babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 9 marca 2013

8/9.03.2013 Święto pamiętające poprzednią epokę


ma się dobrze . Ja tam nigdy jakąś szczególną estymą go nie darzyłam . Goździków na drucie w zakładzie pracy nie dostawałam ( w zozach świętowali , ale kasy na prezenty nie było, czasem tylko premię o równowartości 2 par rajstop naczelna przydzieliła) , kwiatki albo coś słodkiego mężuś tylko podrzucał, kiedy dzieci były małe to laurkami mnie traktowały a od paru lat tulipany przynoszą . Fajne jest to ,że pamiętają . A dziś starszy synalek mnie pudełkiem „Merci” obdarował , a na ulicy Warszawskiej załapałam się na kwiatka i kupon rabatowy. Rozdawał nasz stały klient promując w ten sposób nową firmę swojej żony ; sklep z odzieżą XX-Lady dla pań o bardziej konkretnych gabarytach .W sumie miło , ale chyba nie skorzystam , bo nie chce mi się jeździć specjalnie na drugi koniec miasta.   A poza tym to świętujemy raczej z powodu babć . One to święto pamiętają i mają do niego sentyment.
9.03.2013
No i po święcie. Jak by się nie starać i tak wszystkich bab w rodzinie nie sposób obskoczyć. Muszę dziś wysłać małżonka do młodszej synowej , bo wczoraj nie zdążyliśmy . Pewnie by się dało ale sprzedali nam wnusię na noc , bo się młodzież w ostatniej chwili zmówiła na urodziny kumpla . Dziś do pracy też z opóźnieniem przyjechałam , ale zastanawiam się czy w ogóle już tych sobót nie odpuścić , bo w większości to tylko strata czasu tu siedzieć . Nikt nie dzwoni i nikt nie przychodzi. No , chyba ,że się konkretnie z kimś na ten dzień umawiamy. Dziś akurat mam co robić , bo przez ostatnie dwa tygodnie bałagan się zrobił nieziemski więc tylko sprzątanko jakieś zaliczę i pogonię dokończyć zakupy i do domu – sprzątać . Nie , nie nic wielkiego . Żadnych mega- porządków wiosennych . I tak mam porządek ( no , może poza zabawkami maluchów ; tego wszędzie w domu pełno) więc tylko to co trzeba. Okna proszą się o mycie , ale przy tej pogodzie zimowej raczej nie wskazane . Rano pozdejmowałam tylko firanki i do prania wrzuciłam. No i zrobiłam porządek na parapecie w moim niby ogródku . Wnusi bardzo się podobało jak babcia się kwiatkami zajmuje ( babcie powinny się zajmować kwiatkami, smażyć konfitury i robić sweterki na drutach)  i zaraz mi zaczęła opowiadać jak to na swojej działce podlewa trawę . A dziadziuś został wrobiony w pilnowanie wnusia. Poradził sobie , ale się nabiegał , bo dziecko ruchliwe. Czyli dzień nie całkiem stracony.
Niespodzianka dla teściowej się nie udała. Babcia też imprezę wymyśliła. Zamierzała nas wszystkich na obiad w drugie święto zaprosić do restauracji . W tym układzie musieliśmy jej powiedzieć ,że już kolacja dla babci zarezerwowana . Na szczęście dopiero snuła takie plany . Jeszcze niczego nie załatwiała. 
A teraz wreszcie mam chwilę luzu . Chatka ogarnięta, ciuchy na sprzedaż obfotkowane - teraz tylko opisać  i wystawić na  jakąś aukcję. Na stole w kuchni stoi bukiet tulipanów a przede mną pyszna kawa . Mężusia poniosło do biura naprawiać sprzęt , a ja cieszę się chwilą luzu . I zamierzam się cieszyć aż do wieczora. 

czwartek, 7 marca 2013

7.03.2013 Sprawy babusine

Ząbek zrobiony i na jakiś czas temat dentystyczny mam z głowy. Wypytałam o protezy . Pasowała by mi taka w nowej technologii , która nie osiada i nie powoduje,że sąsiednie zęby się poluzowują  i nie niszczy szkliwa .. Niestety kosztowna zabawa . Ale odłożę i sobie taką zrobię - kiedyś . Jeszcze nie wiem kiedy ale zrobię. 
Walczę z ociągającymi się płatnikami . Hmm, kiedy nie walczyłam? Ale nie pierwszy to raz i nie ostatni. dam radę . 
Na degustację chyba się nie wybierzemy tym razem . Do świąt już całkiem blisko , czas się zająć porządkami i myciem okien zwłaszcza,że za tydzień giełda kamieni i minerałów więc dzień wolny obowiązkowy. Już się cieszę i snuję plany zakupowe. 
A poza tym jak zwykle wciąż czekają na porządki szuflady , biblioteczka i kwiatki na parapecie. No i ciuchy na sprzedaż . Wciąż obchodzę to jak pies jeża i zabrać się do tego nie mogę. 
We wspominkach znów muszę przerwę zrobić . Tym razem daty mi się nie zgadzają . Dopóki nie przejrzę wszystkich starych zapisków i nie poukładam sobie wszystkiego po kolei nie mogę nic nowego wstawić. 

środa, 6 marca 2013

6.03.2013 Spanie


mnie dopadło wczoraj zaraz po późnym obiedzie. Obudziłam się tylko na kolację i za chwilę znów spałam , po jakiś dwóch godzinach poszłam do sypialni i znów spałam do 4.25 a potem do 7.04. I gdyby nie to,że o tej porze muszę się do pracy szykować mogłabym zamknąć oczy i spać dalej. Najwyraźniej organizm potrzebuje wypoczynku.
Pogoda wiosenna , chyba przed 21 marca zrzucę kapelusz i rękawice , może nawet zimowe buty … Fajnie by było , bo trochę już mnie te ciężkie ciuchy denerwują .
Pogoda sprzyja kijkowaniu i aż mnie nosi,żeby wyskoczyć na szlak wzdłuż krajowej piętnastki, ale moje koleżanki kijkowe wysiadają . Zasiedziały się przez zimę i na kręgosłupy narzekają bolące. Mnie też boli od siedzenia przy kompie ale przecież kije są po to, żeby się rozruszać. Przyjdzie mi samej wędrować chyba.
Właśnie uświadomiłam sobie ,że do Wielkanocy już tylko 3 tygodnie i czas się zająć porządkami, myciem okien i dekoracjami. No i oczywiście zrobieniem zapasów świątecznego jedzonka . Wielkanoc w tym roku trochę pokręcona u nas będzie , ale śniadanie obowiązkowe przecież. Może tylko nieco mniej wszystkiego przygotuję . ..
W sobotę przedświąteczna degustacja win . Może się wybierzemy ? W prezencie piękna szklana karafka się szykuje i australijskie wina. Nie specjalnie mam przekonanie do win australijskich ( próbowałam ze dwa razy i jakoś mojego entuzjazmu nie wzbudziły) ale może się mylę i te , które nam zaserwują będą lepsze.? Nad tym tematem jeszcze się zastanowimy.
*************************
Pod wieczór
Ruszyły się kobiety , kręgosłup im dziś nie przeszkodził . Cztery kilometry z haczykiem czuję w ramionach . Nie wiadomo czemu nie w nogach . Ramiona mnie bolą , bo zbyt dużo czasu ostatnio przy komputerze spędzałam w tej samej pozycji. 
Zaliczyłam w końcu fryzjera .Jest krótko i praktycznie . Ścinam blond kosmyki , a jak odzyskam swój kolor poeksperymentuję z ciemnymi . Fryzjerka się zdziwiła, że mi blond nie pasuje . No nie pasuje. W ogóle nie czuję się w jasnych kolorach . 
Jutro kolejna wizyta u dentystki - na jakiś czas ostatnia. 


poniedziałek, 4 marca 2013

4.03.2013 Kuraki - cudaki

Jak widać na załączonym obrazku . Wzbudzają niepohamowane ataki śmiechu u mojej wnusi a wnusiu próbuje zakładać je sobie na głowę . Tak poza tym nadają się na czapeczki do kieliszków od jajek . 
Wiosna coraz bliżej , po śniegu już nawet mokra plama nie została a słoneczko świeci jakby chciało nadrobić te trzy miesiące nieobecności. 
Temat urodzin teściowej załatwiony. Zrzucamy się i zapraszamy babcię do najlepszej restauracji na uroczystą kolację . W Wielką Sobotę , ale trudno  Przypadkiem się złożyło, że osiemdziesiątka przypadła w pierwsze święto -a jak wiadomo w święta restauracje nie pracują - przynajmniej u nas. Wyszło więc ,że w sobotę . A świąteczne śniadanie będzie po Mszy , czyli właściwie to już obiad.  Prawdę mówiąc to nie mam ochoty na żadne świętowanie . Najchętniej wyłączyłabym telefon , zamknęła drzwi i położyła się z książką na kanapie. 

niedziela, 3 marca 2013

3.03.2013 Słońce

wyszło wreszcie zza chmur , chyba po raz pierwszy od dobrych trzech miesięcy . Od razu jakoś przyjemniej się zrobiło i przednówek tak nie straszy. Jak wiadomo ja tej pory roku nie lubię; z dwojga złego wolę listopad -  i czekam na wiosnę . 
Narobiłam kurczaków - cudaków  - w sumie pięć . Jeszcze tylko muszę im jakieś oczka doszyć . 
Wkurzyłam się wczoraj , bo moje siedzenie nad kosztorysem  o kant dupska roztrzasnąć , zmienili założenia przetargowe i czy mi się podobało czy nie , musiałam od nowa przeliczyć . Kolejne 3 godziny siedzenia.
A miałam taki piękny plan na sobotę . Zamierzałam kupić mężusiowi nową marynarkę i wybrać się do Ikei. Bo w ogóle był plan , żeby jechać po części zamienne do urządzeń i zakupy przy okazji.  A tu kop i klapa. Skończyło się na małym sprzątaniu. To też potrzebne zwłaszcza,że czas na porządki wiosenne . Mężuś po obiedzie poszedł sprzątać samochody ( mój też - już się boję czy na pewno , poznam ,że to mój) , a ja poszyłam kieszenie w mężowskim płaszczu i marynarkach. Mężuś nosi po kieszeniach jakieś klamoty i wciąż mu się dziury robią  . I właściwie już był koniec dnia. 
A dziś nieprzyzwoicie długo spałam . Obudziłam się jak zawsze o 4.25, dospałam do 6.40  jak co dzień , poszłam włączyć pralkę a potem położyłam się z powrotem ,żeby się jeszcze trochę pobyczyć i jak sobie ucięłam drzemkę to spałam do 9.40. I mogłabym jeszcze pospać .

 A tak poza tym to jak widać na załączonych obrazkach . Kilka moich robótkowych wyczynów : 


                                                  Koszyczek na pisanki 









Pierwszy wyczyn krawiecki po 20 latach - bluzkę przypomina i w realu ma ładniejszy kolor 


A to bransoletka , którą  podarowałam synowej - robi furorę