wziąć taryfę.
Żeby pociąć drewno trzeba mieć krajzege,albo zwykłą żogę , a żeby prosto powiesić obrazek waserwogę . Używa się ajzoli ( coś metalowego o bliżej nieokreślonym przeznaczeniu) , dinksów i wihajstrów a żeby zrobić coś na wysokości potrzeba drabki najlepiej takiej co się nie lyro.
Chodzimy do zologu , czasem na migane – całą eką ( całą paczką, gromadą ) . Przez okno albo zza winkla wykukujemy , (wyglądamy przez okno albo zza rogu) . A do lasu chodzimy zbiyrać betki .Świeci nam klara – słońce a prawa i porządku pilnują szkieły . ( szkieł w bioły bobie , to policjant z drogówki) .
Jak się wiara na się wkurzy to jedyn drugiego szkiytom albo giyrom w rzyć kopnie, albo w sznupę lub kluke wyrżnie dechom.
Jak wszyndzie tak i u nos nie lubimy rożnych szuszfoli , opyplusów szplinów i rojbrów . Gielejzy co to nic stetrać nie umi tyż nie.
Mogłabym tak jeszcze długo , bo gwarę wielkopolską kocham po prostu. Przyznać się jednak muszę ,że choć znam słownictwo i zwroty nie umiem się nią posługiwać potocznie . Polecam "Blubry Starygo Marycha " - świetne kawałki w naszej gwarze.